Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Mieszko:
Hej, masz teraz trochę czasu?

Karolina:

No mam chwile

Mieszko:
Chce ci się wyjść na dwór? Bo się muszę uspokoić, w domu nie wyrabiam

Karolina:
Idę na trening to jak chcesz możemy się spotkać i odprowadzisz mnie na trening

Mieszko:
Dobra, gdzie się widzimy?

Karolina:

Rocha?

Mieszko:
Tam gdzie są lody?

Karolina:

Tak

Mieszko:
Mam tam niedaleko

Karolina:
No to gdzieś tak 16:15 bądź tam

Mieszko:
Okej

Karolina:
To do zobaczenia

Mieszko:
Do zobaczenia

Kiedy byłam już gotowa wyszłam z domu i już po chwili znowu widziałam się z moją przyjaciółką.

-Dobra Kaja, dawaj szybko, bo ja tam zaraz mam być. - pośpieszała mnie dziewczyna

-Dobrze, dobrze. Ja z resztą też się umówiłam.

-Uu, z kim? -zapytała z ekscytacją

-Z kolegą.

-Kolegą?

-Tak, jakiś problem? Zastrzeżenia? Bo nie rozumiem.

-Nie no co ty, myślałam, że z chłopakiem.

Na słowa dziewczyny obie wybuchłyśmy śmiechem i ruszyłyśmy przed siebie.

Nim się obejrzałam, a byłam już po pożegnaniu się z przyjaciółką, a w trakcie spotkania z kolegom. Kierowaliśmy się w stronę hali sportowej obok ogólniaka nie daleko rynku.

-No to ten, czemu nie wytrzymujesz w domu? - zapytałam

-Ojciec mnie denerwuje.-odparł

-No rozumiem...

-A jak tam z Mateuszem?

-Zerwałam z nim.

-Co? Czemu?-zapytał zdziwiony

-Okłamywał mnie.

-A już myślałem, że chociaż wy jesteście szczęśliwi... Zaraz,co? Okłamywał cię? Jak?

-Em... No to tak w skrócie. Chodziłam z takim Wiktorem, ale on zmarł na raka i Mateusz oszukiwał mnie, że Wiktor żyje, że on już nie raz udawał, że choruje na białaczkę, wmawiał mi również, że jest graczem Team Kinguin i proszę nie każ mi teraz tego bardziej rozwijać, bo na chwilę obecną nie wiem jak cokolwiek sensownie wytłumaczyć.

-No dobrze, ale z niego chuj, a mówiłem mu, nie rań jej.

-To prawda... Chuj z niego, ale cóż... Nic na to nie poradzę.

-Kurwa jak można tak kłamać?

-Nie wiem.

Kiedy dotarliśmy pod halę usiedliśmy na murku i nasza rozmowa toczyła się na różne tematy. To był pierwszy raz kiedy spotkałam się z Mieszkiem sam na sam i o dziwo bardzo dobrze czułam się w jego towarzystwie. Poznawaliśmy się bliżej. Ja jego on mnie i od tamtej pory nazwaliśmy się "przyjaciółmi" i przyznam szczerze,że ogarnął mnie nie mały smutek kiedy zobaczyłam, że trener już otwiera halę i muszę iść się przebrać. Umówiłam się z Mieszkiem, że jeżeli będzie mógł to przyjdzie po mnie po treningu. Pożegnałam się z chłopakiem i ruszyłam do szatni.

Trening jak to trening, wyczerpujący. Była na nim również Jowita. Dziewczyna ciągle się mnie pytała co się ze mną dzieje, ponieważ jestem jakaś nie obecna. W rzeczywistości miałam za dużo myśli w głowie. Najpierw Wiktor, potem Mateusz, powoli rozpadające się przyjaźnie, problemy z nauką, rodziną oraz Mieszko. Myśl o nim była na chwilę obecna najprzyjemniejszą myślą w mojej głowie, ale jednak najlepszym rozwiązaniem było pozostawienie problemów na później i skupienie się na tym co mówi trener.

-Karolina. -zagadnęła mnie Jowita podczas kolejnej rundy trenowania lewego prostego-Karolina, dziewczyno. Co się z tobą dzieje?

-C-co? -powiedziałam jakby wyrwana z transu

-No nareszcie wróciłaś na ziemie. Co jest z tobą? Patrze się w  twoje oczy i są nie obecne, uderzasz mocniej niż zwykle. Coś się stało? - powiedziała z troską dziewczyna

-N-nie ch-chyba nie. - wyjąkałam

-Nie w cale. -zirytowała się- Przecież widzę, że coś się dzieje

-DZIEWCZYNY!-usłyszałyśmy krzyk trenera na, który ja podskoczyłam-Nagadałyście się?!-krzyczał-To trenować dalej!

-Ja pierdole. -mruknęłam

-Co?-zapytała dziewczyna

-Wkurwia mnie już ten trener. 

-Ta, mnie też. To powiesz mi o co chodzi?

-Jeju, a o co ma chodzić? Ciągle to samo. Wiele się nie zmieniło.-powiedziałam zirytowana

-Dobrze, już, spokojnie. Rozumiem, że ci ciężko. Mi też nie jest łatwo.

-Wiem. 

Na tym nasza rozmowa się urwała.

Jednak po upływie trzydziestu minut Jowita znowu mnie zaczepiła.

-Nie wiem czy widzisz, ale tutaj nasze drogi się rozchodzą. Ja już jestem w ekipie Amelii.

I właśnie w tym momencie coś we mnie pękło. Poczułam jakby kawałek świata mi się zawalił. Nie mam za wielu przyjaciół. Ona była jedyna, której od dłuższego czasu mówiłam o czymkolwiek, a teraz tak po prostu ona jest w ekipie fejmów miasta. Świetnie.

-Właśnie widzę, że nasze drogi się tutaj rozchodzą. Ciesze się, że jesteś w jej ekipie, od dawna chciałaś odnowić z nią kontakty.-wymusiłam uśmiech

-KARO! TARCZA!-usłyszałam jak trener mnie woła.

Podeszłam do trenera. Wykonywałam jego polecenia składające się pokazania mu jak trzymam gardę oraz jak wykonuje uderzenie lewy prosty.

Kiedy trener uznał, że jest okej powiedział, abym odłożyła rękawice i wzięła skakankę. Wykonałam jego polecenie.

Teraz nadszedł czas na moją ulubioną część treningu, skakanka, piłka lekarska, szybkie rozciąganie, kręcenie się w lewo i prawo i w końcu KONIEC. 

Czas od wzięcia skakanki zleciał mi bardzo szybko. Nim się zorientowałam byłam już w szatni. Wzięłam telefon do ręki. Zero wiadomości od Mieszka. Pewnie nie przyjdzie. -pomyślałam. Nastawiona na to, że Mieszko może nie przyjść przebrałam się i  spakowałam swój strój. Jednak kiedy wyszłam z hali miło się zaskoczyłam widokiem przed sobą. Mieszko siedzący na murku. Jak miło.

-O hej. Jednak jesteś. - powiedziałam podchodząc do niego

-Hej, no jestem, przecież powiedziałem, że przyjdę.

-No tak, dobra chodźmy powoli.

-Okej, a gdzie idziemy?

-Gdzieś w stronę mojego domu. Byłoby fajnie.

-No dobrze.

Po dojściu do rynku ponownie sprawdziłam telefon.

Dwie wiadomości od Mateusz

-O kurna.

-Co się dzieje? -zapytał chłopak

-Mateusz do mnie napisał.

-Pokarz.

-Czekaj, najpierw ja to muszę przeczytać. -powiedziałam delikatnie się śmiejąc

Mateusz:
Cześć to ja ten kłamca. Zanim mnue tym razem pewnie na serio zablokujesz muszę ci coś powiedzieć. Pewnie to będzie już ostatnia rzecz ale posłuchaj. Tak okłamywałem cię w sprawie Wiktora. Dlaczego ci nie powiem tego w prost? Po pierwsze nie mam odwagi. Po drugie pewnie nie chcesz mnie widzieć. Sam siebie nie chce widzieć ale chciałbym cię za to przeprosić. Nie wymagam już od ciebie niczego tylko chciałem ci o tym powiedzieć. To chyba tyle pa. I dziękuję ci za wszystko.

Mateusz:
Zapytasz się dlaczego tak cię okłamywałem. Ponieważ widziałem jak się zamartfiasz i nie chciałem abyś była smutna ale przewidywałem że ta rozmowa dojdzie do skutku ale posłuchaj nie robiłem tego specjalnie chciałem abyś się tak nie martwiła kimś. Ale widziałem jak się uśmiechasz więc postanowiłem co chwilę przekładać tą rozmowę no i tak doszliśmy do tego momentu dziękuję jeszcze raz za te chwilę najlepsze na świecie ale "co piękne szybko się kończy" dzięki.

-Boże widzisz, a nie grzmisz.-powiedziałam podając telefon Mieszkowi

Chłopak wziął mój telefon, a ja w tym czasie schowałam twarz w dłonie. 

-Mogę mu coś napisać? -zapytał

-A proszę cię bardzo, a widziałeś te błędy?

-Widziałem.

-Nie wiem jak ciebie, ale mnie bolą oczy.

-Mnie też.

-No... Ty też się zamartFiasz?

-Nie no, nie wiem jak ciebie, ale mnUe te błędy bolą. 

Zaśmialiśmy się.

-Dobra co chcesz mu napisać? -zapytałam

-Zaraz zobaczysz. -powiedział po czym po chwili oddał mi telefon

Karolina:
Spierdalaj, mam lepszego przyjaciela, niż ty byłeś chłopakiem.

-Hahaha!-zaśmiałam się-To oczywiste, że mam lepszego przyjaciela.

-No wiadomo.

Mateusz:

Wiem i to szanuje. Lecz mam nadzieję że będziesz szczęśliwa jak... Bądź szczęśliwa bo tylko tego chce. Dobranoc.

-Niech spierdala, za dużo złego wyrządził. -powiedziałam po czym pokazałam Mieszkowi wiadomość.

Po pewnym czasie doszliśmy na Rocha do miejsca gdzie kilka godzin wcześniej się spotkaliśmy. Podeszliśmy do fontanny i właśnie w tym momencie dowiedziałam się, że Mieszko uwielbia się przytulać.

-Ej ja też! Też uwielbiam się przytulać!-powiedziałam z radością

Chłopak wyciągnął ręce na gest, abym go przytuliła. No cóż... Mnie dwa razy namawiać nie trzeba. Podeszłam do niego i przytuliłam go. 

Siedząc w tym miejscu dowiadywałam się o chłopaku coraz więcej. Z każdą sekunda czułam, że mogę mu zaufać, więc opowiedziałam mu o sytuacji z Jowitą. Na początku byłam przekonana, że chłopak tylko powie, że to przykre i zmieni temat. Jednak zostałam bardzo miło zaskoczona i Mieszko zaczął mnie pocieszać i zapewniać, że mam jego. W tedy byłam juz pewna, że on jest wart zaufania...

***************

Wow, mamy rozdział... Mam nadzieję, że się podobał i do następnego :* 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro