Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Stałem oparty o ścianę i przysłuchiwałem się rozmowie tej dwójki szkieletów.

-Stary naprawdę nie mogę ci pomóc- Ten głos należał do podpierdalacza kafelek z korytarza aka Dust.

-No właśnie, że tak! Tylko ty możesz mi z tym pomóc- Natomiast ten był od Crossa.

-Dasz mi kurde żyć jak ci pomogę?- Odpowiedział po chwili ciszy Dust.

-Tak, tak! Oczywiście! Tylko pomóż mi!- Mogłem usłyszeć w głosie Crossa podejrzaną radość.

-Niech ci będzie- Powiedział z westchnęciem Dust.

Coś zaczęli do siebie szeptać i nie mogłem usłyszeć co, aż nagle usłyszałem, że zmierzają w moją stronę, więc szybko przeteleportowałem się za ścianę obok. Co okazało się złym wyborem. Bo trafiłem do pokoju Killera, który był akurat pod prysznicem.

-Wynoś się!- Krzyknął Killer rzucając we mnie wszystkim co miał pod ręką.

Zmyłem się tak szybko jak się tam pojawiłem i zacząłem masować obolałą czaszkę od uderzenia butelka.

Wróciłem do swojego gabinetu i z westchnęciem usiadłem na kanapie, którą również u siebie posiadałem, bo kto mi zabroni.

Tak więc usiadłem na tej kanapie i nagle poczułem, że znika ze mnie jakiś ciężar. Zdziwiło mnie to nie powiem, spojrzałem więc na swoje ręce i zauważyłem, że nie są one pokryte mazią. Były białe...

-W tym momencie? Naprawdę? -Warknąłem do siebie załamany tym, że wróciłem do swojej pasywnej formy.

Zakryłem oczy rękami odchylając głowę do tyłu, aż nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Spojrzałem w ich stronę.

-Szefuńciu można?- Zapytał spokojnie Dust.

Kurwa. Myśl Nightmare, myśl...

Nie odpowiedziałem i szybko schowałem się za biurkiem mając nadzieję, że sobie pójdzie.

-Jestes tam?- Zapytał po małym odstępie czasu.

Dalej siedziałem cicho chcąc , żeby w końcu poszedł od tych jebanych drzwi i dał mi kurwa spokój, ale tak się nie stało.

-Pewnie śpisz, więc gotowy czy nie, wchodzę- Oznajmił Dust i wszedł do pomieszczenia.

Kurwa czy on może kiedyś użyć mózgu?!
Westchnąłem i wyłoniłem się zza biurka i spojrzałem na Dusta, który wystraszył się mnie.
Odskoczył do tyłu kładąc rękę w miejscu duszy, ale chwile po tym zaczął się śmiać.

-Nic. Kurwa. Nie. Mów.- Powiedziałem wkurzonym głosem, lecz przez to tylko Dust zaczął się bardziej śmiać.

-O Jezu... Hahahaha... Nie mogę- Dalej się śmiał jak debil, aż nagle uspokoił się i spojrzał na mnie już nieco poważnie.

-Tak w skrócie... Cross chce się z tobą spotkać- Powiedział spokojnie.

-To dlaczego sam nie przyszedł?- Zapytałem, a w odpowiedzi usłyszałem wybuch śmiechu.

-Czy ty chcesz żeby zobaczył cię w takim stanie?-Zapytał śmiejąc się.

Już chciałem coś powiedzieć, ale nagle usłyszałem skrzypienie podłogi i otwieranie drzwi.

-W jakim stanie?- Ten głos należał do Crossa.

Zamroziło mnie.

-Senpai!~ Cross gdy mnie tylko zobaczył, momentalnie na mnie skoczył.

W taki sposób upadliśmy oboje na podłogę, a kątem oka zauważyłem, że Dust postanowił sobie spierdolić zostawiając mnie z Krzyżykiem.

-Możesz ze mnie zejść?- Zapytałem odsuwając go od siebie, ale jakoś mu się nie spieszyło.

-Ja... Ja chciałem z tobą porozmawiać...-Jego głos nagle stał się taki niepewny.

Zszedł ze mnie, a następnie pomógł mi wstać z ziemii i oboje usiedliśmy na kanapie. Przez jakiś czas siedzieliśmy w totalnej ciszy, bo nikt nie wiedział jak zacząć rozmowę.

-Wiec... O czym chciałeś porozmawiać?- Zdecydowałem się przełamać ta irytującą ciszę i spojrzałem na Crossa.

-Odkąd opuściłem cieb... Was... Dużo myślałem nad wszystkim... Czułem jakbym w tamtym momencie coś stracił...-Mówił spokojnym głosem bawiąc się swoimi rękami.

-Sprawne ręce?- Zasugerowałem.

-Nie! Znaczy... To też, ale nie o to mi chodziło!- Bronił się kierując swój wzrok na mnie.

-Kontynuuj- Powiedziałem po chwili, nie ukrywając, że na moją czaszkę wkradł się delikatny uśmiech, który tylko bardziej speszył Crossa.

-Tak więc... Ten czas kiedy nie kontaktowałem się z tobą był dla mnie... Trudny. Miałem wrażenie, jakby czegoś mi brakowało... Przed opuszczeniem, chciałem ci powiedzieć coś... Przez ten cały czas chciałem ci powiedzieć... Ale coś mnie powstrzymywało...- Zatrzymał się na chwile.

-Ja... Ja chciałem ci wyznać to co czuje... Ja...- Przerwał poraz kolejny.

-Ja...- Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i wleciał przez nie do mojego biura Horror.

-Kurwa Nightmare! Dust podjebał wszystkie kafelki z korytarza!- Krzyknął wkurwiony patrząc na nas.

-To czemu mu na to pozwalasz?!- Zapytałem podirytowany, bo szczerze zaciekawiło mnie to co Cross miał mi do powiedzenia, ale KTOŚ musiał to przerwać.

-Bo rzuca we mnie kurwa nożami!- Krzyknął ponownie uderzając ręką w drzwi.

-To ty rzuć w niego siekierą! Pomyśl trochę kuźwa!-Warknąłem wywracając oczami i kładąc rękę na czaszce załamany.

-Ty... To jest plan... Zostawiam was tu gołąbeczki! Nie rozmnażajcie się za szybko!- Krzyknął na wychodne zamykając drzwi za sobą.

Spojrzałem po chwili na Crossa, który patrzył raz na mnie i raz na drzwi jakby nie wiedział co tu się właśnie odpierdoliło. Ja również chciałbym znać na to odpowiedź.

-Um... Na czym my to skończyliśmy?- Zapytałem, patrząc na zagubionego Crossa.
Gdy tylko doszły do niego moje słowa potrząsnął głową wracając do żywych i jego wzrok spoczął na mnie, a jego poliki zrobiły się lekko zarumienione.

-Haha... Tak na czym... My to...- Zestresował się lekko i zaczął uciekać wzrokiem na boki.
Westchnąłem lekko i wstałem z kanapy, a następnie podszedłem do okna i zabrałem z parapetu konewkę, w której o dziwo była jeszcze woda. Niestety nie na długo, bo w mgnieniu oka wylądowała ona na Crossie.

-Już ochłonąłeś? -Zapytałem i usiadłem ponownie obok niego, zachowując lekka odległość przez to, że kanapa stała się mokra.

-Tak... Dzięki, już mi lepiej- Powiedział spokojnie Cross biorąc głęboki wdech.

-Ja chciałem ci powiedzieć to, że... Ja cię kocham- Odparł półgłosem i chwilę później kierując na mnie wzrok.

Siedziałem i nie wiedziałem co mam na to odpowiedzieć. Czy ja go też kocham?
Czy ja w ogóle potrafię kochać?

-Ja przepraszam... Chciałem to po prostu wyrzucić z siebie, bo nie dawało mi to spokoju przez długi czas... Nic się nie stanie, jeśli nie odwzajemnisz tego.- Słuchałem jak Cross do mnie mówił, lecz wewnątrz siebie prowadziłem wojnę.

Znałem Crossa już długi szmat czasu. Poznałem go chwile po tym jak zmieniłem formę i on był jedną w pierwszych osób w moim teamie. Od początku naszej znajomości czułem, że nasza relacja jest inna niż reszta. Potrafiłem przy nim się odprężyć i być sobą... Na początku myślałem, że to dziwne i chciałem to zmienić ale... Potem stało się to dla mnie normalne i przyzwyczaiłem się do tego. Z czasem między mną, a Crossem zaczęło dziwne iskrzyć?
Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale coś mnie do niego ciągnęło, a jego do mnie... Czy to się nazywa miłość?

-Cross ja...













/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/

Ha, nie dla psa kiełbasa xD
Polsat powraca xD
Nie ma łatwo XD

Podobał się rozdział?

Żeby nie było, w następnych rozdziałach będzie więcej "głównego shipu" czyli tzw Dusta i Errora xD

Chociaż kto wie ( ꈍᴗꈍ)

Bez zbędnego pierdolenia ,zostawię was z tym rozdziałem i do zobaczenia zaniedlugo~

Hehe (。•̀ᴗ-)✧

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro