Rozdział 7
Luna pov.
Obudziłam się rano i spojrzałam na Davida. Spał słodko, więc pocałowałam go w policzek i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarną bluzkę na ramiączka i krótkie spodenki. Poszłam do łazienki i się przebrałam, a włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam z łazienki i spojrzałam na śpiącego David'a, po czym wyszłam z pokoju i poszłam zjeść śniadanie.
Jak weszłam do kuchni zobaczyłam jak Lily stała i się uśmiechała, ale nigdzie nie było Jace.
- Ile wy jesteście oddzieleni? - spytałam, a ona pomyślała
- Siedem minut? - przytaknęłam głową - Zrobiłam śniadanie! - uśmiechnęła się
- A co na śniadanie? - spytałam, a ona na mnie spojrzała uradowana
- Omlet! - uśmiechnęłam się
- Nie spaliłaś kuchni? - spytałam, a ona zaprzeczyła - To dobrze - usiadłam na krześle i zaczęłam jeść
- Ja już lecę do Jace'a! - wybiegła szybko z jadalni, a ja wzruszyłam ramionami i dalej jadłam
Po skończonym posiłku, wyszłam z jadalni i chodziłam sobie po instytucie. Nudziło mi się, a nagle zauważyłam David'a na korytarzu.
- Hej David! - uściskałam go
- Siema Luna - odwzajemnił uścisk
- Co tu robisz? - spytałam, a on na mnie spojrzał
- Nudziłem się, więc zacząłem cię szukać - uśmiechnął się
- A dlaczego mnie szukałeś? - uśmiechnęłam się cwaniacko
David się uśmiechnął i złapał za i ręke, po czym zaciągnął do mojego pokoju i zamknął drzwi. Później wpił się w moje usta, a ja to odwzajemniłam. Oplotłam rękami jego szyję, a on złapał mnie w talii i całował bardziej namiętniej. Później rzucił mnie na łóżko i zawisł na de mną. Przyciągnęłam go bliżej i zaczęłam całować. Odwzajemnił to, a ja go głaskałam po plecach. David zaczął całować moją szyję, a ja się uśmiechnęłam. Cieszyłam się to chwilą. Złapałam go za koszulkę i mu ją ściągnęłam, po czym błądziłam rękami po jego klatce piersiowej. Nagle David ściągnął ze mnie bluzkę i gdzieś rzucił.
- Co tu się dzieje?! - oderwaliśmy się od siebie i zobaczyliśmy.... Valentine!
- Valentine! Czego nam przeskadzasz?! - spytałam wkurzona
- Nie czytałaś wiadomości? - spojrzałam na niego
- To były od ciebie?!! - spytałam i od razu sięgnęłam po bluzkę i ją założyłam to samo zrobił David
- Tak! Gdzie jest Jace? - spytał, a ja wzruszyłam ramionami
Valentine wyszedł z mojego pokoju, a my poszliśmy za nim. Wszedł do pokoju Lily, a my za nim i zobaczyłam jak Jace przytulał Lily.
- Valentine?! - spytał zdziwiony Jace, a Lily się odwróciła
- We własnej osobie! - uśmiechnął się
- Co tu robisz?! - spytała Lily
- Nie twój interes! - krzyknął i złapał Jace za rękę, ale razem z nim szła Lily - Co do diabła?!!
- Poczekaj - wyciągnęłam kluczyk i otworzyłam kajdanki, a Lily i Jace byli wolni
- Okej, a teraz idziemy! - złapał nasz wszystkich za ręce i szliśmy za nim
Lily biegła do Jace, nie chciała go opuścić, ale Valentine był szybszy i wepchnął nas do samochodu, po czym sam wsiadł na miejsce kierowcy i ruszył. Lily stała i patrzyła jak odjeżdżamy.... Smutno mi się zrobiło.
Lily pov.
Patrzyłam jak odjeżdżają... Znów straciłam siostrę i do tego ukochanego... Poszłam do instytutu pogrążona w żałobie i spotkałam Nathan'a.
- Hej Lily! - uśmiechnął się, a ja mu tylko pomachałam - Co się stało?
- Nic... - złapał mnie za podbródek i wymusił żebym spojrzała mu w oczy
- Powiedz mi - patrzył się na mnie
- Valentine wrócił po Lunę i zabrał ze sobą Jace i Davida... - posmutniałam, a on mnie przytulił. Ze smutku odwzajemniłam uścisk
- Nie martw się... Wszystko będzie dobrze - głaskał mnie po włosach
- Mhm.... - oderwałam się od niego i poszłam do swojego pokoju, a on za mną
- Nie możesz teraz zostać sama... - usiadłam na łóżku, a on za mną i mnie objął ramieniem
***
- Muszę ich poszukać! - wstałam i poszłam przed siebie
- Jest niebezpiecznie! - Nathan próbował mnie zatrzymać
- No i! - wyszłam z pokoju i poszłam na dwór
Szłam sobie po lesie i szukałam jakieś wskazówki, gdzie mógł Valentine ich porwać. Rozmyślałam, a nawet nie zauważyłam demona, który mnie zaatakował, ale zrobiłam unik i uciekłam. Było ich coraz więcej, a ja uciekłam na polane, po czym mnie okrążyli. Nie miałam, gdzie uciec i już myślałam, że to mój koniec, ale nagle pojawił się Nathan.
- Uciekaj! - patrzyłam jak zabijał demony i zaczęłam uciekać - Lily! Uważaj! - odwróciłam się, a jakoś demon mnie podrapał, krzyknęłam. Później zaczęłam bardzo szybko biec i dobiegłam do instytutu, po czym wbiegłam do pokoju i położyłam się do łóżka
Luna pov.
Siedziała z David'em w naszym pokoju, bo mamy wspólny. On mnie głaskał po włosach, a ja byłam do niego przytulona, po czym go pocałowałam.
- Kocham cię David! - uśmiechnęłam się
- A ja ciebie nie - uśmiechnął się
- Co?!! - wkurzyłam się
- Żarcik! - zaśmiał się i dostał ode mnie z liścia - Za co to?!
- Za kłamstwo! - odwróciłam się do niego plecami, a on się bawił moim włosami. Uśmiechnęłam się do niego i zasnęłam....
Lily pov.
Leżałam na łóżku i nagle do mojego pokoju wszedł Nathan, spojrzałam na niego.
- Co tu robisz? - spytałam, a on położył się obok mnie
- Nie chce żebyś była sama - przytulił mnie - Boję się o ciebie...
- Mhm... - zamknęłam oczy i zasnęłam w jego objęciach...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro