~~~3~~~
Rok minął nadzwyczaj bardzo szybko. Cyrk przyjechał trochę wcześniej niż w poprzednim roku, ale to był plus, mogli szybciej się zobaczyć. Okazało się też że cyrk zostaje w Gotham na jakieś cztery tygodnie, nie poznali dokładnego powodu czemu, ale po co mieli to drążyć, będą mieli więcej czasu dla siebie. Spotykali się codziennie i spędzali ze sobą tak dużo czasu ile tylko mogli. Ich relacja bardzo się pogłębiła, a zwłaszcza od strony Clove. Dziewczynka była niemalże na każde jego skinienie. Była nim wręcz odurzona. Wierzyła mu i ufała dlatego postanowiła wyjawić mu swoją tajemnice.
Oboje siedzieli nad portem przyglądając się kolorowym światłom miasta. Obserwowali w ciszy, nie musieli rozmawiać. Clove w pewnym momencie spojrzała na rudowłosego, zaczęła przyglądać się jego rysom twarzy z dużą dokładnością.
-Aż taki wspaniały jestem księżniczko?- zapytał Jerome gdy spojrzał na nią, ciemnowłosa spuściła wzrok.- Oh, nie bądź nieśmiała.- szturchnął ją ramieniem uśmiechając się szeroko. Chciał ją rozweselić, ale dzisiaj mu to zbytnio nie wychodziło, była jakaś inna, bardziej poważna skryta i niepewna. Przeczuwał że chodzi o coś bardzo ważnego, ale nie naciskał, wiedział że i tak mu to w końcu powie.
-Każdy miewa sekrety, prawda?- zapytała przerywając cisze miedzy nimi i spojrzała na niego.
-No raczej.- skinął głową.
-Ja mam. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, choć wydawało mi się że moja mama wiedziała albo domyślała się, niestety nigdy nie miałyśmy okazji o tym porozmawiać.
-Uuu, sekrety. Niech zgadnę, zabiłaś kogoś?- zapytał szczerząc się. Clove zmarszczyła brwi niezadowolona, że nie bierze tego na poważnie. Jerome zauważyła to i podniósł ręce w górę w geście, że już się przestaje i będzie poważny.
Młoda Gordon nie wiedziała od czego zacząć, jak mu to powiedzieć wiec wymyśliła że inaczej do tego podejdzie.
-Zagrajmy.
-W co niby? Miałaś wyjawić swój sekret.
-Nie bądź niecierpliwy, to będzie miało z tym związek.
-No dobrze. Zaskocz mnie.- uśmiechnął się z dużą pewnością siebie przyglądając się jej.
-Chce abyś pomyślał o czymś. Nie o jakiejś durnej liczbie czy coś tylko o czymś hmm... istotnym dla ciebie. Coś czego mi jeszcze nie powiedziałeś. Powiedz kiedy będziesz gotowy.
Jerome skinął głową i przez chwile zastanawiał się, a gdy już wiedział o czym pomyśleć powiedział oznajmił dziewczynie że jest już gotowy. Wiec ciemnowłosa powiedziała by podał jej rękę. Gdy to zrobił ona uścisnęła jego dłoń i skupiła się by wniknąć w jego myśli. Przez chwile spanikowała bo nie mogła odczytać o czym myśli, ale jednak udało się jej to zrobić. Jerome przyglądał się jej z lekko przechyloną głową w bok, poczuł dziwne ledwo wyczuwalne pieczenie w dłoni gdy go trzymała. Gdy skończyła puściła go i była zaskoczona o tym o czym on myślał.
-Masz brata bliźniaka?- zapytała po chwili nadal zaskoczona, nigdy o nim nie wspominał. Rudowłosy przez chwile był w szoku, ale po chwili zaśmiał się.
-O rany. Umiesz czytać w myślach przez dotyk? To niesamowite księżniczko.- powiedział z prawdziwym zachwytem unikając odpowiedzi na jej pytanie.
-Zaraz, na prawdę uważasz to za niesamowite?- skinął głową w odpowiedzi, a przez to odciągnął jej uwagę od tematu brata.- Ale to nie koniec...
-Masz jeszcze więcej zdolności?
Clove opowiedziała mu o swoich zdolnościach. Chłopak był pod dużym wrażeniem, wręcz był oczarowany gdy mówiła mu o tym. Dziewczynka była bardzo szczęśliwa, że zaakceptował ją taką, a nawet mówił że jest wspaniała, że jest wyjątkowa. To było jak miód dla jej uszu i serduszka, które tak bardzo potrzebowało akceptacji i miłości. Przez co temat brata bliźniaka został pominięty, choć ciemnowłosa nie zapomniała o tym całkowicie, ale zrozumiała że lepiej więcej o nim nie wspominać. Widziała to w oczach Jerome, to był trudny temat.
I tak minęły kolejne dni i ich czas znowu się skończył. Tym razem było trudniej im się rozdzielić niż wcześniej, ale nie było innego wyjścia. Ale jak zawsze nadal utrzymywali kontakt przez telefon aż do następnego roku gdy Jerome znowu wrócił.
Ten czas rudowłosy spędził w domu Clove. Jej ojciec wyjechał z kochanką na kilka dni wiec miała wolny dom. A drugim powodem przez który wręcz kazała mu z nią zamieszkać była jego matka. Znowu się nad nim znęcała i tym razem bardzo mocno oberwał. Clove opiekowała się nim aż w końcu mógł normalnie funkcjonować. Tak bardzo znienawidziła tą kobietę. Dla innych udawała miłą, a tak na prawdę była zepsuta do szpiku kości. Nie rozumiała jak tak można znęcać się nad własnym dzieckiem. Jej ojciec wcale nie był święty, ale nigdy nie podniósł na nią reki. Bo gdyby to zrobił stracił by całkowity szacunek w jej oczach i znienawidziła by go całkowicie.
-Gdzie mnie prowadzisz? Chcesz zabrać mnie jak najdalej od ludzi i zaszlachtować?- zapytał z rozbawieniem Jerome idąc tuż za Clove. Dziewczyna zabrała go do lasu, ale nie mówiła dokładnie po co.
-Oczywiście że tak, zaraz będziesz zimnym trupem.- zaśmiała się i spojrzała w bok na swojego przyjaciela.
-Z twojej reki to byłby zaszczyt, księżniczko. Tylko nie uszkodź mi twarzy, jest zbyt wspaniała, ale możesz poplamić ją krwią, wtedy będzie bardziej efektowna.- uśmiechnął się szeroko patrząc na nią z szalonym błyskiem w oku. Ciemnowłosa jedynie pokręciła głową rozbawiona. Czasami potrafił brzmieć jak prawdziwy szaleniec i ten jego czarny humor, czasem wychodził poza granice normalności, ale Clove to nie przeszkadzało, za bardzo była w niego wpatrzona. Nawet gdy w cyrku inne dzieci czasami mówiły jej że lepiej by się z nim nie trzymała bo jest dziwny, niebezpieczny i szalony, ona ich nie słuchała. Przecież znała go lepiej, w każdej chwili mogła by po prostu wejść do jego głowy, i kilka razy to zrobiła oczywiście za jego pozwoleniem i niczego złego nie znalazła albo nie rozumiała, że to co widziała jest złe.
Przeszli miedzy krzakami i wtedy zauważyli staw przed nimi, był trochę zarośnięty, ale miał swój urok. Jedno z drzew rosło u samego brzegu i było pochylone nad wodą, to była wierzba, a po tafli wody pływają kaczki. Ciemnowłosa zatrzymała się i zdjęła z pleców plecak by wyjąć pewną rzecz.
-Ładnie tu.- stwierdził chłopak. Zbliżył się trochę do staw gdzie był mały mostek, ale nie wszedł na niego bo wyglądał na niezbyt stabilnego.
-Jerome! Uśmiechnij się.- zawołała dziewczyna, a gdy rudowłosy odwrócił się by na nią spojrzeć zobaczył jak mierzy do niego z broni.
-Jest prawdziwa?- zapytał, nie bał się choć dziwnie to mogłoby wyglądać dla normalnej osoby, która patrzyłaby na to wszystko z boku. Przecież mierzy do niego z broni, ale wiedział że nie strzeli ufał jej.
-Tak, jest.- odpowiedziała i opuściła pistolet podchodząc w stronę rudowłosego z lekkim uśmiechem.- Nie bałeś się?
-Ciebie? Nigdy.- zbliżył się do niej przez co ciemnowłosa lekko się cofnęła bo naruszył jej strefę komfortu. Chłopak zachichotał.
-Serio? Przecież ty masz broń.- znowu podszedł, ale tym razem Clove nie cofnęła się. Wpatrywał się jej prosto w oczy z lekko uniesionymi kącikami ust.- Po co to? Ktoś nadepnął ci na odcisk i chcesz go załatwić? Z chęcią pomogę.- powiedział trochę poważniejąc, ale nadal miał lekko uniesione kąciki ust do góry.
-To dla ciebie.- wyznała, a on zmarszczył brwi nie rozumiejąc jej.- Byś mógł bronić się przed matką i jej przydupasami. Nauczę cie strzelać.
-Chcesz mi dać broń? Skąd ją w ogóle masz? Ukradłaś?
-Ja nie kradnę. Należy do mojego ojca. Ma jeszcze jedną, ale ta jest nie legalna, nie ma na nią pozwolenia. Nawet jeśli zauważy jej znikniecie to nie zgłosi tego na policje bo ściągnie na siebie tylko problemy, a przecież dziecka nie posądzi o zabranie broni. Myśli że nic o tym nie wiem i oby tak zostało.
-Bardzo sprytne. Pokaż.- Jerome chciał już złapać za broń, ale Clove zabrała szybko rękę by była poza jego zasięgiem.- Przecież jest dla mnie.- burknął niezadowolony.
-Nie tak szybko, nie chce byś kogoś zabił tym przez przypadek.- na słowo 'zabił' rudowłosy cicho zachichotał, co nie umknęło jej uwadze i było lekko niepokojące. Zmarszczyła brwi, ale nie skomentowała tego. Może nie powinnam była tego robić, pomyślała wątpiąc czy aby na pewno był to dobry pomysł.- Na razie pokaże ci jak go używać.
~~~~~~~~~~~~~~~~
I tradycyjnie zagadka na koniec 😁:
Słyszysz go, a nie widzisz
Spotkasz, a nie schwytasz.
Jedni mówią że on dobry,
Inni zaś że zły.
Zna ktoś odpowiedzi? Zachęcam do zostawienia po sobie jakiegoś śladu. A może ktoś z was ma pomysł na zagadkę, śmiało piszcie w komentarzach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro