Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2


- Sztywniak... - odwróciłem głowę, słysząc znienawidzony głos. Jongsuk opierał się o ścianę i przyglądał naszej dwójce. Tylko jego mi tu, kurwa, brakowało. - Marny chłopak. Przegrany kochanek. Żałosny frajer. - pokręcił głową z rozbawieniem. - Mi nie jest przykro z tego powodu, że zerwaliście. Czy to znaczy, że jestem najlepszym z gości na tej imprezie?

***

- Nikt ciebie nie prosił o zdanie - warknąłem, podnosząc się do góry. - Jesteś nic niewarty. Jestem wręcz pewien, że maczałeś palce w tym całym pocałunku po występie. Tylko na tyle cię stać, musiałeś mi zepsuć związek, bo sam jesteś ścierwem i nikt cię nie chce.

- Możliwe. - wzruszył ramionami i uśmiechnął się szeroko. - Ale to mi teraz Jimin ufa najbardziej. Płakał w moją koszulę, kiedy go zdradziłeś. Dziękował mi, że jestem. - spojrzał mi w oczy z kpiną. - Mówiłem, że masz się nim nacieszyć. Straciłeś swoją szansę i to było do przewidzenia. Nie ma to jak zrobić z chłopaka homosia samemu będąc hetero. - prychnął. - Niedługo będę się pieprzył z Jiminem i mogę ci przysłać, jakieś pikantne scenki z całego stosunku, ale porno będziesz musiał sobie sam kupić. Chociaż nie wiem czy heteryka to podnieci.

- Ty jeszcze masz czelność mówić coś takiego? I oszukiwać go? Co ci on do kurwy zrobił? - czułem jak moje ciśnienie podskakuje do góry w zawrotnym tempie. - On na to nie zasługuje. Znajdź sobie inną dziwkę i ją sobie wykorzystuj. Jesteś nic niewartym gównem, które nie powinno żyć. Mam nadzieję, że życie ci się odpłaci i skończysz w piekle. Zobaczysz, Jimin jeszcze do mnie wróci, a ja będę ci się śmiał w twarz.

- Nie wróci do ciebie. Obiecał mi to. - puścił mi oczko. - Przeleciałbym go już wtedy w sklepie, ale okazało się, że ma ciebie. No cóż. Czasem trzeba pozbywać się przeszkód. Tym bardziej, że Jiminek jest taki naiwny i seks z nieśmiałym chłopczykiem będzie naprawdę najlepiej się sprzedającym towarem. - prychnął. - No i do tego zależy mi na nim i na jego ciele. Razem z blondynkiem będziemy najgorętszą parą. Pieprzenie go będzie istnym spełnieniem marzeń. - oblizał swoje wargi na samą myśl. - No, ale to jeszcze nie ten czas. Nic nie zrobię bez jego pozwolenia. Skoro wróciłeś to pewnie i tak wcześniej czy później znów go zranisz. Wtedy wkroczę ja z cudownym pocieszeniem pełnym rozkoszy. - poprawił swoje roztrzepane włosy. - Nigdy się nie zastanawiałeś, jak cudowne ten anioł musi wydawać z siebie jęki?

- Wyjdź z tego domu, ty popieprzony psycholu - warknąłem, podchodząc do niego. - Przysięgam, że los ci się odpłaci. Ja też przy okazji - splunąłem mu prosto na twarz. Byłem zdenerwowany. - Na to zasługujesz. Na nic więcej.

- Zrobił ci loda i odebrałeś mu pierwszy pocałunek. - syknął. - I uważasz go przez to za swoją własność? I kto tu jest psycholem?

- Bo ja go kocham, a ty kurwa, nie masz uczuć - zaśmiałem się, kręcąc głową. - Nie jest moją własnością. Ale ja wiem, że on mnie kocha i ja go kocham. To jest tylko kwestia czasu aż będziemy znowu razem. Ja przynajmniej szanuję jego zdanie i jego całego. A ty nie masz za grosz współczucia i szacunku do drugiej osoby. Ja go do ciebie też nie mam, nie zasługujesz nawet na to, żeby pocałować mnie w dupę - poklepałem go po policzku. - Ty nadal jesteś psycholem. Widzisz tylko swoją przyjemność i swoje szczęście. Mówisz, że zależy ci na Jiminie, ale tylko to sobie wmawiasz. Pragniesz tylko jego ciała, które pewnie szybko ci się znudzi. Jebany egoista z ciebie, wiesz? Uwierz mi, że zrobię z twojego życia piekło. To tylko kwestia czasu.

Chłopak uniósł swój kącik ust do góry i starł ze swojej twarzy moją ślinę. - Jakoś nie ruszają mnie twoje groźby. - wymruczał, w pewnej chwili unosząc swoją pięść, którą przypierdolił mi mocno prosto w nos. Cholerny skurwysyn!

Nie dałem po sobie poznać, że cokolwiek mnie zabolało. Chociaż było zupełnie odwrotnie. Dawno nie czułem takiego bólu fizycznego. - Zobaczymy co powiesz za jakiś czas - parsknąłem śmiechem. Nie dałem mu się sprowokować. - Wyjdź już. Nikt cię tu nie chce. Tym bardziej ja.

- I tak było nudno. - ucieszony spojrzał na moją twarz. - Wrócę do swojego domu, gdzie jest twój ukochany. Może już dzisiaj zaliczę, jak powiem mu o tej konfrontacji, usuwając parę szczegółów. - odsunął się ode mnie i na pożegnanie pokazał mi środkowy palec, następnie opuszczając posesję mojego domu.

- On jest pijany, Jungkook. Nie mówił pewnie poważnie. Obaj szalejecie za Jiminem i pewnie chciał ci dogadać, żebyś się odczepił. - usłyszałem zmartwiony głos Somin. - Eh, trzeba opatrzyć ten nos.

- Nie sądzę, że był, kurwa, aż tak pijany. - warknąłem, łapiąc się za obolałe miejsce. - Naprawdę go bronisz po czymś takim?

- Nie bronię go, ale widziałam jak pił. - uśmiechnęła się lekko. - W złości można powiedzieć różne rzeczy. - westchnęła. - Chodź do łazienki.

- Poradzę sobie sam - wyszeptałem, wycierając krew, która zaczęła wypływać z nosa. Wiedziałem, że go broni. - Myślałem, że będziesz po mojej stronie - poczułem jak łzy zbierają mi się pod powiekami. - Ale się nie dziwię - parsknąłem śmiechem, pociągając nosem. - Przecież już nie jestem taki sam, więc nie warto ze mną się zadawać, prawda? - podparłem się ściany, żeby odzyskać równowagę. - Jongsuk jest idealny. Pomaga. Jest przystojny. Więc nie możesz uwierzyć w to, że coś takiego mógł powiedzieć. Też chciałbym, żeby nic takiego nie wypłynęło z jego ust. Ale prawda jest okrutna i ty też musisz się z tym pogodzić.

- Pomógł Jiminowi totalnie się nie załamać z tego co mówił, kiedy wszystkich innych blondynek odtrącił. - przytuliła mnie. - Teraz przez te słowa nie ufam mu tak jak dziś rano, ale wiem, że jak się od niego odwrócę to stracę kontakt z Jiminem, Jungkook. Nasz naiwny chłopczyk uwierzy w jego każde słowo. Odetnie się od nas i wszyscy go stracimy, a ty nie będziesz miał nawet szansy naprawić relacji z nim.

- Masz rację - wyszeptałem, czując jak zaraz rozbeczę się jak dziecko. - Możesz dzisiaj zostać u mnie na noc? Proszę.

- Jak przygarniesz też pijanego Hoseoka to z wielką chęcią. Nie chce mi się go taszczyć do domu. - wywróciła oczami. - Może idź się przejść. Trochę ochłoniesz, a ja w tym czasie zakończę ten niewypał.

- Jasne - pokiwałem głową. - Możesz tylko zrobić mi jakiś okład, bo zaraz stracę więcej krwi niż przypuszczam.

- Nie dość, że lada moment będę miała własne dziecko to jeszcze tobą muszę się opiekować. - mruknęła, ciągnąc mnie do kuchni. Wyciągnęła po chwili z zamrażarki lód, który niechlujnie rozkruszyła na blacie, po czym zawinęła go w parę ręczników papierowych, przykładając mi gotowy okład do nosa.

- Dzięki - posłałem jej niewyraźny uśmiech. - Wrócę za niedługo, ale uważaj na siebie, okej? - podszedłem do niej, żeby złożyć delikatny, braterski pocałunek na jej czole. - Musisz dbać o was.

- Spokojnie. Wiesz jaka twarda jestem. - zaśmiała się wesoło i popchnęła mnie w kierunku drzwi wyjściowych z kuchni. - Też na siebie uważaj, bo nie będę cię szukała z brzuchem po nocy.

- Pójdę do tego parku obok mojego domu jak coś to dzwoń - poprawiłem swój okład i otworzyłem drzwi od tego pomieszczenia, zaraz również dochodząc do tych frontowych. Wreszcie mogłem zaczerpnąć świeżego powietrza po tej całej imprezie. Przysięgam, że niczego bardziej w tamtej chwili nie potrzebowałem. No oprócz jakiejś ławki.

--------------------


Dziś 16 stycznia, więc mija calutki rok od kiedy istnieje @adorablejikook ^^ Z tej okazji opublikowane zostały dziś next'y wszystkich pisanych opek ^^

Może ktoś powie, jak się czujecie po drugim rozdzialiku? >< <333

No i jak tam nastawienie do Jongsuka...? xd

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro