Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Lily pov.

Obudziłam się rano, ale nie chciało mi się wstać z łóżka. Codziennie myślałam o Jace'u. Tęsknię za nim... Nagle do mojego pokoju wszedł Simon.

- O hej Simon - patrzył na mnie

- Przejdziemy się dzisiaj wieczorem? - spojrzałam na niego

- Jasne, czemu nie? - uśmiechnął się i wyszedł

Postanowiłam, że w końcu wstanę i się ubiorę. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej granatowo-biały sweter i dżinsy, po czym się ubrałam. Później uczesałam swoje włosy w koka i wyszłam z pokoju. Poszłam na śniadanie, które jak co dzień leżało na stole. Usiadłam przy stole i jadłam jajecznicę. Gdy skończyłam wyszłam z jadalni i poszłam do ogrodu, który od wczoraj stał się moim ulubionym miejscem. Szłam sobie po ogrodzie, po czym usiadłam na ławce. Patrzyłam w niebo i myślałam o Jace'ie. Jestem ciekawa co teraz robi.

- Lily? - spojrzałam na Nathan'a

- Tak? - spojrzał na mnie

- Co tu robisz? - spytał, a ja westchnęłam

- Siedzę... Nie widać? - usiadł obok mnie

- Lily... Muszę ci o czymś powiedzieć - spojrzałam na niego

- O czym? - patrzył się na swoje ręce

- Chodzi i to, że.... - nie dokończył, bo przybył Simon

- Lily musisz mi pomóc! - patrzyłam się na niego i wstałam

- Później mi powiesz! - uśmiechnęłam się i poszłam z Simonem

Simon mnie pociągnął do jego pokoju i usiadł na łóżku, a ja oparłam się o ścianę.

- To w czym mam ci pomóc? - spojrzał na mnie

-  w niczym - uśmiechnął się

- To po co mnie wołałeś?? - spytałam

- Chciałem z tobą porozmawiać - westchnęłam

- Mów... - spojrzałam na niego

- Lubisz mnie? - rozszerzyłam oczy

- Jasne, że cię lubię! - spojrzał na mnie

- A jakbym był... Inny? - patrzyłam na niego

- Zawsze będę cię lubieć Simon! O co ci chodzi?! - spojrzał przez okno

- Powiem ci wszystko na spacerze - przytaknęłam głową i wyszłam z pokoju. Co on miał na myśli? Inny? Przecież to Simon! Już nic nie rozumiem!

Luna pov.

- Jace! - wolałam mojego najlepszego przyjaciela

- Co jest? - spytał wystraszony

- Tu jest pająk!! - spojrzał na podłogę

- Luna to tylko kłębek sierści - spojrzałam bliżej

- Ups... - Zaśmiałam się

- Oj Luna - też zaczął się śmiać

- No co? Wyglądał jak pająk! - skrzyżowałam ręce

Jace usiadł na sofie obok mnie i się uśmiechnął. Przytuliłam go, bardzo go lubiłam. Jest dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie poznałam....

- Dalej jesteś wkurzona na Davida? - spojrzałam na niego

- A co?! Mam mu wybaczyć? Po tym co zrobił?!? - spytałam wkurzona

- Nie! Wiem, że zrobił źle, ale możecie być przyjaciółmi - patrzyłam na niego

- Nie Jace! Nie mogę być jego przyjaciółką!, Bo go kocham!, Ale się od kocham! - powiedziałam, a Jace przytaknął głową

Lily pov.

Jest już 18.30. więc chyba powinnam już iść na ten spacer. Wstałam i poszłam do pokoju Simona.

- Simon? - odwrócił się do mnie

- Oo! Lily, chodź! - złapał mnie mocno za nadgarstek i ciągnął za sobą

- Simon! Boli - nic nie powiedział. O co mu chodzi?!

***

Byliśmy w lesie. Było ciemno, bo już nie świeciło słońce, a o tej porze jest niebezpiecznie.

- Simon tu jest niebezpiecznie! - stanął i myślałam, że już wrócimy, ale Simon tylko się na mnie patrzył, a dokładnie na moją szyję - Simon?

- Nie bój się... To nie boli - podchodził do mnie, a ja się oddaliłam

- Co ci jest?!! - wystraszyłam się i upadłam raniąc się w rękę aż poleciała krew

- Jestem spragniony... - kucnął obok mnie i złapał za rękę, po czym zauważyłam kły.... Zamurowało mnie

- Simon... Jesteś wampirem?!! - spojrzał na mnie

- Siedź cicho - polizał moją rękę i miał zamiar się w nią wgryźć, ale wyrwałam mu się. Szybko wstałam i uciekłam do instytutu

Biegłam co sił w nogach. Jak ja mogłam się nie skapnąć?! Przecież mogłam to zauważyć! Gdy dobiegłam do instytutu to... Się palił! Szybko wbiegłam do środka i pobiegłam do pokoju Luny i wzięłam Fionę na ręce i wybiegłam z nią z instytutu.

Luna pov.

Siedziałam z Jace'm w salonie, gdy nagle wszedł Valentine.

- Luna instytut się pali! - wstałam energicznie

- Lily! - wybiegłam z domu i szybko biegłam tam, gdzie mi podpowiada serce. Z daleka było widać palący się budynek, biegłam w jego stronę i zobaczyłam Lily... Była cała i zdrowa. Patrzyła się na płonący instytut.

- Lily! - spojrzała w moja stronę

- Luna! - podbiegała do mnie, ale jakiś demon ją złapał i wbił się z nią w powietrze

- Już jesteśmy! - usłyszałam Jace i pokazałam palcem w stronę Lily - Lily!!

Widziałam jak Lily na niego spojrzała i rzuciła coś do niego. Jace podszedł i zobaczył naszyjnik, więc go wziął i ścisnął w ręce.

- Znów się z nią rozstałem! - widziałam, że był wkurzony

- Zobaczysz ją... Obiecuję! - spojrzałam w stronę Lily, która próbowała się wyrwać, ale nie miała wystarczająco sił... Nagle zniknęli... Obiecuję ci Lily, że już niedługo się spotkamy!

                          THE END!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro