16
Przeszedłem przez portal pojawiając się w Outertale, akurat na klifie, na którym siedział Dust.
Stałem tak przez chwilę nie za bardzo wiedząc co powiedzieć, lecz po chwili podszedłem do niego i wciąż milcząc zająłem miejsce obok.
-Ja..- Powiedzieliśmy w tym samym czasie, przez co spojrzeliśmy na siebie i lekko zaśmialiśmy.
-Mów pierwszy- Powiedziałem w stronę Dusta.
-Ja naprawdę cię przepraszam, za tamten żart... Miało to wyglądać inaczej, nie wiedziałem że tak zareagujesz- Odparł cicho Dust, kierując wzrok na niebo.
-Ja też cię chciałem przeprosić, trochę za bardzo się tym zdenerwowałem- Powiedziałem również cicho patrząc na swoje ręce.
Siedzieliśmy tak w ciszy przez chwilę, aż w końcu postanowiłem spojrzeć na Dusta i jak się okazało on pomyślał o tym samym i nasze spojrzenia ponownie się skrzyżowały.
Nawet nie wiem kiedy, na moich policzkach pojawiły się rumieńce, przez co szybko odwróciłem wzrok w bok.
-Erm... Przyjmuje twoje przeprosiny- Mruknąłem cicho pod nieistniejącym nosem.
-Ja twoje również- Dodał rozbawiony tą sytuacją Dust.
I ponownie nastała cisza, ale taka spokojna i przyjemna. Taka, której potrzebował każdy z nas. Po kilku minutach, w końcu się odezwałem jako pierwszy.
-Sam to wszystko przygotowałeś?- Zapytałem i spojrzałem na niego.
Dust akurat nalewał do kieliszków wino i podał mi jeden z nich.
-Zgadza się -Powiedział dumny z siebie ,a ja odebrałem kieliszek.
Co mogę rzec... Wybrał naprawdę wspaniałe miejsce... Ciekawe czy wymyślił je sam, czy ktoś mu to poradził. Nie będę się go o to pytać teraz, bo nie chce psuć tak pięknej chwili.
-Więc... Jesteśmy pogodzeni?- Zapytał nagle Dust pijąc spokojnie wino.
-Wyglada na to, że tak- Odpowiedziałem i wykonałem ta samą czynność co on.
-Naprawde się cieszę... -Powiedział z uśmiechem Dust.
Również się uśmiechnąłem i spojrzałem na piękne gwieździste niebo... Tej nocy, chociaż noc tu jest zawsze, ale tym razem było trochę inaczej.
Zazwyczaj jak tu chodziłem niebo było takie... Jakby czegoś brakowało, a teraz? Teraz było wręcz idealnie.
-Jest tu pięknie- Powiedziałem cicho nie odrywając wzroku od gwiazd.
-Zgadzam się- Mruknął szybko i po chwili położył się na kocu dając ręce pod głowę.
-Nakarmisz mnie?- Zapytał nagle Dust spoglądając na mnie kątem oka z lekkim rozbawieniem.
-Em? Masz rączki? Masz, więc potrafisz zjeść sam- Parsknąłem, a na moich policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.
-Oh no weź Errorkuuuu, tylko ten jeden raz~ Zaśmiał się cicho.
Biłem się w myślami co zrobić, ale patrząc się tak na niego... Uległem.
-Niech ci będzie, ale tylko jeden jedyny raz- Powiedziałem i sięgnąłem ręką do koszyka, który był na obrzeżach koca.
Niespodziewanie Dust pociągnął mnie w swoją stronę przez co wylądowałem na kocu, a on znalazł się nade mną, mając ręce położone przy mojej głowie.
Spojrzałem na niego zaskoczony, bo mnie to zaskoczyło, a zarazem moje policzki spaliły buraka uświadamiając sobie w jakiej pozycji się znajdujemy.
-D-Dust co ty r-robisz?- Zapytałem zmieszany.
-Hmmm... Mogę spróbować ciebie?- Zapytał i zaśmiał się na widok mojej jeszcze bardziej zarumienione twarzy.
Co on robi?!
Nagle dotarło do mnie... Że się najebał... Jednym kieliszkiem wina... Jak?
-Dust ty jesteś pijany- Powiedziałem i próbowałem odsunąć go od siebie, ale z marnym skutkiem.
-Ja? Nie... -Zaśmiał się ponownie i przysunął swoją twarz bliżej mojej.
-D-Dust... Odsuń się- Powiedziałem cicho uciekając wzrokiem.
-A co jeśli n...-Nie dane było mu dokończyć.
Ponieważ nagle z portalu wyleciał Reaper i tępa strona kosy znokautował Dusta, przez co ten spadł ze mnie na koc.
-O co chodzi do cholery?- Zapytałem jeszcze bardziej zmieszany niż wcześniej spoglądając na mrocznego żniwiarza.
-Um... Wypadek przy pracy?- Zaśmiał się nerwowo.
-Jak to wypadek przy pracy?!- Zapytałem ponownie wstając z koca i lekko się otrzepując.
-Cóż... Dałem Dustowi wino, które mi dałeś i ci go nie oddałem, ale potem przypomniałem sobie, że na nim pisało "100% czystego alkoholu" iii... Haha... Dlatego też tu jestem, ale jak widzę, Dust zdążył się tego napić...- Powiedział z lekkim rozbawieniem.
- Kurwa Reaper! Mówiłem ci, że kiedyś wyrwę ci te nogi i ręce?- Odparłem wkurzony kładąc rękę na skroni.
-Haha... To ja już wam nie przeszkadzam, narka!- Zaśmiał się ponownie i zniknął.
-Reap...-Nie zdążyłem dopowiedzieć, bo kosiarz zniknął za portalem.
I co ja mam zrobić z tymi zwłokami Dusta, które leżą na kocu?
Westchnąłem ciężko spoglądając na niego i usiadłem ponownie na kocu biorąc do ręki wino, które faktycznie należało do mnie.
Naprawdę kiedyś jebnę temu Reaperowi... Niech on czasem użyje mózgu! Chociaż go nie ma... To niech użyje czegokolwiek do myślenia!
Napiłem się wina, na początku troszkę, ale skończyło się na tym, że opróżniłem całą butelkę do pusta i rzuciłem ja z powrotem do koszyka, w którym było.
-Ugh... Masz mi teraz odkupić to wino... I ty i Reaper- Warknąłem lekko wstawiony.
Chociaż wciąż dziwiło mnie to... Że on po jednym kieliszku się upił, a ja dopiero po całej butelce...
To pozostanie chyba tajemnicą...
Wracając.
Zrzuciłem Dusta z koca i poskładałem go, a następnie wrzuciłem do koszyka. Później zabrałem do ręki koc i spojrzałem na Dusta, który był w koszyku.
-Czej... Coś mi się chyba pojebało- Powiedziałem i szybko wyciągnąłem poskładanego Dusta z koszyka i go wyprostowałam, a na jego miejsce dałem kocyk.
-Okej teraz pasuje- Powiedziałem spokojnie i zabrałem do ręki koszyk, a Dusta zabrałem na ręce.
-Masz szczęście, że nie jesteś za ciężki- Odparłem cicho patrząc na niego spokojnie.
Dust leżał na moich rękach i coś tam mruczał pod nosem, jakieś pierdoły, którymi za bardzo się nie przejmowałem.
Otworzyłem portal i przeszedłem przez niego pojawiając się od razu w pokoju Dusta, a następnie położyłem go na łóżku, a koszyk odłożyłem gdzieś na bok.
Wypuściłem cicho powietrze i usiadłem na skraju łóżka kierując wzrok na Dusta zakrywając go kołdrą.
-Ciekawe czy będziesz to pamiętać jak się obudzisz- Mruknąłem cicho i lekko się zaśmiałem mrużąc oczy.
Po chwili wstałem i już chciałem wracać do domu, aż nagle poczułem jak ktoś, chwyta mnie za szalik. Odwróciłem się i spojrzałem na Dusta, który był nieco przebudzony, albo trochę przytomny... Jedno i to samo.
Trzymał ręką mój szalik lekko ciągnąć go w swoją stronę.
-Coś chcesz?- Zapytałem cicho, na co ten otworzył lekko oczy i spojrzał na mnie maślanymi oczami.
-Zostań przy mnie... Proszę..- Powiedział cicho.
Jak patrzyłem się tak na niego... Nie mogłem mu odmówić. Usiadłem na łóżku i westchnąłem cicho, lecz deliaktnie się uśmiechałem.
Teraz naprawdę wyglądał uroczo...
/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/
Kurde miało nie być dzisiaj rozdziału xD
Ale wena wleciała mi i rozdział się pojawił xD
Możecie się cieszyć z tego powodu :3
Cóż, rozdział moim zdaniem wyszedł uroczo xD
Ale...
Zaniedlugo trzeba coś odjebać ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Więc czekajcie hehe...
Yo~
( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro