Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 65

Patrzyłem cały czas przez okno samochodu, pogrążony we własnych myślach. Ojciec nie chciał mnie odzyskać. Mama za to chciała. A co z małym dzieckiem, które nie ma dachu nad głową, a nawet jeszcze się nie urodziło. Czułem się, jakby ktoś na mnie wrzucił wielki ciężar i sam nie potrafiłem go udźwignąć. Za dużo informacji i decyzji... Nie wiedziałem co robić.

~***~

- Skarbie? - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego misia i jego dłoń delikatnie gładząca moje kolano. - Wszystko w porządku?

- Nie wiem... - pokręciłem lekko głową, dopiero zauważając, iż już zajechaliśmy do garażu. - Czuję się wykorzystany... Ojciec zrzucił na mnie decyzje o losie tego dziecka...

- Jiminnie. Jeśli już, to nie zrzucił tego na ciebie, tylko na nas - westchnął cicho. - Spokojnie. Razem wymyślimy najlepsze rozwiązanie w zaistniałej sytuacji.

- Dlaczego on tak bardzo mnie nienawidzi? - zapytałem cicho męża. - Przecież... Jestem jego synem...

- Nie mam pojęcia dlaczego taki jest.. - uniósł dłoń i poprawił delikatnie moje włosy. - Ma ciężki charakter.. Dodatkowo raczej nie akceptuje naszego związku i tego jakiej jesteś orientacji. Nie wiem czy kiedykolwiek to zaakceptuje..

- Dlaczego? Dlaczego nie umie zaakceptować tego kogo kocham? - zapytałem, patrząc na męża. - Ja... Po prostu kocham osobę tej samej płci... Kocham ciebie...

- Nie każdy umie zaakceptować osoby homoseksualne - westchnął, również na mnie patrząc. - Kochanie, bardzo bym chciał aby twój ojciec cię zaakceptował. Jesteś najważniejszą osobą jaką mam w życiu.. Dlatego boli mnie gdy bliskie ci osoby cię ranią.

- No wiem. Kochasz mnie. Zależy ci na mnie. Dziękuję za to, że mnie w pełni akceptujesz. - musnąłem delikatnie usta mojego ukochanego.

- Chodź, pójdziemy trochę odpocząć w domu - uśmiechnął się do mnie lekko. - Co powiesz na tulenie się w łóżku, oglądając serial i jedząc pocky?

- Z wielką chęcią... - odwzajemniłem jego uśmiech po czym wyszedłem z samochodu, ściągając z twarzy okulary i potargalem swoje włosy. Niepotrzebnie się tak stroilem. - Mam ochotę ściągnąć te cichy i wskoczyć do łóżka.

- A ja nie mam nic przeciwko temu - zaśmiał się cicho mój ukochany, dzięki czemu rozluźnił nieco atmosferę. - Jak dla mnie to możesz nawet zrzucić z siebie wszystkie te ciuszki, kotek.

- A ty tylko o jednym... - Nie mogłem się powstrzymać przed lekkim uśmiechem pod nosem. Jungkookie naprawdę umiał poprawić humor.

- Wcale nie.. - Kookie zaśmiał się cicho i chwycił mnie za rękę, przyciągając bliżej siebie, po czym ruszyliśmy razem do domu.

- Wcale, że tak. - odparłem, śmiejąc się cicho i spojrzałem na mojego mężczyznę. - Najchętniej cały dzień byś to robił. Albo dopóki łóżko się nie zarwie.

- To brzmi tak jakbym był niewyżyty - stwierdził z rozbawieniem w głosie i musnął moje usta. - Może po prostu twoje zgrabne ciałko ma na mnie taki wpływ, hm?

- Jesteś niewyżyty, kochanie. Nawet jeśli to wina mojego ciała. - zachichotałem cicho. - Wybacz, nie chce cię okłamywać.

- To dobrze, że nie chcesz mnie okłamywać - stwierdził, przepuszczając mnie w drzwiach. - Jaki film chciałbyś obejrzeć?

- Wybierz. Ja obejrzę wszystko. - uśmiechnąłem się lekko, w czasie kiedy mąż ściągnął ze mnie płaszcz, a ja następnie pozbyłem się butów, a także ubrań, gdyż wiedziałem, że teściów nie ma w domu.

- Woah.. Widzę, że naprawdę miałeś już dość tych ubrać - spostrzegł, nie ukrywając tego, że mi się przygląda. - Możemy obejrzeć jakąś komedię albo romansidło. Mi to obojętne.

- Romansidło? - zaśmiałem się, wchodząc spokojnie po schodach. - Już nie komedia romantyczna? Ajć, twój oficjalny język względem mnie, zanika.

- Oh, wybacz kochanie - odchrząknął. - W takim bądź razie, może zechciałbyś obejrzeć ze mną komedię romantyczną, koteczku? - spytał, mówiąc nieco zabawnym tonem głosu i szedł za mną, zapewne gapiąc mi się na tyłek.

- Jeju, Kookie. - zaśmiałem się, ukrywając się za ścianą zanim chłopak wszedł na samą górę. - Nie wygłupiaj się. I wiesz, że czuję na sobie swój wzrok?

- Mhm.. dlatego się chowasz? - spytał, ustając na szczycie schodów, tak, że nie mogłem go jeszcze zobaczyć. - A może.. Chciałbyś poczuć coś jeszcze, poza moim wzrokiem?

- Misiu... - wywróciłem oczami, zagryzając z uśmiechem swoją dolną wargę. - Dajesz mi takie propozycje zza ściany, serio?

- Bo tak przynajmniej masz wybór - zaśmiał się cicho. - Sam stwierdziłeś, że jestem niewyżyty.. Jakbym cię widział, to zamiast pytać po prostu przeszedłbym do czynów.

- Skarbie, możesz przejść do czynów. - wyznałem rozbawiony.

- Miło mi to słyszeć - wyznał, wyłaniając się zza ściany i od razu przywarł ustami do tych moich. Jego dłonie powędrowały na moje biodra, gładząc je i lekko ściskając. Mój misio całował mnie bardzo namiętnie, tak jak obaj lubiliśmy najbardziej.Oczywiście długo nie trwało przemieszczenie się do sypialni i rozebranie mojego mężczyzny. Ogólnie od kiedy zaczęliśmy współżycie, z dnia na dzień robiliśmy to coraz częściej, gdyż mój ukochany był doprawdy coraz większym zwolennikiem uprawiania miłości, a ja już nie mogłem mu odmawiać, gdyż po pierwsze, sam tego chciałem, a po drugie, za długo trzymałem go z tym na dystans by teraz zabraniać mu poszaleć dla rozluźnienia i przyjemności.

Jungkook w łóżku, mimo coraz większej ilości przeżytych stosunków, nigdy nie zapomniał o mojej przyjemności. Całował mnie po całym ciele, prawił komplementy i dotykał delikatnie wraz z uczuciem moje nagie ciało, które było jego. I pokazywał to innym w wielu miejscach, najwięcej robiąc śladów na szyi... Tłumaczył to tym, że jest cholernie zazdrosny i pragnie choć trochę odpędzić ode mnie mężczyzn. Podobałem się im i Jungkook to wiedział. Więc od czasu sprawy z Jongsukiem, był bardziej ostrożny i opiekuńczy.

---------------

Love ♡♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro