Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 70

- Oj, mamo. - zachichotałem. - Każda matka uważa swoje dziecko za tą lepszą połówkę w związku. - odparłem rozbawiony i przez resztę drogi z rodzicielką rozmawialiśmy radośnie, zajmując sobie tym wędrówkę go mojego mieszkania.

Jak się okazało mojej mamie bardzo się ono spodobało. Potwierdziła, że jest małe, ale śliczne. Starałem się je jak najładniej urządzić i w każdej wolnej chwili sprzątałem by lśniło z czystości. Efekt był cudowny, dlatego warto się było starać. Tym bardziej, że wszyscy goście jak i mój mąż docenili moją pracę.

~***~

- Ma pani może ochotę na jeszcze jeden kawałek ciasta? - spytał Ggukie mojej mamy, gdy siedzieliśmy razem przy stole, jedząc ciasto kokosowe. Chociaż ciągle była dla niego miła, wydawał się być nieco zestresowany w jej towarzystwie.

- Nie, dziękuję, Jeongguk. I ile razy mam ci powtarzać, że masz do mnie mówić "mamo"? - zaśmiała się melodyjnie i zarazem delikatnie, głaszcząc pomiędzy uszkami Mikiego . - Będę się już zbierać. Za godzinę mam spotkanie z adwokatem, a autobus ma być za piętnaście minut. Jak pojadę późniejszym to nie zdążę.

- Oh.. No dobrze - mój mąż pokiwał lekko głową, odchrząkujac cicho. - Postaram się poprawić.. Mamo - zabawnie było widzieć go nieco zakłopotanego, jednak to słodkie jak bardzo się starał.

- Mamo, nie możesz wezwać taksówki? - zapytałem, patrząc ze zdziwieniem na rodzicielkę, która zaczęła się zbierać.

- Nie będę zawracać wam już głowy - machnęła lekko ręką, sięgając po swój płaszcz. - I tak już długo u was siedziałam. A wy jesteście młodzi i potrzebujecie czasu dla siebie, prawda?

- Nieprawda. - oburzyłem się. - Przecież nam nie przeszkadzasz, mamo.

- Tak, tak - zaśmiała się, kiwając lekko głową. - Spokojnie synku, jutro was jeszcze odwiedzę i pojutrze także. Mam zamiar być u was częstym gościem.

- No dobrze... - odprowadziłem swoją rodzicielkę do drzwi, przytulając ją delikatnie. - Więc do zobaczenia jutro. Daj znać jak wrócisz do domu.

- Dobrze, od razu do ciebie zadzwonię jak tylko będę już w domu - obiecała, całując mnie czule w czoło. - Do jutra.

- Do jutra - pożegnałem się, a kiedy mama wyszła z mieszkania, zamknąłem za nią drzwi na klucz, ruszając do kuchni, gdzie mój mąż mył naczynia. - Nie musisz być przy niej taki spięty. - westchnąłem, wtulając się w plecy ukochanego. - To nie tylko twoja szefowa, ale też teściowa.

- Właśnie dlatego jestem jeszcze bardziej spięty - westchnął ciężko, zerkając na mnie kątem oka. - Ponieważ jest moją teściową. Nie chcę się przed nią wygłupić, żeby nie myślała o mnie źle.

- Skarbie, ona cię lubi. - zwróciłem uwagę, widząc, jak Kookie wywraca oczami. - Serio mówię! Cieszy się, że zająłeś się mną, gdy zostałem wyrzucony z domu. Ma u ciebie dług wdzięczności.

- No dobrze, postaram się trochę wyluzować - wytarł ręce w ścierkę i odwrócił się przodem do mnie, obejmując mnie w talii. - Czy teraz mój koteczek jest zadowolony?

- Bardzo. - musnąłem delikatnie swoimi ustami te jego, uśmiechając się uroczo. - Chodź... Ja pomogę Ci się jeszcze bardziej wyluzować. - złapałem go za dłoń i ruszyłem spokojnym krokiem w kierunku naszej sypialni.

- Mhmm.. - poczułem nagle jak zostaję unoszony nad ziemię. Kookie wziął mnie na ręce jak księżniczkę i z uśmiechem zaniósł mnie do sypialni. - Nie wiem co ja bym bez ciebie zrobił, kochanie.

- Nie miałbyś z kim się kochać. - zachichotałem, całując delikatnie jego usta. - No chyba, że ktoś inny by zajął twoje serce...

- Moje serce należy tylko i wyłącznie do ciebie, koteczku. Dobrze o tym wiesz - ostrożnie położył mnie na miękkim materacu i musnął przeciągle moje wargi. - Kocham cię, Jiminnie.

- Ja ciebie też kocham, Jungkookie. - uśmiechnąłem się w specjalny dla niego sposób, gładząc jedną z dłoni jego policzek. - Moje serduszko jest całe twoje. - wyznałem, chociaż wiedziałem, że chłopak o tym wie.

- Staram się opiekować nim najlepiej jak tylko potrafię - ukochany zaczął całować mnie po całej twarzy, schodząc nieco niżej na szyję. Jego dłonie natomiast ostrożnie wsunęły się pod materiał mojej koszulki, delikatnie gładząc mój brzuszek.

Chłopak delikatnie dotykał moje ciało, nie przestając z pasją całować moich ust, które dziś posmarowałem malinowym błyszczykiem, który mój mąż uwielbiał. Oczywiście, nie bardziej niż mój naturalny smak ust, ale zdecydowanie ten błyszczyk smakował mu bardziej niż inne.

Gdy misiu zaczął pozbywać się mojej górnej części ubrania, usłyszeliśmy dźwięk dzwonka. Z początku, Jungkook starał się, nie zwracać na niego uwagi, mówiąc, że to pewnie tylko nasi przyjaciele, lecz ja wolałem być mimo wszystko gościnny i z trudem oderwałem się od ukochanego, zostawiając go niezadowolonego w sypialni, żeby ruszyć do drzwi, wcześniej zatrzymując się przy lustrze, żeby poprawić na sobie ubrania i lekko ułożyć włosy.

Stwierdzając, że wyglądam w miarę dobrze, sięgnąłem dłonią do zamka, przekręcając kluczyk w odpowiednią stronę, po czym ostrożnie otworzyłem z uśmiechem drewnianą powłokę, zaraz jednak przełykając ciężko ślinę, gdy spostrzegłem, że gośćmi nie było moi przyjaciele...

- Pan Park Jimin? - niski i donośny głos policjanta rozbrzmiał po klatce, jak i mieszkaniu, wywołując tym mój lekki strach.

- Jeon. - poprawiłem mężczyznę przez ściśnięte strachem gardło. - Przejąłem nazwisko po moim mężu...

- Oh, proszę mi wybaczyć. - odparł, kłaniając się lekko i spojrzał na mnie ponownie. - Przepraszamy za najście, lecz dostaliśmy polecenie z góry by zabrać Pana na posterunek.

- Mnie? - automatycznie zrobiło mi się słabo, a co za tym idzie, prawdopodobnie zbladłem. - Ale... Dlaczego? - poczułem nagle za sobą czyjąś obecność i wiedząc, że to mój mąż, poczułem się troszkę lepiej.

- Jak już powiedziałem... Polecenie z góry - westchnął policjant, poprawiając swoją czapkę. - Podejrzany o popełnienie przestępstwa Lee Jongsuk zgodził się przyznać do winy, jednak dał jeden warunek. Chce z panem porozmawiać.

- Złapaliście Jongsuka? - zapytałem, wypuszczając z płuc cichy oddech ulgi, lecz kamień nie spadł z mojego serca. Jak miałem spotkać się z chłopakiem, który próbował mnie zgwałcić i zabić mojego ukochanego? Nie chciałem nawet o tym myśleć, a co dopiero to przeżyć. - Ja... Nie mogę...

- Niestety, dostałem nakaz zabrania pana na komendę - odparł niewzruszony. - Prosiłbym o współpracę. Tak będzie prościej zarówno dla mnie jak i dla pana.

- Nie możecie mnie zmusić do widzenia się z Jongsukiem. - odparłem, patrząc na nich z przerażeniem.

- Złamie Pan prawo, gdy nie spełni polecenia. Nie współpraca z policją jest karalna. - odparł od razy drugi policjant.

- W ostateczności możemy także zatrzymać pana na dwadzieścia cztery godziny, przez co i tak będzie pan zmuszony pojechać na komendę - oznajmił wyższy z mężczyzn, a jego mina była przerażająco pozbawiona jakichkolwiek emocji.

- Przepraszam, czy mógłbym jechać razem z mężem? - usłyszałem nagle głos mojego misia, który podszedł bliżej mnie. - Jeśli ma tam jechać to wolałbym być z nim..

- Ale nie będzie Pan mógł uczestniczyć w spotkaniu. - odparł od razu policjant. - Jedynie będzie Pan mógł je obserwować w specjalnym miejscu. Pan będzie wszystko widział, ale Jongsuk i Pański mąż nie będą widzieli nikogo prócz siebie.

- Uh.. Rozumiem - Kookie pokiwał powoli głową i spojrzał na mnie, ostrożnie chwytając moją dłoń. - Kochanie, zgodzisz się na to spotkanie? Wiem, że to będzie ciężkie, ale to prawdopodobnie jedyna okazja aby raz na zawsze zniknął z naszego życia.. Jeśli będzie próbował zrobić coś nieodpowiedniego, policjanci od razu wkroczą do akcji i ja także tam będę..

- Mam być sam na sam z tym szaleńcem, rozumiesz? - zapytałem, naprawdę czując że zaraz zemdleje z nerwów. - Jak ja niby mam to zrobić? - zapytałem, patrząc jak mój mąż sięga po swoją bluzę, którą na mnie założył.

- Nie będziesz sam - zaprzeczył, kładąc dłonie na moich ramionach i spojrzał mi głęboko w oczy. - Będę tam, skarbie. Fakt, nie będziesz mnie widział.. ale ja ciebie tak. A także jego i jeśli chociażby spróbuje zrobić cokolwiek złego, od razu zrobię wszystko aby przerwać to spotkanie.

- Idziemy. - westchnął policjant, poganiając nas, dlatego Jungkook sięgnął tylko po klucze od domu i zamknął mieszkanie, a następnie obaj udaliśmy się za policjantami do radiowozu... Bardzo się bałem, a nastawienie stróżów prawa, wcale mi nie pomagało...

------------

Już późno, ale tak mnie naszło by już dziś dać wam nexta

Kocham was pianeczki w czekoladzie ♡

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro