Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 66

Jungkook w łóżku, mimo coraz większej ilości przeżytych stosunków, nigdy nie zapomniał o mojej przyjemności. Całował mnie po całym ciele, prawił komplementy i dotykał delikatnie wraz z uczuciem moje nagie ciało, które było jego. I pokazywał to innym w wielu miejscach, najwięcej robiąc śladów na szyi... Tłumaczył to tym, że jest cholernie zazdrosny i pragnie choć trochę odpędzić ode mnie mężczyzn. Podobałem się im i Jungkook to wiedział. Więc od czasu sprawy z Jongsukiem, był bardziej ostrożny i opiekuńczy.

~***~

- Jeju... - wyszeptałem, delikatnie poprawiając na sobie pościel, parę minut po skończonym stosunku. - Przez siłownię masz za dużo energii, misiu...

- Więc powinienem zrezygnować z siłowni? - spytał, muskając ustami moje nagie ramię. - Moje mięśnie brzucha pewnie szybko wtedy znikną.

- Tu mnie masz... Są fajne. - zachichotałem, dotykając lekko paluszkami jego ABS. - Ale nie za mięśnie cię kocham. Musisz o tym pamiętać.

- Przecież wiem, koteczku - uśmiechnął się do mnie ciepło i sięgnął moich ust, aby mnie pocałować. - Kochasz mnie za całokształt, ale nie zaprzeczysz, że lubisz dotykać moich mięśni i lepiej aby pozostały na swoim miejscu tak długo jak tylko to możliwe.

- Niech ci będzie. - wymruczałem rozbawiony, wcześniej oddając jego pocałunek. - Mięśnie zostają do czasu aż ci się nie znudzi chodzenie z Hoseokiem na siłownię.

- Potem mogę ćwiczyć też trochę w domu, żeby utrzymać dobrą kondycję, ale nie wiem czy dzięki temu moje mięśnie przetrwają - westchnął cicho, wtulając mnie w swoje przyjemnie ciepłe ciało.

- Mhm, najwyżej kupimy ci sztuczny. - odparłem, wtulając się mocniej w jego ciało. - Pójdę się wykąpać...

- Sztuczny abs? - spytał rozbawiony, całując mnie czule w czoło. - Wątpię, że taki by ci się podobał - zamruczał, całując mnie w nos, a następnie w usta i schodził tak z pocałunkami coraz niżej, na moją szyję, obojczyki i tors. Posłał mi jednoznaczne spojrzenie, poruszając przy tym zabawnie brwiami i zniknął pod pościelą, kontynuując swoją ścieżkę pocałunków.

- Kookie, co ty robisz? - zapytałem swojego męża. Nie podobało mi się to spojrzenie. Zawsze oznaczało, że ma jakiś szalony pomysł. A poruszenie brwiami jasno wskazało na podtekst łóżkowy. - Misiu...

Chłopak mi nie odpowiedział, przynajmniej nie słowami, bo jego usta na moich pośladkach, a następnie między nimi były wystarczającą odpowiedzią. Mój misiu swoim zwinnym językiem zaczął czyścić dokładnie moją dziurkę, a jego duże ręce ściskały i masowały moje pośladki. Zacząłem jęczeć cicho z przyjemności, prosząc go by nie przestawał. To było bardzo przyjemne... Czułem się jak przy końcówce stosunku, naprawdę sama przyjemność. Na początku może było to dziwne, bo jednak język jest bardzo śliski i miękki, ale szybko dało się do niego przyzwyczaić. Mój ukochany robił to niezwykle dokładnie i wsuwał ciepły język tak głęboko jak tylko mógł, przez co moje jęki stawały się coraz głośniejsze.

- Chłopcy! - nagle drzwi od pokoju otworzyły się gwałtownie. - Wróciłam właśnie do domu i... A co wy tu robicie, hmm..? - rodzicielka mojego męża stanęła w progu pomieszczenia, przyglądając się nam.

- Jeju! - wręcz krzyknąłem przerażony, strasząc też Jeongguka, który szybko wyłonił się spod kołdry, patrząc na swoją matkę, która weszła bez pukania do naszego pokoju. A ja zawstydzony ukryłem się pod pościelą, ponieważ dodatkowy widok mokrej twarzy mojego męża od śluzu i spermy, to było dla mnie za wiele...

- Oho.. Chyba przeszkodziłam wam w baraszkowaniu pod nieobecność rodziców - zaśmiała się kobieta. - Wybaczcie, jakbym wiedziała, że tak się bawicie to może bym zapukała.

Zacisnąłem o siebie nogi, prostując je, przez co przypadkiem kopnąłem Jungkooka w męskość, a mogłem to stwierdzić po jego krzyku bólu.

- Jeju, Kookie, przepraszam! - pisnąłem, podnosząc się do siadu. - Nie chciałem, wybacz.

- Okey.. Jest okey... - wyszeptał, zaciskając mocno swoje usta i oddychając ciężko. Mój misiu był cały spięty..

- Ajć.. Musiało boleć - stwierdziła starsza. - To ja was już zostawiam, dokończcie swoje sprawy i zejdźcie na dół coś zjeść - poprosiła, po czym opuściła pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi.

- Misiu... - ściągnąłem z nas kołdrę, przyglądając się członkowi ukochanego. - Bardzo boli? Czekaj ubiorę się i przyniosę ci lód.

- Nie musisz.. - pokręcił głową i powoli się położył, ukrywając twarz w poduszce. - Idź się ubrać.. Zaraz przestanie boleć..

- Przepraszam... - złapałem go za męskość i zacząłem lekko gładzić, gdyż miałem zimną dłoń i miałem nadzieję, że trochę pomoże...

- Zostaw.. Proszę.. - delikatnie chwycił moją dłoń. - Nic się nie stało, koteczku. Leć się ubrać, a ja chwilę poleżę..

- Okay.. - zabrałem swoją dłoń, następnie podnosząc się z łóżka. Przypominając sobie, że moje ubrania leżą porozrzucane na dole, założyłem na siebie inne rzeczy, wychodząc potem z pokoju, żeby tamte pozbierać.

- Jak tam malutki juniorek mojego synka? - spytała pani Jeon, która zaczepiła mnie jak tylko zszedłem na dół.

- Pani Jeon, to nie jest śmieszne... Poza tym jego członek nie jest mały. - westchnąłem ciężko, składając swoje ubrania w kostkę.

- Prawda, fakt że oberwał nie jest zabawny - pokiwała lekko głową. - Ale cała reszta już jest zabawna. Nie spodziewałam się, że jesteście już na takim poziomie intymności.

- Mama wiedziała co robimy. - westchnąłem ciężko. - Pewnie mama widziała ubrania...

- Widziałam. Może wiedziałam - przyznała z rozbawieniem. - ale prędzej spodziewałam się was okrytych po pachy kołdrą, która porusza się w takim samym rytmie jak biodra Jeongguka. A nie, że Jeongguk będzie aż tak nisko, cały pod kołdrą.

- Za późno mama przyszła. - mruknąłem, przecierając twarz dłonią. - A my chcieliśmy się tylko odstresować... - spojrzałem za okno, dostrzegając, że jest już bardzo, bardzo ciemno.

- No rozumiem, rozumiem - położyła dłoń na moim ramieniu, lekko je gładząc. - Przygotowałam lód dla poszkodowanego, więc możesz mu zanieść.

- Nie chciał. - pokręciłem lekko głową. - Mamo, sądzę, że już pora na to byśmy się wyprowadzili.

- Huh? Dlaczego? - spojrzała na mnie lekko zaskoczona. - Źle wam mieszkać ze staruszkami? - spytała pół żartem.

- Ten dom jest duży i z pewnością moglibyśmy dzielić go z rodzicami do końca życia, ale powinniśmy się usamodzielnić skoro mamy zostać rodzicami.

- Macie jeszcze dużo czasu nim zdecydujecie się zostać rodzicami. Jesteście jeszcze na studiach, więc wolałabym żebyście nie musieli dodatkowo przejmować się opłatami za rachunki i wszystkim co związane jest z mieszkaniem tylko we dwójkę.

- Nie mamy czasu... - pokręciłem lekko głową. - Moja siostra jest w ciąży i nie chce dziecka. Tata dziś powiedział, że albo ja i Jungkook weźmiemy dziecko albo oddadzą je do domu dziecka.

- To straszne.. - kobieta od razu spoważniała. - Nie mogą przecież oddać bezbronnego dziecko do sierocińca! Przecież całe życie mu tym zmarnują!

- Właśnie wiem... Dlatego ja i Jeongguk nie mamy zbytnio wyboru. - wyznałem cicho

- Masz bardzo dobre serduszko, Jiminnie - starsza zgarnęła mnie w swoje ramiona i lekko przytuliła. - Macie nasze pełne wsparcie. Zawsze wam pomożemy.

- Dziękuję.. - wtuliłem się lekko w mamę męża. - Ale dlatego powinniśmy się wyprowadzić i zacząć żyć na własną rękę.

- No nie wiem... Porozmawiajmy o tym na spokojnie, dobrze? - poprosiła, głaszcząc mnie po głowie. - Przyjdźcie z Jeonggukiem na dół gdy będzie czuł się już lepiej i pomówimy o tym wszystkim.

- Dobrze, mamo. - skinąłem lekko głową, wstając z podłogi. - Idę do niego. Pewnie nadal leży... - zabrałem swoje rzeczy. - I chyba jednak wezmę ten lód..

- Dobry pomysł - przytaknęła i dała mi woreczek z lodem, który wcześniej przygotowała.

- Dziękuję. - uśmiechnąłem się lekko, zabierając lód, po czym spokojnym krokiem ruszyłem na górę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro