Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 56

- Ja też cię bardzo kocham! - zaśmiałem się wesoło i zająłem się przygotowaniem jedzonka dla mojego koteczka. 

~***~ 

Postarałem się bardzo i zrobiłem puszyste naleśniki, które dodatkowo przyozdobione były bitą śmietaną i czekoladową posypką. - Proszę bardzo. Słodkie śniadanko dla mojego słodkiego męża.

- Kochanie, zdecydowanie za bardzo mnie rozpieszczasz. - cmoknął mój policzek w geście podziękowania, po czym zaczął pałaszować śniadanie. - Um, pyszne! Należy Ci się za to nagroda!

- Muszę rozpieszczać mojego koteczka. Uwielbiam patrzeć na to jak się uśmiechasz - pocałowałem go w skroń. - Czy ja wiem, czy zasłużyłem na nagrodę.. To tylko śniadanie.

- Spróbuj. - nadział kawałek naleśnika na widelec i podsunął go pod moje usta.

- Okey - otworzyłem usta, aby ukochany mógł włożyć naleśnika do mojej buzi i zacząłem go przeżywać. Nie było aż takie złe. - Całkiem całkiem - stwierdziłem, przełykając to co miałem w ustach.

- Jest pyszne! - uderzył mnie lekko widelcem w policzek. - Ale skoro nie chcesz nagrody to nie. - wzruszył lekko ramionami, powracając do jedzenia.

- Ała.. - położyłem dłoń na swoim policzku, robiąc sztucznie smutną minę. - Ja ci tu naleśniki robię, a zamiast nagrody dostaję widelcem..

- Aj, misiu, wiesz że ciebie kocham. - musnął ponownie usteczkami mój policzek. - Bardzo mocno. Dziękuję za pyszne śniadanie.

- Ja też ciebie bardzo kocham - chwyciłem w dłoń jego podbródek i przyciągnąłem go do siebie, aby pocałować przeciągle jego wargi.

- Mmm, nie teraz. - odsunął mnie od siebie, gdy dłońmi zjechałem na jego pośladki. - Może wieczorem. - musnął ostatni raz moje usta, następnie dokończając swój posiłek

- Uh, dobra.. - westchnąłem cicho. - Idziemy teraz wziąć kąpiel i w końcu będziesz mógł się ubrać, żeby mnie tak nie kusić - cmoknąłem go w skroń i zaraz po tym jak odstawiłem talerz do zlewu, wziąłem go na ręce.

- Kuszę cię? - zapytał, zagryzając swoją dolną wargę. - Więc może jednak odpuszczę sobie dziś ubranie...

- Ale dotykać siebie pozwolisz dopiero wieczorem? - spytałem, patrząc na niego z uniesioną brwią. - Jeśli tak, to ja się tak nie bawię, koteczku.

- Może pozwolę wcześniej... - objął swoimi rączkami moją szyję. - Musiałeś wystarczająco długo czekać...

- Nie podchodź do tego w taki sposób - westchnąłem cicho. - Czekałem i mógłbym poczekać nawet jeszcze więcej, do czasu aż byłbyś gotowy na zbliżenie. Nie chcę abyś robił coś tylko ze względu na mnie..

- Dla mnie to też było przyjemne. - wplątał dłoń w moje włosy. - Ale nie robiłem jeszcze tego w dzień. Nie wiem czego się spodziewać. - zachichotał cichutko. - Obaj nie ubierajmy się cały dzień. Jak będzie miało do czegoś dojść to dojdzie. Już nie musimy się powstrzymywać.

- Niech będzie - cmoknąłem go w nos i wszedłem do łazienki. - Życzysz sobie długą kąpiel z bąbelkami czy może taką zwykłą i krótką?

- Pierwsza opcja brzmi znacznie lepiej, o ile będziesz tam ze mną - pocałował delikatnie moje usta.

- Oczywiście, że będę razem z tobą - musnąłem przeciągle jego wargi. - Innej opcji nie ma. Muszę przecież dokładnie ciebie wyczyść, nieprawdaż? - cmoknąłem go jeszcze raz i oderwałem się od niego, aby napuścić wody do wanny.

- Prawda... - oparł się wygodnie o wanne w czasie gdy ja przygotowywałem kąpiel. - Um... A może spróbujemy w wannie?

- Minnie, kiedyś spróbujemy wszędzie gdzie będziesz chciał, ale może na razie róbmy to nieco spokojniej? - zaproponowałem, pochylając się do niego, aby cmoknąłem jego nos. - Nie chcę aby twój tyłeczek bardzo bolał..

- Oh, dobrze. - skinął lekko głową, zaciskając swoje usteczka.

- Wszystko przyjdzie z czasem.. Jestem tego pewny - nie mogąc się powstrzymać, ucałowałem jeszcze jego wargi. - Bardzo cię kocham.

- Ja ciebie też bardzo kocham, Kookie. - wyszeptał, oddając mój pocałunek. Mmm, uwielbiałem te słodkie usteczka.

Korzystając z okazji, pogłębiłem nieco pocałunek i wsunąłem język do jego buzi, dokładnie ją badając. Jedną z dłoni położyłem na jego policzku, delikatnie go gładząc.

- Kookie? - odezwał się nagle mój skarb. - Woda.

- Uh.. - niechętnie oderwałem się od niego i zakręciłem kurek od wody, która wypełniła już całą wannę. Ponieważ wcześniej wlałem także żel do kąpieli, pełno było w niej teraz piany. Ostrożnie wszedłem do wanny i usiadłem tak, aby Jimin mógł wtulić się we mnie plecami.

- Za czym czekasz? - zachichotał, nadal się opierając o wannę.

- Czekam aż mój kochany mąż wtuli się we mnie, albo przynajmniej wypnie swoją śliczną pupę, abym mógł ją umyć - odparłem, wzruszając lekko ramionami.

Rówieśnik spojrzał na mnie niezadowolony i zawstydzony, krzyżując swoje ręce na piersi. - Czasami z ciebie burak. - mruknął, wchodząc do wanny i usiadł po drugiej stronie.

- Ale tylko twój - zauważyłem i przyciągnąłem go do siebie, całując mocno w usta. - Kochasz tego buraka i nawet za niego wyszedłeś - wymamrotałem w jego wargi.

- No cóż. Serce nie wybiera. - zamruczał rozbawiony, oddając moje pocałunki i objął rączkami moją szyję.

- A twoje wybrało kogoś takiego jak ja.. Czyż to nie cud? - przesunąłem dłonie na jego krągłe pośladki, delikatnie je gładząc. - Kocham cię, koteczku..

- Misiu. - mój blondyn oderwał się od moich ust i zabrał moje dłonie ze swoich cudownych pośladeczków. - Mówiłeś, że przyjdzie czas na pieszczoty w wannie. Ale nie dziś. - przypomniał, całując mnie w nos.

- Uh.. Chciałem tylko aby było ci przyjemnie gdy będę mył twój środeczek - wyznałem, patrząc w jego oczka. - Ale zgoda. Już nie będę dotykał twojego tyłeczka.

- Zrób to paluszkami w środeczku, dobrze? - cmoknął mój policzek. - Jak będzie mi dobrze... To pozwolę dotykać swoją pupę.

- Dobrze, kochanie - kiwnąłem lekko głową i ostrożnie wsunąłem w niego jeden palec, powoli nim poruszając. Szybko jednak dołożyłem także kolejny, aby móc go dokładnie wyczyścić...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro