Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35

Marina

Wszystko było strasznie pokręcone. Najpierw budzę się w szpitalnej sali, gdzie dowiaduję się o wypadku. Na szczęście jest przy mnie Amy, kumpela, z którą pracuję. Ja w ogóle nie pamiętałam tego wypadku!

Potem uświadamiam sobie, że jesteśmy z Amy strasznie blisko jak na koleżanki z pracy i dowiaduję się, że przecież się przyjaźnimy! Przecież ja tego nie pamiętałam! Jak mogłam się przyjaźnić z kimś, kto pracuje ze mną od niedawna?


I na koniec widzę najbardziej znanego muzyka na całym świecie, najprzystojniejszego człowieka, jakiego widziałam. I to na ŻYWO! W mojej sali.

- Nie poznajesz mnie? - spytał z dziwnym wyrazem twarzy. Podniosłam się lekko na łóżku, byłam strasznie obolała, podobno podczas ratowania mojego życia połamano mi żebra. Dało się to odczuć.

- Żartujesz sobie? Jasne, że Cię poznaję - zdobyłam się nawet na lekki uśmiech pomimo mocnego bólu w klatce piersiowej.

- Naprawdę?

- Jak można Cię nie poznać, przecież cały świat Cię zna! Mogę Ci mówić po imieniu? - czułam, jak palą mi się policzki. To wszystko było pokręcone jak w jakimś szalonym filmie. Ale nie rozumiałam, dlaczego był tak smutny. I w rzeczywistości wyglądał o niebo piękniej, niż na jakimkolwiek plakacie czy w jakimkolwiek teledysku. Gdybyśmy spotkali się w innych okolicznościach, pewnie zmiękłyby mi nogi.

Chwila.

Przecież

Ja

Nie czuję nóg...

- Amy!

- Co się dzieje?

- Co się stało z moimi nogami! Ja nie czuję nóg! - krzyczałam, próbując nieudolnie poruszyć palcami.

- Pójdę po lekarza - usłyszałam tylko urywek delikatnego, męskiego głosu, po czym zaczęłam panikować na nowo. Co jeśli już nigdy nie stanę na własnych nogach? To nie mogło tak wyglądać! Amy ściskała moją dłoń do momentu aż w sali pojawił się lekarz prowadzący mój przypadek.

- Doktorze, niech pan powie, że są szanse, bym chodziła. Nic więcej mnie nie obchodzi! - spytałam, kiedy zostaliśmy tylko we dwoje.

- Proszę się uspokoić, oczywiście, że będzie pani chodziła - kiedy to usłyszałam, opadłam na poduszkę nie zwracając uwagi na ból żeber. Najgorsze miałam za sobą - i powiem więcej. Jeśli wszystko pozostanie w obecnym stanie do jutra, będzie mogła pani niebawem wyjść do domu. Czucie w nogach wróci jeszcze dzisiaj i prócz osłabienia i bólu żeber nic więcej pani już nie zagraża.

- Kamień z serca - mruknęłam bardziej do siebie, biorąc głęboki oddech ulgi. Lekarz pożegnał się i wyszedł, a ja czekałam, aż Amy wróci do sali. Za oknem świeciło słońce i dzień wyglądał na na prawdę piękny.



Michael



- Doktorze, czy można coś z tym zrobić?

- To często zdarza się w przypadku mocnego uderzenia w głowę. Amnezja wsteczna pojawia się u ponad 60 procent pacjentów ale uprzedzam, u niektórych mija po kilku godzinach, a u innych nawet po kilku...latach.

Nie miałem już siły, by o cokolwiek pytać. Moja ukochana mnie nie rozpoznała. Nie pamięta nawet, że jest moją ukochaną.
Lekarz mówił, ze wszystko się ułoży, wróci do normy i ze w końcu wróci jej pamięć.  Jednak perspektywa tych kilku lat, które miały upłynąć w najgorszym wypadku mnie przerażała.
Nie chciałem dokładać jej zmartwień i szoku, ustaliliśmy z Amy, ze na razie wstrzymamy się z zastrzykiem informacji. Ja ulotniłem się ze szpitala z sercem w kawałkach, które rozsypywały się za mna po schodach. Zostawię ich trochę tu, w szpitalu, by choć cząstka  mnie była blisko niej.

*tydzien później*

Marina

Całe szczęście wróciłam do domu. Lekarz miał racje - czucie w nogach wróciło niemalże błyskawicznie. Dzięki Amy dowiedziałam się, ze moja amnezja zabrała mi kilka miesięcy mojego życia. Pamietam wszystko do dnia, w którym minęły dwa tygodnie mojej pracy w biurze. I tak, okazało się, ze jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, co by wiele wyjaśniało. Boże, jakie to szczęście ze mam chociaż ją w tym wielkim wstrętnym świecie.

Nadal nie wiadomo kto mnie potrącił. Policja wciąż szuka świadków wypadku a ja głęboko wierze, ze sprawca się odnajdzie i przynajmniej straci prawo jazdy, by już nigdy więcej nie skrzywdzić innego pieszego.
Wypadki chodzą po ludziach, a ze ja mam ogromnego pecha, to wcale nie dziwi fakt, ze to ja oberwałam.
Mialam swój telefon, ale w całym zamieszaniu gdzieś zaginął. Postanowiłam, ze jak tylko poczuje się już w pełni silna, sprawie sobie coś nowego. Coś ekstra w ramach małej rekompensaty.

W mieszkaniu miałam czyściutko, także po powrocie mogłam swobodnie oddać się odpoczynkowi. Amy miała wpaść po pracy. Zważywszy na okoliczności ja miałam jeszcze tydzień wolnego. Może to niewłaściwe ale widziałam w tej całej sytuacji wiele plusów. Chociażby wolne.

Siedziałam sobie z kubkiem przepysznej kawki (szpitalna smakowała jak woda ze świeżo wyciśniętej ścierki do podłogi- nie, nie wiem jak to smakuje, tylko się domyslam). W telewizji leciały same bzdurne seriale, których nie mogłam oglądać, bo kilkanaście odcinków wstecz wyleciało mi z głowy. Skakałam sobie po kanałach szukając czegoś ciekawego.
Nie mam pojęcia dlaczego, ale mój wzrok przykuła mała szkatułka, która stała tuż pod telewizorem. Miałam ją odkąd pamietam, towarzyszyła mi tak na prawdę całe życie i zawsze, ale to zawsze stała pusta. Dlaczego wiec teraz coś błyszczało w środku?

Wstałam i wolnym krokiem zbliżyłam się do szafki, na której stała. Powolnym ruchem unioslam jej wieczko, by w środku znaleźć ...

Co jest? Co tu do diaska robi ta rękawiczka?
To kolejna zagadka, która przez amnezje będzie mi teraz spędzać sen z powiek. Może Amy coś wie? Gdzie mój telefon?

Zanim w ogóle zdążyłam go zlokalizować, usłyszałam dzwonek do drzwi. Na szczęście. Amy zaraz wszystko mi opowie. O czym jeszcze nie wiem? Czego jeszcze nie pamietam?

Nacisnęłam klamkę, czując jeszcze trochę bolące żebra. Za chwile poczułam ból tylka a konkretnie mojej kości ogonowej, bo ze strachu upadłam na posadzkę.

- Co jest grane?!
- Marina, to ja...
Postać po prostu weszła jak do siebie w dodatku wymawiając moje imie. I zanim zdążyłam zapytać co to za cyrk, zza maski wyjrzała na mnie ta sama twarz, jaka miałam okazje widziec w szpitalu.
- Co?! O co tu chodzi? Michael? Michael Jackson? To Tyyy?!
- Musimy porozmawiać.

.
.
.
- Wiec twierdzisz , ze się znamy, tak? To wyjaśniałoby Twoja obecność w szpitalu i ... i tutaj - mimo, ze wszystko wydawało mi się absurdalne, to po prostu mu uwierzyłam.
- Wykonywalas dla mnie projekt mojego nowego domu. Jego wnętrza. Tak się poznaliśmy.
- Ja? Ja projektowałam Twój dom?

Nie odpowiedział ale na dowód podał mi teczkę, w której prawie każda kartka była podpisana moim nazwiskiem. Mówił prawde.

- Wow, kto by pomyślał, ze będę dla Ciebie pracować. Jesteś wielką gwiazdą- patrzyłam na niego, ale kiedy on patrzył na mnie czułam coś w rodzaju hmm... zawstydzenia? Bez owijania, przecież to Michael Jackson. Facet, do którego wzdychała  większość kobiet. Samą swoją obecnością umiał bezbłędnie oczarować. Dlaczego ja jestem bez makijażu i w dresie?

- Chciałbym życzyć Ci szybkiego powrotu do zdrowia. Czujesz się już lepiej ?
- O wiele lepiej, dziękuje - szczególnie ze tu jestes, pomyślałam. Przecież nie codziennie miewa się takiego gościa - przepraszam, całkiem zapomniałam o kulturze. Może napijesz się kawy?
- Jeśli to nie problem - wyglądał na smutnego. A może tylko mi się zdawało.
Kiedy ekspres wydał ostatni dźwięk, przyniosłam Filiżankę do salonu wraz z dzbanuszkiem mleka.
- Smacznego
- Wolałbym, żebyś to jednak Ty dolała mleka. Robisz to z taką magią.
- Słucham? - wbiło mnie w sofę. Musieliśmy pic wspólna kawe. Na Boga, dlaczego ja nie pamietam takich rzeczy? - wiesz jak przyrządzam kawe?
- Wiem tez wiele innych rzeczy - tym razem całkiem mnie zaskoczyl. Mimo, ze spuścił wzrok i nie chciał kontynuowac, ja postanowiłam męczyć temat dalej. My się znaliśmy tak dobrze?
- Jakich rzeczy? Wybacz ze nalegam ale jak wiesz straciłam pamięć i chciałabym wiedzieć o wszystkim, co miało miejsce. Nawet jeśli chodzi tu o kawe. Po prostu, zbieram informacje - uśmiechnęłam się nawet, zakładając włosy za ucho. Potem już przeszłam do strzelania kośćmi palców jak to mam w zwyczaju w stresujących sytuacjach.
Nie tknął kawy, przysunął się do mnie bliżej aż poczułam jak niesamowicie pachnie. Pachniał jak idealny mężczyzna. Tylko on mógł tak pachnieć. Czułam jak się rumienie, co oczywiście odjęło mi pewności siebie. Starałam się uciekać wzrokiem ale on po prostu był jak hipnoza.
- Wiem, jak smakują Twoje usta - położył swoją ciepła dłoń na mojej a ja ... ja po prostu zemdlałam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro