Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Lily pov.

Byliśmy już gotowi do walki z Valentine'm. Staliśmy właśnie pod jego bazą, towarzyszyły nam wilkołaki. Strasznie się bałam o Jace. Porwali go, a ja nic nie mogłam zrobić... Luke wydarzył drzwi, a my weszliśmy do środka. Plan był taki, że ja, Luna i David idziemy szukać Jace, a reszta będzie walczyć. Szybko moja drużyna szukaliśmy Jace. Przeszukaliśmy njuz dużo pokoi, ale dalej nic. Nagle znalazłam pokój w którym nie byliśmy, więc tak weszłam. Zobaczyłam moją mamę i Valentine'a, który trzymał ją za rękę. Wkurzyłam się i podeszłam do niego, po czym przyłożyłam mu sztylet do gardła.

- Zostaw ją! - powiedziałam, a on zostawił moja mamę. Wstałam, a on za mną. Widziałam jak Luna podbiegła do Mamy i coś tam do niej mówiła, a ja dalej trzymałam sztylet przy jego gardle. Nagle ktoś mi wyrwał z ręki sztylet, spojrzałam za siebie i zobaczyłam Jace - Jace??

- Wysłuchaj go! - spojrzałam na niego, po czym na Valentine'a

- Witaj Lily... Moja droga córko - spojrzałam na niego zdziwiona

- Nie jestem twoją córką!!! - krzyknęłam, a on się uśmiechnął

- Jesteś Lily! W twoich żyłach płynie moja krew! A myślisz skąd masz te moce?! - spojrzał na mnie, a ja nie mogłam w to uwierzyć. On nie może być moim ojcem! - Wreszcie moje dzieci spotykają się razem... Moje dwie córki i syn... 

- Syn?! - spojrzałam za siebie na Jace, a on posmutniał

- Przykro mi Lily... Nie wiedziałem... - Podeszłam do niego

- Nie słuchaj go! Jesteś synem Mike Waylanda (nie pamiętam jego imienia XD) - powiedziałam cicho

- Ona nie chce w to uwierzyć, bo cię kocha! - spojrzałam na niego, a Jace odwrócił głowę. On nie może być moim bratem! Za bardzo go kocham! - Janathan'ie

- Nie nazywasz się Jace?! - spytałam, a on na mnie spojrzał

- Jace to tylko przezwisko.... - odwróciłam się i przypomniałam sobie coś...

- Jonathan Mongersten... J.j... Jace..  - popłakałam się, a Valentine mnie przytulił, po czym przyłożył do moich ust kielich

- Wypij to! - pokrexilam głową, że się nie zgadzam, a on przyłożył mocniej kielich do moich ust - Pij! - przytaknęłam głową, a on podał mi kielich, a ja zamiast go wypić, po prostu włożyłam gondola Karty - Nie!!!!!! - Valentine złapał mnie za włosy i rzucił, po czym ja walnęłam o stół

- Lily! - Jace chciał do mnie podbiec, ale Valentine mu nie pozwolił. Zaczęła się sroga walka pomiędzy Jace'm a Valentine'm. Podbiegłam do Luny i Davida.

- Co z nią? - spytałam, a Luna na mnie spojrzała

- Śpi... Nic jej nie jest - ulżyło mi, po czym spojrzałam na Davida

- Przykro mi.... - powiedział, a z mojego oka poleciała łza smutku

- Nic się nie dzieje.... - powiedziałam i odwróciłam się do Jace'a. Valentine trzymał go przy mieczu i chciał go zabić. Szybko wzięłam fałszywy kielich i pobiegłam do portalu.

- Hej!! - Valentine na mnie spójrzał - Puść go! Albo kielicha już nie zobaczysz!! - Valentine puścił Jace i do mnie poszedł. Tak samo jak Luna.

- Córciu oddaj mi ten kielich..  - spojrzałam na niego

- Nie jestem twoją córką! Ty nic o mnie nie wiesz!! - patrzył na mnie, a ja podałam mu kielich. Przyjął go.

- No to teraz zadbamy o wszystko! - powiedział, a ja na niego spojrzałam

- Nie my - spojrzał na mnie - Ty! - wepchnelam go do portalu, po czym odwróciłam się do Jace'a. Nagle Valentine złapał mnie za ręce, Jace do mnie podbiegł

- Lily! - złapał mnie za ręce

- Proszę nie zostawiaj mnie!! - krzyknęłam, a on na mnie spójrzał

- Nigdy! - podał mi jakiś przedmiot, a ja wbiłam go nawet nie wiedząc, że Valentine złapał Lunę i wyciągnął ją do portalu. Chwilę później profal się rozwalił

- Nie!! Luna!! - popłakałam się, a Jace mnie przytulił. Straciłam siostrę i to wyłącznie moja wina... Czy kiedykolwiek jeszcze ją spotkam?!

                                                                         KONIEC

Jak wam się podobała książka?? Dajcie mi znać w komentarzach <3

WikusiaChan

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro