8 - First Time
Jimin pov.
Zatrzymaliśmy się na zewnątrz, by chwilę ochłonąć, a Kook automatycznie wtulił mnie w siebie mocno. Zatopiłem się w jego ramiona, odwzajemniając gest.
-Jungkookie, nie mogę oddychać. – Jak na zawołanie poluzował uścisk i popatrzył mi w oczy.
-Jesteś tylko mój. Żaden skurwiel nie będzie cię dotykał. Nie pozwolę na to. – Powiedział, po czym wbił się namiętnie w moje usta.
-Jungkook, jedźmy do domu. – Wysapałem mu w wargi, kiedy lekko się od siebie odsunęliśmy, by zaczerpnąć oddechu. - Chłopak złapał mnie szybko za rękę i pociągną w kierunku zaparkowanych nieopodal taksówek.
Przez całą drogę do domu całowaliśmy się w samochodzie. Nie zwracaliśmy uwagi na mruczącego coś pod nosem starego taksówkarza. W tym momencie liczyliśmy się tylko my.
Jungkook, gdy tylko weszliśmy do domu, złapał mnie za uda i podrzucił do góry. Oplotłem jego kark rękami, a on zamkną kopnięciem drzwi i oparł mnie o nie, dosyć brutalnie całując. Nie powiem, bo spodobało mi się to. Lubiłem go w takiej wersji, jednocześnie w brutalnej, namiętnej i czułej.
-Jungkook-ah! – Pisnąłem, kiedy zagryzł się na mojej szyi.
-Jesteś taki słodki. – Wyszeptał ponownie mnie całując.
-Weź mnie Kookie... Mocno. – Wysapałem mu do ucha. Czułem, że już się nie hamuje. Pośpiesznym krokiem zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku od razu rozbierając się do pasa.
Podziwiałem idealnie wyrzeźbione mięśnie brzucha i ramion Jungkooka. Przyciągnąłem go za szyję i oddałem się pieszczotą. Nawet nie wiem, kiedy Jungkook rozebrał mnie i siebie do samych bokserek. Nie wstydziłem się swojego ciała. Nie było takie, jak Jungkooka, ale wiedziałem, że mu się podoba.
-Jesteś taki piękny. – Powiedział patrząc na mnie pożądliwie.
-Ahhh... - Sapnąłem, kiedy zagryzł się na sutku. Bawił się nimi, a ja wiłem się pod nim z rozkoszy. Zaczął zjeżdżać ustami w dół, zostawiając zapewne, bardzo widoczne czerwone ślady.
Spiąłem się nieznacznie, kiedy zaczął ściągać ze mnie bokserki, ale widząc, jak delikatnie to robi, oddałem mu się w całości.
Całując mnie po podbrzuszu, nagle chuchną na moją stojącą męskość, po czym delikatnie ją ucałował. Nie chciałem dojść, przed rozpoczęciem zabawy, dlatego zacząłem wypychać biodra w jego stronę, dając mu do zrozumienia, że ma zacząć działać.
Jungkook zrozumiał chyba, o co mi chodzi, bo chwilę później poczułem, jak masuje delikatnie moje wejście, jednocześnie całując po udach. Widziałem, że wylał trochę jakiegoś żelu na palce, ale postanowiłem zdać się na niego.
Włożył we mnie jeden palec, na co jęknąłem. Zaczął nim poruszać powoli. Mój oddech przyśpieszył, kiedy poczułem drugiego palca w sobie, a potem dołożył jeszcze trzeciego. Traciłem kontrole nad swoim ciałem. Gdy poczułem, że jestem gotowy, złapałem Kooka za włosy i pociągnąłem łącząc nasze usta w pocałunku.
-Wejdź we mnie, proszę. – Jęknąłem, ledwo nad sobą panując.
-Jesteś pewien skarbie, bo jeśli... - Nie zdążył dokończyć, bo zacząłem wypychać biodra w jego stronę, namiętnie całując.
Jungkook założył szybko prezerwatywę i pochylił się nad mną całując czule, jednocześnie napierając penisem na moje wejście. Wszedł we mnie do połowy.
-Rozluźnij się księżniczko, postaram się jak mogę, żeby nie bolało. – Powiedział miziając mnie po twarzy.
Spełniłem prośbę, a Jungkook wszedł we mnie po same jądra. Zacisnąłem ręce na pościeli i krzyknąłem z bólu, a w moich oczach pojawiły się łzy, które zaraz scałował.
-Powiedz, kiedy będziesz gotowy, kochanie. – Szepną mi w wargi.
-Już. - Odpowiedziałem po krótkiej chwili. Nie chciałem przedłużać.
Jak na zawołanie Kookie zaczął się we mnie powoli poruszać. Po chwili ból ustąpił przyjemności, a ja zacząłem jęczeć mu do ucha. Wbijałem paznokcie w plecy mojego kochanka, drapiąc je.
-Tam! – Nie potrafię opisać uczucia, jakie mnie ogarnęło, kiedy Jungkookie trafił w moje czułe miejsce.
Jeon warkną i trochę przyśpieszył ruchy. Było mi cudownie, czułem się jak w niebie. Jego ogromny penis penetrował moją pupę. Idealnie tam pasował. Słyszałem, jak lekko stęka z przyjemności. Próbowałem powstrzymać choć trochę swoje jęki.
-Jęcz kochanie, pokaż mi jak ci dobrze. – Posłuchałem go i już się nie powstrzymywałem, jęczałem z każdym pchnięciem, coraz głośniej. Czując, że koniec nas obu, jest już blisko.
-Szy... Szy... Bciej. – Wyjęczałem pomiędzy pchnięciami.
Jungkook zaczął się we mnie wbijać w zawrotnym tempie, jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś był takim zwierzęciem, jak on. Był szybszy niż najlepsza gwiazda porno, jaką widziałem w Internecie. Podniecało mnie to do granic możliwości.
-Jungkookie! Ahhh!
-Jiminnie! O kurwa...
Poczułem mrowienie, a chwilę później doszedłem krzycząc imię mojego męża, a między naszymi brzuchami pojawiła się biała maź. Kookie wykonał jeszcze kilka mocnych pchnięć i doszedł w środku z moim imieniem na swoich ustach.
Opadł na mnie. Nasze przyśpieszone oddechy się mieszały. Stęknąłem, kiedy się ze mnie wysuną, po czym pocałował mnie czule i tęsknie w usta.
-Jesteś tak kurewsko dobry, co ty ze mną robisz, piękny? – Powiedział prosto w moje usta pomiędzy pocałunkami.
-Jungkook jesteś niesamowity, jest mi tak cholernie z tobą dobrze.
Zsuną się ze mnie, po czym przyciągną do siebie i mocno objął, jakby nigdy miał mnie już nie wypuścić.
-To ty jesteś niesamowity. To dzięki miłości było tak wspaniale.
Chciałem coś odpowiedzieć, ale zamkną moje usta pocałunkiem, po czym zamkną oczy z uśmiechem na ustach, szepcząc ciche dobranoc i głaszcząc mnie po głowie. Byłem wyczerpany. Poszedłem za przykładem i zasnąłem w objęciach Kooka. Jeszcze nigdy nie spało mi się tak dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro