Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17 - Honest Talk



Jin pov.

Strasznie się martwiłem, od samej chwili, gdy dowiedziałem się, że mój przyjaciel Jimin został uprowadzony, po moment, w którym mój narzeczony pokazał swoje prawdziwe oblicze. Wiedziałem, czym się zajmował i czym zajmuje się teraz, ale nie przypuszczałem, że zna się na tylu rodzajach broni do tego te wszystkie noże, tasaki czy chuj wie co jeszcze. Na początku myślałem, że w jakiś sposób to mną potrząśnie, ale nic takiego się nie stało, wręcz przeciwnie teraz czuje się przy nim jeszcze bezpieczniej. Jest niesamowity, chociaż jest maszyną do zabijania pewnie równą Jungkookowi. Ciekawe jak przyjmie tę informację do siebie Jimin, który pewnie tak jak ja nie jest do końca świadomy, czym zajmuje lub raczej zajmował się jego mąż.

Yoongi podszedł do mnie przed samym wyruszeniem na misje ,,uratować ukochanego chłopca Jungkooka", choć ta nazwa jest nie do końca trafna, bo Jimin jest całym światem Jungkooka, a Jungkook całym światem Jimina. Nie musieli mi tego mówić. Wiedziałem to, aż za dobrze.

-Jin, skarbie jak wrócę, to obiecuje ci to jakoś wynagrodzić. Wiem, że dzień zaręczyn powinien....

Nie dałem mu dokończyć wbijając się w jego usta.

-Yoongi pojedź po Jimina, wróć i zostań już ze mną na zawsze, rozumiesz?

-Oczywiście. Nie mógłbym cię zostawić, królewno.

-Będę tęsknić, bądź ostrożny, czeka cię nagroda po powrocie. – To już dodałem szeptem.

Widziałem jak zaświeciły mu się oczy na moje słowa. Mogłem się pochwalić wiedzą na temat jego upodobań i oczywiście jednocześnie swoich, bo stanowiliśmy jedność.

-Wrócę, zanim zdążysz zauważyć, muszę iść. – Zdążył mnie jeszcze cmoknąć w usta, kiedy byłem odciągany już od niego przez V.

V pov.

Wchodząc na pokład samolotu, myślałem, że to będzie podróż, jak podróż, no bo co mogło się ciekawego wydarzyć. Wszedłem jako ostatni, słyszałem, że moi towarzysze się z kimś witają, jakoś mało mnie to interesowało, pewnie jakiś kolejny typ będzie przynudzać. Pewnie lubi nudny i rzadki seks tylkoooo z miłością swojego życia. Nudaaaaaaa.

Poczułem palące spojrzenie na sobie, podniosłem spojrzenie i...Ujrzałem konia? Ale cholernie przystojnego konia... Hmmm może jest jakaś szansa, że jeszcze dzisiaj będę pod nim jęczał? Może jednak nie będzie aż tak nudno? Przekonamy się później. Na razie mam zamiar zgrywać niedostępnego, żeby wybadać sytuacje... Oooo jaki fajny guzik!

Już miałem nacisnąć to czerwone cudo...Ale kurde nie, ktoś musiał złapać mnie za nadgarstek.

-Maleńki, chcesz nasz katapultować?

-Mhmmm...

-Jestem Hoseok, ale mów mi Hobi, maleństwo.

-Jakiego masz konia? Hmmm..znaczy mam na imię Taehyung, ale mów mi Tae. – Uśmiechnąłem się uroczo, po chwili widząc jego wyraz twarzy ukazałem swój popisowy kwadratowy uśmiech i poszedłem się rozpakować, pozostawiając Hobiego z szeroko otwartymi oczami. Chyba mój niewinny wygląd go zmylił. Przecież nie mógł pomyśleć, że jestem taki niewinny na jakiego wyglądam, prawda? Jestem raczej typem uroczego kusiciela, ale o tym przekona się w swoim czasie.

Podczas lotu Hobi próbował do mnie zagadywać. Przyznam szczerze, że był naprawdę zabawny. W niektórych momentach nawet musiałem odwrócić głowę w drugą stronę, żeby nie widział, że się uśmiecham. Wmawiałem mu, że jestem zajęty, ale chyba niezbyt się tym przejął, dalej do mnie zagadując. Pochlebiało mi to nie powiem, że nie, ale miałem już inny plan. Pokuszę go zaraz przed misją, udając niewinnego i martwiącego się chłopca, a po powrocie zaciągnę go pod jakimś pretekstem do luku samochodowego z zamiarem skorzystania z czasu wolnego, jaki będę miał. Mam tylko nadzieję, że jest tak samo wytrzymały i szybki, jak prawdziwy koń, bo z żółwiem nie mam zamiaru się bawić, zdecydowanie nie.

-Tae, będziesz za mną tęsknił?

-Spróbuj nie wrócić, a obiecuje ci, że zmartwychwstaniesz, przelecisz mnie na tylnym siedzeniu samochodu i zostaniesz ponownie uśmiercony, ale przez mnie. Jasne promyczku? – Uśmiechnąłem się uroczo, po czym ucałowałem oszołomionego chłopaka w policzek i w podskokach pognałem do Jina, odciągając go od Sugi.

Nawigowałem w skupieniu, ale byłem też lekko zmartwiony? Chyba można to tak nazwać, nie wiem nigdy tak nie miałem w stosunku do jakiejś osoby, a tym bardziej nowo poznanej. Widziałem zmartwionego Jina, który telepał się w miejscu.

-Jin wszystko będzie okej, zobaczysz, twój narzeczony wróci cały i zdrowy z resztą. Świetnie im idzie.

-Ehh, martwię się, nie wiem co bym bez niego zrobił, tylko on w całym moim życiu zdołał mnie w sobie rozkochać, a w dodatku jak na ironię dzisiaj przyjąłem od niego oświadczyny...Byłeś kiedyś zakochany V?

-Hmmm... Myślę, że nie, ale...chciałbym kiedyś spróbować, ale kiedyś.

-Miłość przyjdzie do ciebie w najmniej oczekiwanym momencie. Nawet się nie obejrzysz. Jestem pewien.

-Wiesz... Ja chciałbym chyba poznać J-Hopa bliżej. Jest zabawny, a no i mam nadzieje, że dobrze pieprzy... Jaa, Jin nie pomyślałam, rozpędziłem się, przepraszam. Nie każdy lubi o tym słuchać.

-Hhah, nie przejmuj się. Mogę ci zdradzić mały sekret?

-Myślę, że tak. – Odpowiedziałem, będąc ciekaw, co Jin chce mi powiedzieć.

-Związek mój i Yoongiego zaczął się od szybkiego numerka.

-Serioo? Myślałam, że z wami to jak z dziadkami. Miłość te sprawy, nazywanie wszystkiego kochaniem się i tak dalej.

-Zapewniam cię, że tak nie jest. Pieprzymy się z Yoongim jak się da i gdzie się da, ale w tym jest nasza miłość i to czyni go najlepszym, niepowtarzalnym i zobowiązuje do nazywania go ,,kochaniem się". To jest ta różnica, gdy już raz tego zaznasz, nie będziesz chciał przestać.

Naszą szczerą pogawędkę przerwał mi sygnał z komputera. Zbladłem na widok komunikatu widniejącego na ekranie.

-V, co jest? – Zapytał zaniepokojony Jin.

-Łącze zerwane, nie mamy z nimi kontaktu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro