Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

  Harry przyglądał mi się w skupieniu czekając aż cokolwiek powiem. Zaczęłam przygryzać wargę i coraz ciężej oddychać, nie umiem myśleć oraz podejmować decyzji w stresie.

- Wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony.

Przytaknęłam, ale chyba mi nie uwierzył, ponieważ głośno westchnął. Co ja niby miałam mu powiedzieć? Że chce, ale nie chce? Przecież to nie ma sensu! Nie chciałam się wycofywać skoro zaszliśmy tak daleko, ale też nie chciałam nic robić pod presją. To znaczy jedyne co mnie blokowało to wizja bólu i krwi, nienawidzę obydwóch tych rzeczy.

- Jeśli nie chcesz tego robić to nie musimy, przecież to zrozumiem - uśmiechnął się ciepło do mnie i pogłaskał zewnętrzną stroną dłoni mój zaróżowiały policzek.

- W tym rzecz, że ja chcę i to bardzo po prostu się boję - w tamtym momencie wyglądałam pewnie jak przestraszona sarenka w blasku reflektorów.

- Czego się boisz? - zapytał pocierając mój policzek kciukiem próbując dodać mi otuchy.

- Bólu - zdawałam sobie sprawę z tego jak idiotycznie to brzmi, ale to nie miało dla mnie znaczenia, bo była to po prostu prawda.

- Obiecuję, że będę delikatny i przestanę, gdy będziesz tego chciała. Nie zrobię nic wbrew twojej woli, dobrze? - zahaczył kciukiem o moją dolną wargę po czym przeniósł całą swoją uwagę na moje oczy.

Przytaknęłam mu głową, mam nadzieję, że nie będzie aż tak źle jak sądzę i że się nie popłaczę po raz kolejny w ciągu ostatnich godzin. Chłopak cały czas się do mnie ciepło uśmiechał próbując mnie uspokoić. Chwycił moje nogi zginając je w kolanach i rozszerzając jak najbardziej. Pozwoliłam mu się ułożyć, ponieważ on wiedział lepiej jaka pozycja będzie najlepsza, a przynajmniej tak sądzę.

- Ufasz mi, prawda? - spojrzał głęboko w moje oczy szukając odpowiedzi.

- Tak - wymamrotałam cicho pod nosem, ale to mu wystarczyło.

Umiejscowił się przed moim wejściem wciąż nawiązując kontakt wzrokowy. Złączył nasze dłonie nad moją głową i bezgłośnie zaczął liczyć od trzech w dół. Delikatnie zaczął napierać, aby wejść w moje wnętrze. Pierwsze co poczułam to niestety okropny ból, który opanował całe moje ciało. Poczułam łzy które zaczęły się zbierać w kącikach moich oczu. Mimowolnie zaczęłam zaciskać nogi na co Harry od razu zareagował. Przestał napierać i przystanął na chwilę. Zaczął zcałowywać słone łzy, które wypłynęły spod moich powiek. Gdy lekko się uspokoiłam znów zaczął wchodzić ciągle powtarzając, że jestem piękna i silna. Jedyne o czym mogłam myśleć to ból i to jak jutro nie będę mogła wstać z łóżka. Trzymał moją całą czerwoną twarz w swoich wielkich dłoniach. Czuł się źle, że sprawia mi ból, widziałam to w jego oczach, ale nic nie mógł na to poradzić bo i tak kiedyś musiałabym to przeżyć. Obydwoje byliśmy już praktycznie trzeźwi więc doskonale wiedzieliśmy co robimy. Styles miał lekko rozchylone usta i znów jego oddech zaczął przyspieszać.

- W porządku? - patrzył na mnie tymi swoimi wielkimi zielonymi oczami przez co mimo bólu się uśmiechnęłam.

- Tak, po prostu daj mi chwilkę na przyzwyczajenie się - delikatnie wykrzywiłam twarz w grymasie.

Potrząsnęłam głową na boki starając się odrzucić nieprzyjemne myśli z głowy i po chwili przyciągnęłam go do pocałunku. Tak bardzo tego potrzebowałam w tej chwili, tego aby odwrócił moją uwagę w jakiś przyjemny sposób i chyba pocałunek wydawał się najlepszy w tej sytuacji. Chłopak powoli wszedł do samego końca łącząc nasze ciała w jedno. Nie przestawał mnie całować, gdy zaczął się delikatnie poruszać. Czułam rozpieranie i pieczenie lecz z każdym pchnięciem ból zmniejszał się. W końcu może nie zniknął całkowicie lecz był do zniesienia. Położyłam dłonie na jego plecach po czym wbiłam w nie swoje krótkie paznokcie, a chłopak ukrył twarz w zagłębieniu między moją szyją, a ramieniem. Czułam jak przyspieszał, ale wciąż uważał aby nie zrobić mi krzywdy.

- Wciąż boli? - zapytał przy mojej skórze.

- Może nie tak bardzo jak na początku, ale tak. Nie przejmuj się, to nic. Jest w porządku - już trochę ochłonęłam, ale głos nadal mi delikatnie drżał.

- Niedługo przestanie, jestem z ciebie taki dumny - zaczął składać pocałunki na moim ramieniu, a ja się uśmiechnęłam na pochwałę z jego strony.

Może ból nie mijał, ale widok Harry'ego w takim stanie wynagradzał mi każde skrzywienie i każdą łzę. Uśmiechałam się patrząc jak to wszystko sprawia mu przyjemność. Doskonale wiedziałam, że za pierwszym razem mogę nie osiągnąć orgazmu lecz nie przejmowałam się tym tak długo jak chociaż mu było dobrze. Kochaliśmy się powoli i długo nie zwracając uwagi na mijający czas. W pewnym momencie poczułam jak chłopak drży i zaczyna coraz ciężej oddychać pojękując cicho. W końcu doszedł mamrocząc pod nosem "Darling". Opadł na mnie, a ja się do niego przytuliłam. Było w sumie lepiej niż sobie to wyobrażałam, nawet mimo bólu. Poczułam jak powoli ze mnie wychodzi po czym wstał, aby ściągnąć zużytą prezerwatywę i wyrzucić ją do kosza na śmieci. Po chwili znów był przy mnie delikatnie ciągnąć mnie do siebie, tak abym położyła głowę na jego klatce piersiowej i przykrył nas kołdrą.

- Jak się czujesz? - pocałował mnie we włosy na co się uśmiechnęłam bo zdążyłam to polubić.

- Chyba w porządku - wzruszyłam ramionami i posłałam mu szeroki uśmiech.

Leżeliśmy tak dłuższą chwilę patrząc w swoje oczy, a ja marzyłam, aby zostać tak z nim już na zawsze. Podniosłam się lekko, aby go pocałować co oczywiście odwzajemnił. Złączył nasze dłonie, a drugą błądził po moim ciele. Muskał moją skórę przez co znów pojawiła się na niej gęsia skórka. Próbował mi wynagrodzić cały ten ból, czułam to. Dłonią zjechał do mojej obolałej kobiecości i powoli zaczął robić malutkie kółka na niej. Ku mojemu zdziwieniu ułatwiłam mu dostęp rozszerzając delikatnie nogi. Nie przestawał mnie całować podczas kolejnych pieszczot. Trochę bolało przez to co się przed chwilą działo lecz przyjemność która temu towarzyszyła sprawiła, że kompletnie o tym zapomniałam. Czułam ciepło w podbrzuszu, którego nigdy wcześniej nie czułam. Mój oddech przyspieszył i zaczęłam cicho jęczeć w jego usta. Czułam się niesamowicie, a to wszystko dzięki niemu. Nagle poczułam błogość i wiedziałam, że w tym momencie doszłam. Miałam ochotę krzyczeć z przyjemności, lecz brunet sprawnie mi to uniemożliwił pogłębiając pocałunek. Odsunął dłoń i przerwał pocałunek. Uśmiechał się dumny z siebie, gdy ja próbowałam unormować oddech. Złączyłam ponownie nogi lekko zawstydzona.

- Idę do łazienki, zaraz wracam - zaśmiał się i pocałował mnie w nos po czym wstał z łóżka pozostawiając mnie samą pod miękką pościelą.

Leżałam tak kilka minut aż w końcu postanowiłam się ruszyć i iść zapalić na balkon. Odnalazłam swoje majtki na podłodze i je założyłam. Każdemu ruchowi towarzyszył ból brzucha, ale nie miałam siły teraz o tym myśleć. Ze względu na to, że moja bluza była mokra postanowiłam założyć koszule Harry'ego, która była pod ręką. Odnalazłam jeszcze tylko w walizce Julki dodatkową paczkę papierosów oraz zapalniczkę. Zauważyłam obok gumy truskawkowe, które również wzięłam, aby później nie śmierdziało mi z ust dymem papierosowym. Wyszłam na balkon zostawiając otwarte drzwi. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się. Zaczęłam przypominać sobie to co przed chwilą się stało. Straciłam dziewictwo z Harrym Stylesem. Niby nic się we mnie takiego nie zmieniło, a jednak czuję w jakimś stopniu odmianę. Nie wiem jeszcze czy na lepsze czy może na gorsze, tego pewnie dowiem się z czasem.

W połowie fajki poczułam koc na moich ramionach i ręce bruneta na moim brzuchu. Położył podbródek na moim ramieniu i kątem oka mogłam zauważyć, że lekko się skrzywił przez dym.

- Nie wiedziałem, że palisz - nawiązał do papierosa w mojej dłoni na co ja ponownie się zaciągnęłam i po chwili wypuściłam małą chmurę dymu.

Odwróciłam się w jego stronę i oparłam się plecami o barierki. Zignorowałam jego uwagę i się niewinnie uśmiechnęłam. Po niecałej minucie przyszedł mi genialny pomysł do głowy.

- Paliłeś kiedyś na studenta? - zapytałam prosto z mostu delikatnie przechylając głowę w prawą stronę.

- Nie miałem jeszcze okazji - posłał mi łobuziarski uśmieszek i puścił mi oczko.

Wzięłam to jako pozwolenie do działania więc wzięłam porządnego bucha i chwyciłam go za kark ciągnąć jego głowę w dół, abym mogła złączyć nasze usta. Gdy to się stało wpuściłam trochę dymu do jego ust po czym się od niego oderwałam. Równo wypuściliśmy białe chmurki patrząc sobie w oczy. Nie odzywaliśmy się, gdy ja paliłam dalej. Wyrzuciłam niedopałek za barierki przez co znów musiałam się do niego odwrócić plecami. Wspólnie obserwowaliśmy gwiazdy na niebie aż w końcu postanowiłam się odezwać.

- Miło było cię mieć na te kilka godzin wiesz? - uśmiechnęłam się pod nosem wspominając ostatnie wydarzenia.

- Nawzajem Darling - pocałował tył mojej głowy.

Nie wiedziałam co więcej powiedzieć więc zaczęłam żuć gumę mimowolnie krzywiąc się na sztuczny smak truskawki. Nienawidziłam prawdziwych truskawek, a co dopiero tego.

W pewnym momencie zostałam odwrócona przez chłopaka i w ułamku sekundy wpił się w moje wargi. Swoje dłonie umieścił na moich pośladkach, a ja moje na jego karku.

- Smakujesz jak papierosy i truskawki, ciekawe połączenie - oderwał się tylko na chwilę, aby to powiedział po czym z powrotem zaciągnął mnie do pokoju.

Cóż, mogę powiedzieć tylko tyle, że była to długa noc pełna namiętnych pocałunków oraz delikatnych muśnięć naszych ciał. Szkoda, że rano będziemy musieli wrócić do rzeczywistości.

~*~

Obudziłam się rano przez wpadające promienie słoneczne, które raziły mnie w oczy. Podniosłam się leniwie i zaczęłam się rozglądać po pokoju. Nie było koło mnie Julki, ale miejsce na drugiej połowie łóżka było jeszcze ciepłe więc musiała niedawno wstać. Kręciło mi się w głowie, przesadziłam wczoraj z alkoholem. Spojrzałam na stoliczek nocny na którym leżała tabletka z dołączoną jakąś karteczką. Podniosłam ją i zaczęłam powoli czytać.

"Przyniosłem ci tabletkę na ból głowy i innych miejsc. Zrobiłem ci również kawę, którą zostawiłem w kuchni. Do zobaczenia Darling, było mi miło

Harry xx."

Rozszerzyłam szeroko oczy z wrażenia, a wspomnienia z wczoraj zaczęły do mnie wracać w zatrważającym tempie. Wino, gra w pytania, karaoke, taniec, pocałunek i mój pierwszy raz. Szybko wstałam z łóżka, ale momentalnie znów wróciłam na nie przez ostre ukłucie w brzuchu. Cholera czyli to prawda, jak mogłam zapomnieć? Szukałam wzrokiem moich ubrań i odnalazłam je na krześle ładnie poskładane w kostkę. Spojrzałam na moje ciało i jakież było moje zdziwienie, gdy nie zauważyłam na nim żadnych ubrań. Westchnęłam głęboko po czym powoli wstałam, aby się ubrać. Ostrożnie stawiałam kroki, ale niewiele to dało, ponieważ i tak z bólu chodziłam jak pingwin. Wyciągnęłam ze swojej walizki świeżą bieliznę oraz koszulkę z wczoraj pamiętając, że swoją bluzę oblałam alkoholem. Wzięłam jeszcze skarpetki oraz legginsy z krzesła i poszłam do łazienki. Spojrzałam w duże lustro i nie mogłam uwierzyć, że dziewczyna, której odbicie jest przede mną to ja. Miałam lekko zaspane oczy, a włosy były w nieładzie, ale nie to mnie zmartwiło, raczej malinki, które miałam na całym dekolcie i ramionach. Wiedziałam, że je robił, ale nie że aż tyle. Potrząsnęłam głową zszokowana po czym weszłam do kabiny prysznicowej. Zaczęłam myć moje obolałe ciało najdelikatniej jak się tylko dało. Z każdym dotykiem przypominałam sobie jego dłonie, które błądziły po mojej skórze na co mimowolnie się uśmiechnęłam. Umyłam jeszcze tylko włosy i wyszłam spod natrysku. Otuliłam się mięciutkim ręcznikiem hotelowym i gdy już się wytarłam zaczęłam się ubierać. Woda mnie bardzo pobudziła i nawet miałam siłę, aby zaczesać moje mokre włosy w kucyk. Założyłam koszulkę i dziękowałam Bogu za to, że zakrywała ona wszelkie ślady pozostawione przez bruneta. Nie chciałam być nazywana dziwką w szkole przez widoczne malinki poza tym co niby bym wtedy powiedziała mamie? "No słuchaj Agnes mam malinki, bo upiłam się po czym przespałam się z moim idolem. No wiesz ten z One Direction o którym mówię od dobrych sześciu lat, a przy okazji dzięki za zaufanie mi"? Już widzę jej minę oraz mój dożywotni szlaban. Odrzuciłam szybko nieprzyjemne myśli i wyszłam z łazienki. Poszłam do pokoju po tabletkę po czym do aneksu kuchennego w salonie, aby popić ją wodą. Widok który ujrzałam niezmiernie mnie zaskoczył. Moja kochana przyjaciółka leżała dosłownie tylko w połowie na kanapie, z butelką alkoholu w dłoni oraz z nieodpalonym papierosem między wargami. Zaczęłam się niekontrolowanie śmiać przez co szatynka się obudziła i spojrzała na mnie zdezorientowana. Podniosła się z ziemi i usiadła w twarzą schowaną w dłoniach.

- Możesz trochę ciszej? Próbuje nie umrzeć - wymamrotała i rzuciła się do pozycji leżącej.

Zrezygnowana westchnęłam i podeszłam do przeszklonej szafki, aby sięgnąć kubek. Napełniłam go zimną wodą po czym połknęłam lekarstwo. Jeśli to mi nie pomoże to zacznę krzyczeć. Czeka mnie kilka godzin w samolocie w dosłownie jednej pozycji, a potem jeszcze jakaś godzina pociągiem do mojego miasta z lotniska.

Pochyliłam się nad blatem po czym delikatnie zaczęłam masować swoje podbrzusze.

- Co ci jest i dlaczego chodzisz jak pingwin? - odwróciłam się w jej stronę, aby zobaczyć jak się przeciąga.

Czekałam w sumie na to pytanie bo byłam ciekawa kiedy to w ogóle zauważy. Nie wiem czy powiedzieć jej prawdę bo niby jest moją przyjaciółką, ale przy okazji straszną gadułą.

- Nic - odpowiedziałam szybko chcąc zakończyć ten temat.

- Mhm... no okej - pokiwała głową, a ja już miałam się z powrotem odwrócić do niej tyłem lecz powiedziała coś co mnie zaskoczyło - widziałam was na balkonie w nocy.

- Co? - z zaskoczenia rozszerzyłam swoje źrenice do granic możliwości.

- No tak jakoś wyszło, że przyszliśmy tu z moim kochanym kolegą do butelki, aby coś jeszcze znaleźć do picia. Skończyło się na tym, że jak idioci patrzyliśmy przez szybę na inną parę idiotów aż zorientowaliśmy się, że to dwójka naszych kochanych przyjaciół - wzruszyła ramionami, a ja delikatnie przygryzłam wargę z nerwów - myślałam, że chciałaś iść spać czy coś.

- No bo chciałam, ale wyszło tak, że... - dziewczyna przerwała szybko moją wypowiedź, nie dając mi nawet wytłumaczyć sytuacji.

- Że zamiast pójść spać to poszłaś się z nim przespać - dokończyła za mnie na swój sposób, a ja się podrapałam w tył głowy.

- Ups? - zapytałam wzruszając ramionami na co Julka się zaśmiała.

- Moja kochana przyjaciółka już nie jest dziewicą, zaraz się chyba popłaczę z dumy - teatralnie otarła łzę z policzka i chwyciła się za klatkę piersiową na co ja przewróciłam oczami.

Sięgnęłam po kawę z mlekiem, która niestety była już w połowie zimna, ale i tak ja wypiłam. W tym czasie Julka poszła pod prysznic. Po umyciu kubka udałam się do sypialni, aby spakować swoje rzeczy w walizkę. Po spakowaniu wszystkiego wzięłam kartkę i długopis, aby napisać list do Harry'ego. Nie wiem jak go mu podam, ale jakoś będę musiała dać radę. Podczas pisania ostatniego zdania usłyszałam pukanie do drzwi. To pewnie pani sprzątaczka przyszła.

- Możesz otworzyć? - krzyknęłam do dziewczyny i już po chwili usłyszałam głosy na korytarzu.

- Sądzę, że to raczej do ciebie - zobaczyłam dziewczynę uśmiechającą się w progu drzwi, a po chwili dostrzegłam chłopaka za nią - to ja was zostawię samych gołąbeczki.

Dziewczyna wyszła z pokoju zamykając drzwi uprzednio wpuszczając do niego chłopaka. Spojrzał się na mnie i wskazał na miejsce gdzie przed chwilą stała szatynka robiąc zdezorientowaną minę na co ja tylko machnęłam dłonią chcąc uciąć ten temat. Zlustrowałam go uważnie wzrokiem, miał na sobie szerokie spodnie, zwykłą białą koszulkę oraz czarne botki, a w ręce trzymał szarą bluzę. Patrzyliśmy się na siebie lekko zmieszani nie wiedząc co zrobić lub powiedzieć. W końcu przerwał nasz kontakt wzrokowy, aby spojrzeć na ubranie, które trzymał od dłuższego czasu.

- Przyniosłem ci bluzę bo swoją wczoraj oblałaś winem - podał mi ją znów patrząc mi w oczy.

- Dziękuję, ale nie musiałeś. To nie była twoja wi... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ chłopak szybko mi przeszkodził.

- Musiałem, uwierz mi - posłał mi jeden ze swoich najlepszych uśmiechów jakie kiedykolwiek widziałam, a widziałam ich sporo.

Znów wróciła niezręczna cisza podczas której było słychać tylko nasze oddechy. Jak to się stało, że w nocy byliśmy tak blisko siebie, a teraz oddalamy się z każdą minutą coraz bardziej? Patrząc na niego jedyne o czym myślę to nasza wczorajsza noc, a on nie? Może to nic dla niego nie znaczyło? W końcu jestem tylko kolejną fanką na jego drodze, czyż nie?

- Też mam coś dla ciebie - powiedziałam po czym wyciągnęłam dłoń z skończonym listem w jego stronę - zanim go weźmiesz to proszę obiecaj mi, że przeczytasz go gdy tylko będziesz sam, dobrze?

- Dobrze - ponownie się do mnie uśmiechnął.

Brunet chwycił kartkę, którą schował do kieszeni spodni tak, aby się nie pogniotła. Nie wiedziałam co powiedzieć więc znów zaczęłam gryźć moją dolną wargę. Chłopak wpatrywał się w nią jak w transie, a ja się mu przyglądałam z zaciekawieniem. W końcu zabrał głos.

- Żałujesz? - zapytał wprost przenosząc wzrok na moje oczy.

- A ty? - zapytałam niepewnie bojąc się odpowiedzi.

- Tylko tego, że nie byliśmy do końca trzeźwi. Czuję się, jakbym wykorzystał to w jakim stanie byłaś wczoraj do własnej przyjemności - tym razem to on przygryzł wargę.

- Nie wykorzystałeś mnie, wiedziałam co robię. Alkohol ułatwił trochę sprawę, to prawda, ale nie żałuję. To był najlepszy pierwszy raz jaki mogłabym kiedykolwiek mieć - powiedziałam szczerze nie spuszczając oczu z jego twarzy.

Uśmiechnęłam się do niego ciepło co odwzajemnił dzięki czemu było mi jakoś lżej na sercu. W tym momencie wyglądał jak mały przestraszony chłopiec, a nie jak władczy mężczyzna z naszej nocy, lecz w pewnym sensie podobało mi się to. Był jak ja, w dzień był słodki i pomocny, a w nocy uwalniał wszelkie swoje demony i był po prostu sobą.

Wstałam ostrożnie z łóżka na którym cały czas siedziałam i lekko się skrzywiłam. W sekundę chłopak był przy mnie asekurując moje ciało, abym nie upadła.

- Spokojnie, to tylko ból brzucha - starałam się go uspokoić moimi słowami oraz uśmiechem, ale niewiele to dawało.

- Chcesz wody czy coś takiego? Może lepiej usiądź? - skakał wokół mnie jak poparzony, gdy ja patrzyłam na niego jak na idiotę.

- Harry, nie jestem w zawansowanej ciąży tylko straciłam dziewictwo. Uspokój się - westchnęłam i lekko pokręciłam głową na boki z rozbawioną miną.

- Wybacz, że się o ciebie martwię Darling - teatralnie chwycił się za klatkę piersiową udając, że zabolały go moje słowa na co tylko przewróciłam oczami - załóż bluzę bo na dworze jest zimno.

Niechętnie przyznałam mu rację. Pomógł mi się ubrać i mimo wszystko usiadłam z powrotem na łóżku, a on ukucnął naprzeciw mnie trzymając dłonie na moich kolanach, a jego wzrok był utkwiony na moich oczach. Sięgnął dłonią do mojej twarzy łapiąc jeden kosmyk włosów, przy okazji ocierając dłonią o policzek, zakładając go za ucho. Poczułam jak się czerwienię przez sam jego dotyk na co on się cicho zaśmiał.

- Wciąż tak cholernie niewinna - powiedział bardziej do siebie niż do mnie lecz i tak to usłyszałam przez co jeszcze bardziej się zarumieniłam.

Trzymał dłoń na moim policzku i jeszcze tylko kilkanaście centymetrów oraz kilka sekund, a znów bym poczuła jego usta na swoich, lecz oczywiście ktoś musiał nam przeszkodzić. Do pokoju wpadła Julia, która spojrzała na nas zaskoczona.

- Co tu się dzieje? - zapytała z oskarżycielskim tonem.

- Nic się nie dzieje, tylko rozmawiamy - nawet nie spojrzałam na nią, gdy to mówiłam, ponieważ nie mogłam oderwać wzroku z ust bruneta, które były niebezpiecznie blisko mnie, co mi się podobało.

- Dobra, tylko podczas tego całego rozmawiania nie zapomnij o naszym powrocie do domu - krzyknęła wychodząc z pokoju na co obydwoje z Harrym się zaśmialiśmy.

- O której macie lot? - zapytał się brunet pocierając dłońmi moje uda przez co myślałam, że zwariuję, on to robi specjalnie.

- Coś około trzynastej musimy być na lotnisku - przygryzłam wargę, a chłopak spojrzał na zegarek, który miał na nadgarstku.

- Niedługo musicie wychodzić jeśli chcecie zdążyć. Też niedługo wylatujemy więc możecie się zabrać z nami, w końcu to i tak to samo lotnisko - wzrokiem znów wrócił do mojej twarzy uśmiechając się delikatnie.

- Jeśli to nie problem to bardzo chętnie - odpowiedziałam bez zastanowienia o wiele szybciej niż chciałam na co z ust Harry'ego wydobył się krótki chichot.

- Za pół godziny po was przyjdziemy - wstał na równe nogi po czym wskazał na mnie palcem i dodał - zjedz śniadanie młoda damo.

- Dobrze tatusiu - zaśmiałam się, lecz po chwili przestałam orientując się co właśnie powiedziałam, powinnam nauczyć się gryźć w język w takich sytuacjach.

- Tatuś, huh? To mogłoby być całkiem intrygujące - przygryzł wargę i spojrzał na mnie z góry, a ja poczułam jak znów się czerwienię przez jego wzrok.

Zaśmiał się krótko i wyszedł z pokoju zostawiając mnie osłupiałą na łóżku. Jestem największą idiotką wszechczasów.

Chciałam przestać o tym myśleć więc zaczęłam pakować walizkę mojej przyjaciółki, aby chociaż tym zająć swe myśli. Nim się obejrzałam, a nasze bagaże stały przy drzwiach oraz pokój był sprzątnięty na błysk. Wyszłam z sypialni, aby sprawdzić resztę pomieszczeń i upewnić się, że wszystko zabrałam. Julka oczywiście leżała na kanapie i pisała na telefonie. Kiedyś go jej zabiorę i zakopie gdzieś daleko w lesie, przysięgam. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi więc jak najszybciej do nich podbiegłam, przy okazji prawie zabijając się o własne nogi, ponieważ doskonale wiedziałam kto tam na nas czeka.

- Tylko się nie zabij! Harry'emu mogłoby być przykro! - dziewczyna krzyknęła za mną śmiejąc się ze mnie na co ja tradycyjnie tylko przewróciłam oczami.

Otworzyłam drewnianą powłokę dzięki czemu mogłam zobaczyć dwóch mężczyzn przede mną oraz kolejnych dwóch czekających pod ścianą, jak mniemam są to ich ochroniarze.

- Gotowe? - pierwszy odezwał się Mitch, a ja delikatnie przytaknęłam głową, chowając dłonie do tylnich kieszeni spodni.

Założyłam jeszcze tylko moje ukochane koralowe fluxy i byłam w pełni gotowa. Razem z szatynką chwyciłyśmy swoje walizki po czym wyszłyśmy z pokoju. Zamknęłam je na klucz, który postanowiłam nie chować do kieszeni, ponieważ i tak muszę go za chwilę wyciągnąć. Szłam na samym końcu, niedaleko Harry'ego, który rozmawiał z ochroniarzami sama nie wiem o czym, ponieważ naprawdę nie miałam na to siły. Dochodząc do recepcji mogłam usłyszeć krzyki oraz piski, które dobiegały z zewnątrz. Celebryci naprawdę mają okropne życie, ludzie wszędzie ich znajdą.

Po oddaniu kluczy ruszyliśmy ostatnim korytarzem, czekał nas jeszcze zakręt i wyjście. Oczywiście szłam na końcu, grzebiąc w swojej torebce, starając się znaleźć słuchawki, gdy nagle poczułam, że zostaje dociśnięta do ściany. Upuściłam torebkę na ziemię i zauważyłam, że na korytarzu nikogo nie było. Byłam tylko ja i brunet, który patrzył mi głęboko w oczy po czym wpił się w moje usta. Nie wiedziałam co się dzieje lecz mimo to postanowiłam ponieść się chwili. Oddawałam jego pocałunki wczepiając palce w miękkie loki delikatnie za nie ciągnąc. Poczułam jak jego dłoń również wędruje do moich włosów po czym je sprawnie rozpuścił ciągnąć za gumkę. Ułożył swoje dłonie tak, że praktycznie całe były na mojej szyi, ale kciuki umieścił na moich policzkach delikatnie je gładząc. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam tchu. Patrzyliśmy na siebie ciężko oddychając lecz z wielkimi uśmiechami na ustach.

- Chciałem sprawdzić czy smakują tak samo dobrze na trzeźwo co po alkoholu - powiedział tłumacząc swoje zachowanie ukazując jeden dołeczek w policzku.

- I jakie wrażenia? - zapytałam z uniesioną lewą brwią.

- Zniewalające - odpowiedział pewnie odpychając się od ściany dając mi trochę miejsca do oddychania - załóż kaptur, myślę, że raczej nie chcesz być prześladowana.

Zgodziłam się z nim i zrobiłam to o co mnie poprosił. Doszliśmy do reszty grupy z wypiekami na twarzy więc spojrzeli na nas podejrzanie. Zanim mogli cokolwiek powiedzieć to zauważyliśmy jak ochroniarz pokazuje nam ruchem dłoni, że mamy wychodzić. Zakryłam swoją twarz włosami i naciągnęłam na nią dodatkowo jak najmocniej kaptur. To była krótka, ale ciężka trasa przez ciągłe piski oraz blask fleszy. Minęło może dziesięć minut i byliśmy na lotnisku. Nie mogłam uwierzyć, że muszę się z nim pożegnać, ale i tak dostałam więcej niż chciałam więc nie powinnam narzekać, prawda?

Podeszłam najpierw do Mitcha, ponieważ z nim było mi łatwiej się rozstać. Przytuliłam go mocno, a on delikatnie mnie podniósł i powiedział, że miło było mnie poznać oraz, że życzy mi powodzenia w życiu. Gdy się puściliśmy przyszedł czas na Harry'ego. Stanęłam przed nim niepewnie i po chwili poczułam jak mocno mnie przytula. Podziękowałam mu za wszystko po czym pocałowałam w policzek. Pomachałam mu na odchodne i ruszyliśmy w dwie różne strony. Odprawa przeszła szybko i sprawnie więc po naprawdę niedługim czasie siedziałam już w samolocie, tym razem przy oknie, a koło mnie Julka. Dziewczyna już powoli zaczęła się układać do snu więc postanowiłam wyciągnąć słuchawki oraz telefon. Z przyzwyczajenia sięgnęłam do kieszeni bluzy zapominając, że nie jest ona moja i nie było szans, aby znajdowały się tam rzeczy, które szukałam, ale za to poczułam coś innego. W kieszeni znajdowała się koperta, a w niej list. Powoli wyciągnęłam papier i delikatnie go rozprostowałam biorąc się za czytanie. Od razu rozpoznałam pismo bruneta, widać łączy nas więcej niż sądziłam.

"Droga Darling,

Wczorajsza noc była niezwykła, prawie tak bardzo jak ty. Chciałbym cię lepiej poznać więc proszę napisz do mnie, gdy tylko wylądujesz, ponieważ najprawdopodobniej właśnie teraz, gdy to czytasz jesteś gdzieś wysoko w powietrzu. Niżej masz mój numer telefonu, będę czekać na wiadomość.

Harry xx."

Przeczytałam list kilka razy, nie mogąc uwierzyć w jego treść. Czyżby to nie był jeszcze koniec naszej wspólnej historii?

Twoje usta są jak wino,
a ja chcę się upić

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro