Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

prolog

Katherine

Wyszłam spod prysznica i podeszłam do szafy by wybrać outfit na dzisiejsze wyścigi, w między czasie zadzwoniłam do Michelle oraz Zak'a na kamerkę by pogadać jeszcze przed spotkaniem.

- No cześć słońce - powiedział Zak na co się uśmiechnęłam i pomachałam ich. - Gotowa na wyścigi?

- Pytasz dzika czy sra w lesie. No oczywiście kochanie że tak ale nie wiem co ubrać - westchnęłam i zaczęłam przebierać w szafie z ubraniami i wyrzucałam z niej wszystko co mi nie odpowiadało. - Ja pierdole. - Powiedziałam sama do siebie.

- Hej Kate ubierz to co zwykle ubierasz - powiedziała Michelle a ja pokręciłam głową.

- Nie chce ubierać tego co zwykle. Wiesz, chce się odwalić jak szczur na otwarcie kanału- powiedziałam i wyciągnęłam z szafy koszulkę w siatkę która była do cycek wiec idealnie. - Muszę jeszcze dobrać do tego bieliznę oraz spodnie i będę gotowa. - Zaczęłam wybierać bieliznę i pokazywałam po kolei każdy zestaw. W końcu wybrali czarny zestaw z Victorii Secret więc ubrałam ja i założyłam na to koszulkę siatkowaną, wyciągnęłam jeszcze z szafy krótkie spodenki, mój outfit był już gotowy więc zostały jeszcze włosy oraz makijaż. Wzięłam telefon do ręki i przeniosłam się z nimi do toaletki, mokre włosy związałam narazie w kitkę, otworzyłam szufladę i wyciągnęłam wszystkie mi potrzebne kosmetyki do makijażu. Jakoś koło dwudziestej byłam gotowa do wyjścia więc zabrałam potrzebne mi rzeczy i wyszłam z domu a następnie wsiadłam do swojego nissana skyline'a gtr 34 i pojechałam w stronę domów przyjaciół.

Dojechaliśmy na miejsce, najpierw wysiadła Michelle a zaraz po niej Zak. Ja wysiadłam na koniec bo jeszcze wyciągałam sobie okulary z schowka i w końcu wysiadłam. tłum ludzi, który jak zwykle, od razu rzucił się na mnie by się przywitać bądź pogadać.

- Dobra dobra koniec tych przyjemności bo zaraz tlenu nie będę miała - przepchałam się przez ludzi i podeszłam do organizatora wyścigów.

- A kogo moje oczy widzą. Królowa niebezpiecznej prędkości - mężczyzna uśmiechnął się i przywitał się ze mną.

- Cześć James - usiadłam sobie obok niego. - Jakie ciekawe dziś osoby witamy na torze? - spytałam go zaciekawiona.

- Sami amatorzy, a na koniec twój wyścig z starym mieszkańcem L.A który kiedyś był królem tego toru - spojrzałam na James'a i wybuchałam śmiechem na tą wiadomość.

- Proszę cię, nie ma opcji że jest ktoś lepszy ode mnie, Kate Jones jest niepokonana w tym mieście - poklepałam go po plecach i zaczęłam oglądać jak inny
się ścigają.

Asher

Przyjechałem właśnie do miasta w którym się wychowałem jako dziecko, uśmiechnąłem się lekko na widok ulic które nic a nic nie zmieniły się przez te kilka lat nie mieszkania tu. Dojechałem w końcu do swojego starego domu, zaparkowałem auto na podjeździe, wszedłem do środka. Mieszkanie wyglądało schludnie i bardzo czysto, moi rodzice wynajęli sprzątaczkę by ten dom był w stałym porządku. Udałem się na górę do swojego pokoju który był typowym pokojem nastolatka, na ścianach widniał kolor szary a nich były powieszone różne plakaty z samochodami, rolety ciagle były zasłoniete przez co słońce nawet nie miało jak tu wpadać.

- Przydałoby się ten pokój przerobić - powiedziałem sam do siebie a potem poszedłem do pokoju rodziców który od teraz miał być moim pokojem. Postanowiłem że na razie nie będę go zmieniać, muszę najpierw zająć się swoim pokojem a potem resztą. Trochę kasy na to pójdzie ale jakoś dam rade. Wypakowałem wszystkie swoje rzeczy z bagaży jakie zabrałem ze sobą i napisałam do Kovu co robi. Długo nie musiałem czekać na odpowiedź.

Od: Kovu
Zbieram się na wyścigi a co?

Do: Kovu
Przyjedź pod mój dom to pojedziemy razem.

Od: Kovu
Będę za 10 min.

Kovu to mój przyjaciel z którym znam się od dziecka, naszą dwójkę zawsze fascynowały wyścigi więc za dzieciaka jeździłem z nim i jego ojcem je oglądać, gdy zaczęliśmy już dorastać to w końcu sami postanowiliśmy brać w nich udział. Przez długi czas byłem królem tutejszych wyścigów lecz przez moja wyprowadzkę ktoś już zajął moje miejsce legendy ale nie żałuje, niech ten młodziak cieszy się z tego a ja chętnie popatrzę dziś na tego nowego.

Jakoś po 10 min usłyszałem klaskon samochodu, musiał być to Kovu, zabrałem kluczyki oraz telefon a następnie wyszedłem z domu.

***

Będąc na miejscu każdy skierował swój wzrok w moją stronę szeptając coś między sobą, spojrzałem na przyjaciela a on jedynie wzruszył ramionami i się uśmiechnął. Zacząłem iść za nim, w oddali ujrzałem organizatora tych wyścigów, był to James Warner. Za dzieciaka organizatorem tych wszystkich nielegalnych jazd był jego ojciec ale z tego co słyszałem stała się straszna tragedia i Bruce Walker zginął. Przez jego smierć na jakiś czas zatrzymano uliczne wyścigi aż do czasu gdy jego pałeczki nie przejął jego syn James.

- Patrz James kto postanowił się w końcu zjawić w L.A - powiedział mój przyjaciel a blondyn przeniósł swoje spojrzenie z Kovu na mnie.

- Na Boga, przecież to Asher Grey! - wstał z krzesła i przywitał się ze mną. - Chłopie dawno cię nie tu było, myśleliśmy że już nie wrócisz. - Zaśmiał się a ja razem z nim. Miło znów było widzieć tego blondyna, aż na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Ja tez się nie spodziewałem że wrócę jeszcze na te stare śmieci a tu proszę, wróciłem - poklepałem go po plecach i zająłem miejsce obok niego by móc pooglądać jak inni się ścigają.

- A właśnie dwie sprawy - spojrzałem na niego. - Pierwsza to twój tytuł został zajęty już przez kogoś innego kto jest naprawdę dobry a druga że ścigasz się dziś właśnie z nową legendą. - Pokiwałem głową a po chwili dotarła do mnie druga sprawa.

- Chwila co? Mam ściągać się dziś? Nawet auta swojego nie mam - spojrzałem na James'a. - Po za tym kto mnie zgłosił? - Spojrzałem na ich dwójkę a po minucie już wiedziałem że to Kovu mnie zapisał.

- Dam ci swoje auto - powiedział Kovu a ja pokiwałem głową i wróciłem do oglądania innych ścigających się ludzi.

Po godzinie przyszła pora na mnie więc wziąłem kluczki od samochodu kumpla i wsiadłem do niego. Podjechałem na linie mety gdzie czekał na mnie mój przeciwnik, James zbierał jeszcze pieniądze z zakładu na daną osobę.

- A więc powitajmy dawnego króla tutejszych wyścigów Asher'a Grey! - cały tłum ludzi zaczął wiwatować i bić brawa. - Który będziesz ścigał się z dzisiejsza legendą tych wyścigów która postanowiła dziś być anonimowa dla swojego przeciwnika lecz ten kto jest już z nami od jej początków pewnie zna tą osobą - Większy rozgłos ludzi był za tą anonimową osobę więc musiał on być już długim uczestnikiem tutaj w L.A. - Jak usłyszycie ten bardzo dobrze znany wyraz "Go!" To ruszacie! - Blondyn zaczął wymawiać regułkę która panuje tu już dobre pare lat. - Go! - Ruszyliśmy, udało mi szybko wyprzedzić przeciwnika i byłem na przodzie przez co miałem bardzo dużą przewagę nad nim. Byłem już blisko mety ale nagle kierowca z nissana na sam koniec mnie wyprzedził co mnie zszokowało strasznie. Dojechałem na metę i wysiadłem z auta tak samo jak kierowca który wygrał, zatrzymałem się w połowie drogi idąc pogratulować tej osobie która okazała się być kobietą.

- Kate! Kate! Kate! - tłum wiwatował z jej wygranej a ja stałem jak słup i patrzyłem na nią. Dziewczyna była bardzo piękna, a jej uroda była bardzo nietypowa jak na dziewczyny z tego miast. Kobieta o bladej karnacji, czarnych kruczych włosach. Posiada pełne i duże usta, które dobrze komponują się z jej dużymi brązowymi oczami. Szczupła i filigranowa postura ciała, jest bardzo piękna a mój wzrok skupił się na jej oczach które były wręcz cudowne, a grzywka którą miała dodawała jej w jakimś stopniu uroku i strasznie pasowała do jej długich czarnych włosów jak i urody przez co tym bardziej chciałem ją poznać.

- Jak na dawną legendę tych tras nawet dobrze się ścigasz - zwróciła się nagle do mnie czarnowłosa. - Ale nie na tyle dobrze by ze mną wygrać. - Puściła mi oczko i szybko zniknęła w tłumie ludzi, a ja wciąż stałem osłupiały jej pięknym wyglądem.

- Stary laska z tobą wygrała. LASKA - podszedł do mnie Kovu i stanął przede mną.

- Wiem i widzę Kovu - spojrzałem na przyjaciela. - Ale jeszcze wygram z nią i pokaże że nie ścigam się nawet dobrze tylko lepiej od niej, a moje miano wróci z powrotem - Uśmiechnąłem się do niego i poszliśmy w stronę James'a.

- Na te słowa liczyłem - poklepał mnie po plecach i znowu usiedliśmy obok starego znajomego, zaczęliśmy rozmawiać ze sobą a głównie oni gadali między sobą i opowiadali co się zmieniło przez te 5 lat gdy ja siedziałem w Miami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro