Rozdział 73
Park Jimin:
- Jungkook! - krzyknąłem, wbiegając do sypialni, gdzie mój mąż odsypiał nockę. Nie wierzę... Nie! No nie. - Jungkook! - próbowałem go dobudzić. - Eunji rodzi! Nasze dziecko! Jungkook!
- Mhmm... - wymamrotał przez sen, jednak gdy po raz kolejny krzyknąłem, że nasze dziecko właśnie przychodzi na świat, nagle podniósł się gwałtownie. - Co?! To już?!
- Tak! Musimy jechać do szpitala! Nasze dziecko! Jeju! Będziemy rodzicami! Nasz synek czeka! - piszczałem radośnie, podbiegając do szafy, w której była torba przygotowana dla dziecka.
- Tylko spokojnie... Tylko spokojnie.. - powtarzał Jeongguk, zaczynając się ubierać i spostrzegłem jak zaczynają mu się trząść dłonie. - Nasze dzieciątko.. Ah, niedługo będzie z nami.
- Chcesz prowadzić w takim stanie czy zadzwonić po taksówkę? - zapytałem z ogromnym uśmiechem, łapiąc męża za dłonie.
- Chcę prowadzić - spojrzał na mnie, uśmiechając się ciepło i wziął głęboki wdech. - Dam radę.
- Tak... - zgodziłem się z nim, całując usta mężczyzny. - Jedziemy do naszego dzidziusia?
- Tak, jedziemy - odparł, odwzajemniając mój pocałunek. - Kocham cię, koteczku.
- A ja ciebie, mój misiu. - ścisnąłem mocniej jego silne dłonie. - Chodź. - radośnie ruszyłem do wyjścia z pokoju, ciągnąc za sobą Jungkookiego prosto do drzwi. Szybko założyłem na siebie płaszcz i patrzyłem z podekscytowaniem na Kookiego, postanawiając jeszcze szybko nakarmić kotki, bo nie wiedzieliśmy, ile będziemy w szpitalu.
Droga tam, zajęła nam dosłownie kilka minut. Razem wbiegliśmy do szpitala i odnaleźliśmy salę, przez którą siedzieli moi rodzice. Może nie wspominałem, ale dziecko było oficjalnie moje i Jungkook, gdyż przyznał nam je sam sąd, oczywiście za zgodą oby stron. Teraz tylko musieliśmy uzbroić się w cierpliwość i poczekać do końca porodu.
- Stresuje się... - wyszeptałem w kierunku Jungkooka, gdy jakiś czas później, nagle naszła mnie myśl, że nie podołam roli taty. - Jungkookie... Będziemy mieli synka. Już niedługo. Wyjdziemy ze szpitala z dzieckiem...
- Wiem skarbie.. spokojnie - starszy uśmiechnął się do mnie ciepło i chwycił moją dłoń w szczelnym uścisku. - Razem damy sobie radę, pamiętaj o tym. Jestem pewny, że gdy tylko zobaczymy naszego malucha, pokochamy go od razu.
- Tak, wiem... Ale boję się rodzicielstwa. - wyznałem szczerze, kładąc swoją głowę na jego ramieniu. - Damy sobie radę, prawda?
- Jestem pewny, że damy sobie radę - zapewnił mnie, delikatnie w siebie wtulając. - Bądźmy dobrej myśli. Mamy siebie nawzajem, pomóc moich rodziców i twojej mamy.. Na pewno damy sobie radę.
- Masz rację, Kookie... Całkowitą rację. - uśmiechnąłem się delikatnie, zamykając na chwilę swoje oczy. - Bardzo cię kocham...
Sekundy zmieniały się w minuty, minuty składały się w godziny, a godziny bardzo się dłużyły. Jednak wszyscy cierpliwie czekali aż maluch przyjdzie na świat i zdrowo zapłacze, a następnie ja i Jungkookie zgarniemy go w swoje ramiona.
Kilka dość długich chwil później, jedna z pielęgniarek wyszła na korytarz, przyglądając nam się uważnie.
- To państwo jesteście prawnymi opiekunami dziecka? - zwróciła się do mnie i Jeonggukiego. - Proszę za mną - przywołała nas gestem ręki, więc nie czekając na nic, po prostu za nią ruszyliśmy. Zaprowadziła nas do jednej z pustych sal, która połączona była z jakąś inną.
- Hyung... - zacząłem niespokojnie oddychać, patrząc prosto na swojego ukochanego, jednak, gdy za jego plecami otworzyły się drzwi, zaraz skupiłem uwagę na pielęgniarce, trzymającej w ramionach małe zawiniątko.
- Państwo Jeon, gratulacje, mają państwo zdrowego synka - oznajmiła kobieta z lekkim uśmiechem. - Chłopiec jest drobny, jednak silny i zdrowy.
- Nasz synek... - puściłem delikatnie dłoń ukochanego, podchodząc niepewnie w kierunku pielęgniarki. Patrzyłem nieustannie na zawiniątko, czując jak jak oczy zachodzą mi łzami. - Mogę... M-mogę go na ręce...?
- Tak, oczywiście - skinęła głową, ostrożnie podając mi malca w ramiona. Poczułem także, jak Jeongguk delikatnie przytula mnie od tyłu, całując w głowę.
- Hej, maleństwo... - przywitałem się z chłopczykiem, pociągając cicho noskiem i poczułem łzę szczęścia, która spłynęła po moim policzku. - Witaj na świecie...
- Witaj, maluchu - wyszeptał Jeongguk, również witając się z naszym synkiem, który spokojnie spał w moich ramionach. - Nasze malutkie szczęście..
- Wybrali państwo już imię? - zapytała pielęgniarka spokojnym i miłym tonem głosu.
- Tak. Nie mogliśmy się już doczekać tego dnia i wymyślaliśmy wiele imion jednak ostatecznie udało nam się zdecydować na jedno - zaśmiał się cicho Ggukie. - Nasz malec będzie nazywał się Jeon Kyomin.
- Dobrze. - skinęła głową, jednak nie zwracałem na pielęgniarkę więcej uwagi, bo nawet nie mogłem. Skupiłem się całkowicie na moim aniołku. Pięknym i cudownym chłopcu, który był teraz synkiem moim i Jungkookiego. - Kookie... - wyszeptałem, gdy malec otworzył oczka.. Niebieskie oczka. Wiedziałem, że ojciec przekazał mi ten gen, a nie mama... A Eunji przekazała go dalszemu pokoleniu...
- Czyżby był to znak, że ten malec już od początku powinien być naszym synkiem? - szepnął mój mąż, całując mnie w głową. - Przy tobie nie potrafiłbym nie wierzyć w przeznaczenie, Minnie.
- Najwidoczniej tak musiało być. - zachichotałem cichutko, żeby nie wystraszyć malutkiego. - Wspaniały, prawda? - zwróciłem swój wzrok na męża.
- Najwspanialszy - przytaknął, uśmiechając się do mnie ciepło. - Nasz maluch będzie równie wyjątkowym chłopcem co ty.
- Oby miał łatwiej w życiu. Zrobię wszystko by był szczęśliwy... I ty również. - odwzajemniłem uśmiech ukochanego, cmokając delikatnie jego usta. - Będziemy kochać go, a on będzie kochał nas. I to jest najważniejsze. - wyszeptałem, ponownie spoglądając na synka. Niemowlę znów zasnęło, a ja nie miałem najmniejszej ochoty wypuścić go ze swoich ramion. Lecz chciałem by również Jungkookie zaznał tak wspaniałego uczucia.
Uwierzcie albo i nie...
Ale gdy tylko zobaczyłem, jak mój mąż trzyma w ramionach nasze dziecko, wiedziałem, że moje życie potoczyło się najlepszą możliwą drogą i chciałem już tylko spędzić resztę życia, będąc szczęśliwym ze swoją kochaną rodziną. Ona była dla mnie najważniejsza.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro