Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

A/n: moje nowe dziecko, proszę je karmić miłością (ewentualnie krwią i ofiarami z ludzi)

- I...cięcie - powiedział chłopak z nieukrywaną radością i ulgą, zatrzymując pracę aparatu. - Teraz wyszło naprawdę dobrze, hyung - dodał, pochylając się nad urządzeniem i sprawdzając nagranie.

Jin mruknął coś w odpowiedzi, sięgając do ukrytej za poduszkami pomiętolonej kartki. Rozłożył ją z namaszczeniem i zaczął przeglądać pokreślony tekst z kilkoma diagramami, runicznymi symbolami i pokracznymi rysunkami, które dla postronnego obserwatora nie miały większego sensu. On jednak nie miał najmniejszych problemów z ich zrozumieniem.

Pomięta kartka stanowiła kwintesencję jego wiedzy o świecie magii i w czasie nagrań trzymał ją zawsze przy sobie. Na wszelki wypadek. I na szczęście, chociaż do tego drugiego nigdy by się nie przyznał. Była dla niego trochę jak talizman, bo to właśnie od niej wszystko się zaczęło.

- Myślisz? - jego głos był pełen wątpliwości, gdy w końcu podniósł głowę. Nie był szczególnie zadowolony z dzisiejszego nagrania. Miał wrażenie, że w ogóle nie brzmi, jakby wiedział, o czym mówi. I chociaż w gruncie rzeczy było to prawdą, to jednak cała zabawa polegała na stworzeniu iluzji i przekonaniu widzów, iż wierzy w to, co mówi i robi to z prawdziwą pasją. Dziś nic się nie zgadzało; ani energia, ani tempo wypowiedzi. Nic.  - Jestem prawie pewien, że zamiast bsm znowu powiedziałem bdsm - mruknął bardziej do siebie niż do brata, sięgając tym razem do skryptu dzisiejszego odcinka. - Przynajmniej raz - westchnął.

Sam nie do końca rozumiał, czym różni się skala Bovisa od tej rozszerzonej skali bsm, zwłaszcza, że obie mierzyły coś, co zwyczajnie nie istnieje. Na pewno jednak zauważyłaby to jego widownia, dając sobie upust w komentarzach do filmiku. Długo pracował na opinię profesjonalisty i chociaż nie miała ona zbyt wiele wspólnego z faktycznym stanem jego ezoterycznej wiedzy, to nie musiał nikomu się do tego przyznawać. A już na pewno nie swoim fanom z youtuba. Czasem Jin miał wrażenie, że uduchowieni ludzie są jeszcze bardziej wredni i złośliwi niż ci, których ten cały astral i coaching astralny zupełnie nie interesuje.

- To prawie to samo, hyung - młodszy chłopak zaczął odkręcać aparat od statywu. - Nikt nie zauważy - uśmiechnął się pocieszająco.

- Jungkookie, nie musisz tego jeszcze wiedzieć, ale wierz mi, akurat to zauważyłby każdy - westchnął Jin, przeciągając się mocno i prostując zdrętwiałe nogi.

Czasami zapominał, ile jego brat miał lat, a czasami trudno mu było uwierzyć, że w tym wieku jeszcze nie wiedział takich rzeczy i nie wykorzystywał internetu do ściągania nielegalnie pornografii. Czy Jungkook nie powinien bardziej interesować się seksem? Czy to, że nie interesuje się seksem i nie ściąga potajemnie pornosów powinno go martwić? Cała ta sytuacja rodziła zbyt wiele pytań, na które Jin nie potrafił odpowiedzieć.

Oczywiście, zdawał sobie sprawę z tego, że Jungkook nie jest najbystrzejszy, mówiąc bardzo dyplomatycznie. Właściwie Jungkook nie był nawet przeciętnie bystry i wszystko chwytał troszkę wolniej niż jego rówieśnicy, jednak kiedy już coś zrozumiał, potrafił stać się mistrzem w danej dziedzinie. Tak było z chemią, gdy pewnego razu, z jakiś przyczyn (Jin po cichu winił za to Taehyunga, ale nie miał żadnych dowodów, oprócz tego, że chłopak był przez jakiś czas wielkim fanem Breaking Bad), Jungkook postanowił nauczyć się produkcji amfetaminy. Na szczęście założenie fabryki mety nie wchodziło w grę, bo inwestycja okazała się za droga. Jednak od tamtej pory w szkole nie miał najmniejszych problemów z chemią, nawet kiedy później przerzucił się na fotografię i edycję video, co już przełożyło się na wymierne korzyści. I było zupełnie legalne. Jungkook potrafił być dobry z czegoś, co go naprawdę fascynowało, dlatego Jin wolał nie myśleć, co się stanie, kiedy jego brat na dobre zainteresuje się seksem.

To nie był jednak właściwy moment, żeby przejmować się potencjalnym życiem erotycznym swojego młodszego brata. Jin był teraz zbyt zmęczony wygłaszaniem ezoterycznych mądrości, żeby się tym martwić; światło pierścieniowej lampy raziło go w oczy, a bluzka z jakiejś lejącej się, półprzezroczystej tkaniny w ogóle nie przepuszczała powietrza, a w dodatku gryzła go w szyję i miał już tylko ochotę ją ściągnąć i założyć coś normalnego.

Miał wrażenie, że jeśli jeszcze raz tego wieczoru będzie musiał powiedzieć słowo 'aura' swoim spokojnym, natchnionym głosem, który wypracował specjalnej do nagrań, to się zwyczajnie porzyga. I na pewno nie będzie to wina gorąca.

- Coś jeszcze nam zostało do nakręcenia? - spytał, nachylając się nad laptopem i mrużąc oczy.

Ich mobilne studio nagrań, migrujące zwykle między sypialnią Jina a drugim pokojem,  było dziś rozstawione w salonie, zaraz niedaleko wyjścia na ich miniaturowy balkon, gdzie Jungkook miał swoje kwiaty, i włączonego, wyciszonego telewizora, naprzeciwko którego ustawione było tło fotograficzne.

Młodszy chłopak siedzący na kanapie przyciągnął do siebie laptop i zaczął sprawdzać plan nagrań w Excelu. Przez chwilę przełączał coś między arkuszami, uzupełniając dane. Jin nie do końca rozumiał, jak działa jego system, ale działał i to było najważniejsze.

- Nie, mamy materiał do końca miesiąca. Jutro zacznę go edytować, więc raczej... raczej będzie ok. Będziesz mógł zacząć pracę nad skryptami na nowy miesiąc - Jin pokiwał głową. Miał kilka pomysłów, które dałby radę zrealizować bez zbyt długiego szukania informacji w internecie i postanowił pójść po linii najmniejszego oporu. Zaoszczędzi więcej czasu i będzie mógł wziąć więcej godzin w kawiarni albo pomyśleć nad nowymi przedmiotami do swojego ezoterycznego sklepu internetowego.

Kiedy Jungkook wyłączył pierścieniową lampę, w pokoju zrobiło się prawie ciemno. Jin wreszcie mógł dojrzeć elektroniczny budzik stojący na półce z książkami wskazujący kilka minut po drugiej.

- Czemu mi nie powiedziałeś, że jest tak późno?! - krzyknął na brata, który ze spokojem zajął się zwijaniem planszy.

- Miałeś flow, no to co miałem... - wzruszył ramionami. - I znowu napisał ten koleś od orbów - Jungkook zręcznie zmienił temat, jakby nigdy nic, zupełnie ignorując Jina i  późną godzinę. - Odpiszesz mu rano? Wysłał jakieś zdjęcia i pisał, że w jednym z orbów jest twarz i pytał co to oznacza.

- A jest?

- Ja tam nic nie widziałem - Jungkook ostrożnie włożył zwinięte tło fotograficzne za szafę. - Ale to ty jesteś ekspertem, hyung - dodał ze złośliwym uśmiechem, za co automatycznie zarobił poduszką.

Koleś od orbów pisał do niego regularnie od ponad roku i Jin doskonale wiedział, że tak naprawdę nie chodziło o żadne nadprzyrodzone zjawiska (którymi nigdy się nie zajmował, nie miał zamiaru się zajmować, bo trochę się ich bał, nawet jeśli niespecjalnie w nie wierzył), jakie co i rusz go spotykały, mimo że na początku nawet mu wierzył. To znaczy wierzył, że koleś naprawdę na poważnie traktuje swoje spotkania ze światem nadprzyrodzonym i czystą, duchową energią.

Szanował to, podobnie jak szanował innych swoich widzów, którzy widzieli aury, odbywali podróże po orbicie, czy walczyli z astralnymi larwami. Byli dziwni, ale dopóki nie robili nikomu krzywdy, a poza tym regularnie robili zakupy w sklepie Jina, nauczył się ich nie oceniać.

Jednak koleś od orbów był inny. Po kilku mailach z zaproszeniem na indywidualne oczyszczanie jego domu  ('najlepiej w nocy i w tej półprzezroczystej bluzce z filmików'), Jin zorientował się, że mężczyźnie chodzi o relacje, ale z całą pewnością nie na duchowym poziomie, a on nie szukał klientów tego typu, dlatego bardzo dbał, żeby ich kontakty nie wychodziły poza niezobowiązujące  maile dotyczące orbów i pól energetycznych. Zwłaszcza, że po każdej odpowiedzi, pan Jinyoung przelewał na jego własne konto bardzo przyzwoite sumy, a niejednoznaczne propozycje przestały się pojawiać. A jeśli już, to były na tyle subtelne, że mógł je zignorować, udając niedomyślnego idiotę.

- Kookie... idź lepiej spać, jutro masz szkołę - westchnął Jin, zbierając z kanapy poduszki w pastelowych poszewkach i niewielkie kryształy, które na filmikach błyszczały za każdym razem, kiedy się poruszył. Co prawda czasem zdarzyło mu się na jakimś usiąść, co nie było zbyt przyjemne, ale na nagraniach ładnie się prezentowały, więc opłacało się trochę pocierpieć. - Odrobiłeś w ogóle lekcje? - zreflektował się po chwili, bo jego brat zrobił się dziwnie cichy i spokojny.

- Trochę tak... - mruknął pod nosem. Rzucił Jinowi szybkie spojrzenie i spuścił wzrok, majstrując coś przy aparacie.

To nigdy nie był dobry znak. Takie ogólnikowe odpowiedzi zawsze oznaczały jedno: "nie zagłębiajmy się teraz w ten temat, to nie jest na to ani właściwy czas, ani miejsce, nie zadawaj już żadnych pytań, proszę, nic dobrego z tego nie wyjdzie". I chociaż Jin siłą powstrzymywał się, żeby nie wybuchnąć, nie zbombardować brata pytaniami i nie przedstawić mu czarnej wizji jego przyszłości, jeśli nie skończy szkoły, postanowił być cicho. Było zbyt późno, żeby cokolwiek z tym zrobić. A już na pewno nie była to odpowiednia pora na jakiekolwiek kłótnie.

Poza tym to była też trochę jego wina. Chociaż nigdy nie namawiał Jungkooka do tego, żeby czynnie uczestniczył w budowaniu ezoterycznego imperium na Youtubie, to jakoś tak wyszło. A od kiedy dochody ze sklepu i z reklam na kanale stały się dość znaczącą pozycją w ich domowym budżecie i trzeba było zacząć się przykładać, Jin zwyczajnie bez pomocy brata nie dałby sobie z tym wszystkim rady. Co nie znaczyło, że szkoła nagle przestała być ważna.  

- Ok, rozkładaj łóżko - powiedział pojednawczo, a Jungkook przytaknął i ze zdwojoną energią zabrał się do przygotowywania posłania. - Nadrobisz w weekend, ok?

- Bambam da mi odpisać - chłopak zabrał się szybko do przesuwania niewielkiej ławy i rozkładania kanapy.  Jin tylko skinął głową.

Bambam był jednym z najbliższych kolegów jego brata, zaraz po Taehyungu oczywiście, jednak mimo całej sympatii do niego, Jin nie mógł pozbyć się wrażenia, że dzieciak nie jest odpowiednią osobą, od której odpisuje się prace domowe albo bierze zeszyty do przepisania. Oczywiście nie wspominając już o tym, że w ogóle nie pochwalał przepisywania prac domowych i sam nigdy tego nie robił. Może to były inne czasy. A może Jungkook miał inne priorytety, w których mejoza i mitoza miały bardzo niskie wartości.

Bez słowa opuścił pokój i poszedł do swojej sypialni, słysząc jak brak tłucze się jeszcze w salonie, żeby po chwili zamknąć się w łazience. Jin odpalił laptop, który po obwieszczeniu mu, że Windows zajmuje większość pamięci i nie  może pobrać aktualizacji oprogramowania, w końcu  postanowił się uruchomić. Wiedział, że komputer w końcu się podda i być może tym razem korzysta z niego po raz ostatni, ale wolał trochę naciągać rzeczywistość i wmawiać sobie, że laptop na pewno da radę jeszcze przez jakiś czas.

Był całkiem niezły w naginaniu rzeczywistości; podobnie przekonywał sam siebie, że niedługo będzie mógł zrezygnować z pracy w kawiarni, z kanału na youtubie i sklepu z magicznymi przedmiotami, które z magią nie miały w zasadzie nic wspólnego, bo znajdzie normalną pracę. Normalną, przeciętną i do bólu nudną. Z ubezpieczeniem, płatnym urlopem i planem emerytalnym.

Jin nie był wybitnie ambitny i zdawał sobie sprawę z tego, że bez skończonych studiów nie ma szans na pracę w korporacji, bez względu na to, jak byłby dobry. Nawet jeśli wiedział, że będzie starać się bardziej niż inni i ciężej pracować, bo gra o znacznie wyższą stawkę, to konkurencja była duża, a on nie miał nic w swoim CV, czym mógłby przekonać do siebie potencjalnego pracodawcę, który mógłby mu zaoferować pełen etat.

W skrzynce podłączonej do kanału na youtubie było kilka nowych wiadomości. Większość z nich to informacje od dostawców, że zamówione przez niego przedmioty zostały wysłane albo zamówienie zostanie skompletowanie w najbliższym czasie. Zignorował kilka maili od widzów, którzy mieli jakieś indywidualne pytania, na które nie miał teraz siły odpowiadać i postanowił zająć się nimi jutro, kiedy wreszcie się wyśpi. Musiał dbać o to, by jego odpowiedzi były napisane w odpowiednim tonie i z wystarczająco dużą liczbą specjalistycznego słownictwa, którego odbiorca maila nie zrozumie. Nie to, żeby Jin miał większe pojęcie, o czym pisał, ale jeśli prowadzenie kanału o ezoteryce czegoś w ogóle go nauczyło, to tego, że wystarczy mówić z dużą pewnością siebie, by zacząć uchodzić za eksperta.

Mail o orbach został zaznaczony przez Jungkooka gwiazdką i dodatkowo opatrzony tagiem, który Jin postanowił zignorować.

Na zdjęciu nie znalazł żadnych orbów z twarzą. Miał też duże wątpliwości, czy kolorowe kropki mieniące się różnymi kolorami to faktycznie jakiś dowód nadprzyrodzonych mocy, a nie na przykład kurz, który udało się sfotografować na tle ciemnej, wypolerowanej szafy, w której delikatnie odbija się sylwetka fotografa. Jin wolał zbytnio się nie przyglądać, ale miał wrażenie, że mężczyzna na zdjęciu nie jest kompletnie ubrany. Szybko zamknął laptopa.

- Hyung, łazienka wolna! - krzyknął Jungkook w tej samej chwili, trzaskając wszystkimi możliwymi drzwiami. Jin podniósł się niechętnie. Teoretycznie mógłby zrezygnować teraz z prysznica, ale rano otwierał kawiarnię. Wstawanie wcześniej, niż w ostatniej chwili, wydawało mu się jeszcze bardziej  bolesne i nieludzkie. Ściągnął niechętnie ręcznik z drzwi szafy. - Pośpiesz się, zostało mało ciepłej wody! - dodał młodszy chłopak, a jego słowom towarzyszyło skrzypienie rozłożonej kanapy i szelest pościeli.  

- Dupek - mruknął cicho Jin, bo wiedział, że ciepła woda nie zniknęła przypadkiem. Jungkook musiał zużyć większość, a nie opłacało się teraz nastawiać bojlera i czekać dodatkowe pół godziny zanim się nagrzeje.

- Wszystko słyszałem, hyung!

a/n: z okazji zbliżającego się sezonu Halloween (mojego ulubionego) i urodzin ghrthr , które były już jakiś czas temu :3
Mam nadzieję, że Ci się spodoba guuurl
[Tutaj chciałam wstawić cute gifa, ale wszystkie moje gify są depresyjne, więc po prostu sobie go wyobraź]

Psssst to nie będzie horror

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro