Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41

Posłusznie podążałem za nim, przyglądając mu się z uśmiechem na ustach. Nie wyobrażam sobie bez niego życia i bardzo cieszę się, że go mam.. Moja mała kruszynka doprowadziła nas aż do łazienki, gdzie po zamknięciu drzwi, zacząłem się ostrożnie rozbierać...

~***~

- Pomóc Ci? - zapytał mój aniołek, gdy z grymasem starałem się zdjąć ze swojego ciała koszulkę.

- Tak, proszę - westchnąłem, poddając się w walce z materiałem.

Rówieśnik posłał mi delikatny uśmiech i złapał dwa krańce mojej koszuli, ściągając materiał z mojego ciała.

- Mmm, tęskniłem... - wymruczał, wtulając się w mój tors. - Ah.... Kookie... Jin hyung jutro w końcu odda nam nasze kotki...

- Tęskniłeś za moim nagim torsem? - spytałem z lekkim rozbawieniem. - I to wspaniale, Jiminnie. Już nie mogę się doczekać, aż je zobaczę.

- Kocham twój tors. - zachichotał cicho. - I też się nie mogę doczekać. Nasze małe rodzeństwo.

- Bardzo się za nimi stęskniłem - wyznałem, głaszcząc chłopaka po głowie. - Jiminnie.. Spodnie też pomożesz mi zdjąć?

- Tak.. - pokiwał lekko głową, a na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.

- Dziękuję - musnąłem jego słodko zaróżowiony policzek, uśmiechając się lekko.

- Uhm... - przełknął ciężko ślinę, i uklęknął, żeby ściągnąć ze mnie spodnie.

- Kochanie, nie czuj się tym zawstydzony.. - odwróciłem nieco wzrok, aby nie patrzeć wprost na klęczącego przede mną aniołka. - Niedługo będziemy małżeństwem.

- Wiem... - pokiwał lekko głową, pozbywając się delikatnie odzienia do końca. - Ale jakoś jeszcze się nie mogę tego z siebie wyzbyć...

- Na wszystko przyjdzie czas - stwierdziłem, znów patrząc na jego słodką twarzyczkę i zatopiłem wzrok w jego pięknych niebieskich oczkach.

- Z bokserkami już sobie poradzisz? - zapytał, przełykając ciężko ślinę.

- Spróbuję - posłałem mu delikatny uśmiech. - Ty w tym czasie zdejmij swoje ubrania.

- Dobrze, misiu. - uśmiechnął się słodko i wstał z klęczek, żeby się rozebrać.

Ostrożnie zacząłem zsuwać z siebie bieliznę, co było o wiele prostsze niż zdjęcie spodni, dlatego już po chwili stałem kompletnie nagi przed moim narzeczonym.

- E... - zacisnął swoje usta, kiedy jego spojrzenie zbadało moje ciało, a na policzki wstąpił rumieniec.

- Coś nie tak, skarbie? - spytałem uśmiechając się nieco. Podobało mi się to jak na mnie patrzy.

- N-nie... Wszystko okay. - odwrócił się w stronę ściany, pozbywając się swojej koszulki.

- Naprawdę nie musisz się mnie wstydzić, kruszynko.. - podszedłem do niego, ostrożnie przytulając go od tyłu.

- Wiem, Kookie... - wyznał mój koteczek, który lekko się spiął, gdy dłońmi sięgnąłem paska od jego spodni.

Zacząłem delikatnie całować jego drobną szyję i obojczyki, jednocześnie odpinając guzik i zamek od jego spodni.

- Jungkook... - wyszeptał, odwracając się w moją stronę. - Kąpiemy się w zimnej czy ciepłej wodzie? - zapytał z lekkim uśmiechem, ściągając z siebie spodnie, które złożył w kostkę.

- Ciepłej - odpowiedziałem po chwili namysłu. - Nie chce aby mój koteczek zmarzł.

- Okay... - pozbył się ze swojego pięknego ciałka majteczek, po czym pociągnął mnie w kierunku prysznica. - Chodź już zanim będzie nam zimno.

- Dobrze, kochanie - zaśmiałem się pod nosem, wchodząc wraz z narzeczonym pod prysznic i od razu odkręciłem kurek z ciepłą wodą.

- Dobra, ostatnio macałeś moje pośladki. - wymruczał Jiminnie. - Dziś nie będziesz tego robił?

- A nie chcesz, abym to robił? - spojrzałem na niego unosząc lekko brew do góry. - Osobiście nie mam nic przeciwko temu..

- Jak chcesz to możesz, ale nie za mocno. - rówieśnik musnął delikatnie swoimi usteczkami te moje. - Kocham cię, misiu.

- Ja też cię kocham, kruszynko - położyłem dłonie na jego biodrach, ostrożnie przesuwając je na jego pośladki, które zacząłem lekko masować. - Będę bardzo delikatny. Jak zawsze.

- Uhm... - mój słodziak oplótł swoimi chudymi ramionkami moją szyję i mocno się we mnie wtulił. - Kookie? Nie boisz się ślubu?

- Oczywiście, że się boje.. - wyznałem z cichym westchnieniem. - Ale jednocześnie bardzo nie mogę się go doczekać. Chcę aby był to idealny dzień w naszym życiu.

- Odczuwam to tak samo jak ty. - stęknął cicho mój narzeczony. - Pewnie dla innych jesteśmy nieodpowiedzialnymi dzieciakami, którym się zachciało ślubu i potem będzie czekał ich rozwód...

- Opinia innych mnie nie obchodzi - ucałowałem go w skroń. - To co my czujemy jest najważniejsze, a ja wiem, że nie mogę żyć bez ciebie.

- Mój misio... - zachichotał cicho blondynek, wtulając się we mnie mocniej. - Już nie mogę się doczekać dnia, od którego będę już zawsze należał do ciebie.

- Kochanie.. Obiecaj mi coś - przeniosłem jedną z moich dłoni na włosy rówieśnika, głaszcząc je czule. - Już nigdy mnie nie opuszczaj. Chcę być szczęśliwy tylko z tobą.

- Obiecuję, że już nigdy nie naślę na ciebie chłopaka, który jest w tobie po uszy zakochany. I obiecuję, że cię nigdy nie zostawię. - zamruczał niczym kotek na moje pieszczoty.

- Dziękuję - uśmiechnąłem się pod nosem, wtulając jego drobne ciałko w siebie. - Bardzo cię kocham - ucałowałem go w skroń, odsuwając się nieco i sięgnąłem po gąbkę.

- Ja ciebie też. - posłał mi śliczny uśmiech, po czym pozwolił mi siebie umyć.

Prysznic nie trwał długo, jednak był bardzo przyjemny zarówno dla mnie, jak i mojego ukochanego. Najpierw dokładnie umyliśmy siebie nawzajem, a później wyszczotkowaliśmy razem zęby, co było dość zabawne, ponieważ robiłem głupie miny i rozśmieszałem Jiminniego.

Przyjemnie było zasnąć z ukochanym w ramionach ze świadomością, że tak będzie już codziennie.

-----------------------

Ludziki, przepraszam za nieobecność... W tym tygodniu postaram się was rozpieścić <3

Jutro spodziewajcie się Bystrych Tanich Skarpet 2 i  White Ears, a może nawet Różowej patelni...

Jak się wyrobię to może dam też Dancer to forgive, także wyczekujcie <333

KOCHAM WAS, MOJE CZYTELNIKI <3333333

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro