Rozdział 7
Lily pov.
- Luna!! - zawołałam swoją siostrę
- Co znów?! - ups... wkurzyła się
- Jedziemy na ranczo!! - uśmiechnęłam się promiennie
- Hę?! - odwróciła się do mnie
- Ranczo! - powtórzyłam
- Nie chce mi się! - położyła się na kanapie
- No i! Idziemy! - złapałam ją za rękę
- Ugh... - wstała, a ja puściłam jej rękę
- Chodź się pakować! - poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się pakować
NA RANCZU
- Ale tu pięknie! Rześkie powietrze! - uśmiechnęłam się
- No... - odwróciłam się do siostry, a ona zapaliła papierosa
- Znów palisz?! - po rozstaniu z David'em luna cały czas paliła
- Mhm... - spojrzała na mnie
- No chodź! - złapałam ją za rękę i poszłyśmy dalej
- Siema dziewczyny! - spojrzałam na Maxin
- .... - Luna zamilkła na jej widok
- Hej - przywitałam się
- Co tu robicie? - spytała zaskoczona
- Tatuś nas zaprosił - wywróciłam oczami, nie jestem przekonana do niego, a Luna dalej paliła
- Luna przestań palić! - krzyknęłam, a ona na mnie spojrzała
- Nie! - powiedziała krótko
- O boże! - wywróciłam oczami
- Och... - odwróciłam się i zobaczyłam David'a to teraz się zacznie
- Hej BFF! - uśmiechnęłam się do niego
- Siema Lily - też się uśmiechnął, a ja go przytuliłam. Luna dalej tam paliła - Hej Luna
- Hej... - była obojętna
- Wchodźcie do środka! - zaprosiła nas Maxin
- Czekajcie na Jace'a! - powiedziałam i spojrzałam na niego, a on przyszedł z naszymi walizkami
- Ale tu ładnie! - spojrzałam zdziwiona na Gabe'a
- Co ty tu robisz?! - spytałam wkurzona
- Schowałem się do bagażnika - uśmiechnął się
- Ale miałeś zostać z babcią - powiedziałam, a on na mnie spojrzał
- Wolałem jechać z tobą - przytulił mnie
- Ale słodziak! - Maxin spojrzała na Gabe'a
- Bo ja to zawsze słodki - też na nią spojrzał
- Wasze dziecko? - spytała się
- No.... powiedzmy - powiedziałam zgodnie z prawdą
- Tak! - powiedział Gabe
- Dobra, wchodźcie - uśmiechnęła się, a my wszyscy weszliśmy do środka i zobaczyłam Valentina
- Cześć tato - Luna go przytuliła
- Cześć Luna! - głaskał ją po głowie
- Dzień dobry... - podałam mu rękę
- Jestem twoim ojcem Lily, a nie nieznajomym - spojrzał na mnie
- Tak się lepiej czuje - uścisnął moją dłoń, a ja ją od razu zabrałam
- To tak! Lily i Jace mają razem pokój, bo są razem - uśmiechnęłam się
- A ja? - spojrzałam na Lune
- Sama - powiedziała Maxin
- I git! - Luna się uśmiechnęła
- A Gabe ma obok rodziców - uśmiechnęła się do niego
- Jeje! - był uradowany i szybko pobiegł do swojego pokoju, by zacząć się pakować
Luna pov.
Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam się rozpakowywać, po czym usłyszałam pukanie do drzwi.
- Mogę wejść - odwróciłam się w stronę David'a
- Mhm... - znów zaczęłam się rozpakowywać
- Jak się czujesz? - spytał z troską
- Dobrze, a ty? - nawet na niego nie spojrzałam
- Też dobrze... - chyba na mnie patrzył
- Cieszę się, a po co przyszedłeś? - spytałam z ciekawośći
- Nie wiem - usłyszałam jego ciepły głos
- Aha - dalej się rozpakowywałam
- Pomóc? - spojrzałam na niego
- Nie trzeba - spojrzał na mnie
- Okej - westchnął
- Możesz wyjść? - spytałam z nadzieją w głosie
- Dlaczego? - spytał zdziwiony
- Źle się czuje w twoim towarzystwie - powiedziałam godnie z prawdą
- Ugh... Dobra - wyszedł, a ja się dalej rozpakowywałam
Lily pov.
Siedziałam z Jace'm na łózku.
- Cieszysz się, że też przyjechałem? - spojrzał na mnie
- Tak, ale jak mogliśmy nie zauważyć Gabe'a? - też na niego spojrzałam
- Bo to zbir! - zaśmiał się
- Ty jesteś gorszym zbirem - uśmiechnęłam się
- No wiesz - wywrócił oczami
- I tak cię kocham - pocałowałam go
- Ja ciebie też - znów mnie pocałował czule, a ja to odwzajemniłam. Włożył mi ręce pod koszulkę, a ja się uśmiechnęłam. Później złapał mnie za koszulkę i podciągnął do góry
- Ej wy! - Maxin weszła do naszego pokoju, a ja i Jace, od razu się od siebie odsunęliśmy
- Co jest? - spytał Jace
- Idziemy zwiedzać ranczo i będziemy jeździć konno! - uśmiechnęła się
- Konno? - spytałam zdziwiona
- Mhm... a co? - spojrzała na mnie
- Nie umiesz jeździć, skarbie? - Jace na mnie spojrzał
- Nie - spojrzałam na niego
- Nauczę cię - uśmiechnął się
- Dzięki - pocałowałam go
- To chodźcie - Maxin nasz pogoniła, a my wyszliśmy z domu i od razu zobaczyłam Lunę i David'a
- Ale mi się nie chce! - krzyknęła Luna
- Nie marudź - powiedział David
- Hej! - uśmiechnęłam się do nich
- No hej - luna się przywitała
- Chodźcie - Maxin zaprowadziła nas do koni
Do mnie podszedł biały koń z jasną grzywą, a do Luny czarny koń z ciemną grzywą.
- Pogłaskaj go - Jace się uśmiechnął
Niepewnie położyłam dłoń na koniu i zaczęłam go głaskać.
- Ale on słodki! - uśmiechnęłam się
- No, piękny koń - też się uśmiechnął
- Mhm... - głaskałam konia
- Okej, a teraz jazdy! - uśmiechnęła się i wsiadła na swojego konia
- Wolę głaskać! - powiedziałam
- Nie bój się - powiedziała Luna
- Boję! - patrzyłam na konia
- Chodź pomogę ci - spojrzałam na Jace'a, a on mi pomógł wsiąść na konia, po czym sam wsiadł za mną. Luna ruszyły, a Jace mnie objął w talii i uczył jeździ - Dobrze ci idzie
- Ehe... - wywróciłam oczami
- Naprawdę! - uśmiechnął się
- No... - dalej próbowałam jeździć
Luna pędziła przed siebie, a Maxin na nas spojrzała
- Jedziecie tam? - spytała się nas, a my pokiwaliśmy głowami na tak
David się ścigał z Luną, ale jej nie prześcignął. Gdy w końcu nastał wieczór i skończyliśmy jeździć. To wszyscy poszliśmy do swoich pokoi.
Luna pov.
Weszłam do swojego pokoju i przebrałam się w swoją ulubioną piżamkę i położyłam się na łóżku i przytuliłam się do poduszki. Myślałam o Davidzie, gdy w końcu zasnęłam. Poczułam jak ktoś mnie pocałował w czoło, po czym usłyszałam odgłos zamykanych drzwi.
Lily povv.
Leżałam wtulona w Jace'a, po czym go pocałowałam na dobranoc i zasnęłam, a on mnie głaskał po głowie, po czym sam zasnął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro