Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1


  -Mała Ahsoko,chcieliśmy Cie przeprosić za fałszywe oskarżenia. - Zaczął Mistrz Plo Koon,stary przyjaciel Ahsoki.
-..Chcemy abys wróciła do zakonu - powiedział Mistrz Obi Wan Kenobi
-..Zachowaliśmy sie bardzo niesprawiedliwie...-ciągnął Mistrz Plo
-..I dlatego chcemy abys wróciła,Smarku. To nasza forma przeprosin..- Powiedział Anakin podając Ahsoce jej paciorki symbolizujące dany poziom w Zakonie Jedi - w wypadku Ahsoki - rangę Padawana.

Ahsoka patrzyła chwile na paciorki i na otwarta dłoń Anakina,w ktorej one leżały. Patrzyła to raz na paciorki,to w oczy swojego Mistrza. Po chwili zastanowienia sięgnęła po koraliki i zamknęła je w dłoni Anakina.
Mężczyzna ucieszył sie za pierwszym razem,ale kiedy dziewczyna zamknęła przedmiot w jego dużej dłoni uśmiech zniknął z jego twarzy.
-Smarku.....?- Zapytał znacząco Anakin
-Przepraszam...-Ahsoka obróciła sie i wyszła,za nia ruszył jej mistrz.
Obi Wan zaniepokojony sytuacja chciał pobiec do przyjaciół (w koncu traktował Ahoske jak swoja córeczkę),niestety zatrzymał go Mistrz Plo - Obi Wanie,to jest ich sprawa. Zostawmy ich samych..
-Masz racje - niechętnie zgodził sie z przyjacielem Mistrz Obi.

      Ahsoka wybiegła ze świątyni.
-Ahsoka stój! - Krzyknął Anakin - Musimy pogadać!
Dziewczyna zatrzymała sie i spojrzała na swojego mistrza.
-Czemu to robisz? - zaczął -Co?!
-Słuchaj...Rada mi nie zaufała,przyjaciele tak sqamo...Wiec jak moge zaufać sobie samej?
-A ja? Ja ci wierzyłem! Broniłem! - przekonywał dziewczyne młody mistrz.
-Wiem,ze to robiłeś Anakinie...I...I jestem ci za to bardzo wdzięczna....Ale tu nie chodzi o ciebie..Nie moge tu dłużej zostac.....Nie w tej chwili...Nie teraz.
-Zakon Jedi to twoje zycie! Nie mozesz go porzucić od tak! Ahsoka...Popełniasz ogromny błąd!
-Moze....Ale musze to sama przemyśleć.. Bez Rady Jedi....I bez Ciebie.. - Powiedziala ze łzami w oczach.
-Rozumiem..Bardziej niz ci sie wydaje,rozumiem chęć odejścia od Zakonu..-wzruszyl sie.
-Wiem..- Po tych słowach Ahsoka odwróciła sie i odeszła zostawiajac wszystko z tylu - wspomnienia i jedynych bliskich.

    Torgutanka nie wiedziała gdzie ma sie podziać. Przez kilka godzin płakała i plątała się po mieście na planecie Courusstant.
Chciała uciec,miala natłok myśli. Juz tęskniła za zakonem,ale wiedziała,ze powrót tam to bedzie jeszcze wiekszy błąd.
Stwierdziła,ze mimo swojego młodego wieku pojdzie i sie napije.
Poszla do ulubionej knajpy jej przyjaciół - Klonow,licząc,ze tam spotka kogos z 501 legionu. W koncu to nie byli Jedi,co prawda pracowali dla republiki,ale nie mieli prawa głosu,dlatego nikt z Jedi by sie nie dowiedział gdzie przebywa mała.

Nie zawiodła sie. Od razu gdy weszła zauważyła polowe 501 legionu. Oczywiscie schlani jak jeszcze nigdy.
"Eh...Obym tutaj sie czegos dowiedziała."-Pomyślała dziewczyna.
Podeszła do jednego z żołnierzy 501 i zapytała:
-Hej Tup...Tup? Tup! Słyszysz mnie? - zapytała sie chyba najmniej zapitego przyjaciela.
-O! Kogo my tu mamy! Ahsoka! Heeeeeeei! Szukasz  kogos?-zapytał sie pijackim tonem Tup.
- Tak....Rexa. Widziałeś go?
-Aaaaahhh! Nasz kochaaaany Kapitan! Pewnie! siedzi na tym..no...zapleczu i pije z Komandorem Codym..
-Dzieki,Tup. Trzymaj sie.
-luzik- krzyknął mężczyzna i wrócił do poprzedniego zajęcia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro