Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 45

- Podziękuję - wyrwał dłoń z mojego uścisku. - Nie chcę nikogo innego - nie dał mi już nic powiedzieć, tylko szybkim krokiem wszedł do budynku, zostawiając mnie samego na dziedzińcu.

Przełknąłem ciężko ślinę i wszedłem do środka budynku. Będzie próbował mi teraz odebrać Kookiego? Przecież... Mam się z nim ożenić. Nie zostawi mnie dla Taemina?

~***~

Cały dzień minął mi dość źle, ale jakimś cudem udało mi się dość pozytywnie zdać egzamin. Bałem się, że Taemin rozkocha w sobie Jungkookiego za moimi plecami. Widziałem, że misio mnie kocha, ale jak długo da się oprzeć komuś tak bardzo przypominającego jego ideał faceta.

- Dziękuję za obiad... - wyszeptałem w kierunku narzeczonego, kiedy wsiadłem do samochodu, a on z uśmiechem wręczył mi kupiony posiłek

- Jak minął ci dzień, skarbie? - spytał, muskając moje wargi i ruszył z parkingu. Gołym okiem można było zauważyć, że jest w świetnym humorze.

- Fajnie. - skłamałem, posyłając mu uśmiech. - A jak tobie minął?

- Nie mogłem się już doczekać aż będę mógł przyjechać po ciebie i pojedziemy w końcu obejrzeć salę - odpowiedział, odwzajemniając mój uśmiech. - A wykłady były bardzo ciekawe, więc łatwo zrozumiałem temat.

- To dobrze, misiu. - pokiwałem lekko głową, nie mając zbytnio ochoty jeść, więc położyłem zamknięte pudełko na swoich kolanach. - Twoi rodzice przyjadą do nas czy sami mamy ocenić?

- Nie mają dziś zbytnio czasu, więc sami musimy ocenić czy sala jest odpowiednia - zerknął na mnie kątem oka. - Czemu nie jesz, koteczku? Coś się stało?

- Nie, wszystko dobrze. Po prostu nie jestem głodny. - oparłem swoją głowę o szybę. - Kochanie, czy jest możliwe, żeby ktoś kiedyś zajął moje miejsce?

- O czym ty mówisz, skarbie? - zdziwił się i zmarszczył lekko brwi. - Nikt, nigdy nie mógłby ciebie zastąpić. Przecież o tym wiesz.

- Wiem, wiem... Ale skok w bok to co innego, prawda? - westchnąłem najciszej jak umiałem. - Może prześpimy się ze sobą wcześniej niż na podróży poślubnej?

- Jimin, o co ci teraz chodzi? - zatrzymał się na czerwonym świetle i spojrzał na mnie zdezorientowany. - Jaki skok w bok? Chciałeś aby nasz pierwszy raz odbył się dopiero po ślubie, rozmawialiśmy o tym.

- Ale ty byś chciał zrobić to jak najwcześniej. Dobija mnie fakt, iż nie dość, że nie umiem ci się oddać to jeszcze nie jestem twoim ideałem. - zamknąłem na chwilę swoje oczy. - Jak chcesz to możemy zrobić to nawet dziś...

- Jesteś moim ideałem - westchnął, kładąc dłoń na tej mojej. - Kochanie, przestań gadać głupoty. Rozumiem, że boisz się ślubu i naszego pierwszego razu, ale to nie jest powód abyś się do czegokolwiek zmuszał.

- Taemin to twój ideał. - wyszeptałem, pocierając dłonią swój kark

- Skąd taki wniosek? - spytał, wzdychając ciężko i ruszył na zielonym.

- Ma te same zainteresowania, nie chce nikogo prócz ciebie, pragnie twojego szczęścia. - zacząłem wymieniać. - Jest uroczym chłopakiem, który zrobi wszystko dla osób, które kocha.

- Rozumiem.. Jest tylko jeden drobny szczegół, który pominąłeś - zerknął na mnie kątem oka. - Ja go nie chcę. Chcę ciebie, Jimin i nikogo innego. Kocham cię i za miesiąc mamy stać się małżeństwem, więc nie rozumiem dlaczego znów mówisz o Taeminie.

- Dziś z nim rozmawiałem. - westchnąłem ciężko. - Planuje mi ciebie odebrać.

- Naprawdę aż tak się tym przejmujesz? - mruknął, zaciskając mocniej dłonie na kierownicy. - Boisz się, że nagle cała moja miłość do ciebie gdzieś zniknie i polecę do Taemina tylko dlatego, że on tego chce?

- Nie... Boję się, że zrobi nam to samo co Jongsuk. - wyznałem, spoglądając na niego ze zmartwieniem.

- Nie każdy jest taki jak Jongsuk - westchnął. - Poza tym nie mam zamiaru znów cię stracić. Jeśli będzie trzeba to dam Taeminowi do zrozumienia, że nie ma u mnie żadnych szans.

- Wiem, kochanie, ale on cierpi z mojej winy... Nie chcę go jeszcze bardziej dołować. Kochasz mnie, a ja ciebie. Ufam ci i mam nadzieję, że nie będziesz tak głupi jak ja. - wyszeptałem.

- Daj mu czas na uspokojenie się.. Zobaczysz, że znajdzie sobie kogoś odpowiedniego dla niego i zapomni o całej tej sytuacji.

- Dobrze. - przytaknąłem, spoglądając na swojego narzeczonego. - Kocham cię.

- Ja ciebie też, Jiminnie - uśmiechnął się delikatnie, patrząc uważnie na drogę przed nami. - Za chwilę będziemy na miejscu.

- Ładna dzielnica. - Zaraz mój humor się poprawił, kiedy zacząłem się rozglądać.

- Podoba mi się tu - wyznał mój ukochany, parkując w odpowiednim miejscu. - Oby w środku też było tak ładnie.

- Kookie. - złapałem go za dłoń i lekko ją ścisnąłem. - Przepraszam, że popsułem ci humor... Wynagrodzę to w domu! Obiecuję!

- Nie przejmuj się tym, koteczku - posłał mi lekki uśmiech. - Jak miałbym mieć dobry humor gdy ty takiego nie masz? Jestem szczęśliwy widząc twoje szczęście, więc nie przepraszaj.

- Jesteś dla mnie za dobry, Jeonggukie... W kółko cię ranię, a i tak mi wybaczasz... Nie zasługuje na ciebie, ale i tak przy nie trwasz. - odwzajemniłem uśmiech ukochanego. - Ranię cię przez własną głupotę... Jestem za głupi na życie, ale się staram!

- Jiminnie nie mów tak - westchnął, kręcąc głową i ścisnął nieco mocniej moją dłoń. - Zasługujesz na mnie, kochanie i nie jesteś głupi. Każdy czasem popełnia błędy, ale kocham cię, więc zawsze będę ci je wybaczał.

- Misiu... Jesteś najwspanialszy i najukochańszy. - pochyliłem się nad nim, żeby rzucić się na jego ciepłe usta.

- Ty też taki jesteś, koteczku - wymamrotał w moje wargi, muskając je namiętnie i wplatając ostrożnie palce w moje włosy.

- Kocham cię... - wymruczałem, obejmując jego szyję swoimi rączkami.

- Ja ciebie też - szepnął, a oderwaliśmy się od siebie dopiero po dłuższej chwili słodkich pocałunków. - Chyba powinniśmy już iść, Minnie - zaśmiał się cicho mój ukochany, gładząc czule mój policzek.

- Masz rację. - zachichotałem cichutko, rumieniąc się na jego czułość, po czym obaj skradliśmy sobie z ust ostatniego buziaka i wyszliśmy z samochodu, zaraz udając się do drzwi wejściowych wielkiej sali.

-------------------

Jak tam w szkole, kochani? ;-;

Już wpadły jakieś oceny? ;-----;

Kocham was <33333333333

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro