Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

\_pov.Error_/

Pół przytomny otworzyłem oczy i rozejrzałem na boki. Chciałem podnieść się, ale coś mi to uniemożliwiało. Po dobrych kilku minutach zorientowałem się, że jestem związany atramentem.

Co się odjebało?

-Ktoś tu jest?- Zapytałem spokojnie rozglądając się dookoła siebie.

-W końcu się obudziłeś!- Głos ten należał do Inka. Spojrzałem w jego stronę, a ten zadowolony siedział przy stoliku na fotelu i popijał farbki.

-Wez się nimi zatruj- Prychnąłem wywracając oczami.

-Tak jak ty wczoraj moją różowa farbką?- Zapytał rozbawiony.

-Co? Ale że ja i twoje farby? W życiu- Powiedziałem zdegustowany próbując się podnieść.

-Dust ci to potwierdzi, jak tu przyszliśmy to zacząłeś się do niego kleić jak mucha do gówna-Odpowiedział ze spokojem Ink.

-Co... Dobra, weź mnie w końcu uwolnij- Warknąłem wkurzony tym, że nie mogłem zbytnio się ruszyć.

-Nie ma mowy, za kare tak będziesz siedział- Prychnął dumny z siebie.

-No chyba cię coś pojebało, nie mam zamiaru tu siedzieć- Warknąłem zaczynając kołysać się na hamaku, próbując z niego zejść.

-Nie masz wyboru, było nie pić mojej farbki- Powiedział krzyżując ręce.

Nie odpowiedziałem nic, bo byłem zajęty uwalnianiem się z tego atramentu. Nagle spadłem z hamaku prosto na ziemię.

-Ouch... A teraz mnie uwolnisz?- Zapytałem obracając się w stronę Inka.

Ink westchnął tylko i magią ściągnął ze mnie atramentową linę.
Zadowolony z siebie wstałem i dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że nie mam na sobie podkoszulka, ani bluzy.

-Czy ty mnie rozebrałeś?- Zapytałem podejrzliwym wzrokiem na tego tęczowego dupka.

-Po co miałbym to robić? Jak tutaj przyszliśmy to już tak wyglądałeś... Zapewne sam się rozebrałeś- Odpowiedział Ink dalej pijąc swoje farby.

Po krótkiej wymianie zdań z Inkiem zacząłem szukać swoich ubrań, a gdy je znalazłem, to szybko je założyłem i wskoczyłem na swój hamak kładąc się na nim.
Minęło kilka minut, a Atrament opowiedział mi całą historię na ten temat, a następnie po prostu sobie poszedł zostawiając mnie w samotności.

Nie mogłem uwierzyć w tą historię Inka... Wydawała mi się taka hipernierealistyczna, ale skoro Dust też ją potwierdza to chyba się to wydarzyło... Chociaż... Nie rozmawiałem z nim o tym. W takim wypadku będę musiał zamienić z nim słówko.
Tylko później, bo teraz mi się nie chce.

Przeciągnąłem się lekko i przywołałem swoje kukiełki. Przynajmniej one nie działą mi na nerwy.
Wróciłem do dziergania jednej z nich, a myślami gdzieś odleciałem...

...Lil time skip...

-Nie! Weź mnie zostaw! Nie dam ci tego!- Usłyszałem nagle kłótnie pomiędzy Inkiem, a Crossem?

Lepszego miejsca nie mogli sobie znaleźć?
Mimo to zacząłem ich podsłuchiwać, bo czemu nie?

-Dawaj to!- Usłyszałem krzyk Crossa skierowany do Inka.

-W życiu, idź mi stąd!- Ink w pewnym momencie po prostu wyjebał Crossa z Anty-Voidu i z ciężkim westchnęciem usiadł na ziemi.

-O co takiego poszło?- Zapytałem nie ruszając się z hamaku, bo po co.

-Cross chciał wziąć ode mnie różową farbkę, żeby dać ją Nightmare, bo się w nim zakochał, ale NM nie jest co do tego pewny- Powiedział Ink i położył się.

-Uuu... Ciężka sprawa- Skomentowałem chowając w końcu swoje kukiełki i zeskoczyłem z hamaku.

Poprawiłem na sobie bluzę i otworzyłem sobie portal, a gdy już chciałem przez niego przejść, poczułem jak ktoś łapie mnie za nogę.

-Nie zostawiaj mnie tu! A co jeśli on wróci?!-Załamany Ink trzymał moją nogę i nie chciał jej puścić.

-Wal się, to nie mój problem- Odpowiedziałem i kopnąłem go w rękę, po czym szybko spierdoliłem z Anty-Voidu.

W końcu nadeszła pora, żebym porozmawiał z Dustem o tym co się wydarzyło no i żeby mi potwierdził, czy to co mówił Ink było prawdą.

Wbiłem mu spokojnie na chatę i poszedłem do jego pokoju, bo raczej tam siedział. W sumie zawsze jak do niego przychodziłem to siedział u siebie w pokoju, a jak go tam nie było to oznaczało, że jest w posiadłości gangu NM.

Tak więc wszedłem mu do pokoju bez pukania i na moje szczęście lub nie, zastałem go tam siedzącego na krześle i czytającego coś.

-Co tam ciekawego czytasz?- Zapytałem podchodząc do niego.

-A tam książka pożyczona od Reapera... Nazywa się "Tajniki i porady podrywu by Najlepszy z najlepszych Reaper"...-Odpowiedział normalnie.

Lecz dopiero po chwili zorientował się, że to ja przyszedłem i aż podskoczył z zaskoczenia wypuszczając książkę z rąk.

-Po kija to czytasz? I czemu ci to Reaper dał?- Zapytałem z niemałym zdziwieniem.

-Zapytałem się czy ma jakąś fajną książkę, dał mi tą i kurde... Niesamowicie mnie wciągnęła- Skomentował Dust i lekko się zaśmiał.

Jak on się uroczo śmieje...

Czekaj co? Nie Error! Nie możesz tak myśleć, to jest twój dobry kumpel. Nie miej takich zbereźnych myśli! To nie w twoim stylu! Ugh...

-Halo Error? Zaciąłeś się tak czy co?- Zapytał Dust machając mi ręką przed twarzą.

-Jezu sory, zamyśliłem się- Powiedziałem szybko z nerwowym śmiechem drapiąc się po karku.

-Ja wiem, że jestem taki wspaniały, ale nie musisz na tak długi czas milczeć- Powiedział kuszącym głosem, co spowodowało, że moje poliki stały się lekko niebieskie.

Kurwa...

-O Jezu! To zadziałało! Ta książka jest naprawdę zajebista- Zaśmiał się szkielet odkładając książkę na bok.

Zarumieniłem się bardziej przez swój idiotyzm. Przecież to było pewne, że w tej książce takie rzeczy będą! Jaki ja jestem głupi...

-Dobra, dobra, już się przymknij Dust, nie po to tutaj przyszedłem.- Powiedziałem lekko wachlując sobie twarz ręką.

-Tooo po co w takim razie?- Zapytał dając ręce za głowę.

-No bo Ink mi opowiedział co się wczoraj stało, ale tak średnio mu w to wierzę, więc chciałem przyjść do ciebie zapytać się czy to prawda- Powiedziałem tak w skrócie, bo po co miałem się bardziej rozgadywać

-Ta to prawda- Odparł szybko i się zaśmiał.

-Japierdole... Ale ze mnie debil... Jak mogło do tego dojść- Westchnąłem opierając się plecami o ścianę.

-Po pierwsze, tak jesteś debilem, po drugie, nie mam pojęcia co się takiego stało, że to wypiłeś, a po trzecie, ładnie wyglądają twoje nagie kosteczki~ Powiedział Dust poprawiając sobie kaptur.

Na jego ostatnie słowa, moje kości policzkowe znów stały się niebieskie, ale tym razem bardziej. Zawstydzony jego słowami założyłem na głowę kaptur i pociągnąłem za sznurki, tak żeby nie było mi widać twarzy.

Po co mówisz mi takie rzeczy?! Kuźwa Dust...

-Ale to jest zabawne, będę robił tak częściej- Zaśmiał się ponownie Mr. Pył.

-Jak zrobisz tak jeszcze raz to nie ręczę za swoje linki!- Krzyknąłem, ale nie za głośno w jego stronę.

-Pffff a co mi nimi zrobisz? Aktualnie stoisz oparty o ścianę z kapturem na mordzie, wydaje mi się, że jestem na wygranej pozycji- Odparł dumny z siebie Dust.

-A niech cię prąd kopnie- Prychnąłem wciąż zakryty kapturem.

W odpowiedzi otrzymałem poraz kolejny śmiech Dusta...

/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/-/

Witam witam i o zdrowie pytam !
Jak się tam miewacie ludziska?

Podobał się rozdzialik (◕ᴗ◕✿)?

Według mnie wyszedł tak sobie, ale no niech już będzie xD
Postaram się, żeby w następnych rozdziałach było więcej akcji... Chociaż szykuje coś mocnego xD
Ale wam nie zdradzę hehe ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dobra, tyle pierdolenia, do zobaczenia!

( ꈍᴗꈍ)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro