~~~15~~~
Zaparkowała samochód tuż obok knajpki przy ulicy gdzie był wąski parking. Mocno zaciskała dłonie na kierownicy próbując wymyślić cokolwiek co pomogłoby uniknąć jej tego co za raz może się wydarzyć. Ale nic sensownego nie przychodziło jej do głowy. Wiec przybierając neutralny wyraz twarzy wysiadła z samochodu tuż po tym gdy zrobił to Jerome. Kąciki ust rudowłosego uniosły się lekko do góry gdy spojrzał na nią po czym jako pierwszy ruszył w stronę drzwi do budynku. Clove ociężałym krokiem ruszyła za nim.
Drzwi knajpki zostały otwarte, a wiszący nad nimi dzwoneczek wydał z siebie charakterystyczny dźwięk informując że pojawił się nowy klient. Valeska przytrzymał drzwi by ciemnowłosa mogła wejść do środka. Dziewczyna skrzywiła się zauważając że lokal jest pusty. Akurat dzisiaj musiał trafić się taki pechowy dzień. Przy jakiś świadkach mogłoby być inaczej, ale z drugiej strony to może tak byłoby lepiej bez dodatkowej widowni.
Jerome minął ją i ruszył do jednego z stolików. Zdziwił ją fakt, że wybrał ten przy którym zawsze ona siada gdy tu przychodzi. Mógłby to być zwykły przypadek, ale ona wiedziała że tak nie jest. Nic nie dzieje się bez powodu. Usiadła na przeciw rudowłosego i zmarszczyła brwi. Była pewna że coś zaplanował, albo wiedział coś czego jej nie mówił.
-Co ty robisz?- zapytała ciemnowłosa przyglądając się mimice jego ciała, czekając by jakiś ruch go zdradził. Mogłaby po prostu złapać go za rękę i użyć zdolności, ale nie był w jej zasięgu.
-Czekam aż ktoś nas obsłuży. Gdzie ta kelnerka?
-Skąd wiesz że pracuje tu dziewczyna?
-Hah, domyślam się. Przeważnie to kobieta jest kelnerką, wiec sądzę że tym razem także.- brzmiał zwyczajnie, nie wyczuła niczego, ale podskórnie czuła że coś jest nie tak.
-Przepraszam, ale musiałam coś dokończyć.- z zaplecza wyłoniła się młoda dziewczyna z burzą kręconych włosów spiętych w niedbałego koka i notesikiem w reku zmierzając w ich stronę. Na jej widok Clove wstrzymała na krótką chwile oddech wpatrując się w nią, ale szybko spuściła wzrok wbijając go w blat stołu.
-Już myślałem że nikt nas nie obsłuży.- stwierdził Jerome brzmiąc nad wyraz przyjaźnie. Rachel dopiero gdy stanęła przy stoliku zauważyła że z tym chłopakiem jest Clove, na której widok uśmiechnęła się radośnie i spojrzała na nią. Lekko się zmieszała gdy ciemnowłosa nie patrzyła na nią po czym spojrzała na rudowłosego i od razu coś zaczęło ją niepokoić.
-Co podać?- zapytała jakby niedbale. Znała Clove już trochę czasu i czasami zdarzało im się zachowywać przy ludziach jakby się nie znały. I dzisiaj miała wrażenie że też powinna tak zrobić. Clove robiła tak by pewne rzeczy zachowywać w tajemnicy, nie lubiła obnosić się światu czymkolwiek o sobie a nawet tym kogo znała, a zwłaszcza jeśli to miało jakikolwiek związek z czymś z jej mroczniejszych sekretów.
-Zauważyłem że w menu macie specjalne kanapki z kurczakiem.- powiedział rudowłosy gdy czytał menu knajpki, które zawsze leży na każdym stole.- Wiec wezmę to i może... jakiś koktajl... o jagodowy by się nadał.
Clove przełknęła ślinę gdy zdała sobie sprawę, że Jerome zamówił to samo co ona niemalże zawsze tu zamawia. To nie mógł być zwykły przypadek.
-A co tobie podać?
Rachel razem z Jerome w tym samym czasie spojrzeli na nią. Dziewczyna w końcu podniosła wzrok, a jej spojrzenie przeskakiwało miedzy nimi. Przybrała zwykły lekki uśmiech by nie pokazać uczucia rosnącego stresu tą całą sytuacją. Dziękowała w myślach że Rachel podłapała ze coś jest na rzeczy i zachowywała się jakby była zwykłą klientką. To była kolejna rzecz za którą ją kochała, była taka bystra i spostrzegawcza, zawsze wiedziała gdy coś ją dręczyło.
-Poproszę to samo.
Mulatka skinęła głową mówiąc że zamówienie za niedługo będzie gotowe, zapisując je w notesie po czym odeszła od ich stolika.
-Wygląda na sympatyczną i... bardzo bystrą.- stwierdził młody Valeska gdy przyglądał się jak mulatka oddala się od nich.- Czegokolwiek się domyśliła, nie dała poznać że się znacie.
Clove poczuła jak serce prawie jej stanęło. Wiedział. Spojrzała na niego, a gdy ich oczy się skrzyżowały widziała w jego niebieskozielonych oczach niebezpieczny błysk.
-Myślałaś, że zanim poszedłem się z tobą spotkać, nie sprawdziłem cie.
-Obserwowałeś mnie?- to brzmiało raczej jak stwierdzenie niż pytanie. Rudowłosy uśmiechnął się i odchylił do tyłu podnosząc ręce wysoko do góry.
-Masz mnie.- zaśmiał się po czym opuścił ręce.- Nie dziwie się że ją polubiłaś. Ale to musi się skończyć, skarbie. Jesteś tylko i wyłącznie moja.- pochylił się nad stołem by się do niej choć trochę zbliżyć.
-Specjalnie przyszedłeś pod komisariat, kazałeś tu przyjechać. Chciałeś mnie sprawdzić.
-Byłem ciekaw co z tego wyjdzie. Oraz dałem ci możliwość zakończenia tego w jak najmniej nie miły sposób. Wystarczy, że więcej się nie spotkacie, a ja zapomnę że mnie okłamałaś. Nikt nie ucierpi, obiecuje.- przyłożył swoją dłoń w miejsce gdzie znajduje się jego serce. Clove skinęła potulnie głową godząc się na to. Trochę jej ulżyło. Dał jej możliwość wyjścia z tej sytuacji bez koniecznego krzywdzenia kogokolwiek. Ale i tak ją skrzywdzi, może nie fizycznie i nadal będzie żyć, ale po tym wszystkim porzuci ją próbując w ten sposób zachować jej bezpieczeństwo.
W końcu Rachel przyniosła ich posiłki i życząc im smacznego wróciła za ladę. Jedli w ciszy, która najwyraźniej ani trochę nie przeszkadzała rudowłosemu. Smakowało mu jedzenie i co chwila zerkał na ciemnowłosą z uśmiechem, który nie opuszczał jego twarzy.
W pewnym momencie zawołał Rachel by podeszła do nich. Z trudem młoda Gordon przełknęła kęs jedzenia. Nie była pewna czy zrobi coś niespodziewanego, potrafił być nieprzewidywalny. Ale rudowłosy chciał tylko wyrazić jak bardzo smakowała mu kanapka. Clove aż zaschło w gardle wiec wzięła napój i napiła się go. W tym samym momencie poczuła pod stołem nagłe kopniecie w nogę przez co ochlapała się napojem. Spojrzała na Jerome gniewnie marszcząc brwi.
-O rany, zaraz przyniosę chusteczki.- powiedziała Rachel. Ale rudowłosy ją zatrzymał.
-Nie ma takiej potrzeby. Clove pójdzie do łazienki się ogarnąć. Prawda?- zapytał przyglądając się jej.
-Tak, pójdę.- uśmiechnęła się z przymusem po czym z niechęcią wstała i ruszyła w stronę łazienki. Szybko weszła do niewielkiego pomieszczenia i ustała przy umywalce i sięgnęła po papierowy ręcznik, który wisi przy umywalce i zaczęła ścierać plamę. Nabuzowała się, za te jego zachowanie miała ochotę zedrzeć mu z twarzy ten uśmieszek. Nie znosiła gdy tak sobie z nią pogrywał. Nie chodziło o to że ją kopnął tylko o to że zrobił to by sam na sam zostać z Rachel. Mimo że go kocha, to gdyby zrobił coś złego mulatce, to nie ręczyła by za siebie. Wściekle odrzuciła zużyty papier do kosza i ścisnęła mocno dłońmi brzegi umywalki. Zamknęła oczy oddychając głęboko.
-Nie czas na gniew.- szepnęła sama do siebie. Chwile zajęło jej zanim uspokoiła się na tyle by być wstanie to kontrolować i wyszła z łazienki. Gdy podchodziła do stolika widziała jak Rachel rozmawia z Jerome'em. Oboje śmiali się z czegoś, ewidentnie wyglądało to jakby dobrze się dogadywali i prowadzili miłą rozmowę. Co uspokoiło ją jeszcze bardziej, myślała że rudowłosy powie dziewczynie coś niepokojącego gdy tylko zostawiła ich samych.
Wróciła na swoje miejsce i dopiero wtedy ta dwójka zauważył, że już wróciła. Rachel przeprosiła ich mówiąc że musi wracać do pracy ponieważ właśnie weszło do knajpki dwoje nowych klientów.
-Co to było do cholery?- zapytała gniewnie dziewczyna.
-Oh, nie złość się. Nic nie poradzę, że potrafisz być taka niezdarna, księżniczko.- puścił w jej stronę oczko.- Czas się zbierać, ja skończyłem jeść. Będę czekał w samochodzie, a ty wiesz co masz zrobić.
Jerome wstał od stolika po czym ruszył w kierunku wyjścia. Clove siedziała chwile wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Po kilku chwilach wstała i podeszła do blatu za którym stała Rachel. Młoda Gordon wyciągnęła banknoty by zapłacić za zamówienie.
-Reszty nie trzeba.- powiedziała gdy mulatka chciała wydać jej resztę.
-Wydaje się być miłym chłopakiem. Wcześniej z nim nie przychodziłaś. Kim on jest i o co chodzi?
Ciemnowłosa unikała spojrzenia dziewczyny przed nią i zanim się w końcu odezwała czuła jakby milczała wiele godzin. A słowa przyszły jej z trudem.
-To koniec.- nawet nie miała odwagi spojrzeć jej w oczy. Wiedziała że zobaczy w nich smutek, może złość i żal. Właśnie zadała jej cios w serce.
-Nie rozumiem. Chyba nie mówisz że my...
-Nie możemy się spotykać więcej. Kiedyś może ci wyjaśnię dlaczego. Ale teraz nie. Po prostu nie kontaktuj się ze mną. Proszę cie, odpuść. Chce byś odpuściła bo to koniec.
Clove przełknęła gule która utworzyła się w jej gardle przez co ciężko jej było wypowiadać słowa i starała się by jej głos nie zadrżał. Zmuszając się spojrzała w oczy Rachel i z całych sił powstrzymywała się by nie rozpłakać się. Złamała jej serce. Ale robiła to dla jej dobra. Gdy patrzyła w jej piwne oczy myślała, że zobaczy smutek, rozpacz, złość, żal, cokolwiek, ale wyraz twarzy dziewczyny był chłodny wyprany z emocji. A to bolało jeszcze bardziej.
-Czyli koniec. Cokolwiek sobie życzysz Gordon...
Odwróciła się i po prostu wyszła z lokalu. Wsiadła do samochodu i milcząc odpaliła silnik wyjeżdżając na drogę. W całkowitej ciszy spędzili drogę powrotną. W głowie Clove cały czas powtarzały się słowa Rachel. Liczyła że powie coś że jak może tak robić po tym wszystkim, że będzie zła, cokolwiek. Ale ona po prostu to przyjęła, jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie. Nie dopytywała, nie żądała wyjaśnień. W sumie powinna być zadowolona z tego, że poszło tak łatwo, choć wcale tak nie było i czuła się z tym źle.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Można ją pomylić z głupotą.
Cienka granica dzieli ją od szaleństwa.
Jednak gdy ją posiądziesz, strach i niepewność znika tworząc Cię wolnym.
Czym jestem?
Śmiało możecie komentować, zostawcie po sobie jakiś ślad, to dużo dla mnie znaczy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro