Rozdział 16
Luna pov.
Obudziłam się rano i od razu wstałam z łóżka, bo nie można tracić dnia, czyż nie?
Podeszłam do swojej szafy i ubrałam się w granatową bluzkę i czarne spodenki, a włosy związałam w kucyka i się lekko pomalowałam.
Jak już byłam gotowa to wyszłam ze swojego pokoju i po cichu poszłam do pokoju David'a. Wszedłam do jego pokoju i zobaczyłam jak słodko spał. Uśmiechnęłam się i do niego podeszłam. Miał lekko rozchylone usta, więc się przybliżyłam do niego i lekko pocałowałam, ale tak żeby go nie obudzić. Później się od niego oderwałam i chciałam wyjść z jego pokoju, ale jego ręka mi go uniemożliwiła. Przytulił się do mojej ręki
- Nie idź.... Nie zostawiaj mnie - patrzyłam się na niego dziwnie, czy on wiedział, że go Pocałowałam?, A może on nie spał?!
- David? - spojrzałam na niego
- Za mocno cię kocham.... Nie chcę żebyś z nim była.... Nie odchodź ode mnie.... - patrzyłam się na niego ze łzami w oczach
- Nie odejdę - uśmiechnęłam się
Położyłam się obok niego i go przytuliłam. Uśmiechnęłam się, bo dawno tak nie leżeliśmy. Kocham Davida i chce być z nim. Z nikim innym tylko z nim! Chcę z nim spędzić resztę swojego życia.
Lily pov.
Siedziałam przy stole w kuchni i jadłam naleśniki. Tak moje ukochane naleśniki! Zjadłam ich chyba z... Sześć? Taka głodna byłam. Nagle do jadalni wszedł Jace.
- Hej kochanie - uśmiechnęłam się
- O! Tu jesteś - pocałował mnie, a ja to odwzajemniłam
- A gdzie mam być? - spojrzałam na niego
- A nie wiem - uśmiechnął się
- Cześć ludziska! - usłyszałam ten głos...
- Czego chcesz Brandon?! - spojrzałam na swojego wroga
- Niczego - uśmiechnął się
- To mogę cię zabić? - uśmiechnęłam się słodko
- Eeee... Chce jeszcze żyć - spojrzał na ścianę
- Ale ja nie chcę żebyś żył - jaka ja dobroduszna
- To już twój problem - uśmiechnął się
Zrobiłam wkurzoną minę. Przysięgam, że jak tylko wstanę to nie ręczę za siebie i mu łeb ukręce. Ej! Dlaczego ja na to wcześniej nie wpadłam? Jeśli go zabiję to nie będzie musiał się żenić z Luną, a ona będzie mogła być z David'em! Dobry plan, ale niewykonalny. Nie będę żadną morderczynią.... Chyba, że coś się stanie to po nim. Zrobiłam straszną minę.
- Co to za mina? - spojrzałam na Brandona
- Normalna? - huehue...
- Właśnie zauważyłem - patrzył się na mnie dziwnie
- Ej! Gdzie Lunka i Davidek? - spytał Jace... Tak szczerze to sama się zastanawiam...
- A bo ja wiem? David śpi, bo widziałem, a Luna... Nie wiem - spojrzałam na Brandona. A jak on chciał zabić Davida?!
- Byłeś u Davida?! - spojrzałam na niego podejrzliwie
- Tak, a co? - spojrzał na mnie
- Po co?! - dalej się na niego patrzyłam
- Zobaczyć co robi? - zdziwił się - co? Myślisz, że go zabiję? - strzał w dyche
- Nie no... Co ty - zachichotała.... Hehe
- No hej - spojrzałam na Lunę, która przyszła z David'em
- Hej, a wy co się tak za rączki trzymacie? - uśmiechnęłam się
- A tak sobie - Luna też się uśmiechnęła
- Cieszę się - spojrzałam na jej brzuch - Zgubłaś?
- Nie.... Jestem w ciąży - spojrzała na mnie
- Co?! Od kiedy! - patrzyłam się na nią. Dlaczego ją o niczym nie wiedziałam?!
- Eee.... Sama nie wiem - Jak nie wie?!
- Jak możesz nie wiedzieć?!! - spojrzałam na jej brzuch, był widoczny
- Dzisiaj się dowiedziałam - walnęłam się w czoło
- Gratulacje - uśmiechnęłam się
- Zostanę wujkiem! - Jace się uśmiechnął - W końcu!
- Ej! Mieliśmy wziąć ślub, a nie ty mi z dzieckiem wyskakujesz! - Brandon się chyba wściekł
- No co?! Nie będziemy mieli żadnego ślubu! - Luna się zdenerwowała
- Luna uspokój się... Nie denerwuj się podczas ciąży - Uspokajałam ją
***
Kłótnia trwała tak długo, że aż zasnęliśmy. Obudziłam się i zobaczyłam, że za oknem jest już ciemnie. Wstałam i podniosłam Lunę. Wzięłam ją do jej pokoju i położyłam na łóżku, po czym sama poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę. Położyłam do łóżka i poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro