Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 63

- Już lecę. - wstałem z krzesła, podchodząc szybko do ukochanego męża, żeby skraść mu całusa z policzka, a następnie pobiegłem w szybkim tempie na górę, starając się nie wywrócić o własne nogi.

~***~

Początkowo wziąłem szybko prysznic, ponieważ po tak męczących wykładach, musiałem się odświeżyć. Umyłem swoje ciało w żelu o zapachu owoców leśnych, co było już moją rutyną, a potem nalałem na dłoń szampon, którego zawsze używałem i wtarłem go w swoje włosy, żeby odzyskały objętość i połysk. Miałem się spotkać z rodzicami! Musiało być idealnie!Gdy tylko wyszedłem spod prysznica, okryłem się ręcznikiem od ud do pach, drugi za to zakładając na włosy, po czym sięgnąłem po swoje kosmetyki i zacząłem oczyszczać cerę. Nie zajęło mi to jakoś wiele czasu, dlatego postanowiłem się również lekko umalować, dodając, na przykład, róż na policzki i błyszczyk na usta.

W momencie kiedy stwierdziłem, że wyglądam w miarę okay, poprawiłem na sobie ręcznik, wychodząc z łazienki do sypialni, gdzie zacząłem przeszukiwać szafę w calu znalezienia odpowiedniego stroju na kolacje. Powinienem ubrać się tak jak zawsze, żeby pokazać, iż mimo wszystko pozostałem tym samym Jiminem czy może ubrać się bardziej okazjonalnie? Oh! A może najlepiej połączyć oba pomysły? Cudowny pomysł!

Ostatecznie założyłem na siebie czarny sweter, który idealnie podkreślał moja figurę, a także spodnie jeansowe, które wyszczupliły moją pupę i nogi. Na koniec założyłem jeszcze na nos okulary zerówki, które idealnie się wkomponowały w strój i wyglądałem dużo dojrzalej niż bez nich. Zadowolony przeglądałem się chwilę w lustrze, a potem wyjąłem z szafy perfumy, którymi się popsikałem. Wychodząc z sypialni, wstąpiłem do łazienki by odwiesić ręczniki, po czym zszedłem na dół. Jeongguk był ubrany czarną koszulę z podwiniętymi rękawami i trochę ciemniejsze od moich jeansy. Mój misiu siedział mi dosłownie w głowie i ubrał się podobnie, aww! Poza tym najwidoczniej musiał się przebrać kiedy brałem prysznic.

- Jesteś już gotowy, koteczku? - spytał mój ukochany, gdy mnie zauważył i podszedł, uśmiechając się lekko. - Ślicznie wyglądasz skarbie.

- Tak, jestem gotowy. - uśmiechnąłem się lekko, dotykając dłoń starszego, którą do mnie wyciągnął. - I dziękuję. Również wyglądasz wspaniale. Dopasowaliśmy się strojami.- Teraz nasuwa się tylko pytanie, który z nas siedzi drugiemu w głowie? - spytał mój misiu z lekkim rozbawieniem i musnął krótko mój policzek. - Dziękuję za komplement, kochanie.

- Obaj nawzajem siedzimy w swoich głowach, kochanie. - zachichotałem, zostając objętym ramieniem przez ukochanego.

- Fakt, taka jest prawda - pokiwał lekko głową. - Chodźmy już, nie powinniśmy spóźniać się na tak ważną kolację.

- Masz rację, misiu. - pocałowałem delikatnie ustami jego policzek, po czym wyszedłem z rówieśnikiem do garażu, zaraz również zajmując odpowiednie miejsca w samochodzie i jadąc w drogę do mojego starego domu.

- Stresujesz się troszeczkę? - spytał mój mąż, gdy byliśmy już prawie na miejscu.

- Nawet bardzo. Długo nie miałem z nimi żadnego kontaktu. - oparłem głowę o szybę samochodu. - Ale z drugiej strony jestem bardzo szczęśliwy.

- Chcą odnowić z tobą kontakt, więc wszystko będzie dobrze - zapewnił mnie. - Jesteś ich synem, za którym na pewno bardzo tęsknią.

- Ja też tęsknię, więc jestem naprawdę podekscytowany tym, że mogę ich odzyskać. - posłałem mężowi lekki uśmiech.

- A ja cieszę się wiedząc cię takiego szczęśliwego - wyznał, odwzajemniając mój uśmiech i już po krótkiej chwili podjechał pod mój stary dom, parkując przed nim.

- Dobra. Zaraz zemdleję. - wyznałem, czując jak mocno serce dudni w mojej klatce piersiowej. - Jeju, Jungkookie, nie dam rady.

- Koteczku - chłopak chwycił moją dłoń i delikatnie ją ścisnął. - Będziemy tam razem. Wszystko będzie dobrze, więc uspokój swoje malutkie serduszko i chodź na spotkanie z rodzicami. Wspieram cię przez calutki ten czas, od początku do samego końca, dobrze?

- Dziękuję, Kookie. - ścisnąłem mocno jego dłoń. - Damy radę, prawda?

- Prawda - skinął głową. - Nie ma innej opcji, koteczku.

- Kocham cię. - nachyliłem się, całując lekko usta ukochanego. - Chodźmy, misiu.

- Ja też cię kocham - odpowiedział, posyłając mi uśmiech i wysiadł wraz ze mną z samochodu. Posłał mi ciepły uśmiech, wyciągając dłoń w moją stronę i gdy tylko ostrożnie ją chwyciłem, ruszył ze mną do drzwi posiadłości.

Przełknąłem cicho ślinę, sięgając wolną dłonią do dzwonka i delikatnie go przycisnąłem, cierpliwie czekając aż ktoś otworzy mi drzwi. Nie minęło nawet parę minut, gdy drzwi się powoli uchyliły, a w nich stanęła moja mama.

- Witaj, Jimin - uśmiechnęła się do mnie delikatnie, otwierając szerzej drzwi. - Wejdźcie, proszę.

- Witaj, mamo - przywitałem się cicho z rodzicielką, wchodząc wraz z mężem do środka. Jeongguk pomógł mi zdjąć płaszcz, po czym sam się rozebrał i razem ruszyliśmy z kobietą do jadalni.

- Co chcielibyście do picia? - spytała, gdy weszliśmy do pomieszczenia. Stół był już zastawiony i mogłem wzrokiem odnaleźć na nim kilka moich ulubionych dań. Mamie naprawdę zależało na tym spotkaniu, skoro aż tak się postarała.

- Ja poproszę sok pomarańczowy. - powiedziałem z lekkim uśmiechem. - A ty, kochanie? - zapytałem męża, spoglądając w jego oczy. - Kawa?

- Tak, poproszę kawę - odpowiedział grzecznie Kookie. - Dobrze. Usiądźcie proszę, za chwilkę zaczniemy kolację - kobieta posłała nam delikatne uśmiechy, po czym zniknęła w kuchni, idąc po napoje.

- Witaj ojcze. - przywitałem się, kłaniając lekko siedzącemu przy stole mężczyźnie. - Miło cię widzieć.

- Witaj synu - odparł i nawet delikatnie się do mnie uśmiechnął! - Ciebie także miło widzieć. 

- Dobry wieczór, proszę pana - Jeonggukie ukłonił się nisko mojemu tacie.

- Dobry wieczór, młodzieńcze - odpowiedział mu i wskazał na wolne krzesła. - Usiądźcie.

- Cieszę się z waszego zaproszenia. - wyznałem, gdy mama wróciła z napojami do stołu i usiadła koło ojca, a naprzeciw Jungkooka. - Nie spodziewałem się tego.

- My.. Tęskniliśmy za tobą, synku - wyznała mama, ciągle na mnie patrząc. - Naprawdę bardzo tęskniliśmy.

- Naprawdę? - zapytałem cicho, patrząc na rodziców. - Ja też bardzo tęskniłem.

- Opowiedz, proszę, jak ci się powodzi? - poprosiła kobieta. - Jak studia? Pracujesz gdzieś? Dobrze się odżywiasz?

- Dobrze nam się powodzi. - poczułem jak Jeongguk pod stołem łapie mnie za dłoń. - Maturę zdałem z dobrymi wynikami. Rozpocząłem studia na kierunku muzykoterapeutycznym. Na razie nigdzie nie pracuje. A Jungkookie pilnuje, żebym jadł normalne posiłki o odpowiednich porach. Nawet wstaje dużo wcześniej, gdy wie, że mam rano wykłady i robi mi posiłek, żebym miał co jeść.

- To dobrze, synku. Cieszę się, że dajesz sobie ze wszystkim radę - posłał mi uśmiech, a w jej oczach mogłem dostrzec lekką ulgę. - Opowiedzcie jeszcze jak wam się żyje. Wiem, że ciężko będzie nadrobić cały ten utracony czas, ale chciałbym wiedzieć co działo się w życiu mojego syna.

- Więc, mieszkamy z rodzicami Jungkooka. Pan i Pani Jeon to przemili ludzie, którzy mają mało wolnego czasu, ale często spędzają go z nami... - zacząłem opowiadać, a w międzyczasie wszyscy rozpoczęli nakładać sobie potrawy na talerze. Ja oczywiście pragnąłem spróbować wszystkie. Tęskniłem za kuchnią mamy. - No i wtedy właśnie Jungkookie mi się oświadczył.

- Oświadczył ci się? - moja mama wyglądała na nieco zaskoczoną, jednak uśmiechnęła się do mnie ciepło. - Gratuluję, kochanie. Minęło już sporo czasu od oświadczyn. Kiedy planujecie ślub, w takim razie?

- Planujemy? - otworzyłem szerzej oczy, słysząc chrząknięcie mojego ojca, które puściłem mimo uszu. - Mamo, już się pobraliśmy. Ślub był 28 grudnia i wysłałem wam zaproszenie, ale się nie zjawiliście.

- Jak to? - kobieta naprawdę wyglądała na niezwykle zaskoczoną i zdezorientowaną. - Skarbie, nie otrzymałam żadnego zaproszenia. Nie wiedziałam.. Kochanie, wiedziałeś o tym? - zwróciła się do mojego ojca.

- Przyszedł jakiś list... - wyznał mój ojciec. - Ale widząc, że to od Jimina, od razu go wyrzuciłem.

- Dlaczego? - spytała, oburzona. - Przecież to był list od naszego syna! Gdybym wiedziała o tak ważnym wydarzeniu, na pewno bym się na nim zjawiła! Jak mogłeś mi nie powiedzieć?

- Mieliśmy inne sprawy na głowie, więc się mi tu nie oburzaj, kobieto. - westchnął. - Jimin, skoro masz już męża to pewnie planujecie założyć rodzinę?

- Myśleliśmy nad tym... - wyznałem zgodnie z prawdą, wzdychając ciężko. Nie zdziwiłem się, że ojciec nie przejął się tym, iż wyrzucił zaproszenie na mój ślub. - Ale postanowiliśmy zacząć starać się o adopcję, gdy będziemy na swoim i skończymy studia. 

- A gdybyś miał teraz okazję... - odchrząknął, patrząc na mnie poważnie. - Skorzystałbyś?Znaczy... Czy wy skorzystalibyście?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro