Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Luna pov.

Obudziłam się rano w ramionach Davida. Uśmiechnęłam się wesoło, a David sobie spał. Pogłaskałam go po włosach, a David się lekko uśmiechnął, po czym wstałam i podeszłam o szafy. Ubrałam się w białą, krótką, zawiązywaną bluzkę i dżinsowe spodenki, a swoje włosy związałam w kitkę. Później podeszłam do David'a.

- David.... pobudka... - uśmiechnęłam się

- Mmmm... - dalej spał

- Panie Davidzie! - spojrzałam na niego

- Pięć minutek... - dalej spał

- Nie! - patrzyłam się na niego

- Dzięki.... - zaczął chrapać

- Wstawaj! - krzyknęłam

- No już... - byłam ciut wkurzona

- To już! - David przekręcił się na drugi bok, a ja się wkurzyłam i zwaliłam go z łóżka

- Auć - spojrzał na mnie

- Za karę, a teraz stawaj! - uśmiechnęłam się chytrze 

- Pfff... - Wstał i się poszedł ubrać

- Dzień dobry zakochańce! - spojrzałam na Lily

- Co? - nie zrozumiałam o co jej chodziło

- Jesteście w sobie zakochani to widać! - zarumieniłam się

- Kochamy się - objął mnie swoim ramieniem

- To dwuznacznie zabrzmiało, ale i tak się cieszę!! - uśmiechnęła się

- A jak tam dziecko? - spojrzałam na jej brzuch

- Dobrze - przytaknęłam głową

- Zostanę wujkiem - łza mu poleciała po policzku

- Oj nie płacz - wytarłam mu łzę

- Ale to piękne! - spojrzał na mnie

- Wiem, że się cieszysz, bo zostaniesz wujkiem, ale musisz poczekać dziewięć miesięcy - uśmiechnęłam się do niego

- Niestety... - posmutniał

- To ja lecę, bo zostawiłam Jace'a samego! - spojrzałam na Lily, a ona wyszła

- No i co teraz? - spojrzałam na David'a

- Bo ja wiem? - wzruszył ramionami

- Nudzi mi się! - powiedziałam z nudów

- To zróbmy wyścig konny - uśmiechnął się

- Wygram go - uśmiechnęłam się

- W twoich snach - pocałował mnie, po czym wybiegł z pokoju, a ja za nim. Gdy doszliśmy do koni to wsiedliśmy na nie i się ścigaliśmy. David był pierwszy, ale go przegoniłam. I tak robiliśmy w kółko . Raz ja byłam pierwsza, a raz on.

Lily pov.

-Ale słodko razem wyglądają - uśmiechnęłam się, jak zobaczyłam ich uśmiechniętych

- No, idealnie do siebie pasują - też się uśmiechnął

- Mhm... - patrzyłam się na Davida i Lunę

- Tak jak my - spojrzałam na niego, a on mnie pocałował. Uśmiechnęłam się poprzez pocałunek, a on się ode mnie odsunął. Wtuliłam się w niego, a Jace objął mnie swoim ramieniem

- Kocham cię... - spojrzałam na niego

- Ja ciebie też - Zobaczyłam jak Luna i David przestali jeździć, a Luna się do mnie uśmiechnęła. Odwzajemniłam uśmiech

Nagle Luna z Davidem do nas podeszli. Luna trzymała Davida za rękę, a on się uśmiechał. 

- Witam - uśmiechnęła się Luna

- No hej! - też się uśmiechnęłam

- Co wy się tak ścigacie? - Jace spojrzał na David'a

- A bo lubimy - uśmiechnął się

- A wy jeszcze tutaj? - Luna spojrzała na Jace'a

- A gdzie mamy być? - spojrzałam dziwnie na Jace'a

- A miałem cię zaprosić na randkę - uśmiechnął się

- Ale zapomniałeś mi o tym powiedzieć - zaśmiałam się

- No, to ja za godzinę po ciebie przyjdę - pocałował mnie na pożegnanie i poszedł gdzieś z David'em

- Chodź musimy cię przygotować! - uśmiechnęła się do mnie Luna

- Mhm... - złapała mnie za dłoń i pociągnęła do mojego pokoju

Luna długo wybierała dla mnie strój, a gdy skończyła to pokazała mi piękną bordową sukienkę z czarną koronką na górze i na dole. Poszłam się w nią ubrać, a gdy wróciłam to Luna zrobiła mi lekkie fale na włosach i do tego zapięła mi na szyi naszyjnik. Gdy skończyła mnie szykować to się uśmiechnęła, a nagle do mojego pokoju zapukał David.

- Jace czeka na dworze - uśmiechnął się David, a ja wybiegłam z pokoju i pobiegłam na dwór

Gdy wyszłam to  nikogo nie zobaczyłam. Pomyślałam, że może gdzieś się kryję, a gdy zobaczyłam na ścieżce płatki róż, które gdzieś prowadziły. Szłam za nimi. Gdy nagle zobaczyłam koc piknikowy i Jace'a. Podbiegłam do niego i go przytuliłam.

- Pięknie wyglądasz - spojrzał na mnie

- Dzięki - zarumieniłam się

Usiedliśmy na kocu i zajadaliśmy się różnymi smakołykami. Ja oczywiście jadłam moje ulubione słodkości, czyli... Babeczki! Bez nich nie umiem żyć. Jace wyglądał na strasznie spiętego, jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. 

***

Gdy spojrzałam na zegarek i była 20.34. To wstałam i spojrzałam na Jace'a.

- Wracajmy już - uśmiechnęłam się do niego, a Jace wstał

- Lily? - spojrzałam na niego

- Co jest? - Jace uklęknął na jedno kolano i wyciągnął z kieszeni czarne, małe pudełeczko, po czym je otworzył, a ja zobaczyłam pierścionek zaręczynowy

- Lily Walker, czy zostaniesz moją żoną? - spojrzałam na Jace'a

- Tak!! - uśmiechnęłam się, a Jace założył mi pierścionek na palec, po czym się pocałowaliśmy

- Oooo!! - oderwałam się od Jace'a i spojrzałam na Lunę

- Od kiedy ty tu jesteś?! - spytałam trochę zdziwiona

- Od czasu kiedy Jace ci się oświadczył - uśmiechnęła się

- Aha?... - spojrzałam na Jace'a

- Ja o niczym nie wiedziałem! - powiedział zdziwiony

- Wracajmy już - uśmiechnęła się, a ja przytaknęłam głową szczęśliwa

***

Leżałam z Jace'm na łóżku i się do niego wtuliłam. 

- Cieszysz się? - spojrzałam na niego

- Tak! - pocałowałam go, po czym się do niego przytuliłam i zasnęłam

Luna pov.

Leżałam na łóżku wtulona w poduszkę, bo David się kąpał,  a gdy wyszedł cały mokry to się wysuszył. Później położył się obok mnie i mnie przytulił, a ja się uśmiechnęłam i zasnęłam w jego objęciach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro