Rozdział 18
- Zostaw to, ja już powkładam do zmywarki - cmoknąłem go w czoło i pomogłem mu wstać z moich kolan. I tak miał dużo obowiązków, więc chociaż z tym mogłem mu pomóc. Wyręczać go w tych domowych. Nie widziałem sensu, żeby chodził aż do dwóch prac, ale skoro tego pragnął to nie miałem zamiaru mu tego odbierać. Dopóki nie będę widział, że coś mu się dzieje. Wtedy zmieniam zdanie.
~***~
Jednak najpierw, żeby cokolwiek wyjaśniać z jego pracą, trzeba było ogarnąć sytuację z Jongsukiem. Nie chciałem mu popuścić tego, że tak skrzywdził mojego aniołka i do tego przyczynił się do naszego zerwania. W jakiejś części wiedziałem, że to jest też moja wina, ale widziałem większościowo w tym jego winę. Że też akurat nas musiał spotkać w tym sklepie i na Jiminie uwiesić swój wzrok, a następnie łapska. Już wtedy zacząłem zdawać sobie sprawę, że Jongsuk będzie dla nas niebezpieczeństwem. I jak widać, miałem rację, ale wolałem to przemilczeć, chociaż było to dla mnie ciężkie ze względu na to, że od początku do końca szerzyłem nienawiść w kierunku tego człowieka i nie zapowiadało się na to, żeby cokolwiek się zmieniło. No chyba, że zacząłby nas przepraszać na kolanach i błagać o wybaczenie. Najlepiej w towarzystwie kilkudziesięciu osób, żebym mógł się potem z niego nabijać. Po cichu. Jimin miał zbyt dobre serce, żeby to zrobić i pozwolić mi na takie coś.
Nawet nie wiecie jak bardzo się ucieszyłem po rozmowie z Yoongim. Mimo że nie znałem go zbyt dobrze przez to, że nie spędzaliśmy dużo czasu wspólnie (zmieniło się to trochę, kiedy sprawy zaczęły się komplikować) to postanowił mi pomóc i okazało się, że dziewczyna, która pocałowała mnie na backstage'u to jest jego koleżanka. Skapnął się, kiedy pomagał dyrektorowi przejrzeć nagrania w sprawie kradzieży naszyjnika jednej z uczennic. Po rozmowie z współwinowajczynią wyszło kto to zaaranżował. Oczywiście Jongsuk. Zapłacił tej dziewczynie, która z chęcią się zgodziła na współpracę, ale potem przyglądając się tej całej sytuacji, żałowała, że cokolwiek zrobiła w tym kierunku. Wydała na światło dzienne wszystkie jego sekrety wyjawione przez Jongsuka podczas jednej z ich rozmów. Dobrze, że się nawróciła. Przynajmniej mogła mi pomóc udupić tego skończonego idiotę.
- Udajemy, że jesteśmy nadal tylko przyjaciółmi? - spytałem nagle, kiedy szliśmy na spotkanie z naszymi przyjaciółmi i tą dziewczyną, która miała nam to wszystko opowiedzieć od początku do końca. Jak poznała Jongsuka i jak to wszystko wyglądało z jej perspektywy. - Chociaż w sumie to głupi pomysł, bo chciałem, żeby Somin się wkurzyła, ale ona w ciąży jest i do tego pomogła mi tyle, że głowa boli. Nastał ten czas, kiedy muszę i chcę być dla niej miły. Co z tego, że ona nie jest.
- Wywnioskowałem z tego co mówisz, że chcesz powiedzieć o powrocie do siebie. - blondyn zachichotał, wtulając się w mój prawy bok. - Ponoć jesteś osobą dominującą w naszym związku, więc decyzja ostateczna należy do ciebie w tej sprawie. Mi to obojętne, wiem, że się ucieszą.
- Z jednej strony to ich zaskoczymy jak dowiedzą się od razu - zacząłem dumać. - A z drugiej strony, fajnie by było zobaczyć ich miny jak im nie powiemy, ale potem jakby mieli się dowiedzieć? Somin już by brała nóż do ręki jakby okazało się, że ją okłamałem, więc lepiej powiedzmy im od razu.
- Um... To może zachowujemy się normalnie, a sami domyślą się prawdy? - zaproponował po chwili namysłu. - No chyba, że jednak wolisz na przywitanie powiedzieć "Wróciliśmy do siebie, możecie klaskać"
- To byłoby w moim stylu - wyszczerzyłem się sam do siebie. - Ale masz rację. Dobry pomysł.
- Który? - znów chichot wydostał się z jego usteczek, po czym mnie nimi musnął w policzek. - Jakby nie patrzeć dałem dwie propozycje.
- Niedługo będę poważnym studentem, więc muszę się zachowywać jak na niego przystało - parsknąłem śmiechem. - Z zachowywaniem się normalnie.
- Nie będziesz poważnym studentem. - spojrzał w moje oczy. - Masz w sobie za dużo energii, misiu.
- Dzięki za wiarę, kochanie - puściłem mu oczko rozbawiony. - Ale po raz kolejny masz rację.
- Za dobrze ciebie znam. Parę miesięcy byłeś ledwo żywy, więc teraz, kiedy odzyskałeś chęci do życia, będzie cię energia rozsadzać od środka. - oznajmił z delikatnym uśmiechem.
- Moja mądra kruszynka - złapałem jego twarz w swoje dłonie i musnąłem lekko jego usta. - Najmądrzejsza.
- Rycerzu, ludzie się patrzą. - przypominał, że jesteśmy w miejscu publicznym, ale oddał delikatnie pocałunek.
- Niech się patrzą i zazdroszczą - zaśmiałem się cicho wprost do jego ust. - Nie będę się ograniczał, skoro rozpiera mnie energia i miłość.
Poczułem nagle, jak Jimin bardziej na mnie wpada, a zaraz potem do moich uszu dotarły słowa jakiegoś nieznajomego. - Jebane geje. Jednego dotknąłem, ziomek. - zwrócił się do kolegi. - Jeszcze się czymś zarażę, fuj. - obaj się zaśmiali idąc dalej.
- Nie przejmuj się - posłałem mu delikatny uśmiech. - To oni są ograniczeni, ale umysłowo.
- Nie przejmuje się. - odwzajemnił mój uśmiech. - Boję się tylko, że to ja zarażę się od nich nietolerancją.
- Jak mówiłem, jesteś mądry - przypomniałem mu. - Nie ma się o co martwić, kochanie. Nie zboczysz na złą ścieżkę.
- Przy tobie nigdy. - spojrzał w stronę, w którą udali się ci dwaj gamonie. - Jeden z nich chyba jest taki jak my, bo nadal się patrzy. - objął swoimi rączkami moją szyję. - Też bym zazdrościł będąc na jego miejscu. W końcu całuję się i przytulam z najprzystojniejszym chłopakiem w Korei.
- Hmm? - uniosłem brew z małym uśmiechem. - Tak uważasz?
- Mhm. - przytaknąłem radośnie. - Przebijasz nawet Ahn Jaehyuna.
- Miło mi to słyszeć - złożyłem jeszcze jeden pocałunek na jego ustach. - Idziemy dalej?
Jimin pokiwał twierdząco głową i ponownie wtulił się w mój bok. - Brakowało mi tego.
- Mi też, naprawdę - westchnąłem, obejmując go ramieniem i po chwili ruszyliśmy dalej. Nie chcieliśmy być mimo wszystko ostatni na miejscu, więc musieliśmy się odrobinę pospieszyć. Zresztą ja już chciałem mieć tą rozmowę za sobą. Kto by nie chciał. Miała być ciężka. I to bardzo.
- Kookmin przyszedł! - do moich uszu dotarł pisk Somin, gdy po wejściu do lokalu, odwieszaliśmy z Jiminem nasze kurtki. - Wieki was nie widziałam!
- Ja też się stęskniłem - zaśmiałem się, siadając koło mojego chłopaka. - Bardzo. A ty jak się czujesz?
- A jak się może czuć kobieta, w której brzuchu rośnie dziecko tancerza? - wymruczała, spoglądając z pretensjami na swojego narzeczonego. - Jest w miarę dobrze. Czekam tylko aż dziecko zacznie bawić się moim pęcherzem i wszystko zacznie mi puchnąć bardziej. - westchnęła. - A jak tobie się żyje w friendzone?
- Nijak - wzruszyłem ramionami, uśmiechając się głupio pod nosem. - Wyrośnie z niej lub niego młody i utalentowany tancerz. Powodzenia.
- Oby nie miało po mnie charakteru... - wymamrotała dziewczyna, opierając swoją głowę na ręce. - I co to za durny uśmiech, prawiczku? O czymś nie wiem? Już prawiczka nie ma?
- Boże święty - przewróciłem oczami. - Przestań ciągle o tym gadać. Po prostu się mylisz.
- Ja nie gadam o tym ciągle. - prychnęła. - Miałam długą przerwę, jakbyś nie zauważył.
- No fakt - przyznałem. - Ale mogłabyś już sobie podarować te teksty. Robią się nudne.
- Jak twoje całe życie. - westchnęła. - Nie irytuj mnie, bo twoja głowa będzie w innym miejscu niż reszta ciała.
- Ale bez gróźb. - odezwał się w końcu cicho Jimin. - Dlaczego nic nie jemy?
- Yoongi musiał iść jeszcze po tą dziewczynę, Jungeun. - wyjaśnił Hoseok. - A mieszka kawałek stąd, więc chcemy na niego poczekać.
- Um... Dziewczynę? - uniósł zdziwiony brwi. - Miałem rozmawiać z Yoongim... O kim wy mówicie?
- O tej szmacie, która przyssała się do twarzy Jungkooka w dniu festynu. - wytłumaczyła nieco zdenerwowana Somin. - Niech mnie ktoś lepiej trzyma, bo za rozjebanie mojego ukochanego shipu grozi kara śmierci.
- Chciała was osobiście przeprosić i wyjaśnić wszystko - dodał chłopak dziewczyny, obejmując ją ramieniem. - Nie denerwuj się, kochanie.
- Mam rozmawiać spokojnie z dziewczyną, która rozbiła mój związek. - odezwał się oburzony Jimin, spoglądając na mnie. - Wiedziałeś o tym?
- Wiedziałem - wyszeptałem, a po mojej minie było widać, że żałuję. - Ale ja chcę wiedzieć jaki miała w tym cel. Co on zrobił, że się zgodziła. Nie wybaczę jej tego. Ale chcę wiedzieć. Opowieści Yoongiego nie były szczegółowe.
- Mogłeś mi powiedzieć. - obrażony, skrzyżował ręce na swojej klatce piersiowej. - Przygotowałbym się na to spotkanie i wymyślił jakieś pytania.
- Ja też się dowiedziałam jakieś półgodziny temu. - oznajmiła So, spoglądając z mordem na Hoseoka. - Ukartowali to, żebyśmy oboje tu przyszli, żeby wysłuchać tej suki. Wiedzieli, że ja mogę zrezygnować, czytaj zamordować ją, a ty byś miał popsuty humor przez cały czas i pewnie wymyśliłbyś coś, żeby nie przyjść. - wytłumaczyła.
- Przepraszam - przytuliłem do siebie Jimina. - Naprawdę nie chcę nawalać, ale muszę się dowiedzieć.
- Albo chcesz, żebym to ja przejrzał na oczy. - usłyszałem jego ciche westchnięcie, po którym oddał uścisk.
- To też - potwierdziłem. - Zależy mi na twoim szczęściu. Wiesz o tym.
- Misiu, ja jestem szczęśliwy. Ale bardziej to okazuje, kiedy nie znajduje się w takich sytuacjach. - wymamrotał.
- Już nigdy nie zataję przed tobą prawdy - zacząłem miziać jego policzek swoim nosem. - Przepraszam.
- Wybaczam. - uśmiechnął się na mój czyn. - Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham - odwzajemniłem jego gest, łapiąc jego drobną dłoń, która idealnie wpasowywała się za każdym razem w moją. Jakby była stworzona dla mojej.
- Nosz kurwa mać. - zdziwiony głos Somin rozniósł się po całej knajpie. Jaki wstyd... - Wróciliście do siebie?!
- Oczywiście - posłałem jej uśmiech. - Nawet ci powiedziałem, że się mylisz z tym, że jestem w friendzone, ale nie usłyszałaś chyba.
- Od kiedy? - zapytał ucieszony Seokjin.
- Tydzień - odpowiedziałem podzielając entuzjazm chłopaka. - Potrzebowaliśmy tego czasu, żeby wszystkie sprawy poukładać. I spędzić ten czas we dwójkę.
- I seksu nie było... Ja z was nie mogę... - Somin zaczęła uderzać głową o stolik, ale powstrzymał ją w końcu Hoseok.
- Świat się nie kręci wokół seksu. - zaśmiał się Taehyung. - Jesteś zboczona bardziej od mojej dziewczyny.
- Ja wiem... Lubię twoją laskę, bo też shipuje Kookmina. - wymruczała. - Ale to nie zmienia faktu, że Jimin i Jungkook by fajnie wyglądali podczas...
- Nie kończ. - poprosił cicho Jimin. - Ja wszystko rozumiem, ale my dopiero do siebie wróciliśmy...
- Somin, nam się nigdzie z tym nie śpieszy - westchnąłem ciężko. - Zrozum, że seks to nie jest dla nas najważniejsza rzecz. W odpowiednim momencie to zrobimy.
- Dokładnie. - potwierdził mój aniołek. - Po poczytaniu na ten temat zrobię to, kiedy sam uznam to za stosowne, bo już wiem, że Jungkook tego chce. Albo wtedy kiedy poniosą nas mocno emocje i poczuje, że to odpowiedni moment.
- Uuu, racja. - zaśmiała się diabolicznie dziewczyna. - Wtedy orgazm jest lepszy.
- Zakończmy ten temat - poprosiłem, mając już go dość. Kto by nie miał? Ja nie wtykałem nosa w ich sprawy łóżkowe i miałem nadzieję, że w końcu Somin zrozumie, że powinna wziąć ze mnie przykład. Ta, czego ja oczekuję.
- Teraz zaczniemy inny - usłyszeliśmy głos Yoongiego, który przyszedł razem z tą cholerną dziewczyną, która wszystko zepsuła. Wyglądała marnie. Pewnie wykańczały ją wyrzuty sumienia. - Przyszedłem.
- Cześć... - przywitała się niepewnie Jungeun, przyglądając się wszystkim obecnym. - Ja...
- Usiądź - wtrącił Hoseok. - Nie chcemy, żebyś stała tak nad nami jak wyrzut sumienia. I nie będziemy przyciągać uwagi.
- Mów za siebie. - wymruczała Somin. - Może lepiej przejdźmy do rzeczy z nim się bardziej zdenerwuje.
- Kochanie - Hoseok zaczął obdarowywać delikatnymi pocałunkami twarz mojej przyjaciółki. - Daj jej to wyjaśnić. Na spokojnie.
- Nie przymilaj się. - Somin musnęła jego usta i spojrzała znów na dziewczynę. - Daje jej to zrobić. Niespokojnie by było jakbym się na nią rzuciła i zaczęła szarpać za kudły.
- Dobra, już cisza - powiedziałem, wzdychając. - Powiedz wszystko co chcesz. Miejmy to za sobą.
Dziewczyna westchnęła cicho i spojrzała na mnie. - Na początku chciałabym was bardzo przeprosić. - zaczęła nieco zdezorientowana przez groźby. - Jongsuk powiedział, że mam pocałować jego najlepszego przyjaciela, bo jest za nieśmiały, żeby zagadać do dziewczyny, a chce swój pierwszy pocałunek przeżyć zanim ukończy szkołę...
- Co za - warknąłem, zaciskając wolną dłoń w pięść. - Czemu tego od razu nie powiedziałaś?
- A kiedy miałam? Byłam zdziwiona tym, że mój przyjaciel mnie okłamał. A potem, Jong, płacił mi za milczenie. Lecz kiedy okazało się, że Yoongi was zna i mogę to wszystko naprostować to zrezygnowałam z pieniędzy. - wyjaśniała. - Mój przyjaciel... To znaczy Jongsuk, on ma ciężki charakter. Jak coś lub ktoś mu wpadnie w oko to zrobi wszystko, żeby to zdobyć. Po tej akcji przyznał mi się, że jego serce kradnie blondyn, którego widziałam ostatnim razem zrozpaczonego. - spojrzała na Jimina, który patrzył pusto na swoje dłonie.
- Nie zdziwiło cię to trochę, że w ogóle się nie kręciłem koło Jongsuka? - spytałem, krzyżując swoje ramiona. - Przecież gdybym był jego przyjacielem, byłoby zupełnie inaczej.
- Powiedział, że tańczysz na występnie towarzysko ze swoją siostrą i będziesz dłużej na tym festynie. Potem dodał, że wraca wcześniej do domu. Miałam sama ciebie znaleźć. - odpowiedziała.
- Idealnie to wszystko sobie zaplanował - mruknąłem pod nosem, zaczynając brać głębsze wdechy. Musiałem się uspokoić, żeby nic nie zniszczyć. Zainteresowałem się też Jiminem, który nadal siedział bez słowa. - Jimin-ah, wszystko w porządku?
Mój aniołek pokręcił delikatnie głową dając mi znak, że nie czuje się za dobrze. - Wiesz może, gdzie teraz on jest? - zapytał po chwili szeptem stojącą Jungeun.
- Zerwałam z nim kontakt, po tym jak tydzień temu w nocy wparował do mnie do domu i zachowywał się jak psychol. - westchnęła. - Przykro mi. Powiedział co chciał ci zrobić. Miałeś szczęście, że udało ci się uciec, bo na tym nie zamierzał skończyć.
- Jest coś gorszego od gwałtu? - zapytał złamanym głosem Jimin. - I to za sprawą swojego najlepszego przyjaciela?
- On też był moim najlepszym przyjacielem, ale zrozumiałam, że ten chłopak jest za bardzo toksyczną osobą. Mówił, iż parę razy cię uderzył. Wtedy do mnie dotarło, że z Jongsukiem jest coś nie tak. Czuł z tego powodu satysfakcję. - odparła dziewczyna. - Podobałeś mu się, lecz to zaczęło się zmieniać w uzależnienie. - wyznała. - Raz przyszedł do mnie oglądać mecz i tak się upił, iż przyznał mi się, że kiedy jęczysz, sapiesz i płaczesz z bólu to czuje większe podniecenie niż kiedykolwiek przy jękach przyjemności jego starych partnerów. Twój ból go nakręcał do działania. - wyszeptała. - Na gwałcie by nie zaprzestał. Jak parę dni przed swoimi urodzinami uderzył cię w oko, zrozumiał, że dłużej nie wytrzyma. Wiedziałam, że w końcu stanie się coś gorszego.
- Jakim znów gwałcie? - z ust Somin wydostało się warknięcie. - O co tu do jasnej cholery chodzi?!
- Somin... - zaczął Seokjin. - Zapytamy o to później. - uciszył ją.
- Powiedział, że mimo wszystko będzie delikatny. - odezwał się znów mój chłopak. - Nie zamierzał?
- Chłopaku, jaki ty jesteś naiwny. - prychnęła, kręcąc głową. - Od kiedy to gwałty choć trochę są przyjemne?
- A co z jego matką? - spytałem, przytulając do siebie mojego chłopaka, żeby skończyć ten nieprzyjemny temat. Chciałem, żeby o tym nie myślał. - Ona wie o jego chorych upodobaniach? Gdzie ona jest?
- Mieszka teraz w Japonii. - westchnęła cicho. - Założyła tam nową rodzinę po śmierci ojca Jongsuka. Nie utrzymuje z nim kontaktu od kiedy skończył szkołę.
- Oh - odparłem tylko. Może go nienawidziłem z całego serca, ale wtedy pierwszy raz poczułem współczucie. Nie wiedziałem jak to jest nie mieć rodziców, ale wiem, że byłoby mi cholernie ciężko. Zwłaszcza, że mam z nimi tak wspaniałe relacje. - On musi zdać sobie sprawę z tego błędu. Jeszcze nie jest za późno, żeby ułożył sobie życie. Na nowo.
- Muszę z nim porozmawiać. - wyszeptał Jimin, który szybko podniósł się ze swojego miejsca i ruszył w kierunku naszych kurtek.
- Jimin, nie możesz pójść tam sam - odezwał się Hoseok, który wydawał się najspokojniejszy z nas wszystkich. Chociaż zazwyczaj było odwrotnie. - Pamiętajmy, że on może nadal ci coś zrobić. Niech Jungkook z tobą pójdzie.
- Obiecuję, że się nie odezwę, będę stał za tobą - odparłem cicho, podchodząc do niego. - Dam wam porozmawiać. Ale chcę mieć pewność, że jesteś bezpieczny.
- Oni mają rację. - wtrąciła się koleżanka Yoongiego. - Jongsuk nie spocznie dopóki ciebie nie zdobędzie. - wyszeptała. - Raz stwierdził, że będziesz jego albo nikogo. Nie wiem czy nie posunąłby się do czegoś gorszego od gwałtu, żebyś tylko nie należał do kogoś innego.
- Proszę - wyszeptałem, patrząc mojemu ukochanemu w oczy. - Możemy tak zrobić?
- Czekaj. - wyszeptał w moją stronę i spojrzał na byłą przyjaciółkę Jongsuka. - Może mnie zabić?
- Nie wiem, ale... skoro nie jest stabilny psychicznie... - mówiła. - Ja na waszym miejscu po prostu bym się od niego odcięła. Jongsuk ma siostrę, która mu pomaga, ale rok temu musiała wylecieć na trochę z Korei do pracy. Zadzwonię do niej i poproszę o to, żeby pomogła Jongsukowi. Jedynie tak choć trochę się odpłacę za krzywdę, którą wam wyrządziłam. - potarła niepewnie swoje ramię. - Możecie mi nie wybaczyć i nie ufać, ale ja wam tylko radzę zostawić go w spokoju. Zapomnieć o nim. Możliwe, że w końcu się mu znudzisz. Ja odcięłam się od niego, ale jednak znam go od dziecka i postaram się mu także pomóc. Ale wy się już nie mieszajcie, jeżeli chcecie być bezpieczni.
- Rozumiem. - blondyn pokiwał głową i uśmiechnął się lekko w kierunku dziewczyny. - Pomóż mu. Ja i tak nie chcę już go znać. Ale mimo wszystko nie chcę, żeby cierpiał. Każdy człowiek zasługuje na w miarę dobre i szczęśliwe życie. - przytulił się do mnie. - Wróćmy do domu, Jungkookie.
- Co tylko zechcesz, skarbie - pocałowałem go w głowę i oddałem uścisk.
- Na pizzę umówimy się kiedy indziej - odezwał się Namjoon, który posłał nam słaby uśmiech. - Trzymajcie się.
- Innym razem wszystko wam wyjaśnię. - obiecał Jiminnie, kiedy sięgnąłem go jego kurtkę, żeby pomóc mu się w nią odziać. - Uważajcie na siebie, jak będziecie wracać, proszę.
- To wy uważajcie na siebie - poprawił go Yoongi. I słusznie. - Ale będziemy. Wy powinniście szczególnie.
- Napiszcie, jak zajdziecie do domu. - poprosiła Somin, która zaczęła gładzić dłonią swój brzuch.
- Dobrze, zrobimy to. - mój Jimin pokiwał głową i złapał mnie mocno za dłoń, gdy narzuciłem na swoje ciało kurtkę. Czułem jego strach i smutek. Nie wiedziałem niestety jednak co mi chodziło po głowie, ale miałem pewność, że to nic dobrego.
- Nie bój się - wyszeptałem wprost do jego ucha, kiedy wyszliśmy obaj z lokalu. Obaj potrzebowaliśmy teraz przetrawienia nowych informacji, ale Jimin miał większą potrzebę niż ja. W końcu był z nim bliżej. Przyjaźnili się, a nawet mieszkali razem. Nikt się w sumie nie spodziewał, że Jongsuk może być dobrym człowiekiem, ale jego czyste serce było możliwie ukryte pod żalem. I problemami psychicznymi. - Będę z tobą.
-------------------------------------------
I co wy na to? ;-------------;
Ludziki, kochane, przyszły tydzień będzie ciężki, więc next może pojawić się dopiero w piątek ;---; Wybaczcie mi to, zrobię wszystko, żeby wstawić wcześniej ;;;;
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro