Rozdział 3
Telefon od Boba z samego rana był jak zimna kropla wody na rozgrzany metal – przyniósł mi ulgę i odświeżył, wyrzucając z mojej głowy wspomnienia wczorajszych zdarzeń.
Podczas mojej dzisiejszej zmiany w barze nie mogłam przestać myśleć o tym, co czekało mnie później. Perspektywa pracy w warsztacie, przy silnikach i smarze, działała na mnie jak obietnica wolności. Z każdą chwilą odliczałam czas, wiedząc, że po skończonej zmianie wrócę tam, gdzie naprawdę czuję się sobą.
Wreszcie, gdy zrzuciłam z siebie fartuch, wyszłam na zaplecze, by przebrać się z barowego stroju w moje robocze ubrania. Wciągnęłam na siebie ulubione dżinsy i czarną koszulkę, a na ramiona narzuciłam lekko znoszoną skórzaną kurtkę. Zostawiłam zgiełk baru za sobą i ruszyłam w stronę swojego motocykla.
Mknęłam ulicami, czując, jak serce mi przyspiesza z każdym zakrętem i z każdym przyspieszeniem. Uwielbiałam to uczucie – to, jak motocykl staje się częścią mnie, jak pęd powietrza wypełnia mi płuca i oczyszcza umysł.
Gdy dotarłam na miejsce i wjechałam na podjazd warsztatu, mój wzrok od razu zatrzymał się na czymś pięknym, ale dotąd mi nieznajomym. Stał tam on – niebieski Nissan GTR R35, perfekcyjnie lśniący w blasku ulicznych lamp. Przeszłam kawałek w jego stronę, niemal jak zahipnotyzowana, przyglądając się każdemu jego detalowi. To była maszyna, która mogła zawładnąć sercem każdego, kto kochał prędkość i potęgę.
Nie mogłam się powstrzymać. Uniosłam maskę i zajrzałam do środka, od razu oceniając, co kryło się pod spodem. Ta fura miała w sobie ogromny potencjał, to było pewne, ale jednocześnie wiedziałam, że mogłaby być jeszcze szybsza i bardziej wydajna. Moje myśli od razu popłynęły w kierunku modyfikacji, które mogłyby uczynić go prawdziwą bestią.
Uśmiechnęłam się pod nosem, pozwalając sobie na krótką fantazję, jak mogłabym przerobić tę maszynę, ale w tej samej chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwierających się drzwi garażowych. Bob stanął w progu, z zadowolonym wyrazem twarzy, a tuż za nim pojawił się ktoś jeszcze – Lucas.
Serce zabiło mi mocniej, gdy zobaczyłam, że to właśnie on, ten, którego najmniej się tutaj spodziewałam.
– O, widzę, że już zapoznałaś się z tą maszyną – odezwał się Bob.
Nie odpowiedziałam, tylko spojrzałam na Lucasa, który stał nieco z tyłu, wyraźnie niespokojny. Przez chwilę patrzył na mnie, a potem nerwowo podrapał się po karku, rzucając krótkie spojrzenie w stronę Boba.
– Dobra, zostawię was samych – powiedział Bob, po czym zniknął we wnętrzu warsztatu.
Lucas zrobił krok w moją stronę, ale zatrzymał się przy Nissanie, kładąc ręce na krawędzi maski i spoglądając na silnik.
– Szukałem cię, Olivio – odezwał się w końcu.
Czułam, jak przez moje ciało przebiega dreszcz, choć nie mogłam wyjaśnić, czy to z powodu jego słów, czy obecności.
– Przyszedłem wtedy do baru, szukając ciebie. – dodał.
– Szukałeś mnie? Dlaczego? – zapytałam zdezorientowana.
– Potrzebuję twojej pomocy – wyjaśnił.
– Mojej pomocy? W czym? – zmarszczyłam brwi.
– Bob mówił, że masz talent do takich rzeczy, więc chcę, żebyś ulepszyła mój samochód.
Słowa te zabrzmiały jak wyzwanie, jak próba wyciągnięcia ze mnie tego, co starałam się ukryć – pragnienia, by powrócić do dawnej pasji, do tego, co naprawdę kochałam, ale ja już dawno przestałam się w to bawić.
Nie ulepszałam już silników, nie szukałam adrenaliny, którą dawała mi prędkość i moc. Kiedyś to był mój świat, ale tamte czasy minęły. Zbyt wiele ryzykowałam, zbyt wiele straciłam.
Teraz skupiałam się jedynie na drobnych naprawach. Wymiana oleju, regulacja hamulców, sprawdzenie zawieszenia – to wszystko było bezpieczne i przewidywalne.
Podeszłam do auta i z impetem zamknęłam maskę.
– Już się tym nie zajmuję – odparłam stanowczo.
Lucas nie cofnął się ani o krok. Zamiast tego, bez słowa, chwycił moją rękę. Jego dłoń była ciepła, pewna, a jego spojrzenie złagodniało.
– Proszę, Olivio – wyszeptał, a jego głos przeszedł przez mnie jak elektryczny impuls. W jego oczach widziałam desperację. – Naprawdę potrzebuję twojej pomocy.
On naprawdę wierzył, że tylko ja mogę mu pomóc.
Nie chciałam być tą, która poda mu rękę, która pomoże mu zrealizować jego cel. Ale patrząc na niego, poczułam, że może ja też potrzebuję tej szansy – szansy, by znowu poczuć, że robię coś ważnego, co przyspieszy bicie mojego serca.
Zawahałam się, walcząc z impulsami, które wywoływała we mnie jego bliskość. Jego dłoń nadal obejmowała moją, ciepła, stanowcza, niemal prosząca o więcej niż tylko pomoc przy samochodzie.
Spojrzałam na niego jeszcze raz, próbując zebrać myśli, ale jego wzrok był tak przenikliwy, że czułam się, jak gdyby prześwietlał każdy zakamarek mojej duszy, odkrywając emocje, których nie chciałam ujawniać. W końcu wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku, choć przyznam – zajęło mi to więcej czasu niż bym chciała.
– Dlaczego ci na tym tak zależy, Lucas? – zapytałam, próbując nadać swojemu głosowi chłodny, kontrolowany ton, mimo że moje serce biło jak szalone. – Dlaczego akurat ja? W mieście pełno jest mechaników, którzy mogą ci w tym pomóc.
– To nie jest kwestia mechanika – odpowiedział. – Potrzebuję kogoś, kto naprawdę zrozumie to auto. Kogoś, kto czuje te same emocje, tą samą miłość do samochodów. I wiem, że ty to rozumiesz.
Czułam, że mięknę. Jego słowa trafiały prosto w moje serce, w to miejsce we mnie, które od dawna próbowałam ukryć. A teraz on, mężczyzna, o którym wiedziałam tyle, co nic, wyciągał do mnie rękę, prosząc mnie, bym wróciła do tej części siebie, którą porzuciłam.
– A co, jeśli nie chcę tego zrobić? – zapytałam, próbując jeszcze raz wzbudzić w sobie opór, mimo że czułam, że jest coraz słabszy.
– Zrozumiem to – powiedział cicho. – Ale jeśli zdecydujesz się mi pomóc, obiecuję, że tego nie pożałujesz.
Lucas zrobił krok w moją stronę, ale tym razem nie dotknął mnie. Po prostu stał, patrząc prosto w moje oczy, a ja czułam, jak serce zaczyna mi przyspieszać.
– Dlaczego ja? Dlaczego przyszedłeś akurat do mnie?
– Bo widzę w tobie to co jest i we mnie. Pragnienie czegoś więcej. Potrzebę przekraczania granic, które inni stawiają nam na drodze.
Jego słowa wywołały we mnie mieszankę lęku i fascynacji.
– Nie wiem, czego ode mnie oczekujesz...
– Chcę, żebyśmy razem stworzyli auto, które zapiera dech w piersiach. Coś, czego nikt inny nie odważyłby się zrobić – zamilkł, a potem dodał ciszej: – Bo tu nie chodzi tylko o samochód. Chodzi o to, co możemy osiągnąć razem.
– Już się tym nie zajmuję – powtórzyłam i odwróciłam się do niego plecami, chcąc odejść i zakończyć ten temat.
– Wiem, że mamy wspólnego wroga – rzucił natychmiast. – Razem możemy go pokonać.
Zmarszczyłam brwi, próbując wyłowić sens z tego, co właśnie powiedział.
Wspólny wróg? Co miał na myśli?
Przez głowę przemknęły mi różne scenariusze, ale żaden z nich nie kleił się do reszty.
– O czym ty mówisz? – zapytałam, odwracając się z powrotem w jego stronę. – Jakiego wroga?
Wyprostował się, a w jego oczach pojawiła się mieszanka zaskoczenia i wahania.
– Czyli ty naprawdę nic nie wiesz – powiedział cicho, bardziej do siebie niż do mnie.
– Nic nie wiem? O czym? – teraz już zupełnie straciłam cierpliwość. – Lucas, jeśli masz zamiar mówić w taki zagadkowy sposób, to zapomnij, że kiedykolwiek ci pomogę.
Westchnął. Miałam wrażenie, że walczył ze sobą, niepewny, czy może mi powiedzieć więcej, czy powinien zostawić mnie w niewiedzy.
– Nieważne – powiedział w końcu, potrząsając głową. – Zapomnij o tym.
Odwrócił się i ruszył do Nissana, wsiadając do środka z wyraźnym zamiarem zakończenia tej rozmowy. Jego ruchy były szybkie i zdecydowane, ale gdy tylko spróbował zamknąć drzwi, chwyciłam je i mocno przytrzymałam, zmuszając go, by jeszcze raz spojrzał mi w oczy. Nie zamierzałam dać mu tak łatwo uciec.
– Lucas, nie wykręcisz się od tego – powiedziałam stanowczo. – Powiedz mi, o co chodzi. Co miałeś na myśli mówiąc o naszym wspólnym wrogu?
Jego spojrzenie stało się zimne, jakby już zdecydował, że nie pozwoli mi dowiedzieć się więcej. Przez kilka długich sekund patrzył na mnie z wyrazem nieugiętej determinacji. Chciał, bym zrozumiała, że i tak nie uzyskam odpowiedzi. Znowu spróbował zamknąć drzwi, ale zanim zdążył to zrobić, odruchowo rzuciłam: – Dobra, pomogę ci.
Słowa padły z moich ust zanim zdążyłam je przemyśleć, a jednak wiedziałam, że nie były przypadkowe. Prawda była taka, że głęboko w środku poczułam coś, czego nie czułam od dawna – dreszcz ekscytacji. Od miesięcy unikałam pracy przy silnikach, szczególnie przy ulepszaniu osiągów aut, odkładając to na półkę razem z bolesnymi wspomnieniami. Ale teraz? Gdzieś w głębi czułam, że tego właśnie potrzebowałam.
Lucas wpatrywał się we mnie, zaskoczony moją nagłą zmianą decyzji.
– Naprawdę? – zapytał, niedowierzając.
Skinęłam głową.
– Tak, pomogę ci, ale pod jednym warunkiem...
– Jakim? – uniósł brew, zaciekawiony.
– Musisz mi w końcu powiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi – odpowiedziałam, nie spuszczając z niego wzroku. – Jeśli mam się w to wplątać, chcę wiedzieć, z kim mam do czynienia i z kim walczymy.
Lucas wyprostował się, opierając się o ramę drzwi samochodu i przez chwilę patrzył na mnie z wyrazem, który trudno było mi odczytać.
– Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.
Zmarszczyłam brwi, czując, jak narasta we mnie frustracja.
– To nie jest odpowiedź, Lucas – odparłam ostro, mierząc go wzrokiem, który miał mu uświadomić, że nie zamierzam tak po prostu się poddać.
– Zaufaj mi. Obiecuję, że w odpowiednim momencie, dowiesz się wszystkiego. Na razie po prostu potrzebuję tylko twojej pomocy.
Zamilkłam, przygryzając wargę, starając się opanować złość i narastające napięcie. Niełatwo było zaufać komuś, kto rzucał jedynie fragmenty prawdy i odmawiał wyjaśnień, ale jednocześnie wiedziałam, że gdybym teraz odeszła, ta niewiedza nie dawałaby mi spokoju.
– Dobrze – powiedziałam w końcu. – Zróbmy to.
Lucas kiwnął głową, delikatnie się uśmiechając.
– Nie pożałujesz tego – odpowiedział, a jego ton zabrzmiał niemal jak obietnica.
Odsunęłam się, pozwalając mu zamknąć drzwi.
W tej jednej chwili wszystko wydawało się spokojne, a jednocześnie pełne napięcia, jak cisza przed burzą.
Lucas spojrzał na mnie jeszcze raz, a potem włączył silnik. Nissan zamruczał, w odpowiedzi na to wyzwanie, które wisiało w powietrzu i odjechał, zostawiając mnie w półmroku, samotną i z myślami pełnymi pytań.
Nie wiedziałam, w co się właśnie wplątałam, ale czułam, że to była dopiero pierwsza z wielu tajemnic, które skrywał w sobie Lucas.
A ja chciałam je odkryć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro