Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

\_pov. Narrator_/


W domu Fresha przygotowania szły pełną parą, od rana szkielet był na nogach i robił jedną ważną rzecz ,która była istotnym elementem dzisiejszej imprezy.

Co to była za rzecz? 
Koło fortuny.

-Prawie gotowe, dziena za pomoc bro- Powiedział  Fresh przybijając piątkę z Epiciem ,który przyszedł pomóc mu trochę w ogarnięciu tego i owego.

-Nie ma sprawy BRUH- Epic zaśmiał się ,a następnie skoczył na kanapę i rozłożył się na niej.

-Ejeje bro! Ale kanapę zostaw w spokoju!- Szkielet podszedł do kanapy i zrzucił z niej Epica.

Epic wylądował na ziemi robiąc kilka fikołków do przodu ,a zatrzymał go stolik szklany ,który rozwalił tak przy okazji.

-Ło ,ale się rozpędziłeś broski- Fresh zabrał z szuflady srebrną taśmę i zaczął nią kleić szklany stół ,co zaciekawiło Epica.

-Daj trochę- Powiedział nagle podnosząc się z ziemi.

-Taśmy ,szkła czy stolika?- Zapytał szkielet z cool okularami kończąc klejenie stołu.

-Utnę sobie kawałek bruh- Odpowiedział spokojnie Epic wyciągając z kieszeni piłę i zaczynając na luzaku piłować kawałek stołu, a gdy już to skończył, zabrał sobie owy kawałek i wyszedł z mieszkania Fresha.

...SKIP...

Nadszedł już czas imprezy ,niektórzy goście już przyszli ,a niektórych jeszcze nie ma, a dokładniej Errora, Reapera i Crossa. Reszta zaproszonych jest już na miejscu i zaczęli się już dobrze bawić.

Niestety prócz jednej osoby... Geno...

Jako jedyny nie mógł być do końca imprezy ze względu na swoją kruchość.

Siedział na fotelu przy ścianie i popijał nie za mocnego ,nie za lekkiego drinka zrobionego przez Lusta ,który zadeklarował się jako barman. Mimo ,że wszyscy byli temu przeciwni ,to i tak się dobrze bawili.

-Naprawde dobre robisz drinki- Skomentował Geno kierując swój wzrok na szkieleta skąpo ubranego.

-Ciesze się, że smakuje- Radość na czaszce Lusta była potężna.

Nagle przez sufit wpadł Reaper robiąc dziurę w dachu.

-Ouch sorka , kiedyś to naprawie!-Powiedział wstając z ziemi i masując obolałe kości.

Wszyscy spojrzeli na Reapera jak na debila ,lecz jedna osoba podeszła do niego z drinkiem w ręce.

-Troche się spóźniłeś ,ale mam dla ciebie drineczka slodziaku- Z uśmiechem na czaszce Lust przywitał w taki oto sposób Mr. Śmierć.

-A dzięki ,dzięki- Powiedział Reaper odbierając od niego szklankę z wykwintnym napojem.

Niespodziewanie do salonu w którym odbywała się impreza wszedł nieco zmieszany Dust prosto z kuchni.

-Widział ktoś może kapsułki do zmywarki? -Zapytal i gdy spojrzał na blat na którym Lust przygotowywał swoje drinki dostał oświecenia.

-Yyy... UPS?- Zaśmiał się nerwowo szkielet w puszystej kamizelce zaczynając powoli wycofywać się.

-Oddawaj moje kapsułki!- Dust zaczął pogoń za Lustem w celu odzyskania swojej własności ,którą tak naprawdę chciał podpierdzielic Freshowi.

Podczas gdy jakże wspaniała dwójka szkieletów biegała po całej okolicy ,do domu organizatora imprezy wszedł Cross wraz z Errorem.

-Oooo! Nasze zguby się znalazły!- Powiedział Ink spoglądając w stronę drzwi.

Od Errora już z daleka dało wyczuć się niechęć do przesiadywania tutaj ,ale nie miał wyboru.

A Cross? Cross był zaspany.

Geno w końcu wstał z fotela na którym siedział już dobre 20 ,może 30 minut i podszedł do Errora.

-Rozchmurz się trochę ,przecież nie będzie tak źle ,obiecuję ci to- Odparł z lekkim uśmiechem Geno ,będąc już lekko wstawiony.

-Ile ty już wypiłeś? Tyle razy ci powtarzałem ,żebyś nie pił ,bo coś ci może stać- Westchnął Error i posadził brata z powrotem na fotelu.

Nagle!
Do salonu wpadł Dust ,a zaraz za nim Lust ,chociaż chyba było na odwrót.

-Error!- To powiedział Dust wskazując na wspomnianego szkieleta.

-Dust!- To za to powiedział Lust.

-Lust! -A to rzekł Reaper wciąż leżąc na podłodze, mimo że z niej wstał.

-Epic!- Nagle krzyknął Fresh wskazując na okno ,które zostało wybite przez Epickiego szkieleta.

Epic niczym Supermen wleciał do salonu i w zwolnionym tempie wyciągnął zza pleców gumowa kaczkę i "zaatakował" nią Crossa.

-Bruh! Dawno się nie widzieliśmy!-Powiedział pełen profesjonalizmu w swoich fachu Epic.

-Dude ,widzieliśmy się wczoraj- Odpowiedział Cross również wyciągając swoją gumową kaczkę.

-Wczoraj było dawno temu bruh- Stwierdził po zerowym zastanowieniu i wskazał kaczką na szkieleta przed nim.

Wzrok wszystkich momentalnie przeniósł się na dwójkę szkieletów po środku salonu i zapadła grobowa cisza.

Jednak cisza przemieniła się w szepty ,a następnie w rozmowę ,która doprowadziła do tego ,że z pomocą prawie wszystkich przesunęli meble tak ,aby zrobić dużo miejsca. Gdy to zrobili rozsiedli się wygodnie na podłodze robiąc dookoła Crossa i Epica kółko.

W taki sposób powstała arena.

-To bijemy się?- Zapytał Cross.

Prawie wszyscy zgromadzeni hucznie odpowiedzieli "TAK".

Cross spojrzał na Epica ,który w międzyczasie poszedł do kuchni i zrobił sobie popcorn ,a teraz go jadł.

-Moment bruh- Powiedział szybko szkielet jedząc szybko popcorn ,ale po chwili skończył i rzucił miskę na ziemię ,po czym przybrał postawę bojowa.

I bitwa się zaczęła...

Obaj panowie zaczęli robić powolne kółka będąc zwróconymi w swoją stronę ,gotowi na ruch przeciwnika. W swoich kościstych rękach trzymali potężne gumowe kaczki ,które w tym dniu były bronią zagłady.
Nagle!
Epic jako pierwszy wykonał ruch.
Sprawnie rzucił się w stronę Crossa zamachujac się kaczką ,lecz zwinne uniki przeciwnika uchroniły go przed uderzeniem.
Oboje zatrzymali się w miejscu patrząc się na siebie nieprzerwanie i tym razem Cross zaatakował. Używając magii przeteleportował się za swojego przyjacielskiego rywala i zdzielił go kaczką po czaszce.

Widownia zawiwatowała!

Epic szybko odskoczył od Crossa robiąc 2 albo 3 salta do tyłu i lądując na nogach. Epicki ruch wykonał teraz epicki szkielet podbiegając do przeciwnika ,a gdy był już wystarczająco blisko skoczył nad szkieletem. Wylądował tuż za nim i zamachnął się gumowa bronią trafiając Crossa w bok z niewiarygodnie jak lekką siłą.
Krzyżykowy szkielet chciał szybko mu oddać ,lecz nie zdążył i odskoczył do tyłu.
Obaj ponownie zatrzymali się i patrzyli się na siebie.

Wszystko zamilkło...

Nie było słychać nic...

Dwójka szkieletów patrzyła na siebie zastanawiając się ,który z nich ponownie zaatakuje.
Na szczęście w końcu Cross ruszył swoje cztery litery z miejsca i ruszył biegiem w stronę Epica ,który zrobił identycznie to samo. Swoje kaczki skrzyżowali na środku salonu i spojrzeli sobie w oczy.
Jednakże po chwili zaczęli okładać się nawzajem kaczkami.

Ich zacięta walka trwała jeszcze z dobre 20 minut , dopóki nie padli zmęczeni na podłogę.

-Dude...I kto... Wygrał...?-Zapytał wymęczony Cross uderzając bezsilnie Epica kaczką w mordę.

-REMIS!- Odrzekł Fresh wychodząc na środek.

Większość zaczęła wiwatować ,bo był to dla nich ciekawy element imprezy ,którego się nie spodziewali.

Geno mimo iż był lekko wstawiony ,wstał pomimo sprzeciwów Errora i podszedł do dwójki szkieletów ze szklankami wody ,które następnie im podał.

-Macie napijcie się- Powiedział spokojnie i delikatnie się uśmiechnął.

Cross spojrzał na Geno otwierając szerzej oczodoły jakby ujrzał anioła ,po czym podniósł się z ziemi i odebrał od żywego trupa wodę.

-Dzieki- Tylko tyle dał radę z siebie wydusić i zaczął pić wodę.

A Epic zabrał spokojnie wodę dalej leżąc i w taki sposób się jej napił wylewając ja połowicznie na podłogę ,na siebie i przy okazji na Crossa.

Reszta imprezy przeminęła na piciu, rozmawianiu, jeszcze raz piciu i nieudolnym kradnieciu przez Dusta kapsułek do zmywarki.

/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/

Oh god xD
Nie wiem co mam myśleć o tym rozdziale xD
Zaszalałam trochę nie powiem xD

Ale mam nadzieję ,że się spodobało ( ꈍᴗꈍ)

Bez zbędnego pierdolenia ,zapraszam do wspólnego czekania na następny rozdział~

Do zobaczenia~ <( ̄︶ ̄)>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro