Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 54

Ostrzegam 18+

----

 - Cokolwiek sobie zażyczysz, kochanie - posłał mi ciepły uśmiech i otworzył drzwi od domku. - A więc twoim zadaniem jest przygotowanie kakao, Minnie - oznajmił, całując mnie w policzek i zaraz ruszył w stronę samochodu.  

~***~

- Wow... - wyszeptałem, wchodząc do środka domku. Był ślicznie ustrojony. Brąz połączony z beżem i ozłoconymi ozdobami.

Gdy tylko ściągnąłem z siebie buty i kurtkę, ruszyłem spokojnym krokiem w głąb domu, a gdy znalazłem kuchnie, zabrałem się za robienie kakao.

W pewnym momencie usłyszałem jak drzwi się otwierają, a po chwili zamykają. Dźwięk kółek jeżdżących po podłodze utwierdził mnie w tym, że to mój misio wrócił z walizkami.

- Misiu! - pisnąłem, zostawiając ciepłe kubki z kakao na blacie i pobiegłem do salonu, rzucając się w ramiona męża.

- Cóż to za reakcja? - złapał mnie mocno i uniósł do góry, wtulając w siebie. - Aż tak bardzo się stęskniłeś przez te kilkanaście minut? - spytał, całując mój policzek.

- Mhm... - skinąłem głową, wtulając się mocno w ukochanego. - Tęsknię nawet w śnie...

- Słodki - wyszeptał, głaszcząc mnie po plecach. - Już nigdzie się nie wybieram, więc nie musisz tak tęsknić. Mamy dwa tygodnie tylko dla siebie.

- To się cieszę. - cmoknąłem go mocno w usta. - Zanieś szybko te walizki do pokoju, a ja przyniosę kakao i uszykuje kocyk.

- Dobrze, skarbie - musnął jeszcze raz moje wargi, po czym odłożył swoją kurtkę i zabrał walizki do pokoju.

Z uśmiechem wróciłem się do kuchni po kubki i niespiesznie zaniosłem je na stolik do kawy, po czym sięgnąłem po jakiś milusi kocyk i okryłem się nim, ciesząc się z ciepełka, które momentalnie poczułem, lecz brakowało mi jednego... Gdzie mój misiu?

- Słodko wyglądasz - usłyszałem cichy śmiech mojego męża, który już po chwili siedział obok mnie na kanapie. - Znajdzie się miejsce i dla mnie pod kocykiem?

- Tak! - posłałem mu radosny uśmiech, po czym złapałem za koniec kocyka, żeby przerzucić go ma ciało mojego ukochanego. Nie, że coś... Ale chyba za mocno rzuciłem się na jego tors...

- Ale ty wiesz, że ja ciebie już nie puszczę? - spytał, mocno trzymając mnie w swoich objęciach i złożył czuły pocałunek na mojej głowie.

- Szczerze? - uśmiechnąłem się lekko pod nosem. - Na to właśnie liczyłem, kochanie.

- Kocham cię - szepnął, poprawiając kocyk, którym byliśmy okryci i wtulił mnie w swój ciepły tors. Poczułem jak składa wiele delikatnych pocałunków na mojej głowie i twarzy, a jego dłonie powoli błądzą po moich plecach.

- Też ciebie kocham. - wyszeptałem, sięgając po kubki i jeden z nich podałem ukochanemu. - Pij dopóki ciepłe. - cmoknąłem go w policzek, przyglądając się kominkowi.

- Dziękuję - zamruczał upijając łyk napoju. - Uwielbiam twoje kakao, jest pyszne - wyznał, dmuchając ostrożnie na parujący kubek.

- Ja tam wolę, jak ty robisz kakao. - zachichotałem cicho, upijając łyk ciepłego napoju. Nie taki zły. - Robisz je z taką miłością.

- Więc jutro ja zrobię nam kakao - stwierdził, całując mnie w czoło. - Chociaż twoje i tak jest pyszniejsze - wyszeptał.

- Mój cudowny misiu. - zaśmiałem się cicho, odstawiając kubek na stół i pocałowałem usta ukochanego. - Bardzo cię kocham, wiesz?

- Ja ciebie także bardzo kocham, więc chyba mogę powiedzieć, że wiem - zaśmiał się cicho, ponownie muskając moje usta.

- A ja sądzę, że nie wiesz. - ponownie musnąłem jego usta. - Nigdy się nie dowiesz ile moje serduszko ma w sobie miłości.

- Takie malutkie, a mieści w sobie ogromne ilości miłości - spojrzał w moje oczy. - Dlaczego nigdy miałbym się nie dowiedzieć ile jej tak naprawdę jest?

- Nie dowiesz się, ponieważ uważasz, iż mam malutkie serduszko. - wydąłem lekko dolną wargę.

- Kochanie, każdy ma serce w wielkości swojej pięści. A twoje rączki są drobniutkie - pocałował przeciągle moje usta. - Ale w malutkim serduszku może mieścić się bardzo dużo miłości.

- Ale ja posiadam duże serduszko. - trwałem przy swoim. - Ręce mam w sumie duże. Wystarczy zamknąć oczy i pomyśleć, że twoje dłonie należą do mnie.

- Albo zrobić tak.. - odstawił kubek na stolik i chwycił w swoje dłonie te moje. - Nasze jedno wielkie serduszko, pełne naszej miłości.

- Mój mądry i wspaniały misiu. - posłałem mu szeroki uśmiech, po czym rzuciłem się mu na szyję. - Co ja bym zrobił, gdybyś nie wybaczył mi wszystkich błędów, które popełniłem?

- A co ja bym zrobił gdybyś ty mi nie wybaczył? - spytał, patrząc mi głęboko w oczy i uśmiechnął się lekko. - Nie myślmy o tym co by było gdyby. Myślmy o tym co jest tu i teraz, dobrze, skarbie?

- Dobrze... - wypuściłem z ust drżący oddech, gdy tak na mnie spojrzał. - Naprawdę cię kocham...

- A ja kocham cię jeszcze bardziej, koteczku - zamruczał, wpijając się w moje usta.

Oddałem mocno jego pocałunek, obejmując jego szyję mocniej swoimi rękoma. Uh, uwielbiałem się całować z ukochanym...

Poczułem jak Jeonggukie wplata swoje dłonie w moje włosy, uniemożliwiając mi oderwanie się od niego i pogłębił nieco pocałunek. Poprawił mnie na swoich kolanach, przyciągając jeszcze bliżej do siebie.

Każdy pocałunek mojego ukochanego był przeze mnie oddawany we w miarę podobnych pogłębieniach, a temperatura pomiędzy nami z sekundy na sekundę coraz bardziej się rozpalała.

W jednej chwili już wiedziałem co powinienem zrobić... Obiecałem i teraz był idealny moment, żeby obietnicy dotrzymać. Nie czułem chwilowo strachu, bo usta mojego męża skutecznie go odpędzały... Dlatego nawet nie zauważyłem, kiedy zacząłem zdejmować z niego bluzę...

W jednej chwili odzienie mojego męża wylądowało na podłodze, a moja koszulka powędrowała w to samo miejsce. Z każdą kolejną sekundą nasze pocałunki stawały się coraz namiętniejsze, a jego dotyk rozpalał moje ciało.

Każdy kolejny pocałunek mojego męża był coraz bardziej zachłanny i pożądania. Nic więc dziwnego, że szybko poczułem jak jego dłonie zaczynają ściągać ze mnie spodnie. Dlatego też ja również próbowałem się pozbyć tych jego.

Starał się ułatwić mi to i odpiął pasek od swoich spodni, nie odrywając się nawet na moment od moich ust, a zaraz potem zdjął do końca moje spodnie. Chwycił mnie mocno, biorąc na ręce i wstał z kanapy, ruszając nieśpiesznie do sypialni.

Moje serce biło jak szalone, bo byłem już w samych bokserkach i tak naprawdę tylko one mnie dzieliły od zostania nagim.

- Kookie... - wyszeptałem pod wpływem przyjemności zamykając swoje oczy, ponieważ ukochany zaczął mnie namiętnie całować po szyi, gdy wylądowałem na łóżku. - Podaj mi mój plecak. - poprosiłem, wiedząc, że i tak rówieśnik się zgodzi.

Niechętnie oderwał się ode mnie i gdy tylko podał mi plecak, zaraz znów przyssał się do mojej skóry, pozostawiając na niej krwistoczerwony ślad.

- Misiu... - wysapałem, wyciągając z plecaka koc. Na łóżku prócz materaca i dwóch białych poduszek nic nie było, więc chciałem leżeć na czymś swoim. - Mogę narzucić kocyk?

- Oczywiście - szepnął, po raz kolejny zmuszony do oderwania się ode mnie. - Pomoc ci?

- Nie. Szybko to ogarnę, a ty może... Uszykuj to co potrzebne będzie za chwilkę. - cmoknąłem go szybko w usta, po czym podniosłem się z łóżka i zacząłem je ścielić.

- Dobrze - kiwnął głową, uśmiechając się pod nosem i zaraz zaczął szukać potrzebnych nam rzeczy w swoim plecaku. Jak widać był przygotowany na taką sytuację..

- Wiedziałeś co kupić? - zapytałem, kiedy mój ukochany położył na materacu jakąś tubkę.

- Cóż.. Musiałem się trochę doinformować co będzie nam potrzebne - wyznał, przegryzając lekko swoją wargę. - Somin była jak najbardziej chętna do pomocy.

- Somin jest hetero... - przypomniałem, ponownie się kładąc, ale tym razem na kocu.

- Nawet to jej nie przeszkodziło - westchnął cicho, przysuwając się do mnie i delikatnie poprawił kosmyki moich włosów. - Możesz być spokojny skarbie. Kupiłem tylko to co będzie potrzebne.

- Okay. Jestem spokojny. Przecież wiesz co robisz. - spojrzałem prosto w oczy mojego męża. - Kocham cię.

- Ja ciebie także kocham - szepnął i obdarzył mnie gorącym pocałunkiem, a jego dłoń delikatnie gładziła mój policzek.

- Oh, Kookie... - wysapałem, wplątując dłonie w jego włosy. Było mi tak bardzo przyjemnie...

- Jiminnie.. Bardzo cię kocham, najbardziej na świecie - powoli przeniósł się z pocałunkami na moją szczękę i szyję. - Jeśli.. Będziesz chciał jednak przestać, powiedz mi. Nie chcę abyś czegokolwiek żałował - poprosił, nie przestawiając pieścić mojego ciała, a jego dłonie zjechały powoli na mój brzuch, gładząc go.

- Tym razem nie ucieknę. - obiecałem, próbując zdjąć jego spodnie do końca. - Chcę być twój na każdy sposób... - wyznałem, odchylając do tyłu głowę, żeby dać mu lepszy dostęp do mojej skóry.

- Ty jesteś mój, a ja twój - wymamrotał, zasysając się nieco na moim ciele i zapewne zostawił tam dość widoczny ślad. Ja w tym czasie w końcu uporałem się z jego spodniami, a gdy spojrzałem w dół, zauważyłem spore wybrzuszenie na bokserkach ukochanego.

- Tak na mnie reagujesz? - zapytałem, zagryzając mocno dolną wargę i spojrzałem mu w oczy.

- Leżysz przede mną w samych bokserkach, wyglądając przy tym jak najpiękniejszy koteczek na świecie, więc ciężko byłoby mi zareagować w inny sposób.. - wyznał, również patrząc mi w oczy.

- Ze mną nie jest wcale lepiej. - korzystając z przypływu odwagi i tego, że i tak jestem cały czerowny na twarzy, to złapałem go za rękę i przeniosłem na swoje krocze. - Musisz się mną zająć, misiu...

Powoli przeniósł swój wzrok w tamto miejsce i zacisnął lekko dłoń, przez co poczułem przyjemne dreszcze na całym ciele. Nagle Jeongguk pochylił się i zaczął całować mój brzuch oraz podbrzusze, a jego dłoń nadal pozostawała na moim kroczu.

- A... Ah... - zacisnąłem swoje usta żeby więcej takich dźwięków nie wydobyło się z moich ust.

- Minnie.. Nie powstrzymuj się.. - szepnął, przesuwając dłoń na moje biodro i ostrożnie zaczął zsuwać ze mnie materiał bokserek. - Nie musisz się mnie wstydzić.

- D-dobrze, kochanie... - wyszeptałem, wstrzymując oddech, kiedy zsunął majtki z mojego ciała. - Przepraszam.. - wyszeptałem, również sięgając dłońmi do jego bokserek, które go mocno uwierały

- Za co przepraszasz? - spytał, zasysając cicho powietrze, gdy materiał na jego kroczu zniknął.

- Za to, że będę zbyt głośno... Przy tobie nie będę umiał być cicho... - wyszeptałem, rozkładając przed nim nogi.

- Za to nie musisz przepraszać - musnął delikatnie moje usta, sięgając zaraz po jedną z rzeczy leżących obok nas i nieco drżącymi dłońmi wylał sobie jakiś żel na palce. - Za to ja przepraszam, jeśli zrobię coś nieodpowiednio.. - odchrząknął, po czym przybliżył się do mnie, a ja poczułem jak coś mokrego dotyka mojej dziurki.

- Kookie, nie stresuj się, bo ja też zacznę... - mój oddech znacznie przyspieszył, a nogi zaczęły się lekko trząść, a gdy ukochany wysunął we mnie palce głębiej, zassałem powietrze.

- Nie chcę zrobić ci przypadkiem krzywdy - wyznał i sięgnął moich ust, a jego palce powolutku zagłębiały się we mnie coraz bardziej. Starał się odwrócić moją uwagę od tego nowego uczucia, jakim jest jego obecność wewnątrz mnie, właśnie swoimi wargami.

- Dziwnie mi... - wyznałem, czując dyskomfort i lekki ból, tym bardziej jak nagle dołożył trzeciego palca. Próbowałem się rozluźnić, ale szło mi opornie. - Na razie aż tak nie boli... Myślałem, że będzie gorzej.

- Cieszę się, że aż tak nie boli - odetchnął cicho z ulgą, skupiając się na rozciąganiu mnie. Każdy jego ruch był delikatny i subtelny. Mój misiu bardzo się starał aby nie sprawiać mi dodatkowego bólu.

- Ah.. - nie dałem rady powstrzymać cichego jęku, gdy Jungkookie dotknął jakiegoś miejsca w moim środku. - Możesz j-jeszcze raz? W tamto miejsce...

- Tutaj? - spojrzał mi w oczy, ponownie dotykając to samo miejsce co przed chwilą i nieco je pocierając.

- Ouh! - pisnąłem ciut głośniej z przyjemności. - Tak! Tam, misiu!

Rówieśnik przegryzł lekko wargę, uśmiechając się pod nosem i cały czas dotykał to jedno miejsce, sprawiając, że przez moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze.

- Cudownie... - uśmiechnąłem się szeroko. Nie sądziłem, że tak szybko to wszystko się przemieni... Przecież... To było takie wspaniałe uczucie..

- Kocham cię, skarbie - wyszeptał Jeonggukie, całując delikatnie moje usta i wysunął ze mnie swoje palce, odbierając mi tym samym tą cudowną przyjemność. Gdy na niego zerknąłem zobaczyłem jak smaruje swoje przyrodzenie tym samym żelem co poprzednio palce. - Jesteś gotowy, Jiminnie? - spytał, zerkając w moje oczy.

- Um... - spojrzałem w jego oczy, przełykając ciężko ślinę. Miałem ochotę zaprzeczyć... Lecz skinąłem głową. - Tak, misiu... Zrób to...

- Będę bardzo delikatny - obiecał, przysuwając się do mnie tak, że nasze ciała stykały się ze sobą, a jego usta przylegały do tych moich. Poczułem jak zaczyna powoli napierać na mnie swoją męskością, a dłonią gładzi moje biodro.

Otworzyłem szeroko oczy, czując ogromny ból. To było złe... Było koszmarne, bo Jungkook był bardzo duży. Pojedyncza łza spłynęła po mojej twarzy, ale nie uciekłem. Robiłem to dla niego. Wiedziałem, że mu to sprawi przyjemność, a potem także spotka to mnie. Musiałem tylko poczekać. Chwilę pocierpieć, żeby potem było lepiej, jak wiele razy opowiadała mi Somin i Jin.

- Przepraszam.. - wymamrotał w moje wargi, wycierając opuszkami palców mój policzek i zatrzymał się, aby dać mi chwilę do przyzwyczajenia się do jego obecności wewnątrz mnie. - Rozluźnij się, kochanie.. Nie chcę aby ciebie bolało..

- P-próbuję... - wyszeptałem, szybko oddychając i ukryłem twarz w zagłębieniu jego szyi, próbując się rozluźnić.

- Spokojnie - ucałował mnie w skroń i odszukał dłonią tej mojej, splatając nasze palce razem. - Nie musisz się śpieszyć, kochanie.. Pomyśl o gwiazdach. O tym pięknym niebie, które przed chwilą oglądaliśmy i które jutro także będziemy mogli ujrzeć..

Otworzyłem na chwilę swoje oczy, spoglądając w te ukochanego. Takie piękne dwa błyszczące węgielki, które chciałem oglądać już do końca swojego życia. Iskrzyły się one ze szczęścia i przyjemności, a także zmartwienia. Jak mogłem się nie rozluźnić przez ten widok? Wystarczyło jedno spojrzenie pełne miłości mojego męża, żebym zapomniał na chwilę o bólu i przestałem spinać mięśnie.

- Kocham cię, perełko - szepnął, po raz kolejny muskając moje usta i pozwolił sobie wsunąć się nieco głębiej. Cały czas patrzył na mnie z czułością i miłością, tak jakby nic innego nie istniało na tym świecie.

- J-ja ciebie też, Kookie. - wysapałem, kładąc dłonie na jego ramionach i mocno je zacisnąłem z bólu. - Bardzo mocno... Dla nikogo innego bym tego nie zrobił. - wyznałem, a kiedy już myślałem, że więcej go w sobie nie zmieszczę, okazało się, że to już całość Jeongguka... Pasował do mnie idealnie.

- A ja z nikim innym nie chciałbym tego robić.. - czułem jak jego ciepły oddech oplata moją szyję, a wargi muskają delikatnie moją szyję. - Powiedz, gdy będę mógł kontynuować. Nie chcę zrobić czegoś za szybko.

- Dobrze, kochanie.. - skinąłem lekko głową, pozwalając mu siebie całować po szyi. Widziałem, że jutro będą na niej mocno widoczne ślady, ale nie byłem w stanie teraz się tym przejmować. - J-już możesz, misiu... - wyszeptałem do jego ucha.

Ukochany spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się do mnie delikatnie, a ja znów poczułem ruch wewnątrz mnie. Jeongguk robił wszystko bardzo powoli i ostrożnie, abym miał czas na oswojenie się z tym wszystkim. Dla niego także był to pierwszy raz..

- Oh... - westchnąłem cicho, wbijając swoje paznokcie w jego ramiona. - Kocham cię... Tak bardzo cię kocham... - szeptałem, prosząc po chwili by przyspieszył, jeżeli tak wolne tempo mu nie odpowiada.

Mój rówieśnik jednak pokręcił tylko głową, przesuwając jedną z dłoni wzdłuż mojego ciała, aż do pośladków, na których się zatrzymał. Dopiero gdy z moich ust wydobyło się niekontrolowane ciche jęknięcie przyjemności, pozwolił sobie ścisnąć mój mięsień i odrobinę przyspieszyć ruchy biodrami.

- A...ah... - jęczałem cicho, czując coraz więcej przyjemności z tego stosunku. A gdy mój ukochany trącił mój... Uh, jak to nazwać... Punkcik przyjemności! O! Idealnie... No, więc wracając, gdy go trącił, poczułem większą przyjemność niż za sprawą palców, na co niekontrolowanie głośno jęknąłem.

- Kocham cię, Jiminnie - wymruczał, całując mnie po szczęce, ustach i policzkach. Jego męskość co jakiś czas trafiała właśnie w mój punkcik, dzięki czemu przyjemność zagłuszała wszelki ból.

Jakoż był to nasz pierwszy stosunek, moje spełnienie przyszło bardzo szybko, ale widziałem, że z czasem będzie lepiej i dłużej. Teraz wystarczyło mi te parę minut. No, a Jungkook parę minut plus pięć! Tak się złożyło, że on skończył we mnie dopiero kiedy doszedłem drugi raz... Ale nie było w tym nic dziwnego. On się przecież potrafił masturbować, oglądać te niegrzeczne filmy i tak dalej... No i był umięśnionym i wysportowanym człowiekiem. Logiczne było to, że dłużej mu zajmują takie rzeczy.

- Pięknie wyglądasz, wiesz? - szepnął mój misio, gdy leżeliśmy wtuleni w siebie patrząc sobie w oczy.

- Dziękuję... - wyszeptałem, uśmiechając się nieśmiało w kierunku męża. - Odebrałeś mi niewinność, misiu... Już nie mogę być aniołkiem.

- Dla mnie zawsze będziesz aniołkiem - posłał mi ciepły uśmiech i cmoknął lekko w czoło.

- Ale już mniej niewinnym. - zachichotałem cicho, wtulając się w ciepły tors wyższego. - Nie było tak źle, jak myślałem, że będzie. Mogę wręcz przyznać, iż było bajecznie.

- Cieszę się, że nie było aż tak źle - objął mnie i mocno przytulił. - No i zawsze będziesz moim niewinnym aniołkiem. To się nigdy nie zmieni.

- Było wspaniale, misiu. Wręcz idealnie. - musnąłem lekko jego usta. - I cieszę się w takim razie. Zawsze chce być twoim niewinnym aniołkiem.

- Schlebiasz mi.. - zamruczał, znów muskając moje usta. - A teraz chodźmy już spać, aniołku. Jest już późno..

- Kakao i tak pewnie już jest zimne, więc dobrze. - ściągnąłem z jednego końca materaca koc i okryłem nas nim. - Dziękuję za tak cudowny wieczór.

- To ja powinienem ci podziękować, Jiminnie - ułożył się tak, aby wtulić mnie w swój rozgrzany tors. - Kocham cię.

- Ja też cię kocham. - oparłem podbródek na jego ciele. - Ale dlaczego miałbyś mi dziękować?

- Za to, że mam tak cudownego męża.. Za to, że obdarzyłeś mnie tak ogromnym zaufaniem i pomimo bólu chciałeś abyśmy obdarzyli się miłością fizyczną.. - wyszeptał, zerkając mi w oczy. - I za wiele innych rzeczy. Za wszystko, Jiminnie.

- Nie musisz za to dziękować. Tak po prostu działa miłość. - cmoknąłem go w usta, znów wtulając się w jego tors. - Ale ciebie rozumiem. Ja może Ci tego nie mówię, ale też tak myślę.

- Czasem wiemy nawet o tych niewypowiedzianych słowach, ponieważ przejawiają się one w czynach - wtulił twarz w moje włosy i splótł palce naszych dłoni razem. - Dobranoc koteczku.

- Dobranoc, misiu... - wyszeptałem wtulając mocniej policzek w cieplutki tors starszego, po czym zacząłem zasypiać w jego ramionach.

----------------------

Mam nadzieję, że rozdzialik się spodobał ^^ 

Kocham was~~~~~!

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro