Rozdział 10
Luna pov.
Obudziłam się w objęciach David'a. Wyswobodziłam się z jego objęć i wstałam z łóżka, po czym ubrałam się w granatową bluzkę z falbankami i czarne spodnie, po czym swoje włosy związałam w kitkę i wyszłam z pokoju. Szłam sobie korytarzem do kuchni żeby zjeść śniadanie. Gdy natknęłam się na Victorie.
- Hej Luna! - uśmiechnęła się
- No hej - nie Odwzajemniłam uśmiechu
- Wiesz, gdzie David? - spojrzałam na nią wkurzona
- Po co ci on?!, Jakby co to już jest zajęty!! - spojrzała na mnie
- Trudno! Odbije go - uśmiechnęła się i poszła
Patrzyłam się przed siebie wkurzona. Trochę później byłam w kuchni i robiłam śniadanie. Dalej myślałam o Victorii. Mam nadzieję, że nie poderwie mojego David'a, bo dostanie taki łomot, że się nie pozbiera. Gdy skończyłam robić śniadanie to usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
- Cześć Luna - spojrzałam w górę
- Hej Jace... - usiadł na przeciwko mnie
- Co jest? - spytał, a ja spuściłam głowę
- Widziałam się z Victorią i Powiedziała, że odbije mi Davida... - patrzył na mnie
- David się nie da! On kocha ciebie - przytaknęłam głową na znak, że wiem
- Dzięki Jace - uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił - A jak tam z Lily?
- Bardzo tęsknię... - patrzył przez okno
- na pewno się niedługo zobaczycie - patrzyłam na Jace'a, który tylko patrzył w okno
- Mhm.... - uśmiechnęłam się
- Musi ci bardzo na niej zależeć - spojrzał na mnie
- I to jak! Kocham ją całym sobą! - pojedyncza łza spłynęła mi po policzku
- Cieszę się - Uśmiechnął się - ja już lecę - wstałam i wyszłam z jadalni i szłam do pokoju
Gdy tak szłam do pokoju i rozmyślałam o Jace i Lily to usłyszałam głos Victorii. Schowałam się za ścianą i patrzyłam na nią. Rozmawiała z David'em.
- David ja cię kocham! - patrzyła mu się w oczy
- ...... - David milczał jak grób
- No powiedz coś! - dalej patrzyła mu się w oczy
- Mam już tą z, którą chce spędzić resztę życia - patrzy się na nią
- Ale ja jestem lepsza i ładniejsza! - krzyknęła, a ja na chwilę zamknęłam oczy, a gdy je znów otworzyłam to David i Victoria się całowali... Serce mi pękło na milion kawałków, a jego słowa?! Kocham cię!, Jesteś tą jedyną! To były kłamstwa?! Tak naprawdę traktował mnie jak śmiecia, jak lalkę! Myśli, że ja nie mam uczuć?! Grubo się myli! Poszłam do salonu i usiadłam na sofie, po czym włączyłam legion samobójców i sobie oglądałam. Nagle przysiadł się do mnie Jace.
- Witaj Luna! - uśmiechnął si
- Witaj Jace... - spojrzał na mnie
- Co się stało? - oglądałam dalej
- David całował się z Victorią - posmutniałam
- Może ci się zdawało? - spojrzałam na niego
- Nie Jace! Nie zdawało mi się! - przytaknął głową
- Bardzo mi przykro... - przytulił mnie
- To nie twoja wina - odwzajemniłam uścisk
- Ale Davida... Ja już sobie z nim porozmawiam! - puścił mnie j wstał, a ja go złapałam za nadgarstek
- Sama z nim porozmawiam - wyszłam z salonu i poszłam szukać Davida, który był w naszym pokoju i leżał na łóżku
- Luna to ty? - spojrzał na mnie
- A kto inny?! Może Victoria! - wkurzyłam się
- Victoria? A po co tu ona? - patrzył się na mnie
- Nie kłam! Czujesz do niej coś!! - krzyknęłam
- Co?! Ja ciebie kocham! - ale z niego kłamca!
- Całowałeś się z Victorią!! - patrzył się na mnie
- ...... - nic nie powiedział
- No i widzisz?! To są twoje szczere uczucia! - złapałam za klamkę - Nie chce mieć z tobą nic wspólnego!! - wyszłam trzaskając drzwiami
Weszłam do kuchni smutna, a zarazem wkurzona. Wzięłam do ręki nóż i wycelowaoam sobie w serce. Nagle do kuchni wszedł Jace. Musiał wejść.
- Luna?!! - po dobiegł do mnie i wyrwał nóż
- Ugh... Musiałeś przyjść?! - skrzyżowałam ręce
- Chciałaś się zabić!! - patrzyłam na niego
- No i... I tak nie mam po co żyć - patrzył się na mnie
- Masz! A Lily! To twoja siostra, co ona zrobi, gdy się dowie, że nie żyjesz?! Masz też przyjaciół! - patrzyłam na niego. Ma rację... Nie wiem co by zrobiła Lily jakby się dowiedziała, że nie żyje
- Masz rację... Nie zabije się dla Lily! - obiecuję Lily, że nie zginę... No chyba, że ze starości
- Zawsze mam rację! - uśmiecha się
- Taaa... Nie zawsze - też się uśmiechnęłam
- Co oglądasz? - spytał i spojrzał na telewizor
- Legion samobójców - oglądałam dalej
- Okej - zaczął oglądać
- Jace? - spojrzał na mnie
- Co? - spojrzałam na niego
- David śpi z tobą! Nie chce go widzieć - patrzył się na mnie
- Jak chcesz - uśmiechnęłam się i oglądałam dalej
***
Byłam w swoim pokoju, bez Davida, który mógłby mnie przytulić... Ale nie będę za nim płakać! Nie zasługuje na to! Podeszłam do szafy i ubrałam się w swoją ulubioną piżamę, a później położyłam się do łóżka. Kocham Davida, ale najwyższy czas o nim zapomnieć raz, a dobrze! Bo jak ja będę żyć z kimś kto kocha inną?! Jak mnie jeszcze kocha to będzie walczył, a jak nie... To trudno. Nagle zamykały mi się powieki i zasnęłam....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro