Rozdział 13
Lily pov.
Obudziłam się rano i spojrzałam na Jace'a, który słodko spał. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go lekko tak żeby się nie obudził. Wstałam z łóżka i ubrałam się w bordową, zwykłą sukienkę, a włosy związałam w koka. Spojrzałam na Jace'a, po czym wyszłam z pokoju i poszłam zjeść śniadanie. Gdy weszłam do kuchni to zrobiłam sobie naleśniki, a gdy je zrobiłam to zjadłam. Po śniadaniu wyszłam na pole z cudownym humorem. Podeszłam do konia, który na mój widok do mnie podszedł, a ja go pogłaskałam.
- Co ty taka szczęśliwa? - spojrzałam na Jace'a
- A co? Nie mogę mieć dobrego humoru? - spojrzał na mnie
- Nie no! możesz - uśmiechnął się
- No właśnie - też się uśmiechnęłam
- Ugh... Ile jeszcze będziemy tu siedzieć?! - spojrzałam na Lunę, która znowu zaczęła palić
- Mi się tutaj podoba, a jak urodzę to znowu tu przyjedziemy!! - uśmiechnęłam się do Luny
- Co?! Nie zgodziłam się jeszcze! - Luna na mnie spojrzała. Zgodzi się, zgodzi
- Ale jak urodzę - spojrzałam na nią
- No właśnie, czyli jeszcze dziewięć miesięcy! - powiedziała wkurzona
- To długo, więc nie przeżywaj - odezwał się Jace
- Siedź ty tam cicho - Luna spojrzała na Jace'a
- Co koniku? Na pewno będziesz szczęśliwy w nowym domu - uśmiechałam się i od razu go głaskałam
- Wiesz, że on cię nie rozumie, a ty jego - Jace na mnie spojrzał
- Siedź tam cicho! - spojrzałam na Jace;a
- Witaj moja pani - spojrzałam na konia
- Kurwa ty gadasz?!! - wystraszyłam się
-Z kim ty gadasz?! - usłyszałam głos Jace'a
- Nie słyszysz?! - zdziwiłam się
-Kogo? - spytał zdziwiony
- Oni mnie nie słyszą - patrzyłam się na konia, jak na ducha
- Dlaczego?! - spojrzał na mnie
- Bo ty nie odkryłaś wszystkich swoich mocy demona... A jedna z nich jest rozmawianie z zwierzętami - okej rozumiem....
- Że co?!!! - o to moje zrozumienie
- Lily... martwię się o ciebie - znów usłyszałam głos Jace'a
- Siedź cicho! - powiedziałam
- Umiesz rozmawiać ze zwierzętami - patrzyłam się na konia dziwnie
- To dlaczego się teraz o tym dowiaduję?! - o to jest pytanie
- Bo dopiero teraz mnie słyszysz - ten koń się cały czas na mnie gapił
- A dlaczego wcześniej cię nie słyszałam?! Skoro mogę rozmawiać ze zwierzętami - to jest na serio dziwne
- Może dopiero teraz twoje moce się rozwinęły - ehe...
- Jestem już demonem dwa lata! - skrzyżowałam ręcę
- Naprawdę się o nią martwię - usłyszałam rozmowę Jace'a i Luny
- Ja tak samo.... może w głowę się walnęła? - spytała Luna
- Możliwe - no dzięki
- Bo nie miałaś kontaktu ze zwierzętami, a teraz spotkałaś mnie - spojrzałam na konia
- Jak ty się w ogóle nazywasz?! - spytałam zaciekawiona
- Stella - What?!
- Myślałam, że jesteś samcem - powiedziałam speszona
- Ja samcem? Wyglądam ci na chłopaka? - spuściłam głowę
- Nie... - Stella cały czas się na mnie patrzyła, czułam to
- No właśnie - nagle usłyszałam bardzo znajomy głos
- Witam! - o nie! to David
- Ciii... - uciszał go Jace
- Co się dzieje? - spytał zdziwiony
- Ciii... - tym razem Luna go uciszała
- No dobrze.... Stello, dziwnie się tak gada z koniem - spojrzałam na nią
- Heh... Mi tam dziwnie nie jest, jestem szczęśliwa - uśmiechnęłam się lekko
- Co ona robi?! - usłyszałam głos David'a
- Nie wiemy - powiedział Jace
- Przypuszczamy, że się w łeb walnęła - powiedziała Luna
- To się do was przyłącze - no dziękuję wam
- Możecie być cicho?! - spojrzałam na nich
- To z kim rozmawiasz?! - spojrzałam na Jace'a
- Ze Stellą? - spytał zdziwiony
- Mogę jakoś zrobić żeby cię usłyszeli? - spojrzałam na Stellę
- Możesz, ale dopiero jak się nauczysz - patrzyła się na mnie
- Ugh... A ile nauka może zająć? - spytałam
- Emm... najwyżej rok - rozszerzyłam oczy
- Ile?! - spytałam zszokowana
- Rok - ale ona spokojna
- Boże! Przecież będą mnie uważać za wariatkę! - powiedziałam wkurzona
- Nie będą, a teraz idź już, bo zaraz zacznie padać deszcz - spojrzałam zdziwiona na konia
- Przewidujesz pogodę?!!! - kurde magiczny koń
- Idź! - rozkazała
- Idziemy do domu! - szłam w stronę domu
- Dlaczego? - byłam już pod dachem i nagle zaczął padać deszcz i zmoczył Jace'a, Lunę i David'a
- Dlatego - zaśmiałam się, a oni szybko wbiegli do domu. Później wszyscy usiedliśmy na kanapie. Przytuliłam się do Jace'a, a Luna siedziała na kolanach David'a
- Czego ty rozmawiałaś z.... - Luna nie dokończyła, bo ktoś jej przerwał
- KONIEM?!!! - spojrzałam na Jace'a
- Ugh... - wywróciłam oczami
- Ja też tak chcę! - spojrzałam na David'a
- Nie umiem tego robić - powiedziałam
- No wiesz, no! - zrobił naburmuszoną minę
- Dopiero się dowiedziałam, że potrafię ze zwierzętami gadać! - powiedziałam wkurzona
- To mnie naucz - David na mnie spojrzał
- Tylko demony, niektóre to potrafią - no bo przecież nie każdy, nie?
- Ugh... - David wywrócił oczami
- To fajnie, a już się bałam, że zwariowałaś - spojrzałam na Lunę
- To super! - wymusiłam uśmiech
- No - zaśmiała się
- Kurde mam żonę co gada ze zwierzętami?! - spojrzałam na Jace'a
- Nie jestem JESZCZE twoją żoną - spojrzał na mnie
- Jeszce - uśmiechnął się
- Trururururur - wszyscy spojrzeliśmy na David'a - No co?!
- Jesteś dziwny - powiedziała Luna
- Mówisz o trururururur? - spytał zdzwiony
- No! - wkurzyłam się
- Uwielbiam trurur - uśmiechnął się
- Boże! - David pocałował Lunę, a ona to odwzajemniła - Zostawmy ich lepiej samych, bo nas jeszcze zgniotą - razem z Jace'm poszliśmy do pokoju, a gdy weszliśmy to się uśmiechnęłam
- Lily? - odwróciłam się do Jace'a
- Hmm? - spytałam
- Dzień dobry! Kocham cię! Już posmarowałem tobą chleb! - o mój boże
- Aha? - Jace się uśmiechnął
- Dobranoc, chłynanoc - podeszłam do szafy
- Nie idź spać! - odwróciłam się znów do niego
- Bo? - spytałam zdziwiona
- Bo ja nie chce - wzruszyłam ramionami
- To masz problem, mój drogi - Jace do mnie podszedł i pocałował w szyję
- To pomogę ci się ubrać... - szepnął mi do ucha
- No proszę bardzo - uśmiechnęłam się
Jace się uśmiechnął i ściągnął mi koszulkę, po czym spodnie, a następnie rozpiął mi stanik i gdzieś go rzucił. Najpierw się rozkoszował widokiem, po czym podszedł do szafy i wyjął z niej moją piżamę i do mnie podszedł. Chciał mi ją założyć, ale się odsunął.
- Możesz tak spać? - uśmiechnął się zboczenie
- Nie! Oddaj mi piżamę! - próbowałam mu wyrwać moją piżamę
- Nie! - uśmiechnął się
Westchnęłam i podeszłam do szafy, po czym wyciągnęłam z niej inną piżamę i się w nią ubrałam. Później położyłam się na łóżku.
- Dobranoc - uśmiechnęłam się
- Serio, masz zapasową piżamę? - spytał rozczarowany, a ja zignorowałam jego pytanie i zasnęłam
Luna pov.
Całowałam się z David'em na łóżku, gdy się od siebie oderwaliśmy to się do siebie uśmiechnęliśmy. Później David zamknął oczy, a ja pogłaskałam go po policzku, po czym usłyszałam jak cichutko chrapał. Uśmiechnęłam się i też zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro