3. Dar
Co tu dużo mówić - w tym wątku będzie trochę niby-hetero, jakby nie patrzeć. Nie mogłam się powstrzymać i opisałam scenę seksu. Mam nadzieję, że to Was jakoś nie zrazi, moi yaoiści ;__;
Śmieję się sama z siebie, bo przez tego ff musiałam się naczytać o ciąży, porodzie itp. z czym było mi trochę dziwnie, ale mam nadzieję, że warto było XD
I co najważniejsze:
Dziękuję za dopingowanie i inspirowanie, bez Ciebie ten rozdział i cały fik w ogóle by nie powstał ;u;
Love u ♥
Zapraszam do czytania.
To przedostatni rozdział.
Mam nadzieję, że spełniłam Wasze oczekiwania, kochani Q.Q
__________________________________________________________________________
3. Dar
Czas leciał mi tak szybko, że w mgnieniu oka Jiminowi minął szesnasty tydzień ciąży, co wiązało się z koniecznością wybrania się na drugie badanie USG. Mimo moich protestów nie chciał jednak, bym mu w trakcie wizyty u lekarza towarzyszył, bo jak twierdził zwracanie się do niego na "pani" przez lekarkę i rozmowa o jego kobiecych dolegliwościach była dla niego zbyt stresująca i onieśmielająca. Byłem w stanie to zrozumieć, dlatego nie naciskałem na to, bym z nim poszedł. I tak cieszyłem się z tego, że dbał o ciążę i nasz związek, więc nie miałem mu nic do zarzucenia.
***
Nerwowo czekałem, aż mój chłopiec wróci z badań.
Liczyłem na to, że wreszcie pokaże mi zdjęcia naszego maleństwa, czego po pierwszym USG nie chciał zrobić.
W internecie naczytałem się, że w szesnastym tygodniu buzia dziecka jest już ukształtowana, uszka są na swoim miejscu, dzięki czemu do maluszka mogą docierać pierwsze dźwięki z zewnątrz...
Wcześniej tak naprawdę rzadko rozmawialiśmy o ciąży rudowłosego, bo czuł się źle, będąc bardziej świadomy swojego znienawidzonego, kobiecego ciała. Nie pozwalał mi nawet dotykać swojego brzucha, co zaczynało mnie niesamowicie irytować... W ogóle nie pozwalał mi się cieszyć swoim błogosławionym stanem.
Wyczekiwałem więc jego powrotu, oglądając jakąś dramę w telewizji, gdy nagle usłyszałem szczęk przekręcanego klucza w zamku. Do mieszkania wszedł zziębnięty Jimin, od stóp do głów oprószony śniegiem. Doskoczyłem szybko do chłopaka i zamknąłem za nim drzwi.
- Cały wymarzłeś! Czemu nie wziąłeś taksówki? - spytałem zmartwiony, pomagając mu ściągnąć kurtkę.
- Stwierdziłem, że się przejdę. Nie jest tak zimno - odparł tylko, wzruszając ramionami.
- A jak z dzieckiem? Wszystko w porządku? - dopytywałem, ściągając mu szalik.
Jimin zaśmiał się słodko, rozwiązując sobie buty.
- Tak, jest zdrowe - odpowiedział i doszedłszy do kanapy, opadł na nią zmęczony.
Kucnąłem przed rudowłosym na podłodze i położywszy mu ręce na kolanach, powiedziałem:
- Jimin, pokaż mi jego zdjęcia... - Spojrzał na mnie zdziwiony, unosząc brwi, by po chwili odwrócić wzrok. - No proszę cię...
- Są w torbie - mruknął z dezaprobatą.
Słysząc jego zgodę, poszedłem szybko do przedpokoju i z prędkością światła wyciągnąłem z torby teczkę. Drżącą ręką wyjąłem z niej śliskie zdjęcia i spojrzawszy na nie, przycisnąłem wzruszony dłoń do ust. Nasz mały dzidziuś był taki przepiękny...
- Nie rozklejaj się - usłyszałem głos zbliżającego się do mnie Jimina.
Podziwiałem na zdjęciach śliczną, drobną twarzyczkę dziecka; maleńkie paluszki; wielkie, osłonięte cienkimi powiekami oczka... Moje śliczne maleństwo.
- Prawdopodobnie to dziewczynka - dodał Chim, wbijając wzrok w podłogę.
- Jest śliczna - odparłem cicho. Odłożyłem zdjęcia i ku zaskoczeniu chłopca, przytuliłem go mocno. - Kocham cię, wiesz? Najbardziej na świecie...
- Wiem, Hobi - odpowiedział cicho i objął mnie w pasie, wtulając buzię w mój tors. - Ja też cię kocham.
- Wow, chyba pierwszy raz mi to powiedziałeś - zaśmiałem się i pocałowałem go w czubek głowy.
- Chcę to z tobą zrobić... - szepnął nagle i mocniej się we mnie wtulił.
Coraz bardziej zszokowany jego postawą odsunąłem się od niego trochę i ująłem jego twarz w dłonie.
- Naprawdę? - spytałem zdziwiony.
Zawsze się ode mnie odsuwał, gdy chciałem go dotykać... Szczytem intymności były u nas pocałunki, na dodatek bardzo rzadkie oraz spanie ze sobą w jednym łóżku, a tu nagle taka prośba...
Rudowłosy, patrząc na mnie tymi swoimi wielkimi, ciemnymi oczami, kiwnął tylko głową.
- Tak.
- Ale... No wiesz - zająknąłem się skołowany.
Jak miałem z nim to zrobić, żeby czuł się dobrze w swoim ciele...
- Spokojnie. Chcę, żebyś to ze mną zrobił jak z kobietą. To tylko ciało, a dotykanie tego miejsca może być przyjemne...
- Myślałem, że nigdy nie będziesz chciał, żebym cię tam nawet oglądał...
- A traktujesz mnie jak chłopca czy jak dziewczynę? - spytał niewyraźnie z buzią wciśnięta w mój mostek.
- No jak chłopaka. Ciało to ciało, najważniejsze, co masz w głowie...
- Właśnie, więc mimo ciąży czuję się chłopakiem, a to, że urodziłem się w tym ciele, to po prostu błąd w sztuce - powiedział słodko i odchyliwszy lekko głowę, spojrzał na mnie z dołu.
- Jesteś cudny - szepnąłem i pocałowałem go w nosek.
***
- Jak ci się nie będzie podobało, to przerwiemy - powiedziałem, gdy rudowłosy położył się plecami na łóżku, patrząc na mnie zaszklonymi z podniecenia oczami.
W odpowiedzi kiwnął tylko głową. Następnie ściągnął z siebie bluzę, zostając w koszulce i spodniach.
- Mogę cię rozebrać do naga? - spytałem cicho, rozpinając mu rozporek. Obawiałem się, że widok jego nagiego brzucha czy blizn po mastektomii może mu przeszkadzać...
- Możesz... - odpowiedział cicho i uniósł lekko biodra, ułatwiając mi ściągnięcie mu spodni, co szybko uczyniłem, zsuwając mu je od razu razem z bielizną.
Chim odruchowo zacisnął kolana.
- No nie wstydź się mnie...
Pomasowałem go uspokajająco po bladych udach.
- Ale ty jesteś homo, może cię to odrzuca czy coś... Nie pomyślałem o tym - powiedział zażenowany.
- Wiesz co - zacząłem. - Po prostu kobiety nigdy mnie tak nie pociągały jeśli chodzi o ich mentalność, a z wyglądu dużo bardziej zawsze podobali mi się mężczyźni, co nie znaczy, że z dziewczyną nigdy tego nie robiłem. Nie odrzuca mnie to, z resztą patrząc na ciebie już się podnieciłem. Kocham cię takiego, jakim jesteś. Pozwól się dotknąć... - szepnąłem i pocałowałem go w łydkę.
- Dobrze... - powiedział cichutko.
Uśmiechnąłem się do niego ciepło.
- Ale najpierw chcę zobaczyć brzuch - oznajmiłem i niepewnie chwyciłem za krawędź jego koszulki.
- Mhm... - mruknął niepewnie i uniósł ręce do góry, umożliwiając mi rozebranie go.
Po chwili moim oczom ukazał się jego pękaty, zaokrąglony brzuszek i płaska klatka piersiowa, którą znaczyły dwie podłużne blizny.
- Piękny jesteś - powiedziałem do niego. Rozchyliłem mu uda i usadowiłem się miedzy nimi, pochylając się nad Jiminem.
- Wybrakowany - odparł.
- Nieprawda - zaprzeczyłem i pocałowałem go w brzuszek. - Jesteś idealny.
Widziałem, że zaszkliły mu się oczy, a po jego policzku spłynęła maleńka łza. Ale nie była to łza złości czy bólu, tylko wzruszenia.
- Kocham cię, skarbie.
Obawiając się trochę jego reakcji, zszedłem pocałunkami na jego podbrzusze, by po chwili pochylić się nad jego kroczem.
- Jaka słodka - droczyłem się, patrząc na jego genitalia. Po chwili zacząłem masować dwoma palcami jego mokre z podniecenia wejście i wargi sromowe.
- Przestań się droczyć - sapnął i rozchylił bardziej nogi, wiercąc się prawie niezauważalnie. - Poliż...
Aż zalała mnie fala gorąca, słysząc to... W spodniach zrobiło mi się ciasno, więc przed przystąpieniem do robienia dobrze mojemu chłopcu, rozebrałem się szybko do naga.
Położyłem gorące dłonie na jego udach i przesunąłem śliskim językiem od jego wejścia po łechtaczkę.
Jimin jęknął zaskoczony i zaczął oddychać szybciej, zaciskając pięści na pościeli.
- O ludzie, jaki jesteś mokry... - powiedziałem cicho, by po chwili zacząć lizać intensywnie jego dziurkę, wpatrując się uważnie w oczy chłopaka.
- A-ach... Hoseok... - załkał, marszcząc uroczo brwi i wiercąc biodrami.
Wtedy, pragnąc doprowadzić go do szaleństwa, zacząłem wsuwać język do jego dziureczki między wilgotne ścianki jego cipki.
Rudowłosy jęczał i łkał słodkim, trochę kobiecym wtedy głosem, wilgotniejąc coraz bardziej.
Po jakimś czasie przerwałem pieszczoty i podniosłem się.
- Jak tak dalej pójdzie, to dojdziesz mi od samego języka - zaśmiałem się i gdy zacząłem drażnić palcami jego łechtaczkę, szarpnął się, wydając z siebie głośny, dławiony jęk.
- Wejdź we mnie - załkał błagalnie.
- Skoro książę tego chce - odparłem czule i powoli położyłem się obok kochanka. Jimin dysząc ciężko, przekręcił się na bok tyłem do mnie, zginając zewnętrzną nogę w kolanie. - Będzie ci dobrze - zapewniłem.
Kładąc jedną rękę na jego ramieniu, wziąłem w dłoń swojego penisa i nakierowałem nim na jego śliską, kobiecą dziurkę, masując ją główką przyrodzenia.
Rudowłosy zakwilił z podniecenia, oblizując usta. Odwróciwszy głowę, zaczął wpatrywać się we mnie zaszklonymi z podniecenia oczami, sapiąc cichutko.
Nie kazałem mu długo czekać i już po chwili wsunąłem się w niego powoli, rozkoszując się ciasnotą i ciepłem jego wejścia.
- Boli? - wysapałem, poruszając się w nim ostrożnie.
- N-nie... - jęknął, wciąż się we mnie wpatrując. Jednocześnie położył sobie dłoń na okrągłym brzuchu, gładząc go lekko w rytm moich pchnięć.
- Kocham cię - powiedziałem tylko i zaciskając palce na jego ramieniu, zacząłem poruszać się w nim szybciej i intensywniej.
Chłopak jęknął, otwierając szeroko buzię. Był taki piękny... Po prostu nie mogłem wyjść z podziwu. Patrzyłem jak zaczarowany na jego wielkie oczy; pełne, malinowe usta; rude, lekko pofalowane, przydługie włosy i drobne, jasne ciało upiększone okrągłym brzuszkiem.
- Tak mi... dobrze... - wyjęczał pomiędzy moimi pchnięciami, zamykając oczy.
- Wiem, zaraz będzie ci jeszcze lepiej - odparłem i zacząłem pieprzyć go mocno, przy akompaniamencie mlaskających dźwięków jego wejścia.
Z każdym moim ruchem kołysałem mocno ciałem chłopaka, doprowadzając Jimina do głośnych, dławionych jęków. Brzmiały, jakby płakał, ale wiedziałem, że cholernie mu dobrze.
- H-Hoseok... - zakwilił i odwrócił się ode mnie, wciskając policzek w poduszkę.
- Tak, kochanie. Jęcz. Nie krępuj się - wysapałem.
Poczułem, jak przeszywa mnie dreszcz podniecenia. Poruszałem się coraz szybciej i bardziej chaotycznie czując, że zaraz dojdę.
Po chwili, szarpnąwszy się gwałtownie, spuściłem się obficie w jego dziurce.
Rudowłosy doszedł w tym samym czasie, bo wygiął się mocno w łuk z krzykiem, uderzając tyłem głowy o mój mostek.
Po chwili, gdy nasze oddechy już się uspokoiły, wysunąłem się z niego widząc, jak z jego dziureczki wypływa moje białe nasienie.
Westchnąłem rozanielony i przytuliłem się do pleców chłopaka, kładąc mu dłonie na brzuchu i masując go lekko.
- I jak? Wszystko w porządku? - spytałem Chima, szepcząc mu do ucha.
- T-tak... - wychrypiał i położył swoje dłonie na moich. - Kocham cię, naprawdę.
- Ja ciebie też, kochanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro