Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Lily pov.

Obudziłam się rano i spojrzałam na Jace'a, który słodko spał. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go lekko tak żeby się nie obudził. Wstałam z łóżka i ubrałam się w bordową, zwykłą sukienkę, a włosy związałam w koka. Spojrzałam na Jace'a, po czym wyszłam z pokoju i poszłam zjeść śniadanie. Gdy weszłam do kuchni to zrobiłam sobie naleśniki, a gdy je zrobiłam to zjadłam. Po śniadaniu wyszłam na pole z cudownym humorem. Podeszłam do konia, który na mój widok do mnie podszedł, a ja go pogłaskałam.

- Co ty taka szczęśliwa? - spojrzałam na Jace'a

- A co? Nie mogę mieć dobrego humoru? - spojrzał na mnie

- Nie no! możesz - uśmiechnął się

- No właśnie - też się uśmiechnęłam

- Ugh... Ile jeszcze będziemy tu siedzieć?! - spojrzałam na Lunę, która znowu zaczęła palić

- Mi się tutaj podoba, a jak urodzę to znowu tu przyjedziemy!! - uśmiechnęłam się do Luny

- Co?! Nie zgodziłam się jeszcze! - Luna na mnie spojrzała. Zgodzi się, zgodzi

- Ale jak urodzę - spojrzałam na nią

- No właśnie, czyli jeszcze dziewięć miesięcy! - powiedziała wkurzona

- To długo, więc nie przeżywaj - odezwał się Jace

- Siedź ty tam cicho - Luna spojrzała na Jace'a

- Co koniku? Na pewno będziesz szczęśliwy w nowym domu - uśmiechałam się i od razu go głaskałam

- Wiesz, że on cię nie rozumie, a ty jego - Jace na mnie spojrzał

- Siedź tam cicho! - spojrzałam na Jace;a

- Witaj moja pani - spojrzałam na konia

- Kurwa ty gadasz?!! - wystraszyłam się

-Z kim ty gadasz?! - usłyszałam głos Jace'a

- Nie słyszysz?! - zdziwiłam się

-Kogo? - spytał zdziwiony

- Oni mnie nie słyszą - patrzyłam się na konia, jak na ducha

- Dlaczego?! - spojrzał na mnie

- Bo ty nie odkryłaś wszystkich swoich mocy demona... A jedna z nich jest rozmawianie z zwierzętami - okej rozumiem....

- Że co?!!! - o to moje zrozumienie

- Lily... martwię się o ciebie - znów usłyszałam głos Jace'a

- Siedź cicho! - powiedziałam

- Umiesz rozmawiać ze zwierzętami - patrzyłam się na konia dziwnie

- To dlaczego się teraz o tym dowiaduję?! - o to jest pytanie

- Bo dopiero teraz mnie słyszysz - ten koń się cały czas na mnie gapił

- A dlaczego wcześniej cię nie słyszałam?! Skoro mogę rozmawiać ze zwierzętami - to jest na serio dziwne

- Może dopiero teraz twoje moce się rozwinęły - ehe...

- Jestem już demonem dwa lata! - skrzyżowałam ręcę

- Naprawdę się o nią martwię - usłyszałam rozmowę Jace'a i Luny

- Ja tak samo.... może w głowę się walnęła? - spytała Luna

- Możliwe - no dzięki

- Bo nie miałaś kontaktu ze zwierzętami, a teraz spotkałaś mnie - spojrzałam na konia

- Jak ty się w ogóle nazywasz?! - spytałam zaciekawiona

- Stella - What?!

- Myślałam, że jesteś samcem - powiedziałam speszona 

- Ja samcem? Wyglądam ci na chłopaka? - spuściłam głowę

- Nie... - Stella cały czas się na mnie patrzyła, czułam to

- No właśnie - nagle usłyszałam bardzo znajomy głos

- Witam! - o nie! to David

- Ciii... - uciszał go Jace

- Co się dzieje? - spytał zdziwiony

- Ciii... - tym razem Luna go uciszała

- No dobrze.... Stello, dziwnie się tak gada z koniem - spojrzałam na nią

- Heh... Mi tam dziwnie nie jest, jestem szczęśliwa - uśmiechnęłam się lekko

- Co ona robi?! - usłyszałam głos David'a

- Nie wiemy - powiedział Jace

- Przypuszczamy, że się w łeb walnęła - powiedziała Luna

- To się do was przyłącze - no dziękuję wam

- Możecie być cicho?! - spojrzałam na nich

- To z kim rozmawiasz?! - spojrzałam na Jace'a

- Ze Stellą? - spytał zdziwiony

- Mogę jakoś zrobić żeby cię usłyszeli? - spojrzałam na Stellę

- Możesz, ale dopiero jak się nauczysz - patrzyła się na mnie

- Ugh... A ile nauka może zająć? - spytałam

- Emm... najwyżej rok - rozszerzyłam oczy

- Ile?! - spytałam zszokowana 

- Rok - ale ona spokojna

- Boże! Przecież będą mnie uważać za wariatkę! - powiedziałam wkurzona

- Nie będą, a teraz idź już, bo zaraz zacznie padać deszcz - spojrzałam zdziwiona na konia

- Przewidujesz pogodę?!!! - kurde magiczny koń

- Idź! - rozkazała

- Idziemy do domu! - szłam w stronę domu

- Dlaczego? - byłam już pod dachem i nagle zaczął padać deszcz i zmoczył Jace'a, Lunę i David'a

- Dlatego - zaśmiałam się, a oni szybko wbiegli do domu. Później wszyscy usiedliśmy na kanapie. Przytuliłam się do Jace'a, a Luna siedziała na kolanach David'a

- Czego ty rozmawiałaś z.... - Luna nie dokończyła, bo ktoś jej przerwał

- KONIEM?!!! - spojrzałam na Jace'a

- Ugh... - wywróciłam oczami

- Ja też tak chcę! - spojrzałam na David'a

- Nie umiem tego robić - powiedziałam

- No wiesz, no! - zrobił naburmuszoną minę

- Dopiero się dowiedziałam, że potrafię ze zwierzętami gadać! - powiedziałam wkurzona

- To mnie naucz - David na mnie spojrzał

- Tylko demony, niektóre to potrafią - no bo przecież nie każdy, nie?

- Ugh... - David wywrócił oczami

- To fajnie, a już się bałam, że zwariowałaś - spojrzałam na Lunę

- To super! - wymusiłam uśmiech

- No - zaśmiała się

- Kurde mam żonę co gada ze zwierzętami?! - spojrzałam na Jace'a

- Nie jestem JESZCZE twoją żoną - spojrzał na mnie

- Jeszce - uśmiechnął się

- Trururururur - wszyscy spojrzeliśmy na David'a - No co?!

- Jesteś dziwny - powiedziała Luna

- Mówisz o trururururur? - spytał zdzwiony

- No! - wkurzyłam się

- Uwielbiam trurur - uśmiechnął się

- Boże! - David pocałował Lunę, a ona to odwzajemniła - Zostawmy ich lepiej samych, bo nas jeszcze zgniotą - razem z Jace'm poszliśmy do pokoju, a gdy weszliśmy to się uśmiechnęłam

- Lily? - odwróciłam się do Jace'a

- Hmm? - spytałam 

- Dzień dobry! Kocham cię! Już posmarowałem tobą chleb! - o mój boże

- Aha? - Jace się uśmiechnął

- Dobranoc, chłynanoc - podeszłam do szafy

- Nie idź spać! - odwróciłam się znów do niego

- Bo? - spytałam zdziwiona

- Bo ja nie chce - wzruszyłam ramionami

- To masz problem, mój drogi - Jace do mnie podszedł i pocałował w szyję

- To pomogę ci się ubrać... - szepnął mi do ucha

- No proszę bardzo - uśmiechnęłam się

Jace się uśmiechnął i ściągnął mi koszulkę, po czym spodnie, a następnie rozpiął mi stanik i gdzieś go rzucił. Najpierw się rozkoszował widokiem, po czym podszedł do szafy i wyjął z niej moją piżamę i do mnie podszedł. Chciał mi ją założyć, ale się odsunął.

- Możesz tak spać? - uśmiechnął się zboczenie

- Nie! Oddaj mi piżamę! - próbowałam mu wyrwać moją piżamę

- Nie! - uśmiechnął się

Westchnęłam i podeszłam do szafy, po czym wyciągnęłam z niej inną piżamę i się w nią ubrałam. Później położyłam się na łóżku.

- Dobranoc - uśmiechnęłam się

- Serio, masz zapasową piżamę? - spytał rozczarowany, a ja zignorowałam jego pytanie i zasnęłam

Luna pov.

Całowałam się z David'em na łóżku, gdy się od siebie oderwaliśmy to się do siebie uśmiechnęliśmy. Później David zamknął oczy, a ja pogłaskałam go po policzku, po czym usłyszałam jak cichutko chrapał. Uśmiechnęłam się i też zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro