Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9 - A Beautiful Morning And A Problem


Jungkook pov.

Obudziłem się wcześnie rano. Wiedziałem, że Jimminie musi iść dzisiaj do pracy i że zapewne będzie mu ciężko wstać, a tym bardziej chodzić. Po wczorajszej nocy spędzonej wspólnie czułem się, jak jebany zwycięzca, kiedy patrzyłem na mojego słodziaka, który spał, ufnie wtulony w moje ramiona z lekko otwartymi pulchnymi wargami. Zrobiło mi się, aż duszno. Mógłbym budzić się tak, już do końca życia. Wczoraj z braku siły nie wzięliśmy prysznica. Postanowiłem to koniecznie nadrobić.

Nie chciałem budzić mojej kruszynki, ale wiedziałem, że będzie na mnie zły, bo kocha swoją pracę i nie odpuści z powodu zwykłego bólu dupy.

-Jiminnie kochanie, obudź się. – Szeptałem, całując go po całej twarzy.

-Mhhmm. – Wymruczał jak mały kotek.

-Musisz wstać słońce. Dzisiaj jest poniedziałek. - Nie musiałem nic więcej mówić, jego oczy otworzyły się szeroko, a na twarzy wypłynęły rumieńce i delikatny uśmiech.

- Jungkoookie... Nie mam siły. - Zamruczał uroczo.

Nic więcej nie mówiąc wstałem i podniosłem mojego męża, jak księżniczkę, a ten się we mnie wtulił. Skierowaliśmy się prosto do łazienki.

Postawiłem Jimina, nastawiłem wodę i ucałowałem go w czółko z zamiarem wyjścia z łazienki, ale poczułem, jak małe rączki łapią te moje.

-Jungkookie nie wykąpiesz się ze mną? – Zapytał, ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy i lekkim zawodem w głosie.

-Kochanie widzę, że cię boli.

-Ale przecież nie będziemy...

-Słońce, spójrz. – Wskazałem na mojego, już pobudzonego członka, spowodowanego nagością Jimina. – Starszy zarumienił się i spuścił wzrok.

-Jungkooki, proszę. – Zrobił minę jak słodki szczeniaczek. A ja co? Uległem mu i dałem wciągnąć do kabiny.

-Jiminnie, nie chce ci zrobić krzywdy.- Szepnąłem mu do ucha, tuląc delikatnie.

-Nie zrobisz. Mogę cię umyć? –Wydawał się być pewny słów, które wypowiedział.

Pokiwałem głową na znak zgody i podałem mu szampon. Jimin delikatnie badał strukturę moich mięśni i szarpał delikatnie za włosy, gdy je mył.

-Jesteś taki cudowny. – Powiedziałem, kiedy skończył i wziąłem się teraz za niego.

-Ahhh króliczku. – Jękną, kiedy niechcący zaczepiłem ręką o jego męskość.

Jimin popatrzył mi w oczy. Widziałem, że mnie pożąda. Złapał mocno moje przyrodzenie i wykonał jeden pełny ruch ręką. Stęknąłem cicho na ten gest i nie pozostałem mu dłużny, robiąc to samo z jego penisem. Jimin spojrzał mi w oczy zdumiony, po czym przygryzł seksownie wargę, gdy nawzajem zaczęliśmy sobie obciągać.

Nasze języki splotły się w dzikim tańcu, a ruchy rękami pracowały na najwyższych obrotach.

-Jungkooook! – Wydarł się Jimin. Doszliśmy w tym samym momentem, a ja mogłem się rozkoszować nie tylko orgazmem, ale też pięknym jękiem blondyna.

Złapałem Jimina, żeby się nie przewrócił i ucałowałem go czule.

-Jesteś taki wspaniały i tylko mój.

-Tylko twój. – Powtórzył.

Wyszliśmy spod prysznica, wycierając się nawzajem. Skradałem Jiminowi co chwilę czułe pocałunki. Nie powiem, bo zaskoczył mnie akcją pod prysznicem. Z mojego kotka zaczyna robić się drapieżny kocur. Zaśmiałem się szczerze na swoją myśl.

*

-Jungkookie, będę bardzo tęsknił. – Powiedział Jimin po dłuższej chwili, kiedy staliśmy w korytarzu i próbowaliśmy się pożegnać, bo starszy musiał już iść do biura. Oplatał swoimi łapkami mój kark, a ja obejmowałem go mocno w pasie.

-Ja bardziej, moja kruszynko. – Pocałowałem go po raz setny w pulchne warg, na co blondyn uśmiechnął się uroczo.

-Króliczku, muszę już iść, widzimy się wieczorem. – Powiedział, po czym ucałował mnie ostatni raz w usta i wyszedł.

Jimin pov.

Zostawiłem Jungkooka z ciężkim sercem w domu, ale rozumiał, jak bardzo kocham swoją pracę i co prawda bardzo niechętnie się od siebie oderwaliśmy, ale mus to mus.

Wszedłem uśmiechnięty od uch do ucha do firmy. Przez środki przeciwbólowe i tysiąc buziaków od Kookiego już mnie tak nie bolało i mogłem spokojnie się poruszać. Przemknąłem niezauważony do swojego biura, a gdy już myślałam, że szczęście mi dopisało... Na moim fotelu siedziała Jisoo w kusej sukience z ogromnym dekoltem. Fuj, była obrzydliwa, wyglądała jak typowa ladacznica.

-Jisoo, co ty do jasnej cholery tu robisz? To nie jest twoje biuro. – Powiedziałem siląc się na spokój. W końcu po wspólnej nocy z Jungkookiem nic nie było w stanie zepsuć mi dzisiaj humoru.

-Ty nie chcesz przyjść do mnie, dlatego to ja przyszłam do ciebie ogierze. – Powiedziała, powoli kierując się w moją stronę. W tym momencie zadzwonił mój telefon. Nie patrząc kto dzwoni od razu odebrałem...

-Kochanie, zapomniałem się zapytać, co chcesz na kolacje, bo ja bym najchętniej cię schrupał . – Powiedział seksownym głosem Jungkook, a gdyby nie stojąca przede mną Jisoo na pewno miałbym już niemałą fantazję ze mną i Jungkookiem w roli głównej.

Już miałem odpowiedzieć, kiedy Jisoo zaczęła mnie dotykać po ramieniu. Myślałem, że zwrócę na nią całe poranne śniadanie.

-Jiminnie oppa, jesteś taki umięśniony. – Powiedziała ta mała pizda.

-Jimin? Kto to? – Usłyszałem Kookiego w słuchawce.

-Jungkook, na kolację chce tylko ciebie, a teraz wybacz muszę pozbyć się puszczalskich rzeczy z mojego gabinetu. – Rozłączyłem się od razu, nie czekając na odpowiedź pewnie wkurwionego chłopaka i postanowiłem pozbyć się problemu w postaci Jisoo.

-Wynoś się. – Powiedziałem pewnie.

-Ale oppa wiem, że chcesz. – Próbowała się rozebrać z tego kawałka szmaty, który nazywała sukienką, ale coś jej nie szło.

-Powiedziałem wynoś się i nie wracaj. – Mówiąc to złapałem ją za przedramię, otworzyłem drzwi i wypchnąłem Jisoo zatrzaskując je z impetem.

Cudownie.

Pomyślałem o Jungkooku. Wiedziałem, że pewnie będzie zdenerwowany i będę musiał mu wszystko wytłumaczyć, ale co mi tam, najwyżej da mi kilka klapsów. Zaśmiałem się na swoją myśl i zacząłem pracować, bo jeszcze bym musiał zaliczyć biurową łazienkę. Co on ze mną robił?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro