Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Luna pov.

Obudziłam się rano i przetarłam oczy. Później wstałam z łóżka i poszłam się ubrać. Ubrałam się w krótką, czarną bluzkę i krótkie spodenki. Swoje włosy związałam w kitkę i się lekko pomalowałam.

- Witaj kochanie! - spojrzałam na Brandona gniewnie

- Nie jestem twoją kochaną! - krzyknęłam

- Ale jesteś moją narzeczoną - spojrzał na mnie

- Nigdy nią nie zostanę! - dalej krzyczałam

- Luna?! Co się dzieje? - spojrzałam na Lily

- Lily? Co tu robisz? - spytałam zdziwiona

- Słyszałam twój krzyk, więc przybiegłam jak najszybciej - ooo... jaka ona jest kochana

- W piżamie? - to pytanie mnie karciło

- Mówiłam, że jak najszybciej i się przebrać nie zdążyłam - spojrzała na mnie

- Powiedz swojej siostrze, że i tak zostanie moją żoną - Brandon na mnie spojrzał

- Ja na waszym ślubie będę przeciwna waszemu związkowi, więc nie masz się o co bać - Lily się uśmiechnęła

- I widzisz? Obie jesteśmy niezgodne z tym ślubem! - popatrzyłam na Brandona

- I tak się, że mną ożenisz i nie macie nic do gadania - powiedział

- Mamy, bo ja, David i Jace się nie zgadzamy - powiedziała Lily

- No trzy sprzeczne głosy - uśmiechnęłam się

I myślicie, że coś wam dadzą? - spytał uśmiechnięty Brandon

- No, a co? Może nie? - spytała Lily

- No nie - Brandon spojrzał na Lily

- Cześć Luna! - spojrzałam na David'a

- David!!! - przytuliłam go

- I oni do siebie idealnie pasują! - Lily się uśmiechnęła

- Ehe.... Ehe.... Chodź na słówko! - Brandon złapał Lily za nadgarstek i gdzieś ciągnął

Lily pov.

Brandon zaciągnął mnie aż do stajni dla koni. Stella Help my!

- Czego chcesz?! - wyrwałam swoją rękę

- Masz mi pomóc żeby Luna się we mnie zakochała - wybuchłam śmiechem - Co ci?

- Myślisz, że ja ci pomogę?! - spojrzałam na niego rozbawiona

- Jesteś jej siostrą i do tego bliźniaczką, więc możesz - patrzyłam się na niego wkurzona

- Słuchaj mnie! Nie mam zamiaru ci w żaden sposób pomagać! Znajdź sobie kogoś innego! - byłam wkurzona

- Masz mi pomóc! - i on myśli, że ja go posłucham?

- Nie pomogę! - przybliżyłam się do Stelli

- Ten koń to twoje dziecko? - spojrzał na mnie

- Tak! A ty nie zasługujesz ani na żonę, ani na dziecko! - krzyknęłam

- Ehe... - wywrócił oczami

- Co się dzieje? Kim on jest?! Jest brzydki! - spojrzałam na Stellę

- To Ex mojej siostry, a on chce żebym mu pomogła żeby Luna się w nim zakochała - powiedziałam

- Kto by chciał takiego brzydala?! - i z tym się, z tobą zgadzam

- Nikt, chyba że on sam - uśmiechnęłam się

- Nie widziałem cię przez długi czas, a ty gadasz sama do siebie?! - spojrzałam na Brandona

- Jak ci to przeszkadza to won! - krzyknęłam

- Nie! - stał tak i się na mnie patrzył

- Jace!!!! - zawołałam go

- Co się stało? - spojrzałam na Jace'a

- Weź go! - pokazałam palcem na Brandona. Jace wziął Brandona za nadgarstek i pociągnął do domu

Luna pov.

- Ale ja nie będę się żenić z tym cymbałem!! - powiedziałam wkurzona

- Będziesz córciu to dla dobra rodziny - patrzyłam się na ojca

- Nie będę się z nim żenić! - powiedziałam stanowczo 

- Ja też się nie zgadzam! - spojrzałam na David'a

- Lily!! Weź go zamknij!! - zawołałam Lily, a ona wbiegłam do salonu i zatkała usta David'owi

- Córciu ożeń się z nim, jak nie chcesz żeby nas coś spotkało - znów spojrzałam na ojca

- Sam kiedyś byłeś dla nas zagrożeniem, a teraz mówisz żeby nas coś nie spotkało?! - wkurzyłam się

- Boję się o was - i dlatego każe mi się ożenić?!

- Albo o siebie - powiedziałam

- Nieprawda! - krzyknął

- Taka jest prawda! Troszczysz się tylko o rodzinę żeby spłodzić kolejnych nocnych łowców! - spojrzał na mnie

- Nie! Z nim będziesz szczęśliwa! - ja się przesłyszałam?

- On mnie zdradził!!, a co ja gadam! On mnie zdradził cztery razy! - krzyknęłam

- Ale to na pewno była przeszłość, a teraz się na pewno zmienił - spojrzałam na niego zdziowiona

- On się nigdy nie zmieni! - krzyknęłam

- Zmieniłem się! - spojrzałam na Brandona

- A ty tu czego?! - wkurzyłam się

- Usłyszałem swoje imię - nikt nie mówił jego imienia

- Jedziemy nad wodę!! - spojrzałam na Jace'a

- To super! - uradowała się Lily

- Porozmawiamy później - powiedziałam

Lily pov.

Wszyscy poszliśmy się spakować, po czym pojechaliśmy nad wodę. Nie było aż tak długo... zaledwie piętnaście minut. Gdy dotarliśmy to usiadłam na ręczniku, a reszta poszła pływać. Uśmiechnęłam się promiennie, po czym założyłam swoje okulary. Luna chciała utopić Brandona, ale coś jej nie wychodziło, bo jej uciekał. David pływał na desce, a Jace do mnie podszedł. Jace był mokry, więc krople spadały mi na twarz.

- Deszcz będzie lał?! - spytałam zdziwiona

- To tylko ja - zaśmiał się

- Bardzo śmieszne - uśmiechnęłam się

- No - usiadł obok mnie, a ja na niego spojrzałam

- Co robi Luna? - spytałam

- Chce Brandona utopić - uśmiechnął się

- Mech... Chciałabym jej pomóc... - posmutniałam

- Hehe - fajnie ten się śmieje, a ja smutam... Jace mnie pocałował

- No chodź tutaj Brandon! Nic ci nie zrobię! - spojrzałam na Lunę

- Wcale i w ogóle - odpowiedział Brandon

- No - Luna się uśmiechnęłam złowieszczo

Wtedy Brandon do niej podpłynął i ją pocałował. Gdy tylko David to zobaczył to spadł z Deski, zaśmiałam się. Luna odepchnęła od siebie Brandona.

- Nie Kocham cię! To aż tak źle zrozumieć?! - krzyknęłam, a Brandon prychnął i odpłynął. Luna wyszła z wody i do nas podeszła - Witam

- Siemano - uśmiechnęłam się

- Ja was zostawię - Jace pocałował mnie w policzek i poszedł pływać

- Jak się czujesz? - Luna usiadła obok mnie

- Dobrze, a ty? - spojrzałam na nią

- Koszmarnie! - powiedziała

- Wiem... też bym się tak czuła - spojrzała na mnie z uśmiechem na ustach

- Może go zabić? - uśmiechnęłam się szeroko

- Dobry pomysł! - Luna spojrzała w niebo

- Tylko jak? - pomyślałam

- Wezmę siekierę i mu łeb utnę, albo wezmę bandę demonów i już po nim - uśmiechnęłam się

- Ty i te twoje pomysły - Luna się zaśmiała

- Wiem, że są znakomite! - spojrzałam na nią

Nagle chłopcy nas ochlapali.

- Ej! - Luna krzyknęła

- A chciałam nie być dzisiaj mokra - wywróciłam oczami

- Ups.... - David się uśmiechnął

- Siedziałyście i cały czas rozmawiałyście, więc was ochlapaliśmy - Jace na mnie spojrzał

- Dzięki - powiedziałam wkurzona

- Pfff... - Luna też nie była zadowolona

- No widzisz jakie szczęśliwe? - spojrzałam na David'a

- Bardzo - Jace się uśmiechnął

- Chyba nie - powiedziałam

- Wracamy!! - spojrzałam na Brandona

- Co, dlaczego?! - spytała Luna

- Bo już 20 - powiedział

- Co?! - spytałam zdziwiona

- Nocne spacerki - David się uśmiechnął

- Nie! Już wracamy! - powiedział stanowczo Brandon

Wszyscy niechętnie wróciliśmy do domu, a później każdy do swoich pokoi.

Luna pov.

Ubrałam się w piżamę i smutna, bo nie mogłam się przytulić do David'a to wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro