Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

- Nie miałem zamiaru, bo jestem gejem - powtórzyłem i pokręciłem głową z jej głupoty. Myślałem, że przez tą ciążę trochę zmądrzała, ale nadzieja pozostała nadzieją. Nadal była głupia jak but.

~***~

Kiedy tylko się położyłem w swoim łóżku, zasnąłem ze zmęczenia. Za dużo się działo tamtego dnia, żebym mógł sobie po prostu spokojnie leżeć pod pościelą. Potrzebowałem odpoczynku zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Dlatego w ogóle nie było dziwne to, że spałem do godziny dwunastej. To był mój pierwszy raz, kiedy we wrześniu mogłem sobie pozwolić na takie wylegiwanie w łóżku.

Jednak nie zostało mi dane, żeby odpocząć trochę dłużej, bo musiałem jednak posprzątać, a potem wychodziliśmy z ekipą do parku, więc gdybym siedział dłużej, chyba bym się nie wyrobił.

Postawiłem na najlepsze ubrania, jakie miałem i jakie podobały się Jiminowi najbardziej. Chodziło mi o to, żeby Jongsuk kipiał wręcz z zazdrości. No, ale najważniejsze było to, żeby Jimin zauważył, że się staram.

- Czyli dlatego Somin tak szybko zakończyła imprezę? - zapytał Taehyung, kiedy byliśmy już w parku. Opowiedziałem mniej więcej chłopakom co się działo w czasie moich urodzin. Wszyscy byli zdziwieni, dlatego chwilę trwało zanim zaczęły padać pierwsze pytania. - Bo ten Jongsuk ci przywalił?

- Ta, mam trochę nos opuchnięty teraz - skrzywiłem się nieznacznie. - I boli. Ale nie będę mu tego pokazywał.

- Nigdy go nie lubiłem. W sensie Jonga. - wyznał szatyn. - Jakiś taki dziwny się wydaje.

- Może dlatego, że po prostu jest dziwny? - wtrącił się Jin, którego dłoń była spleciona z tą Namjoona. - Tylko Somin każe nam go tolerować. Ten facet ewidentne chce czegoś od naszego Jimina.

- Szkoda, że wczoraj nie słyszeliście co mówił na jego temat - mruknąłem, wzdychając ciężko. - Ledwo co się powstrzymywałem, żeby mu nie przywalić.

- A powiedział coś złego? - spojrzał na mnie Seokjin.

- Powiedział wiele złego - parsknąłem śmiechem. - Jedną z wielu rzeczy jest to, że zależy mu tylko na ciele Jimina.

- Chce tylko go pieprzyć? - zdziwił się Hoseok. - Masakra. W takim razie trzeba się go pozbyć.

- Niestety, musimy czekać aż popełni jakiś błąd - odparłem cicho. - Inaczej Jimin zamknie się na nas wszystkich. Postaram się, żeby spędzał z nim jak najmniej czasu.

- Zamierzasz go odzyskać? - zapytał ciekawy Tae. On był królem zawalania ludzi pytaniami. - Czy tylko chcesz go odciągnąć od Jongsuka?

- Mogłem zostać w Busan - spojrzałem się na niego z uśmiechem. - Pierścionek nadal trzymam przy sobie. Domyśl się.

- Czekaj... - spojrzał na mnie badawczo. - Chcesz sprzedać pierścionek i wrócić do Busan lub oświadczysz się Jiminniemu. - znów zaczął myśleć. No cóż. Prawdziwy kosmita.

- Wróciłem na stałe - westchnąłem ciężko. - Chcę się mu oświadczyć.

- No to grubo. - stwierdził Hoseok. - Tu zaraz kolejny ślub będzie. Ja i Somin chcemy przed narodzinami dziecka się ożenić, więc za jakiś miesiąc może. Jin i Namjoon chcą ze sobą zamieszkać. Yoongi poznał swoich teściów, a Tae w końcu się przespał ze swoją ukochaną. No nieźle wkraczamy w dorosłość.

- Nie wiem, czy tak zaraz - stwierdziłem. - Zależy czy Jimin uwierzy mi, że go kocham.

- Nic prostszego nie ma. - machnął ręką Hoseok. - Jesteś bardzo przekonywującą osobą.

- Miło mi to słyszeć... Chyba - zmarszczyłem brwi, kręcąc zaraz głową. - Jestem ciekaw, kiedy przyjdą.

- Somin i Jimin wyszli parę minut temu od fryzjera. - oznajmił Hoseok. - Czyli za niedługo będą.

- Czekam za tym aż znowu go zobaczę w blondzie - wyznałem. - Według mnie wyglądał najlepiej w tym kolorku.

- Dokładnie. Nie wiem po co ten cały róż. - westchnął Jin. - Ale podejrzewam, że coś ma z tym wspólnego Jongsuk.

- No oczywiście, że ma - warknąłem. - Sam Jimin mi powiedział o tym.

- Jeszcze nie jesteśmy upici.- stwierdził TaeTae. - Padamy jak muchy.

- Co ty mówisz? - odezwał się Yoongi. - Piłeś coś?

- Nie. - westchnął. - Nasza paczka się rozwala, a my jak pijani na to pozwalamy. Myśl czasem.

- Musimy po prostu się wziąć w garść - stwierdził Namjoon. - I dać działać Jungkookowi.

- Dokładnie. - Jin potwierdził słowa swojego chłopaka. - Będzie dobrze. Miłość potrafi wybaczyć wszystko.

- Bo miłość to takie wspaniałe i zabijające uczucie które jak jest prawdziwe to nie można nic z nim zrobić. - westchnął Hoseok. - On cię szczerze kocha, więc zapewne lada dzień znów będzie twój.

- Tylko pamiętaj na przyszłość, żeby go więcej razy nie zranić. - dodał Jin. - Już wiesz, że życie bez niego jest trudne, dlatego ucz się na błędach i nigdy go już nie opuszczaj. Tym bardziej po zerwaniu z powodu zdrady.

- Będę się starał trzy razy bardziej - wyznałem, spoglądając chłopakowi w oczy. - Postawiłem sobie taki cel.

- Przez całe życie będzie trudno starać się aż tak bardzo. - stwierdził rozbawiony Taehyung.

- Dla niego jest warto - wyszeptałem ze słabym uśmiechem. - Zawsze będzie.

- Naprawdę musisz mocno go kochać... - westchnął Jin. - I pomyśleć, że jeden niechciany pocałunek zaprzepaścił wasz związek.

- Uwierz mi, że oddałbym wszystko co mam, żeby to się nie stało - jęknąłem. - Dałem temu dupkowi pełne pole do popisu. Jestem pewien, że maczał w tym palce.

- Naprawdę myślisz, że Jongsuk miał z tym coś wspólnego? - wymruczał Hoseok. - Przecież nie było go z wami na sali.

- To nie znaczy, że nie mógł jakoś przekonać tej dziewczyny - westchnąłem. - Może się znają. A może nie.

- W sumie możesz mieć rację. - przyznał. - Więc trzeba jakoś wybadać sprawę, chłopaki.

- Masz na myśli więcej tematu tabu „Jongsuk"? - burknął Tae. - Tego faceta, który się śmieje, że jestem głupi? Mowy nie ma.

- Chłopaki, robimy to dla bezpieczeństwa Jimina. Jak Jongsuk go skrzywdzi to będzie źle. - westchnął Hoseok. - Źle sobie radził w życiu. Nawet nie myślę o tym co by zrobił, gdyby został zgwałcony.

- Nie możemy do tego dopuścić, ale nie dawajmy mu też wygrywać - powiedziałem, zaciskając swoją dłoń w pięść.

- Musisz odzyskać Jimina. - oznajmił otwarcie Jin. - Wtedy to my wygramy, a nie Jongsuk.

- Mam nadzieję, że on zapłaci za to co złego zrobił. - mruknąłem, nabierając głęboko powietrza w płuca. - Wyślę mu pocztówkę z naszej podróży poślubnej.

- Tak! Wyślij, na pewno jego mina będzie bezcenna! - zarechotał Tae i przybił mi piątkę, siadając na jednej z wolnych ławek, bo najwidoczniej nie chciało mu się już stać. - To gdzie są wasze drugie połówki? - zwrócił się do mnie i Hoseoka.

- Znając życie to zatrzymali się w jakimś sklepie jeszcze - westchnąłem. - Za dobrze ich znam.

- Poczekajmy jeszcze chwilkę. Za pewne zaraz się pojawią. - zabrzmiał głos Jina, który wtulił się w Namjoona. - Zimno dziś strasznie.

- Uroki września - parsknąłem śmiechem. - Ja nie czuję zimna, przez wakacje się przyzwyczaiłem.

- Rozumiemy, Kook. - zaśmiał się cicho Hoseok. - Patrzcie kto tu idzie - zaśmiał się po spojrzeniu w bok. - O wilkach mowa.

- Gdzie się podziewaliście? - spytałem się, spoglądając ukradkiem na Jimina. Wyglądał prześlicznie. Był ubrany w śnieżnobiałą kurtkę, a na głowie miał uroczą czapeczkę, spod której wychodziły jego blond włoski. Mój kochany koteczek powrócił, chociaż w takim małym procencie. - Ładnie wyglądasz, Jimin-ssi. Jak całe życie zresztą.

- Byliśmy po słodycze. - odparła Somin za zarumienionego chłopaka.

- Dziękuję, Jungkook-ah. - wyszeptał blondwłosy aniołek, który zaczął bawić się jedną z nóżek.

- Idziemy się gdzieś przejść? Na jakiś obiad czy coś? - zadałem kolejne pytanie, posyłając Jiminowi ciepły uśmiech. Nie mogłem się powstrzymać. - Mogę postawić jak nie macie pieniędzy.

- Czekaj. Za chwilę będzie Jongsuk. - oznajmił Jimin, rozglądając się i przestając robić cokolwiek innego. No jasne. Teraz Jongsuk był ważny. - Muszę mu coś dać, a potem musi gdzieś iść z tego co wiem. Pewnie mamę chce odwiedzić. Miał iść z nami, ale no... Wybaczcie.

- Niech się streszcza, bo głodny jestem - mruknął Yoongi. - Nie jadłem nic od rana.

- Zadzwonię do niego. Powinien odebrać, ale... - urwał zanim dokończył zdanie, gdyż chłopak, o którym rozmawialiśmy objął go od tyłu. Ja pier...

- Nie musisz tak się o mnie martwić, maleńki. - wymruczał Jongsuk. - Nie pozbędziesz się mnie za łatwo ze swojego życia.

- Jesteśmy przyjaciółmi. To normalne, że się martwię. - zachichotał Jimin, odwracając się w jego kierunku.

- Jak ja lubię, gdy się uśmiechasz i śmiejesz bez smutku. - wyznał ten skurwiel, całując policzek Jimina. Błagałem w myślach, żeby tylko nie wybuchnąć nagle. Zacisnąłem szczękę i odwróciłem swój wzrok, bo po prostu nie mogłem na to patrzeć, ale za wiele to nie byłem w stanie zrobić. To najbardziej bolało. Ta cholerna bezsilność.

- Jongsuk, streszczaj się, bo Jungkook chce nas zabrać na obiad przed niespodzianką dla Jimina, a ja nie mam zamiaru głodować - usłyszałem głos Yoongiego, który mnie szczerze zaskoczył. Pomógł mi wryć Jongsuka w ziemię. Jeden zero dla mnie, leszczu.

- Niespodzianka dla mnie? - zapytał zdziwiony Jimin. - A-ale jaka?

- No właśnie. - prychnął Jongsuk. - Dziwię się, że w ogóle z nim rozmawiasz, maleńki. Po tym jak lizał się z jakąś laską nie zasłużył nawet na jedno twoje słowo.

- Jongsuk... - wyszeptał Jimin w taki sposób, żeby usłyszał go tylko najstarszy z nas, lecz nie udało mu się to. - Nie musiałeś tego mówić. Wiesz dobrze, co po tym wszystkim przeszedłem.

- No właśnie. - warknął Jong. - Ty też wiesz co przeszedłeś, więc nie przejdziesz przez to drugi raz. Wracasz ze mną do domu.

- Nie decyduj za niego, Jongsuk-ssi - odezwał się Namjoon. - Jest dorosły i jak chce to niech pójdzie. Sam podobno miałeś iść do mamy czy coś.

- Jak on nie może iść ze mną do domu to ja pójdę z wami. Moja mama poczeka.

- Twoja mama jest w ciężkim stanie. - oburzył się Jimin. - Powinieneś przy niej być.

- Maleńki.. - zaczął Jongsuk. - Wolę dotrzymać tobie towarzystwa.

- Musisz odwiedzić mamę, bo nigdy nie wiadomo, kiedy jej może zabraknąć. Wiem to z własnych przeżyć. - wyszeptał blondyn, posyłając mu mały uśmiech. - Jak wrócę do domu to obejrzymy coś sobie, dobrze?

- Tylko we dwoje? - próbował się upewnić. - Jak tak to dobrze. Odwiedzę moją mamę.

- Jasne, przyjacielu. - zachichotał Jimin wyciągając z kieszeni pęk pieniędzy. - To co obiecałem. Trzydzieści tysięcy won*.

- Nie tarczy mi tyle. - mruknął. - Skończyły mi się leki, a wiesz, że to poważna choroba. Poza tym szpital jest daleko i wolę jechać taksówką.

- Więc ile ci jest potrzebne? - zapytał cichutko Jimin, wyjmując portfel z kieszeni swojej białej kurteczki. Naprawdę zamierzał dać mu więcej swoich pieniędzy?!

- Minimum sto pięćdziesiąt tysięcy won**. - odparł sukinsyn. Nosz kurwa.

- T-trochę dużo... - wyszeptał niepewnie Jimin. - Nie starczy mi pieniędzy do następnej wypłaty.

- Masz dwie prace. Na pewno coś jeszcze gdzieś schowane masz. - wywrócił oczami.

- Zbieram na nowy kojec dla Mikiego. - wyszeptał Jimin, spuszczając głowę.

- Daj spokój z tym kotem. Niech cieszy się z tego co ma. - pogładził blond włosy Jimina i pocałował go w czubek głowy. - Damy sobie jakoś radę. Najwyżej kupisz używany. Tak samo było z twoim telefonem dwa miesiące temu i dobrze chodzi, nie? Zapłaciliśmy za niego przecież prawie nic.

- Masz rację. - pokiwał głową mój aniołek. - Przepraszam, że jestem tak samolubny.

- Nie szkodzi. - zaśmiał się ten cholerny dupek. - I tak cię uwielbiam. Do zobaczenia w domu, maleńki. Nie wróć po zmroku i nie rób niczego głupiego.

- Dobrze. - westchnął niebieskooki z małym uśmiechem. - Uważaj na siebie. - dodał, widząc jak ten odchodzi.

- Jimin-ah, pójdziemy na spacer po obiedzie, w porządku? - spytałem, próbując się uspokoić. Było to wręcz niemożliwe po tym co usłyszałem, ale musiałem trzymać nerwy na wodzy. Inaczej to ja pobiłbym Jongsuka.

- A lepiej się czujesz? - w końcu spojrzał na mnie i podszedł bliżej. Jego słodki zapach mnie trochę uspokoił.

- Od wczoraj na pewno lepiej, ale potrzebuję więcej odpoczynku - pokiwałem głową, posyłając mu mimo wszystko mały uśmiech. - To co, pójdziemy?

- Um... - zastanowił się chwilkę. - No... Dobrze. Możemy się przejść.

- To wspaniale - złożyłem delikatny pocałunek na jego skroni. Zaskoczyłem szczerze samego siebie. - Uh, przepraszam. Jeśli ci to przeszkodziło.

- N-nic nie szkodzi. - rumieniec wykwitł na jego twarzy przez mój czyn, ale szybko schował buźkę w swoim szaliku.

- Uroczy - pomyślałem, odwracając od niego wzrok z małym uśmiechem. Jeszcze będziesz mój, obiecuję, kruszynko.

Czułem na sobie przez chwilę wzrok Jimina, lecz po ponownym spojrzeniu na niego, rówieśnik jeszcze bardziej się speszył, ustając w taki sposób, że prawie się przewrócił o własne nogi.

- Uważaj na siebie - zmartwiłem się, pomagając mu ustać prosto. Niezdarny koteczek. - Wszystko okej?

- T-tak. Wszystko dobrze, Jungkook-ah. - odparł szybko, patrząc teraz pod swoje nogi.

- Uroczy Kookmin, Boże! - pisnęła Somin. - Trzeba to nagrać.

- Nie wstydź się mnie tak - zaśmiałem się cicho, poprawiając mu czapkę, żeby zasłaniała mu uszy. - Uważaj bardziej, bo się rozchorujesz.

- Włosy mam już suche... - oznajmił z niepewnym uśmiechem. - Nic mi nie będzie.

- I tak możesz się przeziębić, bo włosy masz gorące przez suszarkę - westchnąłem. - Masz słabą odporność, Jimin-ssi i ty dobrze o tym wiesz.

- Masz rację. Nie mogę chorować. Jestem jedynym źródłem utrzymania mojego i Jongsuka. - oznajmił po chwili zastanowienia.

- Zarabiasz na niego? - spytałem zaskoczony. - Nie chodziło mi o to, tylko o to, żebyś miał dobre samopoczucie.

- Jedno wiąże się z drugim. - uśmiechnął się lekko. - I muszę na niego zarabiać. Jest ciężko chory, więc sam nie może pracować.

- Ciężko chory na mózg, chyba - parsknąłem śmiechem w myślach. Kurwa, nie dosyć, że chce go tylko wykorzystać to jeszcze karze mu na siebie zarabiać. Śmieć.

- Oh, okej - zagrałem dobrą minę do złej gry. - Gdybyście potrzebowali pomocy to powiedzcie. Chętnie wam pomogę z czymkolwiek.

- Nie wypada mi, ale dziękuję za propozycję. Damy sobie radę. - potarł o siebie swoje zimne dłonie.

- Dobra, chodźmy już, bo zamarzniemy wszyscy - stwierdziłem, odwracając się w kierunku wyjścia z parku. Obiecuję, że uratuję cię, Jimin-ah. Nieważne, co by się działo.

- Dobry pomysł, prawiczku. - westchnęła moja przyjaciółka idąc przodem w tamtym kierunku. Nie wiedziałem, gdzie jej się tak spieszyło, ale no... kto rozumie kobiety w ciąży? Tym bardziej takie, które nazywając się Jeon Somin?

-------------------------

*trzydzieści tysięcy won = około 95 zł

**sto pięćdziesiąt tysięcy won = około 467 zł

Rozdział dla was kochani ^^

Mam nadzieję, że wyszedł spoko i nie ma za dużo błędów T-T Staram się jak mogę ;---;

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro