24
\_pov. Dust_/
Od zdarzenia w ekranie ładowania minęły 2 dni, przez które ani razu nie spotkałem się z Errorem i mnie to trochę zasmuciło, ale on był ciągle zajęty, więc co mogłem zrobić... Nic.
Wytaszczyłem się z łóżka i ubrałem na siebie codzienne ubrania. Gdy już się ogarnąłem do stanu trzeźwości poszedłem do kuchni i zaparzyłem sobie kawę. Wraz z kubkiem usiadłem przy stole w salonie i westchnąłem.
-Niech coś się stanie bo nudy- Powiedziałem cicho do siebie i upiłem łyk kawy, ale zapomniałem, że jest gorąca i się oparzyłem.
-Ouch, gorące- Mruknąłem do siebie znudzony i położyłem się na kanapie zamykając oczy, a ręce podłożyłem pod głowę.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Niechętnie wstałem z kanapy i podszedłem do nich, po czym otworzyłem je i zobaczyłem Horrora?
-Szefuńciu chce z tobą porozmawiać- Powiedział spokojnie przejeżdżając ręką po ostrzu swojej siekiery.
-Wow, co to za nowość. Zaraz tam będę, narazie- Odparłem i zamknąłem mu drzwi przed twarzą, a następnie podszedłem do kanapy i na niej usiadłem.
Spokojnie zacząłem popijać sobie kawusie, a gdy skończyłem, przeteleportowałem się do bazy Bad Guys, czyli tam gdzie Nightmare coś ode mnie chciał.
Pojawiłem się od razu w swoim pokoju, gdzie był porządek idealny, czyli tak w skrócie wszystko leżało tam gdzie popadnie, nie było widać podłogi, a nawet połowy jednej ściany. Wyszedłem z pokoju i pokierowałem się w stronę gabinetu NM.
Podszedłem do drzwi i powoli do nich zapukałem czekając na jakikolwiek odzew ze środka.
-Prosze- Głos Nighta wydawał mi się trochę dziwny, ale totalnie to zignorowałem i wszedłem do środka.
W pomieszczeniu było ciemno, okna zasłonięte, lecz przy biurku stała mała niebieska lampka, która się świeciła, a za biurkiem siedział on we własnej osobie. Czyli Night.
Spojrzałem na niego powoli podchodząc, a następnie usiadłem na fotelu, które było naprzeciwko biurka.
-Więc?- Zapytałem od razu, bo chce mieć już to z głowy.
-Zostaliśmy zdradzeni przez jedną z osób- Powiedział z powagą w głowie łącząc dłonie na wzór trójkąta.
-Przez kogo?- Zapytałem ponownie przechylając lekko głowę w bok, marszcząc przy tym brwi.
-Killer- Tylko tyle powiedział, co mnie trochę zaskoczyło, trochę nie, ciężko powiedzieć.
-I co z nim zrobić?- Zadałem kolejne pytanie opierając głowę o rękę.
-Zabić- Powiedział na co pokiwałem głowa na znak, że rozumiem i wstałem z miejsca, po czym ruszyłem w stronę drzwi.
Niespodziewanie zostałem zatrzymany macką przez Nightmare, przez co odwróciłem się na pięcie w jego stronę posyłając mu pytające spojrzenie.
-Masz być dyskretny... Zrozumiano?- Zapytał spokojnie spoglądając na mnie.
Wywróciłem lekko oczami i przytaknąłem. Nie jestem przecież aż takim debi... O boże! Ale zajebiste świeczki!
Podbiegłem do świeczek i zacząłem się im przyglądać z zaangażowaniem. Szybko zabrałem wszystkie do kieszeni i wybiegłem z gabinetu NM , słysząc za sobą krzyki szefa i kilka przekleństw w moją stronę.
Pfff... Moja kolekcja jest najważniejsza...
Dumny z siebie przeniosłem się do swojego domu i poszedłem go gabloty z moimi cudownymi skarbami. Otworzyłem ją i wyciągnąłem z jednej z szafeczek drewniana skrzynkę ozdobioną złotymi elementami. W środku skrzynki było już kilka świeczek, lecz wciąż za mało. Delikatnie umieściłem świeczki, które podjebałem NM do skrzynki i dałem ją z powrotem do gabloty, zamykając szklane drzwiczki.
-Idealnie...- Powiedziałem do siebie z usmiechem patrząc na moją kolekcję wszystkiego.
W końcu pomyślałem, że przydałoby się wykonać misję, która zlecił mi Nightmare. Powinienem obmyślić jakiś plan, ale... Lepiej lecieć na spontanie. Przecież co złego może się stać?
Podszedłem tym razem do szafy i wyciągnąłem z niej bluzę roboczą, która była już trochę ujebana od wszystkiego. Do tego zabrałem jeszcze jakieś spodnie, żeby nie ubrudzić tych co mam aktualnie na sobie. Po tym jak się przebrałem zabrałem jeszcze nóż do ręki i sprawdziłem czy był ostry, a gdy się upewniłem to schowałem go do kieszeni od bluzy i wyszedłem z domu.
Mimo, że Killer był moim dobrym kumplem to... Zdrada z jego strony nie była zbyt dobra. Ale nie ma co za dużo myśleć, trzeba działać, żeby dostać jakąś dobrą premię.
Przeciągnąłem się jeszcze i otworzyłem sobie portal, a gdy chciałem przez niego przejść, zatrzymałem się z jedną myślą.
-Jak ja go mam znaleźć?- To pytanie pojawiło mi się w głowie, przez co zamknąłem portal i zacząłem się zastanawiać.
Nie byłby raczej u siebie, bo byłoby to zbyt proste, w bazie też go nie będzie, bo po co miałby tam być, więc gdzie... Ink! On będzie wiedział!
Otworzyłem znów portal i skoczyłem przez niego, wyskakując w Anty-Voidzie prosto na Atramencika ,który nic nie świadomy siedział i coś robił.
Gdy na niego upadłem, wystraszył się i zrzucił mnie z siebie.
-Dust! Nie strasz mnie tak...- Powiedział kładąc rękę w miejscu duszy, której i tak nie miał.
-Sorki, sorki, mam sprawę- Zacząłem bez zbędnego pierdolenia.
-To coś wspólnego z Errorem?- Zapytał przekręcając lekko głowę w bok.
-Nie, nie... To ściśle tajne. Słuchaj, wiesz może gdzie jest Killer?- Zapytałem.
Ink przez chwilę myślał nad odpowiedzią, aż w końcu chyba się namyślił, czy coś w tym rodzaju i otworzył malutki portal, do którego wcisnął rękę. Chwilę tam pogrzebał, a gdy ją wyciągnął, zauważyłem, że ma w niej kartkę.
Spojrzał na tą kartkę i coś na niej napisał ołówkiem, po czym podał mi ją z uśmiechem.
-Tutaj go znajdziesz- Powiedział spokojnie.
Podziękowałem nie patrząc się na kartkę i chowając ją od razu do kieszeni, a następnie przeteleportowałem się gdzieś do jakiegoś lasu.
Dopiero wtedy wyciągnąłem z kieszeni kartkę i spojrzałem na nią.
-Dreamtale? Co on tam niby miałby robić?- Zapytałem sam siebie, lecz po chwili wzruszyłem rękami i właśnie do tego AU się przeniosłem.
Pojawiając się w owym uniwersum schowałem kartkę do kieszeni poraz kolejny i zacząłem szukać Killera, ale tak... Po kryjomu, bo przecież miało to być dyskretne.
W pewnym momencie poczułem dziwną atmosferę, aurę, jeden kij. Zmrużyłem oczy będąc w gotowości na jakikolwiek atak czy coś w tym rodzaju. Przemierzałem las szukając Killera, lecz przez jakiś czas nie mogłem go znaleźć.
Aż do pewnego momentu.
Kątem oka zauważyłem jak coś przechodzi między drzewami, jakaś czarna postać. Zmrużyłem oczy i wyciągnąłem z kieszeni nóż obracając go zgrabnie w palcach i zatrzymałem się obracając się dookoła uważnie patrząc się.
Nagle czyjeś macki oplotły mnie i uniosły lekko do góry, a nóż wytrącając mi z ręki.
Chwila... Nightmare? Co on tu kuźwa robi?...
Nie...
Coś mi się tu nie zgadza...
Przywołałem swoją ostrą kość i przeciąłem nią jedną z macek, a następnie uwolniłem się z uścisku, który nie był nawet zbyt mocny.
Odskoczyłem na bok i spojrzałem na właściciela macek.
-Killer?- Zapytałem nieco zaskoczony, bo tego się nie spodziewałem.
Ten spojrzał tylko na mnie i zaśmiał się, a jego macka zdążyła się zregenerować. Jebane ośmiornice, znaczy nie obrażając Nightmare, bo nie dałby mi premii.
-Szukałeś mnie co?- Zaśmiał się psychicznie i wyciągnął swój nóż.
-Nie? Po prostu przechadzałem się po okolicy- Próbowałem grać, ale nie szło mi zbyt dobrze.
-Znamy się zbyt długo...- Uśmiechnął się, ale tak nie fajnie.
Chciałem coś powiedzieć ,lecz ten leszcz wystrzelił we mnie macką, co uniknąłem szybko i zmarszczyłem brwi , piorunując go morderczym spojrzeniem.
Więc tak chcę się bawić...
Moje oko błysnęło na fioletowo i nagle usłyszałem za sobą dźwięk swojego brata.
-Nyehehe... Darmowy EXP...- Zaśmiał się.
Spojrzałem na Killera morderczym wzrokiem i przywołałem więcej kości, które ułożyły się w okrąg nad Killerem. On tylko zaśmiał się patrząc na kości, po czym spojrzał na mnie. Wystrzeliłem swoje kości w niego i odskoczyłem w bok tak na wszelki wypadek gdyby chciał mnie zaatakować co okazało się strzałem w dziesiątkę.
Killer skoczył w miejsce gdzie stałem i trafił niestety w drzewo. Zaśmiałem się i poszedłem do niego szybko i gdy ten oparł się plecami o drzewo, wbiłem w jego ramię nóż przyszpilając go do drzewa. Przywołałem również kość, której ostrą część przymierzyłem do jego duszy.
Spojrzałem na niego morderczym spojrzeniem trzymając jedną ręką nóż ,a drugą kość.
-Jakieś ostatnie słowo?- Zapytałem ze śmiechem.
Nagle...
Poczułem, że coś mnie popycha od tyłu w stronę Killera i gdy zrozumiałem, że to jego macka doznałem szoku, gdyż przez ten ruch zetknęliśmy się czaszkami w pocałunku...
Oszołomiony stałem w miejscu nie wiedząc co zrobić, lecz nagle usłyszałem coś upadającego na ziemię.
Momentalnie spojrzałem w tamtą stronę odpychając się od Killera i zauważyłem...
Errora...
/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/
Hehehe xD
Dojebanie perfekcyjnie.
Dzisiaj macie dłuższy rozdział, bo jak szaleć to szaleć na całego xD
Ktoś się tego spodziewał?
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Nie mam co więcej dodać, prócz tego, że rozdział dzisiaj jest przez tą oto osóbkę:
Dlatego ładnie jej podziękujcie ;3
I wbijcie do niej, bo ma zajebiste książeczki ;33
W tym Errinka ( ͡° ͜ʖ ͡°)
No! I to tyle w sumie xD
Do zobaczenia~
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro