5
\_pov. Narrator_/
W domu Fresha przygotowania szły pełną parą, od rana szkielet był na nogach i robił jedną ważną rzecz ,która była istotnym elementem dzisiejszej imprezy.
Co to była za rzecz?
Koło fortuny.
-Prawie gotowe, dziena za pomoc bro- Powiedział Fresh przybijając piątkę z Epiciem ,który przyszedł pomóc mu trochę w ogarnięciu tego i owego.
-Nie ma sprawy BRUH- Epic zaśmiał się ,a następnie skoczył na kanapę i rozłożył się na niej.
-Ejeje bro! Ale kanapę zostaw w spokoju!- Szkielet podszedł do kanapy i zrzucił z niej Epica.
Epic wylądował na ziemi robiąc kilka fikołków do przodu ,a zatrzymał go stolik szklany ,który rozwalił tak przy okazji.
-Ło ,ale się rozpędziłeś broski- Fresh zabrał z szuflady srebrną taśmę i zaczął nią kleić szklany stół ,co zaciekawiło Epica.
-Daj trochę- Powiedział nagle podnosząc się z ziemi.
-Taśmy ,szkła czy stolika?- Zapytał szkielet z cool okularami kończąc klejenie stołu.
-Utnę sobie kawałek bruh- Odpowiedział spokojnie Epic wyciągając z kieszeni piłę i zaczynając na luzaku piłować kawałek stołu, a gdy już to skończył, zabrał sobie owy kawałek i wyszedł z mieszkania Fresha.
...SKIP...
Nadszedł już czas imprezy ,niektórzy goście już przyszli ,a niektórych jeszcze nie ma, a dokładniej Errora, Reapera i Crossa. Reszta zaproszonych jest już na miejscu i zaczęli się już dobrze bawić.
Niestety prócz jednej osoby... Geno...
Jako jedyny nie mógł być do końca imprezy ze względu na swoją kruchość.
Siedział na fotelu przy ścianie i popijał nie za mocnego ,nie za lekkiego drinka zrobionego przez Lusta ,który zadeklarował się jako barman. Mimo ,że wszyscy byli temu przeciwni ,to i tak się dobrze bawili.
-Naprawde dobre robisz drinki- Skomentował Geno kierując swój wzrok na szkieleta skąpo ubranego.
-Ciesze się, że smakuje- Radość na czaszce Lusta była potężna.
Nagle przez sufit wpadł Reaper robiąc dziurę w dachu.
-Ouch sorka , kiedyś to naprawie!-Powiedział wstając z ziemi i masując obolałe kości.
Wszyscy spojrzeli na Reapera jak na debila ,lecz jedna osoba podeszła do niego z drinkiem w ręce.
-Troche się spóźniłeś ,ale mam dla ciebie drineczka slodziaku- Z uśmiechem na czaszce Lust przywitał w taki oto sposób Mr. Śmierć.
-A dzięki ,dzięki- Powiedział Reaper odbierając od niego szklankę z wykwintnym napojem.
Niespodziewanie do salonu w którym odbywała się impreza wszedł nieco zmieszany Dust prosto z kuchni.
-Widział ktoś może kapsułki do zmywarki? -Zapytal i gdy spojrzał na blat na którym Lust przygotowywał swoje drinki dostał oświecenia.
-Yyy... UPS?- Zaśmiał się nerwowo szkielet w puszystej kamizelce zaczynając powoli wycofywać się.
-Oddawaj moje kapsułki!- Dust zaczął pogoń za Lustem w celu odzyskania swojej własności ,którą tak naprawdę chciał podpierdzielic Freshowi.
Podczas gdy jakże wspaniała dwójka szkieletów biegała po całej okolicy ,do domu organizatora imprezy wszedł Cross wraz z Errorem.
-Oooo! Nasze zguby się znalazły!- Powiedział Ink spoglądając w stronę drzwi.
Od Errora już z daleka dało wyczuć się niechęć do przesiadywania tutaj ,ale nie miał wyboru.
A Cross? Cross był zaspany.
Geno w końcu wstał z fotela na którym siedział już dobre 20 ,może 30 minut i podszedł do Errora.
-Rozchmurz się trochę ,przecież nie będzie tak źle ,obiecuję ci to- Odparł z lekkim uśmiechem Geno ,będąc już lekko wstawiony.
-Ile ty już wypiłeś? Tyle razy ci powtarzałem ,żebyś nie pił ,bo coś ci może stać- Westchnął Error i posadził brata z powrotem na fotelu.
Nagle!
Do salonu wpadł Dust ,a zaraz za nim Lust ,chociaż chyba było na odwrót.
-Error!- To powiedział Dust wskazując na wspomnianego szkieleta.
-Dust!- To za to powiedział Lust.
-Lust! -A to rzekł Reaper wciąż leżąc na podłodze, mimo że z niej wstał.
-Epic!- Nagle krzyknął Fresh wskazując na okno ,które zostało wybite przez Epickiego szkieleta.
Epic niczym Supermen wleciał do salonu i w zwolnionym tempie wyciągnął zza pleców gumowa kaczkę i "zaatakował" nią Crossa.
-Bruh! Dawno się nie widzieliśmy!-Powiedział pełen profesjonalizmu w swoich fachu Epic.
-Dude ,widzieliśmy się wczoraj- Odpowiedział Cross również wyciągając swoją gumową kaczkę.
-Wczoraj było dawno temu bruh- Stwierdził po zerowym zastanowieniu i wskazał kaczką na szkieleta przed nim.
Wzrok wszystkich momentalnie przeniósł się na dwójkę szkieletów po środku salonu i zapadła grobowa cisza.
Jednak cisza przemieniła się w szepty ,a następnie w rozmowę ,która doprowadziła do tego ,że z pomocą prawie wszystkich przesunęli meble tak ,aby zrobić dużo miejsca. Gdy to zrobili rozsiedli się wygodnie na podłodze robiąc dookoła Crossa i Epica kółko.
W taki sposób powstała arena.
-To bijemy się?- Zapytał Cross.
Prawie wszyscy zgromadzeni hucznie odpowiedzieli "TAK".
Cross spojrzał na Epica ,który w międzyczasie poszedł do kuchni i zrobił sobie popcorn ,a teraz go jadł.
-Moment bruh- Powiedział szybko szkielet jedząc szybko popcorn ,ale po chwili skończył i rzucił miskę na ziemię ,po czym przybrał postawę bojowa.
I bitwa się zaczęła...
Obaj panowie zaczęli robić powolne kółka będąc zwróconymi w swoją stronę ,gotowi na ruch przeciwnika. W swoich kościstych rękach trzymali potężne gumowe kaczki ,które w tym dniu były bronią zagłady.
Nagle!
Epic jako pierwszy wykonał ruch.
Sprawnie rzucił się w stronę Crossa zamachujac się kaczką ,lecz zwinne uniki przeciwnika uchroniły go przed uderzeniem.
Oboje zatrzymali się w miejscu patrząc się na siebie nieprzerwanie i tym razem Cross zaatakował. Używając magii przeteleportował się za swojego przyjacielskiego rywala i zdzielił go kaczką po czaszce.
Widownia zawiwatowała!
Epic szybko odskoczył od Crossa robiąc 2 albo 3 salta do tyłu i lądując na nogach. Epicki ruch wykonał teraz epicki szkielet podbiegając do przeciwnika ,a gdy był już wystarczająco blisko skoczył nad szkieletem. Wylądował tuż za nim i zamachnął się gumowa bronią trafiając Crossa w bok z niewiarygodnie jak lekką siłą.
Krzyżykowy szkielet chciał szybko mu oddać ,lecz nie zdążył i odskoczył do tyłu.
Obaj ponownie zatrzymali się i patrzyli się na siebie.
Wszystko zamilkło...
Nie było słychać nic...
Dwójka szkieletów patrzyła na siebie zastanawiając się ,który z nich ponownie zaatakuje.
Na szczęście w końcu Cross ruszył swoje cztery litery z miejsca i ruszył biegiem w stronę Epica ,który zrobił identycznie to samo. Swoje kaczki skrzyżowali na środku salonu i spojrzeli sobie w oczy.
Jednakże po chwili zaczęli okładać się nawzajem kaczkami.
Ich zacięta walka trwała jeszcze z dobre 20 minut , dopóki nie padli zmęczeni na podłogę.
-Dude...I kto... Wygrał...?-Zapytał wymęczony Cross uderzając bezsilnie Epica kaczką w mordę.
-REMIS!- Odrzekł Fresh wychodząc na środek.
Większość zaczęła wiwatować ,bo był to dla nich ciekawy element imprezy ,którego się nie spodziewali.
Geno mimo iż był lekko wstawiony ,wstał pomimo sprzeciwów Errora i podszedł do dwójki szkieletów ze szklankami wody ,które następnie im podał.
-Macie napijcie się- Powiedział spokojnie i delikatnie się uśmiechnął.
Cross spojrzał na Geno otwierając szerzej oczodoły jakby ujrzał anioła ,po czym podniósł się z ziemi i odebrał od żywego trupa wodę.
-Dzieki- Tylko tyle dał radę z siebie wydusić i zaczął pić wodę.
A Epic zabrał spokojnie wodę dalej leżąc i w taki sposób się jej napił wylewając ja połowicznie na podłogę ,na siebie i przy okazji na Crossa.
Reszta imprezy przeminęła na piciu, rozmawianiu, jeszcze raz piciu i nieudolnym kradnieciu przez Dusta kapsułek do zmywarki.
/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/
Oh god xD
Nie wiem co mam myśleć o tym rozdziale xD
Zaszalałam trochę nie powiem xD
Ale mam nadzieję ,że się spodobało ( ꈍᴗꈍ)
Bez zbędnego pierdolenia ,zapraszam do wspólnego czekania na następny rozdział~
Do zobaczenia~ <( ̄︶ ̄)>
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro