Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~~~4~~~

Clove pokazała Jerome jak załadować broń, jak zabezpieczyć i odbezpieczyć broń. Po czym postanowiła że zademonstruje mu jak jej użyć. I właśnie dlatego zabrała go tak głęboko w las, by nikt nie słyszał strzałów albo by pomyśleli że to kłusownicy polują. Ustała trochę dalej od chłopaka i wycelowała w kierunku stawu w jedną z pływających kaczek. Chciała mu zaimponować, że potrafi dobrze strzelać, a to będzie idealne do tego. Wycelowała i skupiła się po czym pociągnęła za spust. Jedna z kaczek oberwała, a reszta z jej towarzyszek spłoszyła się przez huk wystrzału i wzbiła się wysoko w niebo. Nie miała trudności z strzelaniem ponieważ od dłuższego czasu chodzi na strzelnice wiec ma w tym wprawę.

-Hahaha, to było świetne. Zabiłaś ją. Ale w co ja teraz będę celował?- chwile wpatrywał się w martwego ptaka dopóki nie zniknął pod taflą wody po czym spojrzał na dziewczynę.- Podobasz mi się z bronią.- powiedział zniżonym tonem.

-Spokojnie, wzięłam puszki.- ciemnowłosa nie zwróciła na jego komentarz uwagi. Podeszła do swojego leżącego na ziemi plecaka i na chwile schowała pistolet za pasek od spodni. Wyjęła trzy puszki po czym podeszła do pnia drzewa i ustawiła je na nim. Gdy to zrobiła wróciła do stojącego w miejscu Jerome'a, który jedynie się jej przyglądał.- W porządku?- zapytała gdy wpatrywał się w nią w milczeniu z dziwnym wyrazem twarzy, którego nie mogła odczytać.- Halo ziemia do Ginger'a.- zamachała dłonią przed jego twarzą używając przezwiska, które niedawno wymyśliła dla niego. Zaczęła go tak nazywać ze względu na kolor jego włosów, chłopak nie miał nic przeciwko temu przezwisku. Jerome nie odpowiedział tylko zbliżył się do niej, a gdy chciała się cofnąć do tyłu położył dłonie na jej biodrach przyciągając ją bliżej siebie.

-Nie uciekaj.- szepnął pochylając się nad nią. Jedną dłonią sięgnął za jej plecy by wziąść pistolet. Nawet nie zwróciła uwagi, że go wyjął, za bardzo zapatrzyła się w jego hipnotyzujące oczy. Ramieniem mocno ją do siebie przyciągnął, a ona oparła dłonie na jego klatce piersiowej. Mogła go łatwo odepchnąć od siebie, ale nie chciała, podobało jej się to jak lubił dominować. Rudowłosy szybkim ruchem wyciągnął broń po czym wycelował w jedną z puszek i strzelił. Dopiero huk wystrzału ściągnął ją na ziemie. I próbowała odepchnąć go od siebie, ale bez skutku.

-Jerome, co ty wyprawiasz?!- zapytała z oburzeniem. Chłopak westchnął niezadowolony gdy nie udało mu się trafić w puszkę po czym przeniósł swoje spojrzenie na nią.

-Nie złość się śliczna, tylko się bawię.- powiedział z niewinnym wyrazem twarzy. Clove złość zniknęła z twarzy tak szybko jak się pojawia gdy usłyszała, że nazwał ją śliczna. Wcześniej nigdy tego nie zrobił. Zarumieniła się, ale nie tylko z tego powodu jak ją nazwał, ale również z tego jak bardzo blisko znajduje się jego twarz, aż czuła jego ciepły oddech na swojej skórze.- Nikt niczego tu nie usłyszy.- stwierdził tajemniczym tonem głosu. Serce Clove zabiło szybciej gdy zauważyła, że przez krótki moment spojrzał na jej usta. Ale później nie nastąpiło nic co by chciała. Jerome bez opamiętania zaczął strzelać w stronę puszek aż w końcu trafił w wszystkie, a naboje w magazynku się skończyły. Gdy skończył przystawił lufę do ust i zdmuchnął dym z niej się wydobywający po czym puścił Clove i spojrzał na nią.

-Umiem już strzelać.- stwierdził po czym wystawił broń w jej stronę by ją wzięła, ale ona zaprzeczyła głową.

-Przecież jest dla ciebie.

-Magazynek jest już pusty.

-W plecaku mam paczkę naboi.- ciemnowłosa odeszła od niego biorąc uprzednio pistolet i podeszła do plecaka. Przykucnęła i zajrzała do środka by poszukać naboi. Jej rozproszenie wykorzystał Jerome, powolnym krokiem zakradł się do niej od tyłu i złapał ją niespodziewanie obejmując ją ramionami od tyłu. Dziewczyna zaskoczona pisnęła i upuściła trzymane rzeczy. Chłopak podniósł ją i zaczął się kręcić z nią do okoła. Ciemnowłosa piszczała by ją puścił, ale on nie miał zamiaru tego zrobić. Tak długą się z nią kręcił aż końcu stracił równowagę i upadł z nią na ziemie. Jerome upadł na plecy, a ona na niego. 

Rudowłosy zaczął się śmiać, a dziewczyna podciągnęła się na ramionach i spojrzała na niego. W końcu przestał i spojrzał na nią.

-Jesteś cała księżniczko?

-Hahaha.- udała szczery śmiech, ale nie był on prawdziwy i on to wyczuł. Zsunęła się z niego i położyła obok odwracając się do niego plecami. Jerome zmarszczył brwi nie wiedząc o co chodzi. Zmartwił się, że może jednak coś uszkodziła sobie przez niego. Obrócił się na bok podpierając się na przedramieniu.

-Hej, w porządku? Boli cie coś?- zapytał, a wtedy usłyszał ciche łkanie z jej strony. Jeszcze bardziej się zaniepokoił wiec złapała ją za ramie i obrócił w swoją stronę. Miała zamknięte oczy, płakała.

-To nic Jerome, jest w porządku.- mruknęła ściszonym głosem nie chcąc spojrzeć mu w twarz bo wiedziała że pozna, że nie jest z nim szczera.

-Nie kłam.- powiedział z powagą.- Spójrz na mnie.- pokręciła głową, że nie chce, ale nie przyjął tego do świadomości.- Clove.- wypowiedział jej imię z ostrzeżeniem, dziewczyna wiedziała, że z nim nie wygra wiec w końcu otworzyła oczy, a kolejna łza spłynęła po jej policzku. Wyciągnął dłoń by zetrzeć ją.

-Nazwałeś mnie śliczną. Myślisz tak na prawdę? Jestem ładna?- zapytała z nadzieją gdy chwile milczała, a jej oczy lśniły do zbierających się łez.

-Oczywiście, że tak. Jesteś piękna, idealna.

-Szkoda że tylko ty tak myślisz.- mruknęła ściszonym głosem i odwróciła wzrok.

-Ktoś coś ci powiedział przykrego? Kto to? Obiecuje że zapłaci za to.- powiedział z groźbą w głosie i złością. Już w głowie zaczął sobie wyobrażać jak najboleśniejsze tortury. Krew go zalewała gdy widział jej smutek spowodowany przez kogoś. 

Clove chwile się zastanawiała czy to dobry pomysł. Nie chciała zawracać mu tym głowy. W ten weekend odbędzie się uroczystość organizowana przez jej szkołę. Na niej ma odbyć się nagrodzenie najlepszych uczniów za ich wyniki, w tym właśnie Clove. Dziewczyna nie miała zamiaru pójść na nią, wolała nagrodę odebrać wcześniej albo następnego dnia. Nie chciała bawić się z tymi ludźmi. Była najmłodsza na swoim roku. W sumie tak jak zawsze, wyprzedzała w nauce innych. Wczoraj spotkało ją coś niemiłego z strony jej kolegów i koleżanek. Myślała nad tym i w pewnym sensie zaczęła uważać, że mają racje. Otwarcie nie powiedzieli jej tego, ale tak dobierali słowa by zrozumiała o co im chodzi. Ale jedynym powodem dlaczego ją tak potraktowali było to że byli zazdrości bo to ona odbierze główną nagrodę. Clove powiedziała wszystko swojemu jedynemu prawdziwemu przyjacielowi. Że wyśmiali ją, że nikt z kimś takim jak ona nigdy nie chciałby się spotykać, że nikt nie zgodziłby się pójść z nią na tą uroczystość. A sama nie chciała iść bo cały czas tylko byłaby sama, nikt nie chciałby z nią rozmawiać. Na zewnątrz nie pokazała im że ją to rusza, odpyskowała im że po protu są płytkimi i zarozumiałymi gówniarzami, które są po prostu zazdrosne. Ale w  środku było inaczej, nie zniosła tego zbyt dobrze. Próbowała zapomnieć o tym, spędzić miło dzień z przyjacielem. I pewnie było by tak gdyby Jerome nie nazwał jej śliczną, nie miał tego w zwyczaju robić dlatego ją to tak poruszyło.

Gdy skończyła opowiadać zapadła miedzy nimi cisza. Jerome trawił to co mu powiedziała, a jego milczenie Clove odebrała niezbyt pozytywnie. Pomyślała że pewnie uzna to tylko za błahostkę, za głupotę.

-Pójdę z tobą na tą uroczystość. I utrzemy nosa tym gnojkom. Zobaczysz księżniczko, jeszcze będą tego gorzko żałować.

Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i pocałowała go w policzek. Jej przyjaciel ponownie okazał jej duże wsparcie. Była przeszczęśliwa. Pokaże im że jednak jest ktoś komu na niej zależy. A fakt że Jerome jest przystojnym chłopakiem był na plus, jej koleżanki na pewno będą zazdrosne. W sumie dziewczyny nie raz zwracały na niego uwagę, ale on się tym nie interesował. Zastanawiało ją to choć nigdy nie miała odwagi zapytać o to zapytać. Często bywał tajemniczy, nie umiała rozgryźć tego co mu siedzi w głowie bez używania swoich zdolności. Zwykle była wstanie odczytać człowieka samą analizą, bez użycia swojej zdolności, ale na nim to nie działało i właśnie to jeszcze bardziej się w nim jej podobało. Był szalony i nieprzewidywalny.

Jeszcze trochę czasu spędzili w lesie. Clove przyglądała się jak Jerome strzela sobie z pistoletu. Zachowywał się jak dziecko które dostało upragnioną zabawkę. W tym odniesieniu powinno to być niepokojące bo kto normalny cieszyłaby się że ma broń, którą może kogoś zabić? Później wrócili do jej domu gdzie zamówili sobie pizze na kolacje i oglądali filmy. Tak jak Clove mówiła dała swojemu przyjacielowi tą broń, chciała by miał czym się bronić choć później zaczęła trochę wątpić w słuszność jej decyzji. Jerome zaczął się tam czuć u niej jak w prawdziwym domu, bardzo zaznajomił się z tym miejscem, poznał niemalże każdy zakamarek. Podobał mu się ten dom. Mógłby tam zamieszkać, ale to nie było możliwe.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Im dalej w ten las, tym mniej drzew

Gdy zegar tyka, jest tego coraz więcej.

Wiecie co to jest? Śmiało komentujcie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro