Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Luna pov.

Obudziłam się rano, ale i tak leżałam na łóżku. Patrzyłam się na okno. Z tego co zobaczyłam było słonecznie. Odwróciłam się i zobaczyłam... Stefano?! No chyba go posrało! Ze złości zepchnęłam go z łóżka. On dalej spał, postanowiłam go zignorować. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarny bluzkę i ogrodniczki, po czym poszłam do łazienki się ubrać. Później swoje włosy związałam w kitkę i się wymalowałam, po czym wyszłam z łazienki i zobaczyłam jak Stefano siedział na moim łóżku i sie uśmiechał. Znów go zignorowałam i poszłam do jadalni.

Siedziałam przy stole i czekałam aż ktoś przyniesie mi jedzenie. Położyłam się na stole i bawiłam się włosami.

- Proszę panienko - podniosłam się i zobaczyłam jajecznicę. Zaczęłam ją jeść, bo byłam strasznie głodna. Nagle przysiadł się do mnie Nathan

- Witaj Luna - spojrzałam na jego radosna twarzyczkę

- No witaj... Czego chcesz? - dalej jadłam, a on patrzył się w okno

- Niczego - pokiwałam głową

Wstałam po skończonym posiłki i poszłam się przejść po ogrodzie... Który był ogrodzony drutem kolczastym, ale cóż... Mówi się trudno.

Przechadzałam się po ogrodzie, patrząc się za ogrodzenie. Gdzieś tam jest moja siostra, która mnie potrzebuje, a ja siedzę tutaj i się nudzę. Tęsknię za nią, ciekawe co robi....

Lily pov.

Leżę na łóżku. Rozmyślając, gdzie może być Luna. Muszę ją odnaleźć! Nie poddam się! Usiadłam na łóżku i spojrzałam za okno. Grzało słońce. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam bordową sukienkę i się w nią ubrałam.

- Hej... - spojrzałam za siebie i zobaczyłam Jace

- Hej Jace... - dalej nie mogłam się pogodzić z myślą, że jest moim bratem

- Jak się czujesz? - spojrzał mi w oczy

- D-dobrze - chyba się zarumieniłam, więc odwróciłam się do niego plecami

- Przykro mi, że tak wyszło... - spuściłam głowę

- To nie twoja wina... - łzy leciały mi po policzkach

- Zawsze będę cię kochać... Ale teraz nie mogę tak samo, sama wiesz... - zabolało. Czułam jakby moje serce rwało się na milion kawałków. Czego to musi tak boleć?

- Wiem... Możesz wyjść? - nikt nie odpowiedział

Stałam tak dalej odwrócona. Nie mogłam i nie chciałam patrzeć na niego, po tym co się dowiedziałam. To było dla mnie bolesne i koszmarne. Zakochałam się we własnym bracie?

Poczułam jak ktoś mnie obejmuje w pasie. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam Jace'a.

- Jace?... - spojrzał na mnie

- Przepraszam... Poniosło mnie - oderwał się ode mnie

- ...... - stałam w milczeniu i się na niego gapiłam

- Lepiej już pójdę... - podszedł wolnym krokiem do drzwi i złapał za klamkę, po czym wyszedł z mojego pokoju

Usiadłam na kolanach i zaczęłam płakać. To nie mogła być prawda! Nie chcę tak żyć! Żyć z uczuciem, którego nie mogę dostać! Kiedyś jak byłam mała miałam myśli samobójcze. Teraz... Też jest taka okazja... Poszłam do łazienki i wyciągnęłam z szafki... Żyletkę... Zaczęłam podcinać sobie żyły... Strasznie bolało, ale nie mogłam krzyczeć, bo ktoś jeszcze tu przyjdzie... Chwilę później zemdlałam...

Luna pov.

Siedziałam w salonie i oglądałam telewizję. Z nudów kładłam się na sofie w najróżniejszy sposób.

- Córciu - wstałam i spojrzałam na Valentine'a

- Czego?! - warknęłam, a Valentine usiadł obok mnie

- Masz swój telefon, no i tak nie wiesz, gdzie jesteś, więc trzymaj - podał mi mój telefon i sobie podszedł

Trzymałam telefon w dłoniach i szybko napisałam do Lily

- Hej Lily! Odzyskałam telefon!! - Luna

                                     ***
Czekałam aż mi odpisze z 1 godzinę, ale nic nie przychodziło. Postanowiłam zadzwonić do Jace. Odebrał po trzecim razie.

- Halo? - usłyszałam jego głos i się ucieszyłam

- Hej Jace! To ja Luna - powiedziałam z radością

- Jezu Luna! Jak się czujesz? - spytał

- Dobrze.. chociaż jest tu nudno! - powiedziałam

- Aha... Czego do Lily nie zadzwoniłaś? Wiesz jak się o ciebie martwi? - usłyszałam załamanie w jego głosie

- Pisałam do niej, ale nie odpisywała - powiedziałam

- Czekaj pójdę do niej - powiedział, a ja usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi

- Tęsknię za wami! Jak David? - spytałam

- Miewa się... Źle. Cały czas siedzi w swoim pokoju i krzyczy na Lily - wkurzyłam się

- Czego krzyczy na Lily?! - spytałam wkurzona

- Bo uważa, że to jej wina, że cię tu nie ma - siedziała cicho. To nie Lily wina... Jakbym tam nie podeszła to by do niczego nie doszło... Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi - Boże!!!

- Jace?! Co się dzieje?!! - wystraszyłam się

- Isabell!! - słyszałam jak wolał Isabell

- O co... O Jezu! Co się stało?! - znów się wystraszyłam

- Co się dzieje?! Jace!! - spytałam

- Nie mogę teraz rozmawiać! Odezwę się później!! - wystraszyłam się, o co chodziło

- Jace! Powiedz mi co się dzieje! - nikt nie odpowiedział - Jace!!, Jace!!!

Spojrzałam na telefon. Rozłączył się. Boże o co chodziło, czego się wystraszył? Mam nadzieję, że Lily nic nie jest! Może jakiś zamach? Czego mnie tam do cholery nie ma?! Muszę się z tąd wydostać! A Davida ochrzanie za to, że darł się na Lily! Jak ktoś krzyczy na moją siostrę to tak jakby krzyczeli na mnie...

Serce mi biło jak szalone. Strasznie się bałam... Nie chcę tak siedzieć bezczynnie!! Muszę coś wymyśleć!... Tylko co?....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro