4
A był nią...
Dust?
Próbowałem jak najmniej ruszać się w tych krzakach ,żeby się nie wydać i podsłuchać trochę dłużej ich rozmowę.
- A więc tutaj się podziałeś- Zaczał spokojnie Dust kierując swoją czaszkę w stronę wodospadu.
- Tutaj jest tak spokojnie, wiesz to bardzo dobrze- Powiedział spokojnie Error obserwując bardziej niebo niż wodospad.
- Zgadza się- Odpowiedział nieco ciszej Dust.
-I jak cie tam Ink poskładał? -Zapytał po chwili czarnokostny szkielet i spojrzał na niego obracając się w jego stronę.
-Zdzielił mnie z pędzla- Na jego słowa Error zaśmiał się i wrzucił Dusta do wodospadu.
Na tą sytuację zaśmiałem się lekko ,przy czym poruszyłem lekko krzakami ,przez co Error odwrócił się w stronę krzaków w których siedziałem.
-Z̷j̷e̷b̷a̷ł̷e̷ś̷- Skomentowała Chara.
-Oh naprawdę? Nie wiedziałem.- Prychnąłem pod nosem.
-Kto jest w tych krzakach?- Zapytał Error i w mgnieniu oka wystrzelił swoje nitki w moją stronę ,lecz je zwinnie uniknąłem , wciąż niezauważalnie chowając się w krzakach.
-Nie chciej ,żebym stracił cierpliwość- Już słyszałem zdenerwowanie w jego głosie ,ale nie mogłem zostać odkryty.
Dlaczego? Szczerze sam nie wiem. Po prostu nie i tyle.
Między liśćmi zauważyłem ,że Error zaczął się zbliżać w moją stronę. Szybko przywołałem nóż i ewakuowałem się z tego miejsca ,nie zostawiając po sobie śladu.
Upadłem na ziemie z niewielkiej wysokości i dopiero po chwili podniosłem się z niej rozglądając się na boki. Dookoła mnie był śnieg. Wow.
-Gdzie mnie mogło tym razem wywalić..-Powiedziałem sam do siebie i ruszyłem przed siebie.
Tak naprawdę mogłem przenieść się ponownie gdzieś indziej ,ale w sumie po co? Przynajmniej mogę porobić coś ciekawszego.
Co było ciekawego w chodzeniu po jakimś losowym AU? Dobre pytanie.
-U̷h̷ p̷o̷ p̷r̷o̷s̷t̷u̷ w̷r̷ó̷ć̷ d̷o̷ d̷o̷m̷u̷ i̷ d̷a̷j̷ m̷i̷ c̷z̷e̷k̷o̷l̷a̷d̷ę̷- Odezwała się niezadowolona Chara i zaczęła podkładać mi nogi ,żebym się wyjebał.
Czasami aka zawsze mam jej dość.
-Nie dostaniesz żadnej czekolady- Wywróciłem oczami i spojrzałem na nią zabójczym wzrokiem.
-N̷i̷e̷ p̷i̷e̷r̷d̷o̷l̷ i̷ d̷a̷w̷a̷j̷ c̷z̷e̷k̷o̷l̷a̷d̷e̷- Troche bardziej się wkurzyła.
-A ty weź i ładnie stąd spierdalaj dobrze?- Powiedziałem przecukrzonym głosem ,a następnie wyminąłem ją i ruszyłem przed siebie.
-W̷r̷a̷c̷a̷j̷ k̷u̷r̷w̷a̷!̷ J̷e̷s̷z̷c̷z̷e̷ n̷i̷e̷ s̷k̷o̷ń̷c̷z̷y̷ł̷a̷m̷!̷- Krzyknęła ,lecz to zignorowałem.
Jeszcze coś tam do mnie mówiła ,ale totalnie ją olałem ,aż nagle natknąłem się na nikogo innego niżeli śmierć we własnej osobie.
-Oh cześć Reaper!- Przywitałem się.
-Co tu robisz Cross? -Zapytał wyraźnie zaskoczony moją obecnością tutaj.
-Cóż... Prawie zostałem przyłapany przez pewnego osobnika ,więc szybko ucieknąłem i pojawiłem się tutaj- Powiedziałem w skrócie.
-Ah to tak... No ja znów pracuje... Dzieciak w tym AU nieźle się zabawił ,a niestety duszę same nie znikną- Westchnął ciężko opierając się o swoją kosę.
-Nie za fajnie... To ja ci nie będę przeszkadzać, powodzenia!- Pomachałem Reaperowi na pożegnanie i wróciłem do domu.
\_pov. Error_/
Po tym jak jakiś osobnik w krzakach uciekł ,podirytowany usiadłem na kamieniu i oparłem czaszkę o rękę.
-Ciepła woda w rzeczce? -Zaptałem niezadowolonego i mokrego Dusta ,który zaśmiał się ironicznie.
-Haha bardzo śmieszne, może ty chcesz sprawdzić?- Na jego czaszkę wszedł chytry uśmieszek. Już wiedziałem co mnie czeka...
Gdy już byłem przygotowany do tego, żeby wpaść do wody, stało się coś nieoczekiwanego.
Nie wpadłem do niej.
Spojrzałem na Dusta ,który zaczął się ze mnie śmiać. Wywróciłem oczami i wstałem z kamienia na którym siedziałem.
-Aż tak bardzo ci do śmiechu?- Zapytałem przetrzepując trochę ubrania.
-No a jak- Powiedział rozbawiony Dust trzepiąc bluzą , która chwilę temu ściągnął z siebie.
Zostawiając poraz kolejny Dusta przeteleportowałem się do Geno. Musiałem z nim porozmawiać o pewnej rzeczy ,która dręczyła mnie już jakiś czas.
Gdy znalazłem się w ekranie ładowania zacząłem rozglądać się za bratem. Znalazłem go wzrokiem po krótkiej chwili i podszedłem do niego.
-Cześć Geno- Przywitałem się , siadając obok niego.
-Wow, nie spodziewałem się ciebie tutaj- Zaskoczony szkielet spojrzał na mnie.
-To już nie mogę cię od tak odwiedzić?- Zapytałem.
-Możesz, po prostu rzadko się to zdarza ,że tak nagle przychodzisz do mnie. Masz jakąś sprawę?- Geno widocznie był zaciekawiony tym ,dlaczego tu przyszedłem.
-Tak jest pewna sprawa...-Zacząłem trochę niepewnie ,bo nie wiedziałem jak zbudować to zdanie.
Nagle!
Wpadł do nas Fresh ,który wjechał na desce i wyjebał się tuż przed nami.
-Funk... A było tak blisko- Powiedział ze śmiechem podnosząc się z ziemi.
- Co ty odpierdalasz?- Zapytałem zirytowany jego zachowaniem.
-Error spokojnie- Odparł Geno i dleiaktnie się uśmiechnął.
W odpowiedzi prychnąłem i skierowałem wzrok na kolorowo ubranego szkieleta , który chcąc nie chcąc był moim drugim bratem.
-Broski, zluzuj gacie, przyszedłem tutaj ,bo cię śledziłem i przy okazji chciałem zaprosić was na wyrąbistą ,wspaniałą ,najlepszą ,najbardziej epicką imprezę w całym świecie!- Zadowolony z siebie Fresh podrzucił deską i złapał ją.
-Przyjmujesz odmowę?-Wywróciłem oczami ,aż nagle Fresh przysunął się do mnie na niebezpieczną odległość.
-Wyglądam ci na kogoś kto przyjmuję odmowę na moje imprezy?- Położył palce na swoich okularach i już je chciał ściągnąć ,ale Geno chwycił go za kaptur i odciągnął do tyłu.
-Tak przyjdziemy ,ale proszę nie bijcie się znów- Powiedział spokojnie żywy trup zażenowany naszym zachowaniem.
-Wspaniale! Wyśle wam wiadomość moim super, duper, zajebistym samolocikiem papierowym! Do zobaczyska na imprezce!- Zadowolony wyjechał z ekranu ładowania na desce.
Spojrzałem na Geno , który wzrok miał skierowany w stronę czerni.
-Czemu sie zgodziłeś?!- Zapytałem poddenerwowany ,bo nie chciałem tam iść.
-Może być... Ciekawie- Powiedział cichym głosem obracając się w moją stronę, a w jego źrenicy zobaczyłem pustkę...
Zapadła cisza...
Bracie czy ty się bawisz w Inka ,który nie napił się swoich farbek ,bo o nich zapomniał?
Nagle tą ciszę przerwał otwierający się malutki portal ,z którego wyleciał samolocik wraz z fajerwerkami ,który zaczęły strzelać po całym ekranie. Samolocik za to zaczął robic jakieś kółeczka, ósemki w powietrzu ,aż w końcu doleciał do nas i opadł na ziemię.
Chwyciłem samolocik i otworzyłem go ,a gdy to zrobiłem wystrzeliło z niego confetti prosto w moją czaszkę.
-Zabije cię kiedyś Fresh...-Warknąłem cicho strzepując z siebie kolorowe karteczki.
Spojrzałem na zawartość samolotu i był w nim liścik ,w którym pisało gdzie i kiedy odbędzie się ta impreza.
Gorzej być nie mogło....
/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/
Tym razem bez polsatu xD
Zostawiam was z tym czymś. Ten rozdział to tragedia ludzka wiem xD
Ale chyba ,aż tak źle nie ma co (。•̀ᴗ-)✧
I pytanko malutkie ,chcecie może jakiegoś artbooka?
To chyba tyle co mam wam do powiedzenia ,do zobaczenia ( ꈍᴗꈍ)
Elo~ ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro