Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 40

- Jasne. - powtórzył po mnie z głową spuszczoną w dół i zapiął ostatnie guziki kurtki, wybiegając z domu, przy okazji mijając w drzwiach Jimina.

~***~

Już przy drzwiach obdarowałem ukochanego niezbyt zadowolonym spojrzeniem. Dlaczego skłamał, mówiąc, że jestem wolny, skoro za miesiąc bierzemy ślub?

- Kookie, dlaczego Taemin stąd tak szybko uciekł? - zapytał mnie ukochany, pocierając dłonią oczy. Uśmiechnął się następnie i wszedł do środka willi, zaczynając się rozbierać.

- Ponieważ próbował mnie pocałować, ale mu na to nie pozwoliłem - mruknąłem i wróciłem do salonu, chwytając od razu za swój kieliszek, aby wypić do końca jego zawartość.

- Jungkook. - poczułem jak Jimin chwyta mnie za ramię i wyrywa mi kieliszek z trunkiem. - Miałeś nie nadużywać alkoholu. - w jego oczach pojawiły się łzy. - Obiecałeś.

- Wyparłeś się mnie - prychnąłem. - Jak mogłeś mu powiedzieć, że jestem wolny i do siebie pasujemy? - spytałem załamanym głosem.

- Ja... - zaczął szeptem i spuścił swój wzrok na nogi. - Myślałem, że tak będzie lepiej...

- Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć? - zmarszczyłem brwi. - Zapomniałeś już przez co przechodziliśmy będąc daleko od siebie?

- Miałem nadzieję, że się w nim zakochasz... Jest tak podobny do ciebie i przeszedł w życiu tyle co ty. Chciałem tylko, żebyś go pokochał i porzucił mnie z czystym sumieniem... - wytłumaczył, spoglądając na mnie zaszklonym wzrokiem.

- Nigdy, nie pokocham nikogo poza tobą - wyszeptałem, kładąc dłonie na jego policzkach. - Kocham tylko ciebie i tak pozostanie już na zawsze. Dlaczego miałbym cię porzucać, kruszynko?

- Jongsuk prawie cię zabił. - z jego oczu zaczęły wypływać pojedyncze łzy. - Jungkook, Taemin spadł nam jak z nieba. Ty będziesz mógł być szczęśliwy i bezpieczny, a do tego nie zaboli cię rozstanie ze mną.

- Ale ja się w nim nie zakocham.. - od razu wytarłem łezki z jego ślicznych oczek. - Kochanie, Jongsuk poniesie konsekwencje swoich czynów, a ja byłbym nieszczęśliwy nie mając ciebie przy swoim boku - ostrożnie wtuliłem go w siebie, gładząc po głowie.

- On wróci... - zaczął cicho łkać, oddając mój uścisk. – Nie spocznie dopóki nie będę jego... Wszyscy o tym wiedzą...

- A ja zawsze będę cię bronił - wyszeptałem, głaszcząc go po główce i pleckach. - Nie pozwolę mu ciebie skrzywdzić, Jiminnie..

- Nie boję się o siebie... - spojrzał na mnie zapłakany. - Boję się o ciebie.

- Boimy się o siebie nawzajem, kochanie - mówiłem spokojnie, ciągle głaszcząc go uspokajająco. - Nie martw się już.. Nie uda mu się mnie już skrzywdzić, będę uważał i nie dam się tak łatwo podejść.

- Misiu... Jesteś wszystkim co mam... - pociągnął noskiem, nadal łkając. - N-nie mogę cię stracić...

- Więc nie chciej, abym ciebie zostawiał.. - poprosiłem. - Bardzo cię kocham, kruszynko.

- J-ja ciebie też bardzo kocham... - ukrył się w moich ramionach, wtulając się we mnie dużo mocniej. Mimo wszystko i tak nie był zbyt silny, więc nie musiałem się bać, że coś mi złamie. - Przepraszam za to wszystko...

- Nie przepraszaj.. Ale już nigdy więcej tak nie rób, dobrze? - ucałowałem go w czubek głowy, zatapiając twarz w jego miękkich włosach.

- Dobrze... - pociągnął ponownie swoim noskiem. - Naprawdę bardzo cię kocham.

- Ja ciebie także - wyznałem, ostrożnie się od niego odsuwając, aby móc nachylić się i musnąć jego słodkie usteczka.

Kiedy chciałem pogłębić pocałunek, Jimin nagle odsunął się ode mnie z grymasem na twarzy.

- Smakujesz winem. - zmarszczył swój nos. - Sam mu zaproponowałeś tak romantyczny alkohol?

- Spytałem czy chce się czegoś napić, a wino stało najbliżej, więc jakoś tak wyszło, że sięgnąłem właśnie po nie - odpowiedziałem.

- Eh... Dobrze, dobrze. - ustał na palcach i pocałował lekko mój policzek. - Od dziś wiedz, że jak wypijesz czegoś za dużo to nie będziemy się całować, dopóki nie wytrzeźwiejesz.

- Nie jestem nawet pijany - zaśmiałem się cicho. - Dobrze kochanie, już nigdy nie wypije za dużo - posłałem mu lekki uśmiech.

- Nie jeden raz mi to obiecywałeś, więc nigdy nie mów nigdy, bo wtedy bardziej boli. - westchnął cicho i ruszył powolnie w kierunku schodów.

- Kruszynko.. - od razu ruszyłem za nim, zatrzymując go i spojrzałem mu w oczy. - Przepraszam cię.. Byłem nieco zdezorientowany i sfrustrowany przez tą sytuację, dlatego wypiłem trochę za dużo. Wiem, że sięganie po alkohol w takich momentach nie jest dobre, dlatego obiecuję, iż postaram się już tak nie robić..

- Ja tylko nie chcę, żebyś się uzależnił. - ujął swoimi małymi rączkami moją twarz. - Kocham cię i nie wyobrażam sobie tego, żebyś się stoczył przez alkohol. Od tego łatwo się uzależnić. Jesteśmy tylko ludźmi.

- Nie uzależnię się. Wiem, że byś mi na to nie pozwolił - delikatnie cmoknął go w czoło. - Nie chce, abyś cierpiał z mojego powodu, a wiem, iż tak właśnie by było gdybym się uzależnił.

- Oh, misiu... - uśmiechnął się lekko i ponownie do mnie przytulił. - Wiem, że dla ciebie moje dobro jest najważniejsze i dziękuję ci za to. - objął swoimi rączkami mocno moją szyję. - Dlatego wybacz mi to co teraz powiem. - spojrzał w moje oczy z wydętą wargę. - Cuchniesz.

- Dziękuję za szczerość, koteczku - westchnąłem nieco rozbawiony. - Wybacz mi, że musisz wąchać ten nieprzyjemny zapach. Za chwilę pójdę do łazienki i troszkę się odświeżę. Może to pomoże.

- Możemy wziąć razem prysznic albo wspólną kąpiel. - zaproponował z chichotem. - O ile chcesz, oczywiście.

- Chcę - odpowiedziałem od razu z uśmiechem. - Nawet bardzo chcę. Tylko będę musiał uważać na moją ranę, więc chyba łatwiej będzie nam wziąć prysznic.

- Okay. - pokiwał lekko swoją głową i złapał mnie za dłoń, idąc spokojnym krokiem po schodach w kierunku łazienki.

Posłusznie podążałem za nim, przyglądając mu się z uśmiechem na ustach. Nie wyobrażam sobie bez niego życia i bardzo cieszę się, że go mam.. Moja mała kruszynka doprowadziła nas aż do łazienki, gdzie po zamknięciu drzwi, zacząłem się ostrożnie rozbierać...

---------------

Spodziewaliście się tego????

Kocham was ♡

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro