35 - Epilog
\pov. Narrator/
~~~
Była piękna wiosna... Kwiaty śpiewały, ptaki kwitły... W dni takie jak te...
Error siedział na fotelu w siadzie skrzyżnym, mając na nogach pudełko w którym znajdowały się jego kukiełki. W rękach trzymał jedną niedokończoną, którą właśnie chciał skończyć.
-Skarbie ja wychodzę, będę wieczorem!- Dust podszedł do Errora i pocałował go delikatnie w policzek.
-Pewnie, tylko po pierwsze... Nie upij się na śmierć, po drugie... Wróć przed północą- Uśmiechnął się lekko błędzik.
-Tak wiem, wiem... Czyli tak jak zawsze- Zaśmiał się Dust.
Kurz poklepał jeszcze swojego ukochanego po głowie i podszedł do drzwi wyjściowych, zabierając z wieszaka płaszcz i zakładając go na siebie. Przez ten cały czas obserwował go Error. Gdy tylko Dust zniknął za drzwiami, szkielet wrócił do szydełkowania.
Error nie wiedział... Że ten wieczór... Zmieni wszystko...
Gdzie poszedł Dust?
...
~~~
Przyszło lato, poszła wiosna... Słońce grzało... Woda ciepła... A w dni takie jak te...
Ink siedział w Anty-Voidzie i ze szkicownikiem w rękach chodził w kółko zastanawiając się co mógłby narysować. Nic nie przychodziło mu do głowy. Postanowił więc, że przejdzie się do Dreama.
Przeteleportował się pod dom swojego już narzeczonego i zapukał do drzwi. Nie minęło kilka minut, a one się otworzyły.
Ink z uśmiechem przytulił marzyciela, który... Wyglądał na smutnego.
-Hej Dream... Co się stało?- Zapytał zmartwiony szkielet.
-To nic takiego...- Zaśmiał się smutno i pocałował Inka w policzek.
-Chcesz się przejść na spacer?- Zaproponował Ink.
Dream wahał się nad odpowiedzią, wędrując wzrokiem na wszystkie strony, aż w końcu zatrzymał go na Malarzu i pogłaskał go ręką po policzku.
-Wybacz... Ja... Muszę coś zrobić... Spotkamy się wieczorem- Złożył delikatny pocałunek na jego ustach i pożegnał się z nim.
Ink wrócił do Voidu.
Gdzie poszedł Dream?
...
~~~
Zimny jesienny wiatr... Liście opadające na ziemię... Chłodny deszcz... W dni takie jak te...
Nightmare siedział i próbował uśpić dziecko bujając go na swoich mackach, lecz nie dawało to kompletnie nic. Nie mogąc znieść płaczu, wcisnął dzieciaka na ręce Crossa.
Maluch momentalnie się uspokoił i wtulił do ojca/matki. Cross cicho się zaśmiał.
-No to chyba na ciebie spada rola matki- Powiedział spokojnie Nm i poklepał szkieleta po głowie macką.
-Chyba tak... Cóż... To lepsze niż żeby miał ciągle płakać na twoich rękach- Ponownie zaśmiał się.
-Pffff... Bardzo śmieszne- Night wywrócił oczami i napił się kawy, która niedawno sobie zrobił.
Cross uspał małego szkielecika, po czym położył go do łóżeczka. Wrócił do Nighta i go przytulił.
-Nie będziesz zły, jeśli wyjdę na jakieś 2 godzinki?- Zapytał Cross.
-Jeśli wrócisz w tym stanie co jesteś teraz to nie będę zły- Ośmiornica złożyła lekki pocałunek na ustach niższego od siebie szkieleta.
-Oczywiście- Powiedział Cross i przytulił jeszcze Nighta, a następnie wyszedł z domu.
Jednak...
Gdzie poszedł Cross?
...
~~~
Zima zapukała do okienka... Śnieg spadł zimny... W dni takie jak te...
Dust znalazł się pod domem szkieleta i bez pukania wszedł do środka. Panowała ciemność, lecz mu nie przeszkadzała. Przeszedł korytarzem, aż znalazł się w salonie, gdzie zastał Nightmare czytającego książkę.
-... I w taki sposób Dust dowiedział się, że Error jest jego bratem, więc musieli się rozwieść...- Zatrzymał się na chwile Nightmare, bo usłyszał jak ktoś wchodzi do domu i odwrócił wzrok w tamtą stronę.
-W końcu przyszedłeś- Powiedział NM i zamknął książkę, a następnie odłożył ja na stoliczek kawowy.
-Tak, tak... Co tam ciekawego czytasz znów dzieciakom?- Pytanie padło z ust Dusta, który poszedł do szkieleta i oparł się o fotel, na którym siedział.
-Książkę którą ostatnio znalazłem...- Night spojrzał na dwójkę dzieciaków, którzy siedzieli na ziemii patrząc się na nich wyczekująco.
Jedno dziecko było od Nighta i Killera, a drugie... Od Nighta i Dusta...
-Co było dalej?- Zapytał mały szkielecik z iskierkami radości w oczkach.
-Tatuś zaraz wam przeczyta...- Zaśmiał się Night i wstał z fotela.
Dust wywrócił oczami i rozsiadł się na fotelu. Zabrał do ręki książkę i otworzył ją na jakiejś losowej stronie. Jednak gdy przeczytał w głowie kilka zdań... Spojrzał na Mackowatego szkieleta.
-Ciemne dni... Nadeszły...
~~~
**Miesiąc później**
Wszyscy ubrani na czarno...
Stali przed kamiennym grobem...
W rękach trzymali pojedyńcze kwiaty...
Z nieba spadały pojedyncze krople deszczu...
Zimny wiatr powodował dreszcze u niektórych...
Rzucili kwiaty...
Jeden szkielet kucnął...
Przetarł łzy, które spływały po jego policzku...
Dwójka jego przyjaciół...
Próbowali go pocieszyć...
Bez skutku...
Szkielet wyciągnął nóż...
I...
...
...
...
Przeciął paczkę prezerwatyw, którą wyciągnął z kieszeni i rzucił ją na grób.
-Żegnaj dziewictwo Errora... Będziemy dobrze cię wspominać...- Głos należał do Reapera.
-Kurwa Reap! Ogarnij się co ty robisz?!- Nagle podbiegł do nich Geno i uderzył Reapera z ręki w twarz.
-Auć!? Odprawiam pogrzeb! Kto inny niżeli ja mógłby to zrobić?!- Reaper wstał z ziemi.
-Jezu z kim ja żyję... Gdzie Error i Dust? I czy oni wiedzą o tym?- Zapytał Geno.
-Yyyy nie?- Zaśmiał się nerwowo.
Nagle nie stąd nie z owąd pojawiła się wspomniana dwójka szkieletów.
-Ale co my?- Zapytał Spokojnie Dust przytulając do siebie swojego ukochanego Errora.
-Reaper bawi się w niszczyciela zabawy i uśmiechów dzieci- Wywrócił oczami żywy trup.
-Ej! To nie prawda!- Oburzył się Reaper i niczym małe dziecko fochnął się.
Nagle Error podniósł kartkę do ręki i zaczął ją czytać.
-"[...] Ciemne dni... Nadeszły..." Serio Reaper? Jak ty żeś to wymyślił?- Zaśmiał się Error i zgniótł kartkę wyrzucając ją.
Wszyscy zgromadzeni zaśmiali się...
Dust za to uśmiechnął się delikatnie i splótł swoją rękę z ręką Errora, a następnie spojrzał na dwie srebrne obrączki ślubne znajdujące się na ich rękach...
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie...
Chyba.
/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/
Woho! Mamy Epilog!
Jak się z tym czujecie? Że ta piękna książka jest już (prawie) zakończona?
Tak wiem ten rozdział mógł was zmieszać xD
Ale wszystko szczęśliwie się skończyło prawda?
Możecie napisać co sądzicie o epilogu jak i o całej tej książce!
W sumie... Skończyła się ona dość szybko xD
Ale dobra... Dziękuję wam bardzo za czytanie tej książki!
Mam nadzieję, że również moje inne prace wam przypadną do gustu i zostaniecie tu dłużej~
Już, już kończę pierdzielic...
~Akina♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro