Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 46

 

- Masz rację. - zachichotałem cichutko, rumieniąc się na jego czułość, po czym obaj skradliśmy sobie z ust ostatniego buziaka i wyszliśmy z samochodu, zaraz udając się do drzwi wejściowych wielkiej sali. 

~***~

- Wow.. - wyszeptałem, gdy miły Pan otworzył nam drzwi, dzięki czemu, ja wraz z moim narzeczonym, mogliśmy wejść do środka i rozejrzeć się po tym miejscu. - Cudowna! - pisnąłem, radośnie podskakując w miejscu.

- Podoba ci się? - spytał Ggukie, przytulając mnie lekko od tyłu. - Czy właśnie tutaj chcesz świętować ten ważny dzień?

- Bardzo. - pokiwałem radośnie głową i z zafascynowaniem rozglądałem się po sali. - Jest idealna... Taka jaką sobie wymarzyłem.

- To świetnie, skarbie - ucieszył się mój ukochany. - Zobaczysz, że wszystko będzie idealne, nie tylko sala - musnął moją skroń.

- Wiem, że będzie idealnie... W końcu zostaniemy na zawsze ze sobą złączeni... Będę już całkowicie twój, a ty całkowicie mój. -zachichotałem cichutko.

- Wtedy już nikt nie będzie mógł nawet próbować mi ciebie odebrać - wymruczał, mocniej mnie przytulając. - Wracamy już do domu, koteczku?

- Jeszcze chwilka. - poprosiłem, wydymując lekko swoją dolną wargę. - Zatańczmy. - poprosiłem, pociągając go na sam środek sali.

- Pierwszy taniec? - zaśmiał się pod nosem, a gdy byliśmy już na środku, zrobił krok w tył i wyciągnął rękę w moją stronę. - Można prosić do tańca, piękny?

- Oczywiście, przystojny. - zachichotałem, łapiąc jego dłoń, po czym wtuliłem się lekko w jego tors. - Mam nadzieję, że do ślubu twoja rana się zagoi i będziesz mógł przetańczyć całą noc.

- Też mam taką nadzieję, koteczku - wyznał, uśmiechając się przy tym cudownie. - Nie będziesz mógł się ode mnie opędzić.

- Ajć, wiem. Pewnie będziesz tańczył ze mną bardzo często. - zachichotałem, czując jak chłopak mocno mnie do siebie przytula i zaczyna lekko ze mną tańczyć.

Delikatnie kołysaliśmy się na boki, wtuleni w siebie, nie zwracając uwagi na nic innego. Po chwili poczułem jak chwyta moją dłoń i ostrożnie mnie obraca. Nie potrzebowaliśmy muzyki, aby tańczyć i cieszyć się sobą.

- Wiesz... Nie przepadam za tańczeniem, ale gdy ty to ze mną robisz, zaczynam to coraz bardziej lubić. - zachichotałem, kładąc dłonie na jego ramionach.

- Dobrze wiedzieć, kruszynko - zaśmiał się cicho, cmokając mnie w nos. - Kocham taniec, ale taki z tobą jest jeszcze cudowniejszy.

- A dziękuję. - ukłoniłem się lekko. - Już nie deptam ci po nogach, więc chyba robię postępy.

- Nawet bardzo duże postępy - kiwnął głową z uznaniem. - Już nie mogę się doczekać momentu, gdy wszyscy będą podziwiać nasz pierwszy taniec.

- Ja tam się tym stresuję, więc... - posłałem mu nieśmiały uśmiech. - Mam talent do potknięć i pomyłek.

- Gdy tylko się potkniesz, ja cię złapie. Gdy się pomylisz, zrobię to samo, aby każdy pomyślał, że tak miało być - posłał mi cudowny, szeroki uśmiech. - Też się stresuję, kochanie. To normalne, gdy coś jest dla nas bardzo ważne.

- Bardzo cię kocham.. - pokręciłem rozbawiony głową i mimo tego, że nadal tańczyliśmy, złączyłem nasze usta w krótkim pocałunku.

- Ja ciebie też bardzo kocham - sięgnął moich ust, aby pocałować je nieco dłużej i namiętniej.

- Mmm... - zamruczałem zadowolony, oddając pieszczotę mojego narzeczonego. - Ahm... Tak cudownie całujesz...

- Cudowne usteczka, cudownie się całuje - stwierdził rozbawiony, pomiędzy muśnięciami.

- Mój romantyczny narzeczony... - wyszeptałem szczęśliwy, oddając każdy z pocałunków.

Całował mnie nieprzerwanie, przez co nasz taniec zamienił się w lekkie kołysanie na środku parkietu.

- Musimy się zbierać... Mamy jeszcze w domu obowiązki, które trzeba wykonać. - przypomniałem, trącąc swoim noskiem ten jego.

- Racja - westchnął ciężko, niechętnie odsuwając się ode mnie, jednak przed tym skradł jeszcze jeden krótki pocałunek z moich ust i chwycił mnie za rękę. - Chodźmy więc, koteczku.
Zachichotałem, bo uwielbiałem, gdy tak do mnie mówił. Wtuliłem się następnie w jego umięśnione ramię, po czym obaj w wolnym tempie opuściliśmy salę, na której już niedługo miało się odbyć nasze wesele. Już nie mogłem się doczekać tego cudownego dnia. Wiedziałem, że to będzie najważniejsze wydarzenie w moim życiu, dlatego z jednej strony się bałem, a z drugiej nie mogłem doczekać. W końcu miałem wyjść za człowieka, którego kochałem najbardziej na świecie ze wzajemnością. Istnieje od tego coś lepszego?


----------------------------

Nie mogę się doczekać ślubu Jikooka ^---^ <3

Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^;^

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro