Rozdział 9
Luna pov.
Obudziłam się rano wtulona w David'a. Pocałowałam go w czoło, po czym podeszłam do szafy i ubrałam czarną bluzkę z falbankami i krótkie spodenki, po czym poszłam coś zjeść.
Weszła do kuchni i zrobiłam sobie kanapki z szynką, po czym zaczęłam je jeść. Gdy skończyłam poszłam do salonu i włączyłam telewizor.
- Luna! - uslyszałam głos Valentine'a, więc się odwróciłam
- Słucham - spojrzał na mnie
- Idziesz dzisiaj ze mną - wziął mnie za rękę i wyprowadził z domu
David pov.
Obudziłem się, ale Luny przy mnie nie było. Wstałem i się ubrałem, po czym poszłem zjeść śniadanie. Zrobiłem sobie omleta, a i Jace'owi. Nagle Jace wszedł do kuchni.
- Witaj! Zrobiłem ci śniadanie! - Uśmiechnąłem się
- Witaj... Dzięki! - uśmiechnął się i spojrzał na omlet
- Co jest? - spytałem, a on pokazał mi omlet
- On jest czarny! - spojrzałem na omlet
- No i co z tego?? - spojrzał na mnie
- Czyli jest niedobry! - wywrócił oczami
- Pfff... Palikan! - powiedziałem, a Jace'owi się to nie spodobało
- Dziwak! - spojrzałem na niego
- Mam pewien pomysł! - Uśmiechnąłem się
- Jaki? - spytał, a ja się Uśmiechnąłem
- Zrobimy przemeblowanie! - spójrzał na mnie zdziwiony - Luna zawsze mi mówiła, że nie umiem
- Bo to prawda! - zaśmiał się
- Dzięki! Nie trzeba było - wywróciłem oczami
- To chodź! - uśmiechnął się i wyszedł z kuchni
- Ale jak to zrobimy? - spojrzałem na Jace'a
- Malujemy sofę! - uśmiechnął się i poszedł po różne farby i pędzle, po czym zaczęliśmy malować
Nudziło mi się, więc pomalowałem Jace'a fioletową farbą. Śmiałem się.
- Ej! - spojrzał na mnie
- No co? - dalej się śmiałem
- Przesadziłeś - uśmiechnął się i pomalował mnie zieloną farbą. Zaczęła się bitwa na farby. Zamiast malować sofy to zaczęliśmy siebie nawzajem malować. Każdy z nas był kolorowy - Dobra tyle, bo nie skończymy malować
Przestałem go malować i znów zaczęliśmy malować sofę. Gdy skończyliśmy, nasza praca była... Przepiękna! Wyglądało to idealnie. Mam nadzieję, że Lunie się spodoba.
- Następnie musimy wymeblować salon - Uśmiechnąłem się
- Jak wymeblować? - spytał Jace, a ja pokazałem mu salon
- No przestawi się to i o wo - Jace się Uśmiechnął i zabraliśmy się za pracę
Trwało to dosyć długo, gdzieś tak godzinę i pół, ale trud się opłacał. Wyglądało to pięknie i komicznie.
***
Gdy skończyliśmy cały dom, pomyślałem o... Obiedzie! Tylko co może być na obiad? Nie omlet... Placek!!
- Jace! Zróbmy obiad! - Uśmiechnąłem się
- Jaki? - spojrzał na mnie
- Zróbmy szarlotkę! - dziwnie na mnie spojrzał
- Szarlotka na obiad? - przytaknąłem głową - A umiesz ją robić? - zapreczyłem głową
- Nie umiem.... Ale od czego ma się Internet! - Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem swój telefon, ale nie było internetu - Dobra jednak nie ma
- A może jest tu, gdzieś książka kucharska? - spojrzał na mnie
- Może! Szukajmy - zaczęliśmy szukać po wszystkich szafkach. Otworzyłem lodówkę
- David.... Książki w lodówce nie znajdziesz! - spojrzałem na niego
- Wiem, ale patrzę na jedzenia! - zamknąłem lodówkę i znów zacząłem szukać
- I co David! Znalazłeś? - spytał Jace
- Nie... - spojrzałem na niego - To zrobimy według własnego przepisu! - Uśmiechnąłem się
- Już się boję... - spojrzał na mnie
- Więc tak.... Ciasto zróbmy z bułki tartej - Spojrzał na mnie zdziwiony
- David ciasto się robi z mąki.... A nie bułki tartej - wywrócił oczami
- Nie prawda! Będzie oryginalnie! - Uśmiechnąłem się
- Ostrzegałem... - powiedział
***
- Skończyłem! - Jace spojrzał na szarlotkę z niesmakiem
- Emmm... Co to? - spojrzał na mnie
- Szarlotka! - Uśmiechnąłem się
- A jest dobra? - spojrzałem na niego
- No oczywiście, że jest dobra! - wywróciłem oczami. Wziąłem łyżkę i nabrałem trochę szarlotki, po czym wpakowałem ją do ust Jace'a - I jak?
- Ona jest.... - wypluł ją - Okropna!
- Wiem, bo taka ma być! - Uśmiechnąłem się
- Co?! Chcesz Lunie podać to coś! - pokazał ja szarlotkę, a na przytaknąłem głową - Ty to czasem jesteś głupi!
- No wiesz! - skrzyżowałem ręce
***
Luna pov.
- Wróciłam!! - uśmiechnęłam się
- Cześć Luna! - David pocałował mnie w policzek
- Cześć? - spojrzałam na niego
- Chodź pokażę ci coś! - uśmiechnął się
Poszłam za nim posłusznie, ale szczerze to się bałam, a gdy mi pokazał salon to myślałam, że na zawał padnę.
- David?! Coś ty zrobił z salonem! - spojrzał na mnie
- To Jace'a sprawka! - pokazał na Jace'a
- No oczywiście! Już na mnie - wywrócił oczami
- Ostatni raz robicie coś takiego! - chciałam sobie już pójść do swojego pokoju, ale David złapał mnie za rękę i pociągnął do kuchni
- Upiekłem ci pyszną szarlotkę! - uśmiechnął się
- To jest szarlotka? - spojrzałam na jakieś dziwne coś
- Tak! - uśmiechnął się - Spróbuj!
Wzięłam łyżkę i niechętnie spróbowałam tej szarlotki, po czym od razu ją wyplułam.
- David! To nie smakuje jak szarlotka - spojrzał na mnie a uśmiechem
- Wiem - wkurzona wyszłam z kuchni i pomaszerowałam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i pomyślałam o Lily. Ciekawe co ona tam porabia.... Mam nadzieję, że nic jej się nie stało. Podeszłam do szafy i ubrałam się w koszulę nocną, po czym położyłam się do łóżka i sprawdziłam media społecznościowe. Zobaczyłam na Instagramie zdjęcie Nathan'a i Lily, jak śpią w łóżku.... Jace nie może tego zobaczyć, bo będzie katastrofa. Oglądałam YT i różne takie.... Gdy w końcu poszłam spać....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro