Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Lily pov.

- Luna!! - zawołałam swoją siostrę

- Co znów?! - ups... wkurzyła się

- Jedziemy na ranczo!! - uśmiechnęłam się promiennie

- Hę?! - odwróciła się do mnie

- Ranczo! - powtórzyłam 

- Nie chce mi się! - położyła się na kanapie

- No i! Idziemy! - złapałam ją za rękę

- Ugh... - wstała, a ja puściłam jej rękę

- Chodź się pakować! - poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się pakować

NA RANCZU

- Ale tu pięknie! Rześkie powietrze! - uśmiechnęłam się

- No... - odwróciłam się do siostry, a ona zapaliła papierosa

- Znów palisz?! - po rozstaniu z David'em luna cały czas paliła

- Mhm... - spojrzała na mnie

- No chodź! - złapałam ją za rękę i poszłyśmy dalej

- Siema dziewczyny! - spojrzałam na Maxin

- .... - Luna zamilkła na jej widok

- Hej - przywitałam się

- Co tu robicie? - spytała zaskoczona

- Tatuś nas zaprosił - wywróciłam oczami, nie jestem przekonana do niego, a Luna dalej paliła

- Luna przestań palić! - krzyknęłam, a ona na mnie spojrzała

- Nie! - powiedziała krótko

- O boże! - wywróciłam oczami

- Och... - odwróciłam się i zobaczyłam David'a to teraz się zacznie

- Hej BFF! - uśmiechnęłam się do niego

- Siema Lily - też się uśmiechnął, a ja go przytuliłam. Luna dalej tam paliła - Hej Luna

- Hej... - była obojętna

- Wchodźcie do środka! - zaprosiła nas Maxin

- Czekajcie na Jace'a! - powiedziałam i spojrzałam na niego, a on przyszedł z naszymi walizkami

- Ale tu ładnie! - spojrzałam zdziwiona na Gabe'a

- Co ty tu robisz?! - spytałam wkurzona

- Schowałem się do bagażnika - uśmiechnął się

- Ale miałeś zostać z babcią - powiedziałam, a on na mnie spojrzał

- Wolałem jechać z tobą - przytulił mnie

- Ale słodziak! - Maxin spojrzała na Gabe'a

- Bo ja to zawsze słodki - też na nią spojrzał

- Wasze dziecko? - spytała się

- No.... powiedzmy - powiedziałam zgodnie z prawdą

- Tak! - powiedział Gabe

- Dobra, wchodźcie - uśmiechnęła się, a my wszyscy weszliśmy do środka i zobaczyłam Valentina 

- Cześć tato - Luna go przytuliła

- Cześć Luna! - głaskał ją po głowie

- Dzień dobry... - podałam mu rękę

- Jestem twoim ojcem Lily, a nie nieznajomym - spojrzał na mnie

- Tak się lepiej czuje - uścisnął moją dłoń, a ja ją od razu zabrałam

- To tak! Lily i Jace mają razem pokój, bo są razem - uśmiechnęłam się

- A ja? - spojrzałam na Lune

- Sama - powiedziała Maxin

- I git! - Luna się uśmiechnęła

- A Gabe ma obok rodziców - uśmiechnęła się do niego

- Jeje! - był uradowany i szybko pobiegł do swojego pokoju, by zacząć się pakować

Luna pov.

Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam się rozpakowywać, po czym usłyszałam pukanie do drzwi.

- Mogę wejść - odwróciłam się w stronę David'a

- Mhm... - znów zaczęłam się rozpakowywać 

- Jak się czujesz? - spytał z troską

- Dobrze, a ty? - nawet na niego nie spojrzałam

- Też dobrze... - chyba na mnie patrzył

- Cieszę się, a po co przyszedłeś? - spytałam z ciekawośći

- Nie wiem - usłyszałam jego ciepły głos

- Aha - dalej się rozpakowywałam

- Pomóc? - spojrzałam na niego

- Nie trzeba - spojrzał na mnie

- Okej - westchnął

- Możesz wyjść? - spytałam z nadzieją w głosie

- Dlaczego? - spytał zdziwiony

- Źle się czuje w twoim towarzystwie - powiedziałam godnie z prawdą

- Ugh... Dobra - wyszedł, a ja się dalej rozpakowywałam

Lily pov.

Siedziałam z Jace'm na łózku.

- Cieszysz się, że też przyjechałem? - spojrzał na mnie

- Tak, ale jak mogliśmy nie zauważyć Gabe'a? - też na niego spojrzałam

- Bo to zbir! - zaśmiał się

- Ty jesteś gorszym zbirem - uśmiechnęłam się

- No wiesz - wywrócił oczami

- I tak cię kocham - pocałowałam go

- Ja ciebie też - znów mnie pocałował czule, a ja to odwzajemniłam. Włożył mi ręce pod koszulkę, a ja się uśmiechnęłam. Później złapał mnie za koszulkę i podciągnął do góry

- Ej wy! - Maxin weszła do naszego pokoju, a ja i Jace, od razu się od siebie odsunęliśmy

- Co jest? - spytał Jace

- Idziemy zwiedzać ranczo i będziemy jeździć konno! - uśmiechnęła się

- Konno? - spytałam zdziwiona

- Mhm... a co? - spojrzała na mnie

- Nie umiesz jeździć, skarbie? - Jace na mnie spojrzał

- Nie - spojrzałam na niego

- Nauczę cię - uśmiechnął się

- Dzięki - pocałowałam go

- To chodźcie - Maxin nasz pogoniła, a my wyszliśmy z domu i od razu zobaczyłam Lunę i David'a

- Ale mi się nie chce! - krzyknęła Luna

- Nie marudź - powiedział David

- Hej! - uśmiechnęłam się do nich

- No hej - luna się przywitała

- Chodźcie - Maxin zaprowadziła nas do koni

Do mnie podszedł biały koń z jasną grzywą, a do Luny czarny koń z ciemną grzywą.

- Pogłaskaj go - Jace się uśmiechnął

Niepewnie położyłam dłoń na koniu i zaczęłam go głaskać.

- Ale on słodki! - uśmiechnęłam się

- No, piękny koń - też się uśmiechnął

- Mhm... - głaskałam konia

- Okej, a teraz jazdy! - uśmiechnęła się i wsiadła na swojego konia

- Wolę głaskać! - powiedziałam

- Nie bój się - powiedziała Luna

- Boję! - patrzyłam na konia

- Chodź pomogę ci - spojrzałam na Jace'a, a on mi pomógł wsiąść na konia, po czym sam wsiadł za mną. Luna ruszyły, a Jace mnie objął w talii i uczył jeździ - Dobrze ci idzie

- Ehe... - wywróciłam oczami

- Naprawdę! - uśmiechnął się

- No... - dalej próbowałam jeździć

Luna pędziła przed siebie, a Maxin na nas spojrzała

- Jedziecie tam? - spytała się nas, a my pokiwaliśmy głowami na tak

David się ścigał z Luną, ale jej nie prześcignął. Gdy w końcu nastał wieczór i skończyliśmy jeździć. To wszyscy poszliśmy do swoich pokoi.

Luna pov.

Weszłam do swojego pokoju i przebrałam się w swoją ulubioną piżamkę i położyłam się na łóżku i przytuliłam się do poduszki. Myślałam o Davidzie, gdy w końcu zasnęłam. Poczułam jak ktoś mnie pocałował w czoło, po czym usłyszałam odgłos zamykanych drzwi.

Lily povv.

Leżałam wtulona w Jace'a, po czym go pocałowałam na dobranoc i zasnęłam, a on mnie głaskał po głowie, po czym sam zasnął.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro