Rozdział 3
Luna pov.
Obudziły mnie głośne odgłosy kłótni, więc wstałam z łóżka i ubrałam się w czarną bluzkę i krótkie spodenki, po czym swoje włosy związałam w koka i wyszłam.
Poszłam za odgłosem kłótni i podeszłam do drzwi, które prowadziły do salonu. Przyłożyłam ucho i zaczęłam podsłuchiwać.
- Masz znaleźć Lily! - usłyszałam głos Valentine'a, ale czego on chce od Lily?!
- Nie wiem kto to! - słuchałam dalej
- Nie kłam! Dobrze wiem, że widziałeś jej zdjęcia! - To pewnie do Nathana mówi
- Po co mam znaleźć Lily! Jak wiesz gdzie ona jest?! - przysłuchiwałam się dalej
- Bo mi nie zaufa!, A tobie... No może, jak cię pozna - czego on chce od Lily?
- I myślisz, że mi zaufa! - usłyszałam nutkę irytacji w jego głosie - A po co ci ona?
- Bo ona ma prawdziwy kielich anioła!! - a więc o to mu chodziło.. o kielich
- I dlatego mam się poświęcić żeby mnie znienawidziła?! Weź Stefana do tej roboty! - wkurzył się
- Nie! Stefano jest brzydszy! A ty... Ładny z ciebie chłopak, więc bardziej tobie zaufa! - powiedział Valentine
- Czy ty chcesz żebym ją w sobie rozkochał?! - chyba go pogięło
- Tak! Jak będziecie razem to Napewno ci pokażę kielich! - ale on jest pewny siebie
- A jak się nie zgodzę? - Uuu już po tobie
- To umrzesz! A razem z tobą Lily! - nie wierzę! On chcę zabić własną córkę?!
- Dobra... Zrobię to! - przestałam podsłuchiwać
Szybko uciekłam do swojego pokoju i się zamknęłam. Usiadłam na łóżku i myślałam o tym co usłyszałam. Przecież jak ostrzeże Lily to Valentine się zezłości. Co mam robić?...
Lily pov.
Otworzyłam swoje oczy i się rozglądnełam. Leżałam na swoim łóżku, od razu usiadłam na nim i zobaczyłam Jace'a, który spał na fotelu. Uśmiechnęłam się. Nagle niespodziewanie kichnęłam i obudziłam przy tym Jace'a.
- Lily?!! Jezu nic ci nie jest! - Jace do mnie podszedł usiadł na łóżku i mnie przytulił
- No nic mi nie jest... - oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy
- Podcięłaś sobie żyły! - patrzył na mnie
- Eh... Moja wyobraźnia - wywróciłam oczami
- A zapomniałem! - podał mi mój telefon - Luna do ciebie dzwoniła
Szybko wystukałam numer do Luny i zadzwoniłam, od razu odebrała.
- Jace!! Jak wrócę to cię zabiję! Udusze! Ukatrupie! Zobaczysz!! - krzyczała w słuchawkę
- Ale Luna! To ja... Lily! - nikt nie odpowiadał
- L-lily?!! To ty? - spytala, a ja wywróciłam oczami
- Nie, święty Mikołaj! - powiedziałam
- Jezu! Czego nie odbierałaś?! Martwiłam się! - słyszałam smutek w jej głosie
- Podcięłam sobie żyły - usłyszałam huk - Luna?!
- Nic mi nie jest! - uslyszałam ją - Tylko z łóżka spadłam
- Ciekawe - zaśmiałam się
- Luna!! Co tam robisz? - uslyszałam jakiś męski głos
- Kto to?! - spytałam
- Eee... Nikt! Muszę kończyć Pa! - powiedziała
- Luna! Luna! - spojrzałam na wyświetlacz. Rozłączyła się.
Luna pov.
- Proszę, możesz wejść! - zobaczyłam Nathana - Czego chcesz?! - spytałam zdenerwowana
- Porozmawiać z tobą - usiadł obok mnie
- O czym? - spytałam i spojrzałam na niego
- I twojej siostrze - okej będę kłamać
- Okej... - popatrzyłam na niego
- Czy twoja siostra wie, gdzie kielich anioła? - normalnie bym mu głowę urwała, ale nie będę zła
- Nie - powiedziałam, a on pokiwał głową
- Czy ona by się we mnie zakochała? - spytał, a ja wiedziałam co mu wypowiedzieć
- Nie wiem, bo Lily już kogoś kocha i to mocno! - uśmiechnęłam się cwaniacko
- Aha, spoko - uśmiechnął się tajemniczo
- Dobra to na tyle? - spytałam, a on zaprzeczył, westchnęłam
- Czy ten jej "ukochany" też ją kocha? - spytał, a ja się uśmiechnęłam
- Tak! Obydwoje się kochają! U to najbardziej na świecie - uśmiechnęłam się
- Eh... Myślisz, że ze sobą zerwą? - spytał, a ja się zastanowiłam
- Nie mam pojęcia! - powiedziałam z godnie z prawdą
- Okej to tyle chciałam! - powiedział i wyszedł z mojego pokoju
Siedziałam na łóżku i rozmyślałam o moim życiu... Istna katastrofa! Nie dość, że rozstałam się z David'em, chociaż nigdy nie byliśmy parą... To jeszcze mieszkam z moim "ojcem" który jest jakimś psycholem i chce zabić moją siostrę! Nie pozwolę na to!
Lily pov.
- Jace! Nie rób tego!! - patrzyłam jak Jace chce wyskoczyć z okna
- Zrobię! Raz... Dwa... Trzy!! - skoczył. Szybko pobiegkan do okna i zobaczyłam jak Jace leżał na trawie i się nie ruszał!
Wybiegłam z rezydencji jak najszybciej mogłam i podeszłam do Jace'a.
- Jace?!, Jace?!, Jace!! - krzyczałam, ale dalej się nie odzywał
- Jace! Masz w tej chwili wstać!! - patrzyłam jak się nie rusza
- Jace!... Nie możesz mnie zostawić!.. proszę... - zaczęłam płakać
- Nie płacz... - spojrzałam na niego, a on dotykał mojego policzka
- Zabiję!!! - dostał ode mnie z liścia
- Co zrobiłem? - spytał i się uśmiechnął
- Udawałeś, że nie żyjesz!! Jesteś najgorszym typkiem jakiego poznałam! - wstałam i poszłam do swojego pokoju
Usiadłam na łóżku i patrzyłam w sufit. Spojrzałam na zegarek 22..36. podeszłam do szafy i ubrałam swoją piżamę, po czym poszłam spać.
Luna pov.
Leżałam na łóżku i się nudziłam. Jak zwykle z resztą! Nagle usłyszałam otwierane drzwi i zobaczyłam.... Stefana...
- Czego ty tu szukasz?! - spytałam wkurzona
- Ciebie! - uśmiechnął się i usiadł obok mnie
- Mnie tu nie ma - Powiedziałam, a Stefano położył mi rękę na udzie. Szybko ją odtrąciłam.
- Ale ty miła! - powiedział i wyszedł
No i jego mam z glowy, więc teraz idę się przebrać w piżamę. Zrobiłam to co chciałam i poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro