Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~~~1~~~

Czternastoletnia dziewczynka z ciemnymi brązowymi włosami, które uczesane są w warkocza szła z dużą niechęcią za dwójką dorosłych ludzi. Kobieta o złocistych włosach kleiła się do mężczyzny przed pięćdziesiątką. Dziewczynka skrzywiła się z niesmakiem przyglądając się ich czułościom. Weszli w tłum ludzi, który zebrał się wokół cyrku. Nie codziennie pojawia się w Gotham taka rozrywka wiec nic dziwnego, że ludzi przyszło tu mnóstwo. Pełno tu różnych stoisk z jedzeniem czy też grami oraz oczywiście nie brakuje tu prawdziwej rozrywki jak przystało na wesołe miasteczko.

Łatwo można by się tu zgubić, a zwłaszcza gdy jest się jeszcze dzieckiem. Ciemnowłosa dziewczynka złapała i pociągnęła mocno za płaszcz mężczyzny gdy prawie zgubiła go z oczu. Mężczyzna zatrzymał się razem z kobietą, której uśmiech zmalał gdy zerknęła na nastolatkę. Mężczyzna wyją portfel i wyjął kilka banknotów po czym wystawił je w stronę ciemnowłosej.

-Weź je Clove.- powiedział poważnie gdy ona nie chciała ich wziąść, gdy zauważyła jego niezadowolone spojrzenie szybko wzięła pieniądze by tylko znowu nie był na nią zły.- Wiem, że wolałabyś siedzieć w domu, czytać czy ćwiczyć, ale czasem skarbie trzeba wyjść do ludzi. Nic w tym złego.

-Ta jasne.- burknęła cicho pod nosem. Złotowłosa kobieta jednak usłyszała to.

-Nie pyskuj ojcu.- powiedziała chłodno kobieta. Mężczyzna spojrzał na nią znacząco by dała im chwile, kobieta machnęła dłonią i z lekko uniesioną głową do góry odeszła od nich kilka kroków.

Mężczyzna przykucnął przed Clove i spojrzał swoimi chłodno niebieskimi oczami prosto w jej zielone z domieszką brązu. Takie same miała jego żona, matka Clove. Właściwie dziewczyna bardzo ją przypominała, z wyglądu oraz charakteru i przez to mężczyzna miał jeszcze większą trudność by zapomnieć o swojej ukochanej, która zmarła dwa lata temu. Mimo że tyle czasu minęło nadal tęsknił, ale spróbował iść dalej. Poznał młodą i atrakcyjną kobietę. Nie była tak wyjątkowa jak jego zmarła żona, ale było mu z nią dobrze, pustka w sercu częściowo została zapełniona.

-Skarbie, proszę.- wyciągnął dłoń by delikatnie pogładzić policzek swojej córki. Dziewczynka skinęła niemrawo głową. Wiedziała że ojciec miał dość sprzeczek. Dziś od dłuższego czasu chciał spędzić dzień bez kłótni. Spokojnie i miło.- Wiem że nie masz ochoty z nami chodzić wiec masz wolną rękę. Tylko uważaj na siebie. Masz telefon, gdy będziesz chciała Connor po ciebie przyjedzie.- powiedział łagodnie mężczyzna. 

-Dobrze tato.- zgodziła się dziewczynka. W sumie lubiła Connora, jak na szofera był spoko wiec nie miała nic przeciwko by to on po nią przyjechał gdy będzie chciała wrócić do domu.

-Baw się dobrze skarbie.- mężczyzna podniósł się i pogładził córkę po głowie po czym odszedł w stronę złotowłosej kobiety, która z niecierpliwością stała i czekała.

-Ty też.- mruknęła cicho. Przyglądała się jak jej ojciec z swoją kochanką uśmiechając się nawzajem do siebie odchodzą aż w końcu wtopili się całkowicie w tłumie. Westchnęła smętnie stojąc pośrodku, a ludzie mijali ją. Każdy był z kimś. Całe rodziny, grupy przyjaciół, zakochane pary. A ona była sama pośród tłumu ludzi. Rozejrzała się dokładnie by zastanowić się gdzie pójść. W oko wpadł jej ogromny namiot. Podobno mają być jakieś przedstawienia. Może przedstawią tam coś ciekawego, pomyślała po czym ruszyła w kierunku butki z biletami, która stała przed wejściem. Kupiła jeden bilet po czym weszła do środka. Ludzie zajmowali już miejsca wiec nie było zbyt dużo wolnych do wyboru. Jednak znalazła jakieś wolne obok jakiś nastolatków, trochę starszych od niej. Śmiali się rozmawiając o czymś, nawet nie zwrócili na nią uwagi. W końcu przedstawienie się zaczęło. Były różne pokazy, z dzikimi zwierzętami, oczywiście klaun, pokaz siły oraz to co najbardziej podobało się dziewczynie czyli akrobacje na linach. Fascynowało ją to jak ci ludzie muszą być odważni by tak balansować na linie tak wysoko nad ziemią. Ale zanim się skończyło został jeszcze jeden pokaz, a gdy grubszy mężczyzna, który był kimś w rodzaju prowadzącego powiedział "A teraz przed państwem wystąpi wspaniała Lilia Valeska zaklinaczka węży...". Clove po słowach zaklinaczka węży nie słuchała dalej. Nie znosiła węży, brzydziły ją. Ciemnowłosa miała ochotę jak najszybciej stąd wyjść, ale siedzi wokół niej mnóstwo ludzi wiec gdyby chciała wyjść tylko przeszkadzałaby innym. I też zauważyła, że jeden z nastolatków obok niej siedzących spojrzał na nią z zaciekawieniem.

-Chyba się nie boisz mała?- zapytał z uśmiechem. Clove zaprzeczyła głową, na co chłopak się zaśmiał i zaczął udawać że jego ręką to wąż.- Boisz się? Ssss...

Clove nie spojrzała na niego, a chłopak został mocno szturchnięty łokciem od swojej znajomej, która obok niego siedziała. Coś miedzy sobą powiedzieli po czym chłopak zostawił Clove w spokoju. Ciemnowłosa westchnęła z ulgą. Nawet nie zauważyła, że pokaz z wężem zaczął się, a gdy spojrzała na scenę zauważyła chłopca w podobnym wieku do niej, może o rok starszego. Najwyraźniej był asystentem tej kobiety. Miał rude włosy, które najbardziej rzucały się w oczy oraz jasną cerę. Cały czas mu się przyglądała dzięki czemu przestała zwracać uwagę na węża. W pewnym momencie chłopiec coś pomylił, ale kobieta jednak sprytnie uniknęła porażki i dalej kontynuowała przedstawienie. Ludzie tego nie zauważyli, ale Clove zwróciła uwagę na mimikę twarzy kobiety i tego rudego chłopca. Coś było nie tak. Bał się jej.

Gdy pokaz skończył się ludzie zaczęli się rozchodzić. Clove jednak przyglądała się jak rudowłosy chłopiec znika za kotarą. Miała dziwne przeczucie wiec zwinnym krokiem ruszyła w kierunku wejścia za scenę. Prawdopodobnie właśnie pcha się w kłopoty, ale jej to nie obchodziło, nie pierwszy raz się już to zdarzyło. Szybko ukryła się za kotarą gdy kilka osób przeszło obok. Chwile odczekała aż odejdą po czym ruszyła dalej. Szukała rudej czupryny, ale nigdzie nie mogła go znaleźć. Już miała się poddać gdy usłyszała czyjś bardzo cichy szloch, może zwykła osoba by tego nie usłyszała, ale ona ma bardzo wrażliwy słuch. Wychyliła się zza róg skąd to słyszała i zobaczyła tego rudego chłopca leżącego na ziemi, a nad nim stał jakiś mężczyzna, który wymachiwał rękoma mówiąc jak bardzo jest bezwartościowym śmieciem.

Clove rozejrzała się by poszukać czegoś by ogłuszyć tego wstrętnego faceta. Zauważyła leżącą miedzy skrzynkami grubą rurę. Cicho podeszła do skrzyń i wzięła przedmiot po czym zakradła się za mężczyznę, który zamachnął się by uderzyć chłopca, ale nie było mu to dane ponieważ ciemnowłosa uderzyła do w głowę od tyłu, a ten padł na ziemie nieprzytomny. Wiedziała gdzie uderzyć by obezwładnić kogoś nawet tak dużego, chodziła na samoobronę i sztuki walk, była też silna jak na młodą osobę oraz lubiła czytać różne książki w tym też medyczne. Zawsze ludzi to dziwiło, szybsza, silniejsza, mądrzejsza. Sama dziewczyna nie wiedziała czemu tak jest, ale lubiła to. To sprawiało że była lepsza.

Rudowłosy chłopiec spojrzał na nią zaskoczony. Dziewczyna odrzuciła rurę na ziemie uprzednio wycierając ją by usunąć odciski palców, lepiej dmuchać na ziemne po czym zbliżyła się do chłopaka i wyciągnęła dłoń w jego stronę. Rudowłosy złapał za jej dłoń, a ona pomogła mu wstać. Przez dłuższą chwile przytrzymała jego dłoń patrząc mu w oczy. Nie zrobiła tego świadomie, ale znowu się stało, choć tym razem poczuła coś innego niż do tej pory. Wystarczył jeden dotyk. Odkąd tylko pamiętała potrafiła odczytać ludzi przez dotyk. Zobaczyć ich wspomnienia, odczuć ich emocje, wiedzieć czy kłamią. Rudowłosy chłopiec poczuł dziwne jakby pieczenie przez krótką chwile, widział jak dziewczyna przed nim przygląda mu się dziwnym spojrzeniem, które było również intrygujące. Po chwili Clove ocknęła się i zabrała szybko dłoń. Odchrząknęła czując się lekko nie komfortowo. Widziała kilka jego wspomnień, pewne momenty gdy odczuwał złość, smutek i żal. Właściwie nadal nie potrafiła kontrolować swojej zdolności by móc ją wykorzystać. I nie było to zbyt przyjemne, a zwłaszcza gdy wnikała w czyjeś wspomnienia. Łączyła się wtedy z drugą osobą, a w tym przypadku to było coś więcej, ale jeszcze nie rozumiała co dokładnie.

-Nie pierwszy raz kogoś uderzyłam, bez obaw.- powiedziała po chwili milczenia Clove i zmarszczyła brwi widząc zaczerwieniony oraz lekko napuchnięty siniak pod jego okiem. 

-Dziękuję za pomoc. Jestem Jerome Valeska.- rudowłosy uśmiechnął się lekko i wyciągnął w jej kierunku dłoń, którą ona uścisnęła.

-Clove Gordon. Valeska? Jesteś synem tej kobiety od węża?- zapytała choć właściwie w wspomnieniach widziała tą kobietę, ale wolała nie pokazywać że wie mimo że on nic nie mówił. Normalna osoba uznała by ją za szaloną, a i tak ludzie już mają sceptyczne do niej podejście, właściwie większość z nich. Jerome skinął twierdząco głową.- Nasłała na ciebie tego dupka bo pomyliłeś coś podczas przedstawienia?

-Tak. Miałem nadzieję że nikt tego nie zauważył. Musisz być tajną agentką albo potrafisz czytać w myślach.- stwierdził. Lekko skrzywiła się na drugą cześć zdania, ale próbowała to zamaskować.

-Kiedyś chciałabym zostać detektywem. Trzeba by się tym zająć.- dziewczyna wskazała na podbite oko zmieniając kierunek ich rozmowy. Chłopak nic nie powiedział tylko zerknął na nieprzytomnego mężczyznę, który wydał mrukniecie, zaczął się rozbudzać. Oboje to zauważyli. Jerome złapał Clove za rękę i szybko pociągnął ją miedzy zasłonę a drewnianą podporę. Ciemnowłosa nie protestowała gdy chłopak ją prowadził. Po chwili wyszli z namiotu, ale rudowłosy nadal ją ciągnął za dłoń. Nawet gdy znaleźli się miedzy przyczepami kempingowymi, było tu dość ciemno i nikogo nie było, Clove nie czuła niepokoju. Z jakiegoś powodu szybko mu zaufała.

~~~~~~~~~~~~~~~

Jak wam się podobał pierwszy rozdział? Mam nadzieje że bardzo i że chętnie będziecie czytać następne. I jeszcze zagadka na koniec:

Jego wróg najszybszy,
a jednak dobrze się ma.
Lęk budzi u dzieci,
pod i za dobrze zna.

Znacie odpowiedz? Śmiało piszcie w komentarzach, dajcie znać czy wam się to podobało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro