Rozdział 6
Harry
Patrzyłem jak odchodzi w stronę samolotu nie odwracając się ani na chwilę podczas, gdy ja nie mogłem oderwać od niej wzroku. Polubiłem ją, wydaje się inna od reszty kobiet, które mnie otaczają. Jest tak bardzo podobna do mnie, że aż mnie to przeraża.
- To był jeden z moich lepszych koncertów - powiedziałem do bruneta zakładając okulary przeciwsłoneczne na nos.
- Masz na myśli faktycznie koncert czy może to co się działo po nim? - chłopak zadał mi pytanie spoglądając na mnie po czym poruszył brwiami jakby coś sugerował.
- Co masz dokładnie na myśli? - zapytałem zgrywając głupiego, doskonale wiedziałem o co mu chodzi.
- No wiesz, ty, ta zielonowłosa piękność i cała noc. Nie powiesz mi, że nic się nie wydarzyło między wami, widziałem was na balkonie - wzruszył ramionami dalej idąc przed siebie, a ja zmarszczyłem brwi zastanawiając się chwilę nad odpowiedzią.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytałem obojętnie jednocześnie próbując dowiedzieć się ile wie i ile widział.
- Chce przez to powiedzieć, że to niemożliwe, abyście tylko rozmawiali przez całą noc i że widziałem jak się przytulacie na balkonie, nie mieliście za dużo ubrań na sobie - uśmiechnął się na co ja tylko wywróciłem oczami.
To oznaczało, że nie wiedział, ale podejrzewał co się wydarzyło. Nie chciałem, aby tak było. Ta noc była dość osobista i to nie tylko ze względu, że współżyliśmy ze sobą, bardziej dlatego, że dziewczyna mi się wyżaliła i sądzę, że byłoby to nie fair wobec niej jeśli ktokolwiek by się dowiedział o tym co się działo.
- Nic się nie wydarzyło, rozmawialiśmy i to tyle. Musiało ci się coś przewidzieć, byłeś pijany - spuściłem wzrok na moje stopy i przyspieszyłem kroku, aby jak najszybciej dostać się do naszego samolotu.
- Nic a nic? Nie wierzę, gdybym ja tam był skończyłoby się to inaczej - powiedział pewnie z szerokim uśmiechem.
- Ale tam niestety nie byłeś, byłem za to ja. To było po prostu spotkanie idola z fanem. Chciałem, aby było jej miło. Poza tym ma tylko niecałe siedemnaście lat więc nic by nie miało prawa się stać. Rozmawialiśmy i tyle, koniec tematu - szybko uciąłem naszą jakże miłą pogawędkę i poprawiłem torbę na moim ramieniu.
Mitch już więcej nic nie powiedział za co byłem mu wdzięczny. Jedyna osoba z którą mogę rozmawiać na ten temat siedzi w samolocie do Polski i wraca do domu. Nie uważałem jej tylko jako fanki, ani naszej nocy jako spotkania fana z idolem, oczywiście że nie. Nie chce po prostu, aby to wszystko się wydało, nawet jeśli ufam swojemu przyjacielowi to nie oznacza, że musi wszystko wiedzieć, prawda? Poza tym to już przeszłość, raczej już nigdy się nie spotkamy więc po co to rozpamiętywać? Mam tylko nadzieję, że napisze do mnie jeszcze dzisiaj. To, że się nie spotkamy nie oznacza, że nie chcę mieć z nią kontaktu, chcę jej pomóc, ponieważ wydaje mi się, że jest zagubiona.
- Życzymy miłego lotu panie Styles - usłyszałem głos stewardessy, gdy wchodziłem do mojego samolotu.
Uśmiechnąłem się z grzeczności próbując zignorować fakt, że jej piskliwy głos mnie drażnił, a jeszcze bardziej jej nienaturalnie duży biust. Kiedy kobiety w końcu zrozumieją, że naturalność jest piękniejsza?
Usiadłem wygodnie w fotelu, a naprzeciw mnie miejsce zajął Mitch. Spojrzałem za okno obserwując jak pojedyńcze krople deszczu uderzają w szybę. Lubię deszcz ze względu na to, że jest odprężający i przypomina mi dom oraz to skąd pochodzę, nic poza tym. Rozłożyłem się wygodnie i przy okazji wyciągnąłem telefon wraz ze słuchawkami. Puściłem cicho moją ulubioną playlistę tak, aby nadal słyszeć ludzi wokół mnie po czym sięgnąłem po list od dziewczyny. Ostrożnie rozwinąłem papier i zacząłem skanować wzrokiem pierwsze linijki tekstu.
"Mój drogi Harry,
Chciałabym ci podziękować za to co się stało w nocy więc no cóż dziękuję ci z całego serca. Dziękuję za rozmowę, karaoke i zrozumienie. Dziękuję, że mnie wysłuchałeś, to wiele dla mnie znaczy. Otworzyłam się po raz pierwszy od naprawdę długiego czasu, może to było za sprawą alkoholu albo twojego uśmiechu, ale to zrobiłam. Wiem, że jestem tylko kolejną taką dziewczyną na twojej drodze, ale chcę, abyś wiedział, że ty jesteś pierwszym i pewnie ostatnim takim chłopakiem w całym moim życiu. Dobrze mi się z tobą rozmawiało i łamie mi serce fakt, że musimy wrócić do codzienności, ale niestety życie toczy się dalej. Chciałabym, abyś o mnie nie zapomniał, ale wiem, że to graniczy z cudem. Chciałabym, abym była taką jedyną dziewczyną, ale to również niemożliwe więc nawet o to nie proszę. Chciałabym ci także jeszcze tyle powiedzieć, ale już się raczej nie spotkamy. Po prostu nie usuwaj mojego odcisku palca tak jak ja tego nie zrobię z twoim, chciałbym chociaż tak być obecna w twoim życiu. Potraktuj to jako pamiątkę po tej niezwykłej nocy. Będę za tobą tęsknić i mam nadzieję, że ty w jakimś stopniu za mną również.
Twoja Darling"
Pismo nie było zbyt czytelne, a gdzieniegdzie były pojedyncze błędy, ale mimo to uśmiechnąłem się na treść listu. Wiedziałem, że to wszystko dużo dla niej znaczy, ale nie sądziłem, że aż tyle. To jest w pewnym rodzaju słodkie.
- Co się tak szczerzysz? Dostałeś list miłosny? Czyżby od tej ślicznotki z nocy? - z transu wyrwał mnie dźwięk głosu mojego przyjaciela.
Złożyłem papier i umieściłem go z powrotem w kopercie po czym schowałem do kieszeni w torbie. Nie chciałem z nim rozmawiać na jej temat, nie jest rzeczą, którą można oceniać i obgadywać.
- Oj no weź, nigdy taki nie byłeś więc co się nagle stało? Przecież sam powiedziałeś, że to tylko fanka - założył nogę na nogę patrząc na mnie wymownie oczekując na moją odpowiedź.
- Może zmądrzałem? - podniosłem jedną brew jednocześnie się uśmiechając.
- Dobra koniec tego tematu, najlepiej zapomnijmy o tej nocy - wziął jedną poduszkę, którą miał pod ręką i podłożył ją pod głowę.
- Tak chyba będzie najlepiej - przytaknąłem mu po czym oparłem czoło o szybę.
Skłamałem, mógłbym oczywiście o niej zapomnieć, ale coś sprawia, że po prostu nie chce.
Kasia
Minęło parę godzin od mojego rozstania z brunetem. Jestem już w Polsce, czekając na pociąg oraz ściskając kartkę z numerem telefonu od niego. W głowie mam gonitwę myśli i naprawdę nie wiem co robić. Chciałabym napisać, ale to chyba nie ma sensu. Co jeśli pozna mnie bliżej i zmieni zdanie o mnie? Nie chce, aby tak było. A co jeśli to wszystko to zwykła gra? Nie, Harry raczej by tak nie zrobił... a może? Nie znam go przecież, prawda? Nie wiem jaki jest naprawdę i może faktycznie to nic dla niego nie znaczyło. Może chciał być po prostu miły? Co za nonsens, jak chcesz być miły to się do kogoś ładnie uśmiechasz, a nie uprawiasz seks! Za dużo myśli, a za mało słów. Mogłam go zapytać jakie miał intencje, ale oczywiście byłam na tyle głupia, że skupiłam się tylko na jego zielonych oczach i tych malinowych ustach, które tak dobrze całują... nie, stop! Moje myśli biegną za daleko, po prostu do niego napiszę, jak normalny człowiek. Zrobię to w domu, na spokojnie, gdy będę w moim małym zaciszu.
Po paru minutach przyjechał pociąg, a ja odetchnęłam z ulgą, ponieważ dłużej nie dałabym rady ustać na tym peronie. Szatynka obok mnie trzęsła się z zimna i z chwilą, gdy drzwi od pociągu się otworzyły zostałam ekspresowo wciągnięta do środka. Szukałyśmy chwilę wolnych miejsc, aż znalazłyśmy dwa siedzenia przy mini stoliczku naprzeciw jakiegoś starszego małżeństwa. Mężczyzna czytał gazetę, a kobieta patrzyła rozmarzona przez okno. Na nosie miała założone okulary przeciwsłoneczne co mnie delikatnie zdziwiło, ponieważ nie było ani trochę słońca, ale może po prostu tak lubi? Moja polonistka cały czas nosi przyciemnione szkła, chce nas nauczyć, że do rozmowy nie jest nam potrzebny kontakt wzrokowy czy coś w ten deseń, niezbyt ją słuchałam, gdy o tym mówiła.
Julka tradycyjnie założyła słuchawki po czym położyła głowę na moim ramieniu, a ja spoglądałam przez okno. Wzięłam głęboki oddech i na nowo rozłożyłam list od chłopaka. Znów czytałam każde słowo, każdą pojedynczą literkę z wielkim skupieniem. Nie wiem czego szukałam, może jakiegoś ukrytego znaczenia? Nigdy bym nie sądziła, że tak długo zajmie mi napisanie do mojego idola. Jeszcze wczoraj bym zaczęła piszczeć oraz skakać, ale teraz jestem zagubiona. Nie wiem co jest ze mną nie tak, może jestem chora? Każdy na moim miejscu już by dzwonił i wypisywał więc dlaczego ja jestem taka głupia i patrzę się tylko to na kartkę, to na moje paznokcie?
- Kochanie spójrz jak tutaj pięknie! Widzisz te chmury? A te pola oraz drzewa za nimi? - starsza pani krzyczała podekscytowana szturchając swojego męża, a on tylko się uśmiechał i potakiwał.
Niektórzy pasażerowie blisko nas zaczęli się na nią patrzeć z zirytowaniem oraz politowaniem podczas, gdy ja przyglądałam się z zainteresowaniem. Za oknem nie było pięknie, wiał wiatr oraz padał deszcz. Wszystko było takie szarobure i smutne dlatego bardzo zdziwiła mnie jej radość na te krajobrazy.
W połowie drogi zauważyłam, że tylko ja i starszy pan nie śpimy. Julka właśnie śliniła mi moje ramię, a kobieta naprzeciw mnie opierała głowę o okno cicho pochrapując. Nie założyłam słuchawek jak to miałam w zwyczaju, zamiast tego wpatrywałam się w krótką, niewysłaną wiadomość do nowego numeru. Było to zwykłe "Cześć, tu Darling", a ja zastanawiałam się nad tym jakby od tego zależało moje życie. Gdy już miałam odłożyć telefon usłyszałam głośne westchnięcie i odgłos przewracanej kartki papieru, aby po chwili rozbrzmiał niski głos mężczyzny.
- Wy młodzi za dużo myślicie i marnujcie cenne chwile - spojrzałam zdziwiona na źródło tej wypowiedzi, a okazał się nim staruszek.
- Co ma pan na myśli? - zmarszczyłam brwi w skupieniu, mężczyzna opuścił gazetę, aby nawiązać ze mną kontakt wzrokowy.
- Chodzi o jakiegoś chłopca jak sądzę? - zignorował moje pytanie, ale nie obchodziło mnie to w tamtym momencie, ponieważ jego bardziej mnie zastanawiało.
- Skąd pan wie? - zapytałam jednocześnie odkładając urządzenie na blat między nami.
- Żyje już dosyć długo na tym świecie i umiem odczytywać myśli ludzi z ich zachowania - cicho się zaśmiał znów przenosząc wzrok na kartkę.
Myślałam, że na tym nasza rozmowa się zakończyła więc spojrzałam za okno obserwując przyrodę. Po kilku minutach znów usłyszałam jego głos.
- Nie warto marnować czasu na zastanawianie się co będzie dalej, jeśli chce się coś zrobić to należy to uczynić jak najszybciej. Widzisz, przez właśnie taką chwilę w której jesteś teraz ty, zmarnowałem prawie całe moje życie na szukanie mojej jedynej w innych kobietach, ale w żadnej nie było nawet cząstki z niej. Nikt nie może się jej równać. Byłem młody, wystraszony i szalenie zakochany w mojej koleżance z klasy. Bałem się zrobić ten pierwszy krok, sądziłem, że ona zasługuje na kogoś lepszego niż ja więc cicho się wycofałem. Patrzyłem jak ktoś inny ma moją ukochaną, bo ja byłem zbyt tchórzliwy, aby tylko podejść i zapytać czy pójdzie ze mną na tą tak zwaną randkę. Wyprowadziłem się z naszego miasteczka po ukończeniu szkoły. Dopiero rok temu znów się spotkaliśmy, a wszystkie uczucia wróciły. Wzięliśmy ślub jeszcze w tym samym dniu i od tamtego czasu jesteśmy cały czas razem. Szkoda tylko, że mój skarb, moja ukochana żona, moja słodka Alicja, powoli umiera z każdym dniem. Lekarze dali jej tylko pół roku, właśnie wracamy ze szpitala. Głównym skutkiem jej choroby jest utrata wzroku i to dlatego z taką ekscytacją obserwuje świat, chce zapamiętać wszystko jak najlepiej. To jedno odpuszczone pytanie to jest jedyna rzecz, której żałuję w życiu. Gdybym był odważny miałbym całe życie z nią, a nie tylko półtora roku więc dobrze ci radzę, odezwij się do niego, bo będziesz żałować - skończył swoją wypowiedź ze łzami w oczach, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
- Niestety w moim przypadku nie chodzi o miłość - wydukałam skubiąc paznokcie.
- Nieważne czy chodzi o miłość, przyjaźń czy cokolwiek innego. Nie wahaj się bo zanim się zorientujesz, a spędzisz całe życie na tym bezsensownym czekaniu - wrócił do czytania gazety, a ja patrzyłam na niego pełna podziwu, miał rację.
Wzięłam komórkę do ręki i wysłałam mu wiadomość. Oparłam się plecami i odetchnęłam z ulgą po czym uśmiechnęłam się szeroko. No to teraz wystarczy poczekać. Pozostały czas w pociągu spędziłam na wymyślaniu wymówek dlaczego mam bluzę jakiegoś chłopaka i dlaczego moja szyja wygląda jakby ktoś mnie zaatakował.
Przekroczyłam próg mieszkania szczęśliwa i dumna z siebie. Od razu wyczułam aromat pieczonego ciasta oraz typowy dla nas zapach wanilii. Zapewnie mama piekła ciasto jak co sobotę. Poczułam jak ktoś mnie mocno przytula i w tej samej minucie do moich nozdrzy dotarła słodka woń perfum mojej mamy.
- Miałaś napisać, gdy wylądujesz! - odsunęła się ode mnie i skierowała się w stronę kuchni, a ja poszłam za nią uprzednio zdejmując buty.
- Też cię kocham mamusiu - powiedziałam ze sarkazmem przewracając oczami.
Podeszłam do szafki, aby wyciągnąć z niej kubek oraz torebkę herbaty. Wstawiłam wodę w czajniku po czym usiadłam na krześle naprzeciw mojej rodzicielki.
- I jak było? Nie zgubiłaś się? Jak się bawiłaś? - zaczęła mi zadawać mnóstwo pytań cały czas się uśmiechając.
Całe szczęście nie zapytała o bluzę bo jak tak dłużej myślę to wymówka "znalazłam ją po koncercie więc sobie wzięłam" nie była aż tak przekonująca jak na początku. Nie zauważyła również czerwonych śladów na mojej szyi, ponieważ zasłoniłam ją włosami oraz bluza zakrywała dosyć dużą jej część.
- Było super, dałam sobie radę i żyje jak widzisz - wzruszyłam ramionami i słodko się do niej uśmiechnęłam.
- A masz może jakieś zdjęcia lub filmiki? Chętnie go zobaczę - pochyliła się w moją stronę oczekując odpowiedzi.
Kiwnęłam głową na tak po czym wyciągnęłam swój telefon z kieszeni. Odblokowałam go szybko i niestety uśmiech znikł z mojej twarzy tak szybko jak się pojawił. Nie miałam żadnej wiadomości więc Harry albo jeszcze jej nie przeczytał, albo mnie po prostu zignorował. Potrząsnęłam głową i weszłam w galerię. W folderze "aparat" znajdowały się fotografie, których na sto procent nie zrobiłam ja. Ukazywały mnie i bruneta, przytulonych do siebie. To on trzymał aparat i robił zdjęcia. Uśmiechał się szeroko i był bez koszulki. Mimowolnie delikatny uśmiech wkradł się na moje usta przez wspomnienia z tego wieczoru.
- Pokażesz mi wreszcie czy nie? - odezwała się kobieta lekko zdenerwowana zbyt długim czekaniem.
- Tak, jasne - szybko odpowiedziałam, a ona spojrzała na mnie badawczo swoimi ciemnymi oczami.
Weszłam w te właściwe zdjęcia i zaczęłam jej pokazywać oraz opowiadać co się działo w danym momencie. Puściłam jej nawet jeden filmik i stwierdziła, że brzmi całkiem podobnie na żywo co na albumie.
Reszta dnia minęła mi na wypatrywaniu się w nasze zdjęcia oraz czekanie na wiadomość od niego. W końcu zmęczona tym wszystkim zasnęłam przyciskając telefon do piersi myśląc, czy dobrze zrobiłam jadąc tam i oddając się mu tak łatwo.
Harry
Po wylądowaniu przywitało mnie zimne, wilgotne powietrze typowe dla angielskiego klimatu. Tęskniłem za Londynem, ale zdecydowanie nie za ciągłym deszczem. Uwielbiam pisać piosenki, gdy pada, a w ręku mieć gorącą herbatę, wtedy łapie mnie ten melancholijny klimat i tworzę z jeszcze większym uczuciem moje utwory niż zazwyczaj. Lubię także te uspokajające dźwięki jakie wytwarza oraz to świeże powietrze zaraz po nim, ale ile można tak żyć? Głównie co w nim nienawidzę to to, że jest zimno i mokro, to głupie wiem, ale nie ma chyba gorszej rzeczy niż chodzenie w deszczu i teraz musicie mi przyznać rację.
Szedłem szybko przez lotnisko tak, aby nikt mnie nie zauważył przy okazji sprawdzając powiadomienia w telefonie, lecz mimo kilku wiadomości w skrzynce nie ujrzałem tej na którą cały czas czekałem. W pewnym momencie poczułem jak wpadam na kogoś plecy przez co z rąk wypadł mi telefon. Zaskoczony spojrzałem na tą osobę przede mną, którą okazała się młoda dziewczyna o włosach w kolorze blondu, a później na rozbite urządzenie na ziemi. Przeklnąłem cicho pod nosem podnosząc komórkę z podłogi.
- Najmocniej przepraszam - powiedziałem szybko do blondynki i oddaliłem się jak najprędzej, aby dogonić mojego przyjaciela.
Dzięki moim długim nogom i niezwykle szybkiemu tempie chodzenia w kilka sekund znalazłem się obok bruneta. Byłem niewiarygodnie zdenerwowany co chłopak musiał zauważyć, ale raczej to zignorował i szedł dalej przez tłum ludzi. Starałem się włączysz zepsute urządzenie, ale niewiele to dało. Nie jestem specjalistą od elektroniki, ale już wiem, że ekran jest do wymiany, ponieważ jest cały rozlany. Cholerne iPhone'y, takie drogie, a takie nietrwałe. Zacząłem uderzać w telefon licząc, że może to jakimś cudem coś da, ale chyba jeszcze bardziej pogorszyłem sprawę. Mitch zaczął się śmiać po niedługiej obserwacji moich bezproduktywnych zmagań.
- Stary uspokój się, kupisz sobie po prostu nowy - brunet pokręcił głową na boki cały rozbawiony, na jego nieszczęście ja nie miałem takiego dobrego humoru.
- Ale ja potrzebuję akurat ten telefon. Wszystkie informacje i kontakty mam na nim i... - zrobiłem chwilę przerwy, aby wziąć głęboki oddech i zastanowić się, czy powiedzieć mu, że podałem swój numer dziewczynie z wczoraj.
- I? - zapytał zaciekawiony mojej dalszej wypowiedzi.
- Po prostu nie chce innego - włożyłem urządzenie do kieszeni spodni.
Przejechałem palcami przez włosy delikatnie niszcząc swoją fryzurę, ale szczerze? Miałem to gdzieś bo i tak były całe zrujnowane. Każdy lok szedł w inną stronę co było niesamowicie denerwujące, ale nie mogę się ich pozbyć. Zbyt bardzo się do nich przywiązałem, poza tym są moim znakiem rozpoznawczym. Kobiety je kochają.
- To go oddasz do naprawy. Tydzień góra półtora i twój ukochany telefon będzie jak nowy - przewrócił oczami i wyszedł szybko z budynku przez co drzwi zamknęły się tuż przed moim nosem i prawie na nie wpadłem.
- Co cię ugryzło? Uspokój się - krzyknąłem za nim rozkładając ręce w geście poddania się.
- To przestań być taką gwiazdeczką. Do zobaczenia jutro rano, lepiej się wyśpij, bo wcześnie wyjeżdżamy - odkrzyknął spoglądając przez ramie na dosłownie kilka sekund.
Odwróciłem się do niego tyłem i uniosłem dłoń na pożegnanie. Szedłem przez tłum rozglądając się za wolną taksówką. Ciągnąłem za sobą dużą walizkę, a na ramieniu miałem zawieszoną sportową torbę. Jestem właśnie w samym sercu Londynu, a nigdzie nie ma żadnej wolnej taryfy. Chcę już być w moim kochanym domu, wziąć długi gorący prysznic i położyć się spać. Jestem zmęczony po ostatnich wydarzeniach. Mam okropnego kaca po piciu alkoholu przez całą noc dzięki czemu mam wrażenie, że umieram, ale jednak nie żałuję niczego mimo tego. Było przyjemnie, świetnie się bawiłem i poznałem miłą dziewczynę, która przypomina mi mnie. Szkoda tylko, że nie mam jak się z nią skontaktować przez jakiś czas. Oczywiście mógłbym spróbować znaleźć ją na jakiś mediach społecznościowych, lecz niestety nie mam bladego pojęcia jak pisze się jej imię. Do tego kompletnie nie pamiętam jej nazwiska, wiem że tak nie powinno być, ale to nie moja wina, że byłem pijany i mam słabą pamięć.
Po dłuższych poszukiwaniach wreszcie znalazłem upragniony transport. Wrzuciłem moje rzeczy do bagażnika po czym wsiadłem na tyły auta. Podałem kierowcy adres i spojrzałem w bok przez okno. Zaczęło się ściemniać i wbrew pozorom prawdziwe życie londyńczyków dopiero zaczynało się po zmroku. Podróż zajęła nam jakieś piętnaście minut dzięki braku korków na drogach. Mężczyzna zaparkował przed moją posiadłością, a ja podałem mu należytą ilość pieniędzy wraz zasłużonym napiwkiem oraz podziękowałem za usługę. Podszedłem do drzwi i już chciałem wkładać klucz do zamka, lecz zauważyłem, że dom był otwarty. To dziwne, przecież mieszkam sam. Wszedłem do środka i już na samym wejściu zdjąłem buty oraz pozostawiłem bagaże. Szedłem wgłąb mieszkania przechodząc do salonu. Zapaliłem światło i od razu zauważyłem postać kobiety, która siedziała na kanapie popijając czerwone wino. Patrzyła przez okno, a krótka, czerwona sukienka doskonale opinała wszystkie jej krągłości uwydatniając je. Oparłem się bokiem o framugę drzwi i skrzyżowałem ramiona na piersi.
- Miło cię widzieć Laurel, mam małe pytanko. Jak się tutaj dostałaś? - zapytałem z delikatnym, sarkastycznym uśmiechem.
Odwróciła się do mnie przodem dzięki czemu mogłem ujrzeć jej twarz. Ma azjatyckie rysy, jej długie kruczoczarne włosy były idealnie proste, a pełne czerwone usta przyciągały wzrok każdego. Nieważne jak mocno by się ktoś bronił, nie da się przejść koło niej obojętnie.
- Musisz przestać ukrywać zapasowy klucz pod doniczką, to głupie i przewidywalne - obdarowała mnie krótkim spojrzeniem po czym cała się odwróciła w moją stronę - czekałam na ciebie, nie cieszysz się na mój widok?
Kobieta ruszyła w moją stronę aż znalazła się niebezpiecznie blisko mnie. Uśmiechała się szeroko ukazując rząd idealnie prostych i śnieżnobiałych zębów. Spożyty alkohol sprawił, że miała lekko zaróżowione policzki co tylko dodawało jej wdzięku.
- Tęskniłam Harry - szepnęła i przybliżyła się jeszcze bardziej.
W jednej chwili poczułem jak składa pocałunek w kąciku moich ust pozostawiając tam ślad po szmince. To dziwne, ale poczułem się źle, jakbym kogoś zdradzał, ale to przecież niemożliwe, ponieważ nikogo nie mam. Najwyraźniej alkohol z nocy nadal działa i mi odbija.
- A ty kochanie za mną tęskniłeś? - zrobiła maślane oczka po czym podniosła dłoń, aby dotknąć mojego policzka, lecz szybko złapałem jej nadgarstek uniemożliwiając dalsze ruchy.
- Laurel to się skończyło już dobre kilka tygodni temu, odpuść sobie. Dobrze się bawiliśmy i na tym to się skończyło. Nic nas nie łączy, nie ma "nas" - oddaliłem jej rękę z dala od mojego ciała co jej się najwyraźniej nie spodobało, ponieważ zrobiła nadąsaną minę.
- To nie znaczy, że nie możemy zrobić tego znowu, ten jeden ostatni raz. Nie masz ochoty znów się zabawić jak dawnej? Przecież było nam tak dobrze razem, już nie pamiętasz? Kochałeś mnie - przybliżyła swoje wargi do moich tak, że dzieliły nas minimetry.
- Ostatni raz? - zapytałem patrząc w jej oczy podczas, gdy ona skanowała swoim wzrokiem moją twarz.
- No chyba, że będziesz chciał więcej - przygryzła wargę, a po sekundzie brutalnie wbiła się w moje usta.
Znów mnie uwiodła, jestem taki bezbronny, taki przewidywalny. Chcę przestać lecz nie mogę. Nim się orientuje już jesteśmy półnadzy w sypialni.
Nie ma to jak w domu.
To samotność sprawia,
że oddajemy swoje serce każdemu,
kto zwróci na nie trochę więcej uwagi
~*~
Z bólem serca powiadamiam, że kolejny rozdział będzie za dwa tygodnie, ponieważ nie miałam czasu ostatnio pisać przez szkołę, a nie chce dodawać byle czego. All the love.
Darling
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro