Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 34

Jeon Jungkook:

Szczerze mówiąc to dopiero ta cała sytuacja uświadomiła jak bardzo Jongsuk był podłym manipulatorem. Gdyby nie mówił tych okropnych słów na temat Jimina, najpewniej po prostu wróciłbym do klubu i można byłoby uniknąć tej całej niepotrzebnej sytuacji. Ale niestety czasu nie cofnę. Żałuję tylko tego, że Jimin się tak o mnie martwił. Widziałem jak zmarniał, ale nie chciałem poruszać tego tematu w szpitalu, gdzie po pierwsze każdy mógł usłyszeć naszą rozmowę, a przecież tego chcieliśmy uniknąć, a po drugie ten temat nie nadawał się na poruszanie go po tym jak usiłowano mnie zabić. Myślę, że każdy by się ze mną zgodził.

Żałowałem też tego, że dowiedział się o moich studiach w taki sposób. Chciałem mu o tym sam powiedzieć, ale jak zwykle, wyszło zupełnie nie po mojej myśli. Lecz to była tylko i wyłącznie moja wina, ponieważ zbyt długo to przeciągałem. Mogłem mu nawet to powiedzieć kiedy już leżeliśmy w łóżku wieczorem. Nawet po tygodniu. Ale jak już wspomniałem, niestety nie cofnę czasu i nie naprawię swoich błędów. Jedynie co mogę zrobić to po powrocie porozmawiać o tym z moim ukochanym. To było jedyne wyjście. Najsłuszniejsze.

Te dni, które spędziłem w szpitalu były zupełną katorgą. Od zawsze byłem człowiekiem, który musiał coś robić, żeby się nie zanudzić do śmierci, a wtedy mogłem jedynie leżeć. I wypełniać wykreślanki albo krzyżówki. Albo oglądać śmieszne filmiki ze zwierzętami. Nie brzmiało to ambitnie jak na mnie. Ale jakoś to minęło. Dzięki Jiminowi, rodzicom i oczywiście naszej paczce. Która w ostatni dzień przyszła mnie odwiedzić i odebrać oczywiście.

- W końcu wychodzę stąd - jęknąłem, wychodząc z łazienki w moim pokoju. Już po odświeżeniu się i ubraniu w swoje rzeczy. Miałem już dość tych wszystkich piżam. Co prawda, nie mogłem zakładać niczego obcisłego, ale dresy były i tak dobre. - Mam już dość. Do końca życia.

- Misiu, uwierz, że też mam dość. - zachichotał radośnie Minnie, który pomagał mi spakować wszystkie rzeczy. - Wolę cię mieć przy sobie w domu.

- A ja wolę przy tobie zasypiać - cmoknąłem go w nos i posłałem mu delikatny uśmiech. - Zresztą te łóżka nie są tak wygodne jak to moje, ale mogłem trafić gorzej.

- Na szczęście dziś już będziesz spał w swoim łóżku. - blondyn ustał prosto i z zamyśleniem zaczął się wszystkiemu przyglądać. - To wszystko?

- Pięć razy sprawdzaliśmy czy już to wszystko - odezwał się Namjoon. - Tak to wszystko, Jimin.

- Csiii. - mój narzeczony pokazał gestem ręki, żeby był cicho i nadal się rozglądał. - Myślę.

- Kochanie - zaśmiałem się cicho. - Zabraliśmy wszystko. Jestem tego pewien. Nie martw się już tak.

- Ty też się ucisz. - machnął na mnie ręką i podszedł do szafki nocnej.

- Jimin ma okres. - zarechotał Tae, a mój blondynek zaszczycił go morderczym wzrokiem. - Nic nie mówiłem.

- Wyprzytulam go w domu to mu przejdzie - stwierdziłem lekko rozbawiony. Brakowało mi tego. - Zawsze tak było.

- Mam sprawny słuch. - wymamrotał mój skarb. - Więc się pilnuj, kochanie..

- Tak trzymać, Jimin. - odezwał się Seokjin, posyłając mu uśmiech. - Nie możemy dać seme takich praw, to nie dopuszczalne.

- Ale ja chcę ci tylko poprawić humor - westchnąłem. - I wiem, że przytulaski działają zawsze.

- Ale ja mam dobry humor. - posłał mi uśmiech. - Tylko myślę. A wy mi przerywacie.

- Okej - usiadłem z powrotem na łóżku. Byłem już przyzwyczajony, że muszę uważać przy każdej czynności, żeby rana się nie otworzyła. Chciałem tego uniknąć. - To zobacz szybciutko i chodźmy już stąd.

- Musimy poczekać za wypisem, tępaku. - wymruczała Somin, głaszcząc się po brzuchu.

- Jest już wypis, mamy go tylko odebrać - przewróciłem oczami. - Nie mów na mnie tępaku.

- Już, nie spinaj się. - śmiech wydostał się z jej ust. - Wybacz, chłopie.

- Okej - mruknąłem, zaraz ziewając pod nosem. - Już naprawdę nie mogę się doczekać jak prześpię się w naszym łóżku. Tęsknię za nim.

- Bardziej niż za Jiminem? - wymruczał rozbawiony Hoseok, który obejmował ręką swoją żonę.

- Nie - spojrzałem się na niego z uniesioną brwią i zaśmiałem się pod nosem. - Bez Jimina trudno mi zasnąć. Taka jest prawda.

- W sumie racja. Ręka lata pod pościelą, ihaha ihaha, bardzo pragnę dziurki tej, mej mej mej mej mej. - zaśpiewała Somin.

- Nie o to mi chodziło - parsknąłem śmiechem. Brakowało mi tego najbardziej. - Po prostu Jimin na noc lubi przeczesywać mi włosy i mnie to uspokaja. Tak samo jak mam go w ramionach.

- Zboczeńce jedne, tylko dziury, kutasy i inne kiełbasy. - zaśmiał się Jin. - Jeongguk nie jest tak zboczony jak wy.

- Jest kiedy nie ma w pobliżu Jimina. - wymruczała z zadowoleniem So.

- Słucham - momentalnie się rozbudziłem. Nie wierzyłem w to co ona mówi. - Nie jestem. Jak już to tylko w pobliżu Jimina, ale nie mówię tego głośno.

- Ha! Wiedziałam! - pisnęła uradowana Somin. - Czułam, że się przyznasz.

- Jimin o tym wie - odparłem niewzruszony. - Przecież to normalne, że mnie pociąga. Nie widzę w tym nic zawstydzającego.

- Myślisz, że ja o nim nie myślę? - westchnął mój ukochany, zapinając moją torbę, w której były ubrania. - Jestem zaręczonym dwudziestolatkiem, który nigdy z nikim nie spał.

- Nie masz do mnie teraz pretensji, prawda? - spytałem niepewnie. Miałem wrażenie, że ma do mnie żal o to, ale szczerze w to wątpiłem z drugiej strony. Przecież by mi powiedział.

- Nie. Tylko sobie zażartowałem. - zachichotał, podchodząc do mnie i wplątując dłoń w moje włosy. - Nie martw się. Rozumiem jakie potrzeby mają normalni ludzie. Ja niestety do tej grupy nie należę.

- Nie pociągam cię? - uniosłem zaskoczony brew, nie chcąc nawet w to uwierzyć. - Zresztą. Nie rozmawiajmy o tym tutaj.

- Ja chętnie słucham tej wymiany zdań. - powiedziała zaciekawiona Somin, patrząc raz na Jimina raz na mnie.

- Pociągasz mnie, Jeonggukie, ale nie czuję potrzeby do tego, żeby wyobrażać sobie ciebie nagiego lub... no wiesz... nas obu nagich i... - nie potrafił dokończyć z powodu zawstydzenia, o czym mogłem się domyślić po kolorze jego policzków.

- Rozumiem - cmoknąłem te dwa urocze pomidorki i posłałem mu ciepły uśmiech. - Sprawdziłeś już i możemy jechać stąd?

- Tak. - pokręcił rozbawiony głową i zabrał moją torbę z łóżka. - Możemy jechać.

- W końcu - uśmiechnąłem się szerzej, zaraz powoli wstając z pościelonego łóżka, które zaraz poprawiłem po sobie. Wiedziałem, że i tak je zmienią, ale mimo wszystko chciałem pozostawić po sobie porządek. Trochę źle to by wyglądało jakbym zostawił syf. Nie byłem takim człowiekiem.

-------------------------

Hellow, moje ludzieły ^^ <333333

Jak wam się podobał rozdział? ^^

No i jak humorki na zakończenie roku? ><

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro