Rozdział 66
Jungkook w łóżku, mimo coraz większej ilości przeżytych stosunków, nigdy nie zapomniał o mojej przyjemności. Całował mnie po całym ciele, prawił komplementy i dotykał delikatnie wraz z uczuciem moje nagie ciało, które było jego. I pokazywał to innym w wielu miejscach, najwięcej robiąc śladów na szyi... Tłumaczył to tym, że jest cholernie zazdrosny i pragnie choć trochę odpędzić ode mnie mężczyzn. Podobałem się im i Jungkook to wiedział. Więc od czasu sprawy z Jongsukiem, był bardziej ostrożny i opiekuńczy.
~***~
- Jeju... - wyszeptałem, delikatnie poprawiając na sobie pościel, parę minut po skończonym stosunku. - Przez siłownię masz za dużo energii, misiu...
- Więc powinienem zrezygnować z siłowni? - spytał, muskając ustami moje nagie ramię. - Moje mięśnie brzucha pewnie szybko wtedy znikną.
- Tu mnie masz... Są fajne. - zachichotałem, dotykając lekko paluszkami jego ABS. - Ale nie za mięśnie cię kocham. Musisz o tym pamiętać.
- Przecież wiem, koteczku - uśmiechnął się do mnie ciepło i sięgnął moich ust, aby mnie pocałować. - Kochasz mnie za całokształt, ale nie zaprzeczysz, że lubisz dotykać moich mięśni i lepiej aby pozostały na swoim miejscu tak długo jak tylko to możliwe.
- Niech ci będzie. - wymruczałem rozbawiony, wcześniej oddając jego pocałunek. - Mięśnie zostają do czasu aż ci się nie znudzi chodzenie z Hoseokiem na siłownię.
- Potem mogę ćwiczyć też trochę w domu, żeby utrzymać dobrą kondycję, ale nie wiem czy dzięki temu moje mięśnie przetrwają - westchnął cicho, wtulając mnie w swoje przyjemnie ciepłe ciało.
- Mhm, najwyżej kupimy ci sztuczny. - odparłem, wtulając się mocniej w jego ciało. - Pójdę się wykąpać...
- Sztuczny abs? - spytał rozbawiony, całując mnie czule w czoło. - Wątpię, że taki by ci się podobał - zamruczał, całując mnie w nos, a następnie w usta i schodził tak z pocałunkami coraz niżej, na moją szyję, obojczyki i tors. Posłał mi jednoznaczne spojrzenie, poruszając przy tym zabawnie brwiami i zniknął pod pościelą, kontynuując swoją ścieżkę pocałunków.
- Kookie, co ty robisz? - zapytałem swojego męża. Nie podobało mi się to spojrzenie. Zawsze oznaczało, że ma jakiś szalony pomysł. A poruszenie brwiami jasno wskazało na podtekst łóżkowy. - Misiu...
Chłopak mi nie odpowiedział, przynajmniej nie słowami, bo jego usta na moich pośladkach, a następnie między nimi były wystarczającą odpowiedzią. Mój misiu swoim zwinnym językiem zaczął czyścić dokładnie moją dziurkę, a jego duże ręce ściskały i masowały moje pośladki. Zacząłem jęczeć cicho z przyjemności, prosząc go by nie przestawał. To było bardzo przyjemne... Czułem się jak przy końcówce stosunku, naprawdę sama przyjemność. Na początku może było to dziwne, bo jednak język jest bardzo śliski i miękki, ale szybko dało się do niego przyzwyczaić. Mój ukochany robił to niezwykle dokładnie i wsuwał ciepły język tak głęboko jak tylko mógł, przez co moje jęki stawały się coraz głośniejsze.
- Chłopcy! - nagle drzwi od pokoju otworzyły się gwałtownie. - Wróciłam właśnie do domu i... A co wy tu robicie, hmm..? - rodzicielka mojego męża stanęła w progu pomieszczenia, przyglądając się nam.
- Jeju! - wręcz krzyknąłem przerażony, strasząc też Jeongguka, który szybko wyłonił się spod kołdry, patrząc na swoją matkę, która weszła bez pukania do naszego pokoju. A ja zawstydzony ukryłem się pod pościelą, ponieważ dodatkowy widok mokrej twarzy mojego męża od śluzu i spermy, to było dla mnie za wiele...
- Oho.. Chyba przeszkodziłam wam w baraszkowaniu pod nieobecność rodziców - zaśmiała się kobieta. - Wybaczcie, jakbym wiedziała, że tak się bawicie to może bym zapukała.
Zacisnąłem o siebie nogi, prostując je, przez co przypadkiem kopnąłem Jungkooka w męskość, a mogłem to stwierdzić po jego krzyku bólu.
- Jeju, Kookie, przepraszam! - pisnąłem, podnosząc się do siadu. - Nie chciałem, wybacz.
- Okey.. Jest okey... - wyszeptał, zaciskając mocno swoje usta i oddychając ciężko. Mój misiu był cały spięty..
- Ajć.. Musiało boleć - stwierdziła starsza. - To ja was już zostawiam, dokończcie swoje sprawy i zejdźcie na dół coś zjeść - poprosiła, po czym opuściła pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi.
- Misiu... - ściągnąłem z nas kołdrę, przyglądając się członkowi ukochanego. - Bardzo boli? Czekaj ubiorę się i przyniosę ci lód.
- Nie musisz.. - pokręcił głową i powoli się położył, ukrywając twarz w poduszce. - Idź się ubrać.. Zaraz przestanie boleć..
- Przepraszam... - złapałem go za męskość i zacząłem lekko gładzić, gdyż miałem zimną dłoń i miałem nadzieję, że trochę pomoże...
- Zostaw.. Proszę.. - delikatnie chwycił moją dłoń. - Nic się nie stało, koteczku. Leć się ubrać, a ja chwilę poleżę..
- Okay.. - zabrałem swoją dłoń, następnie podnosząc się z łóżka. Przypominając sobie, że moje ubrania leżą porozrzucane na dole, założyłem na siebie inne rzeczy, wychodząc potem z pokoju, żeby tamte pozbierać.
- Jak tam malutki juniorek mojego synka? - spytała pani Jeon, która zaczepiła mnie jak tylko zszedłem na dół.
- Pani Jeon, to nie jest śmieszne... Poza tym jego członek nie jest mały. - westchnąłem ciężko, składając swoje ubrania w kostkę.
- Prawda, fakt że oberwał nie jest zabawny - pokiwała lekko głową. - Ale cała reszta już jest zabawna. Nie spodziewałam się, że jesteście już na takim poziomie intymności.
- Mama wiedziała co robimy. - westchnąłem ciężko. - Pewnie mama widziała ubrania...
- Widziałam. Może wiedziałam - przyznała z rozbawieniem. - ale prędzej spodziewałam się was okrytych po pachy kołdrą, która porusza się w takim samym rytmie jak biodra Jeongguka. A nie, że Jeongguk będzie aż tak nisko, cały pod kołdrą.
- Za późno mama przyszła. - mruknąłem, przecierając twarz dłonią. - A my chcieliśmy się tylko odstresować... - spojrzałem za okno, dostrzegając, że jest już bardzo, bardzo ciemno.
- No rozumiem, rozumiem - położyła dłoń na moim ramieniu, lekko je gładząc. - Przygotowałam lód dla poszkodowanego, więc możesz mu zanieść.
- Nie chciał. - pokręciłem lekko głową. - Mamo, sądzę, że już pora na to byśmy się wyprowadzili.
- Huh? Dlaczego? - spojrzała na mnie lekko zaskoczona. - Źle wam mieszkać ze staruszkami? - spytała pół żartem.
- Ten dom jest duży i z pewnością moglibyśmy dzielić go z rodzicami do końca życia, ale powinniśmy się usamodzielnić skoro mamy zostać rodzicami.
- Macie jeszcze dużo czasu nim zdecydujecie się zostać rodzicami. Jesteście jeszcze na studiach, więc wolałabym żebyście nie musieli dodatkowo przejmować się opłatami za rachunki i wszystkim co związane jest z mieszkaniem tylko we dwójkę.
- Nie mamy czasu... - pokręciłem lekko głową. - Moja siostra jest w ciąży i nie chce dziecka. Tata dziś powiedział, że albo ja i Jungkook weźmiemy dziecko albo oddadzą je do domu dziecka.
- To straszne.. - kobieta od razu spoważniała. - Nie mogą przecież oddać bezbronnego dziecko do sierocińca! Przecież całe życie mu tym zmarnują!
- Właśnie wiem... Dlatego ja i Jeongguk nie mamy zbytnio wyboru. - wyznałem cicho
- Masz bardzo dobre serduszko, Jiminnie - starsza zgarnęła mnie w swoje ramiona i lekko przytuliła. - Macie nasze pełne wsparcie. Zawsze wam pomożemy.
- Dziękuję.. - wtuliłem się lekko w mamę męża. - Ale dlatego powinniśmy się wyprowadzić i zacząć żyć na własną rękę.
- No nie wiem... Porozmawiajmy o tym na spokojnie, dobrze? - poprosiła, głaszcząc mnie po głowie. - Przyjdźcie z Jeonggukiem na dół gdy będzie czuł się już lepiej i pomówimy o tym wszystkim.
- Dobrze, mamo. - skinąłem lekko głową, wstając z podłogi. - Idę do niego. Pewnie nadal leży... - zabrałem swoje rzeczy. - I chyba jednak wezmę ten lód..
- Dobry pomysł - przytaknęła i dała mi woreczek z lodem, który wcześniej przygotowała.
- Dziękuję. - uśmiechnąłem się lekko, zabierając lód, po czym spokojnym krokiem ruszyłem na górę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro